|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Maja Donowan Templers
|
Wysłany:
Czw 20:02, 16 Cze 2011 |
|
|
Dołączył: 26 Paź 2010
Posty: 217 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Pete nawet jakoś specjalnie nie musiał zmuszać Mai, by usiadła. Ledwo trzymała się na nogach, cała był roztrzęsiona nie z powodu mokrych ubrań i uderzającej burzy, tylko z powodu całego wydarzenia. Wtuliła się w chłopaka, jak mała dziewczynka, chłonąc całą sobą namiastkę bezpieczeństwa, którą jej zapewniał. Najchętniej zatopiłaby się w ramionach Petera i zapomniała o wszystkich swoich problemach. Bo teraz jeszcze doszło to, że Sergiej... Jak to, nie Sergiej? Podniosła szeroko otwarte oczy na twarz chłopaka, żeby się przekonać, jak bardzo jest poważny. Strugi deszczu lały się z nieba, dużymi kroplami wsiąkały w piasek, w ubrania. Mokre włosy Mai przylepiły się do czoła. Zdawała się jednak nie zdawać sobie sprawy z pogody. Bo Peter zaczynał bredzić.
- Coś? Pete, co ty opowiadasz? - zmarszczyła lekko brwi. Szok ustępował miejsca złości. - Mój przyjaciel właśnie próbował mnie zabić. Nie musisz mnie pocieszać w tak głupi sposób. Nie zniosę więcej kłamstw!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
Peter Edwards Zakładnik
|
Wysłany:
Pią 9:15, 17 Cze 2011 |
|
|
Dołączył: 09 Mar 2010
Posty: 591 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5
|
- Ta wyspa jest nawiedzona! - chłopak jęknął, próbując złapać jakąś nić wiążącą tę sytuację z rzeczywistością - Od jakiegoś czasu co jakiś czas ktoś inny opowiadał że był nawiedzany przez ducha jakiejś dziewczynki. Ale to? Tego pojąć nie umiem! Nie słyszałaś głosu tego tworu? To coś bredziło, że śmiesz się tutaj panoszyć, że wyplewi was co do jednego i przeleje waszą krew do ostatniej kropli. A a potem dopadło mnie, bo chciałem to zastrzelić i, i rzuciło mnie na piach i powiedziało, że za jakiś czas moje cierpienie będzie bardziej smakowite. A potem rozwiało się w dym i wsiąknęło w piasek. Mieszkasz tu od urodzenia i nie wiesz o tym, że to miejsce jest nawiedzone?!
Słowa chłopaka najpierw przesączone beznadzieją, na sam koniec zmieniły swe emocje na złość i pretensje, że dziewczyna mu nie wierzy. Był gotów się nawet kłócić, że to co jej opowiedział jest prawdą a nie kłamstwem.
- Dlaczego zarzucasz mi kłamstwo? W takiej chwili?
Emocje dopadły chłopaka falą przypływu. Były tak różne, że aż konfliktowe.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Maja Donowan Templers
|
Wysłany:
Pią 14:22, 17 Cze 2011 |
|
|
Dołączył: 26 Paź 2010
Posty: 217 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Nawet nie zdawała sobie sprawy, że to ona pierwsza podniosła głos. Wpatrywała się szeroko otwartymi oczami w Petera. Wciąż zaciskała w palcach materiał na piersi chłopaka, wciąż czuła na plecach jego dłonie i napięte mięśnie. Jakby chciał mnie zmiażdżyć. - pomyślała przelotnie, starając się wyrzucić tę myśl z głowy.
- A jaka chwila jest dobra na zarzucanie kłamstwa? Co? Odpowiadasz mi zdawkowo, wyraźnie trzymasz się na dystans i na pewno nie mówisz mi wszystkiego! - wybuchła, nadymając się ze złości. - Tolerowałam to, ale mam swoje granice! Więc wybacz, że nie przychodzi mi na myśl nic innego, jak kłamstwo.
Pozycja, w której siedzieli sprawiła, że Majce było niezręcznie kłócić się i Peterem, a jednocześnie być tak blisko. Wzięła głęboki wdech, starając się uspokoić i przeanalizować to, co właściwie powiedział Edwards. Z którejkolwiek strony, by na to patrzyła - brzmiało jak majaki.
