|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Śro 23:03, 16 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Słońce zaszło - jak zwykle w tropikach - gwałtownie i nad Wyspą zapadły ciemności rozświetlane mdłym światłem Drogi Mlecznej i miliarda gwiazd. Z nad horyzontu powoli wznosił się zbliżający się do pełni Księżyc, zapewniając dodatkowe, silne źródło światła.
Zrobiło się chłodno, ale nie tak jak zwykle po zmierzchu. Powietrze było niemal mroźne, oddechy nielicznych, zdezorientowanych osób które pojawiały się na placyku, zmieniały się w obłoczki pary.
Dżungla już nie szeptała. Dźwięk, który z niej dochodził, można było przyrównać do pomruku pantery szykującej się do ataku.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
Peter Edwards Zakładnik
|
Wysłany:
Śro 23:37, 16 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 09 Mar 2010
Posty: 591 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5
|
Zmrok zapadł szybko. Peter nie potrafił się przyzwyczaić do tak szybkich zmian pory dnia, pomimo tego że mieszkał tu już trzy tygodnie. Przerażony ewentualnymi konsekwencjami swojego zamyślenia i czasowego otępienia w pośpiechu założył buty i zaczął biec, gubiąc za sobą trzy klocki drewna. Zostały mu jeszcze tylko dwa, w dodatku te, które miał w kieszeniach. Musiał się spieszyć, tym bardziej że odczuwał znowu ten irracjonalny strach, który zdawał się dochodzić do jego psychiki wszystkimi zmysłami, jakie posiadał. Intuicyjnie zatrzymał się przed linią drzew, tuż przy palenisku którego szczątki ciągle były widoczne wśród ziaren piasku. Wpatrywał się w głębokie ciemności dżungli, czując jak na jego karku, rękach i nogach jeżą się włosy od odczuwanego strachu.
- Nie wejdę tam, niech mnie szlag jeśli to zrobię.
Było mu bardzo zimno, nawet nie przypuszczał, że w tropikach noce bywają takie zimne. To było coś nowego, element, który nie powinien był mieć miejsca.
Nie możesz zwlekać chłopcze, musisz ruszyć tyłek i to zaraz.
- Jezu...
Powoli, niepewnie Peter ruszył z miejsca i zgłębił się w ciemności otaczające drzewa swoją gęstą mazią.
[Dżungla]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Joshua Coffman Templers
|
Wysłany:
Czw 0:18, 17 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 01 Kwi 2010
Posty: 264 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Zmęczony Coffman wiosłował resztkami sił, by dotrzeć na plażę która zdawała się mu uciekać razem z każdym machnięciem wioseł. Łódka jednak natrafiła wreszcie na piaszczysty brzeg, z mocnym szarpnięciem zatrzymując się w miejscu. Joshua choć zziajany, wyskoczył z niewielkiej łódki i uczepił się niej, próbując ją zaciągnąć w najbliższe krzaki. Po krótkich staraniach musiał jednak odpocząć, dać sobie czas na regenerację sił. Poza tym był lekko pijany, a u niego czasem przejawiało się to brakiem wytrzymałości. Z wściekłości kopnął łódkę, wiedząc że tak naprawdę niczego mu to nie da, prócz bólu. Usiadł chwiejnie na piasku, bacznie przyglądając się kupie drewna, na której tutaj przypłynął.
- Kopnę w dupę tego, który Cię stworzył. Niby jesteś mała a ciężka jak sukinsyn.
Coffman sięgnął po piersiówkę i zawahał się.
Jak tym razem schrzanisz, Coffman, będzie to Twój drugi i ostatni raz.
Nie pamiętał czy dokładnie tak powiedział Benjamin Linus, ale przekaz był ten sam i odniósł pożądany efekt. Joshua cofnął rękę i zagapił się z nienawiścią daleko w ocean, w kierunek z którego przypłynął. Zbierał siły.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Joshua Coffman Templers
|
Wysłany:
Pią 14:59, 18 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 01 Kwi 2010
Posty: 264 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Odpoczywał długo, czekając aż alkohol wyparuje z jego krwi, pozostawiając po sobie niesmak i lekki ból głowy. Coffman powoli wstał i wciągnął łódkę na piasek, zaciągając ją aż w pierwsze krzaki rosnące na skraju dżungli. Starannie okrył ją pościnanymi roślinami, by nie rzucała się w oczy przypadkowym przechodniom, o ile tacy tutaj funkcjonowali. Josh zdawał sobie sprawę z faktu, że następnego dnia rośliny zaczną więdnąć, ale lepiej jej ukryć się tutaj nie dało. Na znalezienie lepszej kryjówki potrzeba mu było więcej czasu, którego do świtu nie zostało już wiele. Postanowił nie wyruszać w nocy do dżungli, której nie znał tak dobrze jak własnej. Ułożył się na dnie swojego środka transportu by się przespać i zregenerować ubytki siły. Tuż przed zaśnięciem zdołał jeszcze dojść do wniosku, że jego niedyspozycja staje się dla niego samego niewygodną przeszkodą na drodze do osiągnięcia sukcesu.
[O poranku dżungla]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Pon 13:31, 21 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Dzień 22.
Poranne słońce wyłoniło się leniwie zza horyzontu, ogrzewając wyspę. Temperatura podniosła się, po chłodzie nocy pozostało tylko wspomnienie. I nieprzyjemne wrażenie, że coś jest nie tak.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Śro 23:27, 23 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Poranek