- Na mojej wyspie tego nie ma. - powiedziała niechętnie, nie patrząc Peterowi w oczy. - Tutaj... Tutaj rzeczywiście jest inna atmosfera, straszna. Dżungla czasem szepcze. Ale od razu duchy? - westchnęła, milczała przez chwilę. - Nie mam pojęcia o czym mówił ten... duch. Jestem za młoda i właściwie jestem nikim, więc nikt nigdy mnie nie dopuszczał do ważnych narad.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Peter Edwards Zakładnik
|
Wysłany:
Pią 23:00, 17 Cze 2011 |
|
|
Dołączył: 09 Mar 2010
Posty: 591 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5
|
Chłopak zacisnął mocno usta, nie chcąc toczyć tej kłótni dalej. Dlatego przemilczał zarzuty kłamstwa.
Jasne. Ja nie kłamię, tylko nie mówię całej prawdy. A czy to właśnie nie jest kłamstwem Peter?
Przez złość zawstydził się, nieco łagodniejąc na twarzy. Ulewny deszcz spływał po niej, zmuszając chłopaka do częstszego zamykania oczu.
- Mówisz że na twojej wyspie jest spokojnie?
Mocniej przytulił dziewczynę do siebie, wpatrując się w rozszalały ocean. Mimowolnie skulił się w sobie, gdy niedaleko w wyspę uderzyła błyskawica.
- Więc wynośmy się tam w cholerę. Jak się czujesz?
Zapytał wprost do ucha, z nieudawaną troską. Wyglądało na to, że złość całkowicie mu przeszła, pozostawiając jedynie zmęczenie i obojętność co do tego, co zaraz wyskoczy z krzaków i ich spróbuje zabić. Odgrodził swój umysł od tego, co stało się dosłownie przed chwilą. Postanowił przemyśleć to jak już znajdzie się daleko stąd.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Maja Donowan Templers
|
Wysłany:
Pią 23:40, 17 Cze 2011 |
|
|
Dołączył: 26 Paź 2010
Posty: 217 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Znowu to robisz! - rzuciła oskarżycielskim tonem w duchu. - Omijasz temat i ciągniesz ten racjonalny, ignorujesz emocje. Głośno nic nie powiedziała. Była przemoczona i nieco zziębnięta, rozgoryczona zaistniałą sytuacją. Poza tym uścisk Petera uspokoił ją mimo wszystko. Objęła go odruchowo w poszukiwaniu jedności i bezpieczeństwa. Szept przy uchu sprawił, że przymknęła oczy.
- Nie czuję się, Pete. - powiedziała smutno, prawie z rezygnacją.
Zebrała się w sobie i wstała, podając chłopakowi rękę. Burza rozszalała się na dobre. Fale uderzały gniewnie o piasek, rozbryzgiwały się o pobliskie skały. Widoczność była ograniczona nie tylko przez ciemność, ale i deszcz. W takich warunkach trudno było zadbać o siebie, a co dopiero poszukiwać łodzi, która nie wiadomo gdzie jest.
- Musimy znaleźć jakieś miejsce do przeczekania. - pociągnęła Petera za rękaw. - Chodź. Przy skałach powinna być jakaś jaskinia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Sob 21:35, 18 Cze 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
W pobliskich skałach zatopionych w połowie w oceanie rzeczywiście Peter i Majki znaleźli jaskinię. Pięciogwiazdkowy hotel to to nie był, ale przynajmniej znaleźli schronienie, w którym mogli spędzić noc.
Dzień 28.
Burza nie dawała za wygraną. Ciemne chmury nadal przesłaniały niebo – szczelnie i nienaturalnie. Było niemal tak ciemno, jak w nocy. Porywisty wiatr szarpał drzewami, wzburzał morze. Wyspa najwyraźniej nie miała najlepszego humoru.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Peter Edwards Zakładnik
|
Wysłany:
Pon 11:47, 20 Cze 2011 |
|
|
Dołączył: 09 Mar 2010
Posty: 591 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5
|
Peter obudził się, ściskając Majkę mocniej na dzień dobry. Było mu zimno, ponure i mroczne a do tego wilgotne wnętrze jaskini sprawiało że cierpła mu skóra na całym ciele. Dlatego też poniekąd przytulił dziewczynę mocniej, aby jej i sobie dać jakieś ciepło. Wiedział, że dziewczyna nie śpi, że może w ciągu całej nocy przespała z godzinę, może dwie snem urywanym, płytkim. Zupełnie tak, jakby jego obecność nie dawała jej już poczucia bezpieczeństwa.
Był zawiedziony, pozbawiony częściowo punktu zaczepienia.
A wszystko to przeze mnie. Tylko co tak w zasadzie jest ze mną nie tak? Jestem dobry, czy tylko próbuję być dobrym człowiekiem?
Tym razem żaden głos należący do przeszłości nie odpowiedział mu na to pytanie. Czuł się tak, jakby wczorajszy napad Dymu zupełnie pozbawił go możliwości myślenia i podejmowania racjonalnych decyzji. Rozładował go. Fakt że Majka nie zanegowała już potem ani razu tego co opowiedział, nie sprawiał że czuł się lepiej. Dziewczyna nie musiała mu mówić, że nie wierzy w to co powiedział. Chłopak to czuł, albo zdawało mu się że czuje.
- Dzień dobry.
Mruknął cicho, spoglądając w kierunku wyjścia z jaskini.
- Pogoda na zewnątrz nie zachwyca ale może się coś rozpogodzi, gdy zabierzemy się za śniadanie.
Sięgnął ręką po plecak, szukając wśród mokrych rzeczy jakichś puszek. Chleb kompletnie nie nadawał się do zjedzenia, oprócz tego że był rozmoknięty, zawierał w sobie duże ilości piasku. Bez zastanowienia Peter złapał całe napoczęte opakowanie i rzucił nim w kąt, czego efektem było głośne pluśnięcie. Mimowolnie się skrzywił.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Maja Donowan Templers
|
Wysłany:
Pon 19:10, 20 Cze 2011 |
|
|
Dołączył: 26 Paź 2010
Posty: 217 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Nie spała. Nie mogła. Przez całą noc drgała nerwowo, gdy gdzieś obok uderzył piorun albo gdy grzmot rozchodził się po niebie. Nawet jeśli momentami się uspokajało, Maja boleśnie odczuwała dźwięk deszczu. Nawet pojedyncze spadające krople odbijały się głośno od skał. Dziewczyna kuliła się pod ramieniem Petera. W ciągu nocy chyba milion razy zadała sobie pytanie, czy to ma w ogóle sens i rację bytu. To - oni. Nie lubiła zamartwiania się, popadanie w stany depresyjne nie było w jej stylu. Nigdy. Więc dlaczego teraz miałoby się to zmienić? Ach, jebać to. - żachnęła się w geście niezadowolenia na swoją postawę. Myślała, że nabrała sił, że przestawiła się na trochę optymistyczne myślenie, ale głos Petera padł cieniem na to osiągnięcie, jakby jej przypominał, że się oddala.
- Dobry to mało powiedziane. - odparła z krzywym uśmiechem. - Jest po prostu zajebiście.
Odsunęła się trochę na bok, patrząc jak chłopak stara się poradzić sobie ze śniadaniem. Nie była głodna. Bardziej przejmowała się tym, że zupełnie przemoczone ubranie nie wyschło nawet odrobinę. Odczuwała nieprzyjemny chłód i wilgoć.
- Przydałoby się ognisko. - westchnęła. - Utknęliśmy na plaży na czas burzy, a ja jestem mokra do samych majtek. Romantycznie. - utkwiła spojrzenie w Peterze otwierającym puszki. - Pete, opowiedz mi jeszcze o tym waszym duchu.
Nie chciała zaczynać tego tematu, ale był lepszy niż kolejna próba wyciągnięcia od Petera co jest nie tak. Obiecała sobie, że nie zada mu już tego pytania. Próbowała wielokrotnie. Nie wyszło. Musiała to jakoś znieść.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Peter Edwards Zakładnik
|
Wysłany:
Czw 12:03, 23 Cze 2011 |
|
|
Dołączył: 09 Mar 2010
Posty: 591 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5
|
Nie ma nawet sensu szukać drzewa. Zapałki są na pewno mokre.
- Zaraz poszukam czegoś co da się rozpalić.
Peter męczył się z puszką zawierającą kaszę z mięsem, dopóki jej nie otworzył. Druga przedstawiała sobą pomidorową z makaronem. Podejrzewał że jedno i drugie jest obrzydliwe w smaku na zimno.
Chyba faktycznie poszukam czegoś na ognisko, chociaż wątpliwe jest aby udało się coś znaleźć co jest nadal suche. Od wczoraj leje.
Peter na chwilę zatrzymał się przy próbie otwarcia pomidorowej.
- Nie spotkałem tego czegoś aż do wczoraj. Jedynie ta atmosfera dżungli, nagłe zmiany pogody... mogłyby wskazywać na coś. Myślałem że to bzdura, gdy Claude opowiadała mi i doktorowi o nawiedzeniach. Aż do wczoraj. Podobno przybiera najchętniej postać małej dziewczynki, niektórzy widzieli też chyba jakiegoś mężczyznę w garniturze. Nic więcej nie wiem, oprócz tego że wszędzie jest upiornie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Maja Donowan Templers
|
Wysłany:
Pon 12:20, 27 Cze 2011 |
|
|
Dołączył: 26 Paź 2010
Posty: 217 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Długo milczała, skupiając się na chłodzie i drętwiejących mięśniach. Nigdy nie musiała siedzieć w takich warunkach. Nie dłużej niż godzinę. Zastanawiała się apatycznie czy to wywoła jakieś przeziębienie albo inną infekcję. Chcę do domu.
- Wasza wyspa jest inna. - wargi drżały lekko od chłodu. - Czuję to. Tylko że... - pokręciła przecząco głową. Sama nie wiedziała, jak to wszystko skomentować. - Babcia mówiła mi kiedyś, przy opowiadaniu różnych historyjek na dobranoc, że jesteśmy na wyspie po to, by pilnować żeby spała. Zawsze miałam to za bajkę, ale po tym, co mówisz... - ponownie uniosła ramiona i opuściła je. - To czyste szaleństwo, Pete. Widzę co się dzieje, ale nie chce mi się w wierzyć.
Wstała, rozprostowując zmarznięte kości. Podeszła do wyjścia, zaglądając z rezerwą na zewnątrz. Nic się nie zmieniło - nadal było paskudnie, mokro. I strasznie.
- Pete, co ja mam teraz zrobić? - zapytała drżącym głosem, nie odwracając się i wciąż patrząc w otchłań ciemnego poranka.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Peter Edwards Zakładnik
|
Wysłany:
Śro 10:06, 29 Cze 2011 |
|
|
Dołączył: 09 Mar 2010
Posty: 591 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5
|
Nie dziwię Ci się, to Ty byłaś pod wodą.
Współczuł jej. W międzyczasie dźwignął się z podłoża i również podszedł do wyjścia z jaskini, odczuwając pierwotny strach przed wejściem w jej mroki. Nie chciał się nawet odwracać. Zmrużył mimo wszystko oczy, pomimo tego że ranek witał pochmurną atmosferą.
- Jeśli faktycznie na twojej wyspie jest spokojnie, musimy się tam dostać najszybciej jak to możliwe.
Była to też odpowiedź na jej pytanie co powinna robić. Co on miał zamiar zrobić było już inną kwestią.
Przede wszystkim będę musiał jakoś przekonać ich lidera, nie wiem ukraść łodzie, cokolwiek byleby inni też mogli stąd się wynieść. Czy oby na pewno jest to zadanie któremu będziesz umiał sprostać Peterze Edwardsie?
- I spotkać się z prawdziwym Sergiejem.
Chłopak chwycił Majkę za ramiona i odwrócił ją delikatnie w swoją stronę.
- Martwię się o Ciebie. Powinnaś coś zjeść nim znajdziemy łódź Coffmana.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Maja Donowan Templers
|
Wysłany:
Śro 20:19, 29 Cze 2011 |
|
|
Dołączył: 26 Paź 2010
Posty: 217 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Dała się obrócić, ale na początku nie patrzyła Peterowi w oczy. Dopiero gdy wyraził o nią troskę przytuliła się po prostu, chociaż wywołało to ciarki, bo mokre ubranie przywarło do skóry. Pete miał rację. Musieli dostać się na jej wyspę i spotkać się z Sergiejem. Wtedy mieliby jakiś punkt zaczepienia, no i prawdopodobnie byliby bezpieczni. Przynajmniej nie groziłoby im żadne widziadło.
- Nie jestem głodna. - przytuliła się bardziej. - To znaczy, nie jestem w stanie nic przełknąć... Zastanawiam się ile będziemy tu siedzieć i czy czekanie na to, aż przestanie lać to dobry pomysł. - zamknęła oczy, dając upust swojemu zagubieniu. - Z drugiej strony szukanie łodzi w taką pogodę jest zupełnie bezcelowe. - westchnęła, drżąc Peterowi w ramionach. - Zwariujemy, czekając tutaj tak bezczynnie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Benjamin Linus Templers
|
Wysłany:
Śro 21:18, 29 Cze 2011 |
|
|
Dołączył: 01 Kwi 2010
Posty: 101 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Był przemoczony, zły i niewyspany. Burza dawała się mu we znaki utrudniając poszukiwania miejsca, w którym zostawił swoją łódź. Od świtu - który tak na dobrą sprawę świtem był jedynie z nazwy, a zasłaniające Słońce ciężkie, grube i ciemne chmury skutecznie blokowały światło słoneczne - wędrował po mokrym piasku plaży kierując się wciąż na zachód. Co kilkadziesiąt kroków wracał do linii drzew i oglądał pnie w poszukiwaniu zostawionych przez siebie znaków, po czym ruszał dalej. Był kompletnie pzemoczony, jego stopy przy każdym kroku zapadały się w mokrym, grząskim piachu. Miał już serdecznie dosyć tej cholernej wyspy i jej mieszkańców.
Nie wiedział, ile już czasu wędrował. W międzyczasie zdążył już zrobić sobie dwie krótkie przerwy na odpoczynek gdy czuł, że nogi odmawiają mu posłuszeństwa. Teraz także postanowił usiąść pod jednym z wykrzywionych, palmowych pni. Jednak gdy tylko do niego podszedł, wszystkie myśli o odpozynku uciekły mu z głowy, a on sam zapomniał o zmęczeniu. Na pniu widniały wydrapane nożem inicjały "B.L.", a po rozejrzeniu się Ben rozpoznał jedną z trzech swoich kryjówek. Odnalezienie pozostałych było już bardzo łatwe i po spędzonej na wysiłku fizycznym chwili, na plaży znalazła się jego łódź, dozepny silnik i wiosła.
Teraz wystarczyło już tylko czekać na poprawę pogody...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Peter Edwards Zakładnik
|
Wysłany:
Śro 22:58, 29 Cze 2011 |
|
|
Dołączył: 09 Mar 2010
Posty: 591 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5
|
- Dlatego powinniśmy się czymś zająć. Siedzenie w tym mokrym, ponurym miejscu niczego nam nie da. Będziemy tylko rozpamiętywać to, tamto. Chodźmy szukać łódki, nie widzę różnicy pomiędzy drżeniem tutaj a drżeniem na zewnątrz. Może, przy odrobinie szczęścia uda się nam znaleźć środek transportu na twoją wyspę.
Długo jeszcze trzymał ją w uścisku, rozmasowując jej plecy.
Oby się to wszystko nie skończyło jakimś tropikalnym cholerstwem.
Peter ruszył się i zszedł w głąb jaskini, gdzie zostawili swoje rzeczy. Zebrał je pospiesznie zostawiając mało apetyczną kaszę swojemu losowi. Z kieszeni swojego tornistra wyjął jakiś baton i podał go dziewczynie.
- Spróbuj chociaż kęsa. Może odzyskasz apetyt.
Sam jednakże nie przyznałby się do tego, że swoje śniadanie właśnie w taki sposób chciał zjeść - mając nadzieję, że jak spróbuje to nabierze apetytu na więcej. Postanowił tymczasem nie obarczać dziewczyny jej plecakiem, niósł je po jednym w ręce. Wyszedł na zewnątrz, rozglądając się na boki.
- Może pójdźmy w stronę klifów? Tam będzie może chociaż łatwiej o ogień.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Maja Donowan Templers
|
Wysłany:
Czw 21:47, 30 Cze 2011 |
|
|
Dołączył: 26 Paź 2010
Posty: 217 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
- Nigdzie nie będzie łatwo o ogień. - uśmiechnęła się smutno.
Strugi deszczu tworzyły ścianę, w którą nie miała ochoty wchodzić. Co jakiś czas po niebie rozchodził się donośny grzmot, który sprawiał, że nastolatka kuliła się w sobie. Próbowała przeniknąć wzrokiem parszywą pogodę, postarać się chociaż w przybliżeniu zgadnąć, gdzie może być łódź Coffmana. Niewiele dostrzegała. Zdołała jednak rozpoznać miejsce, w którym ona przybiła do brzegu. (Miała ochotę strzelić sobie w łeb za to, że pozwoliła, by jej łódka odpłynęła.) Pomyślała, że to najlepsze miejsce, w którym mogą zacząć szukać. A przynajmniej był to jakiś punkt zaczepienia. Wskazała wyciągniętą ręką w rozpoznane miejsce.
- W tamtym miejscu przycumowałam. - zwróciła niepewne spojrzenie na Petera. - Może tam powinniśmy spróbować.
Westchnęła ciężko i weszła w deszcz. Czekanie nic im nie da. Musieli zacząć działać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|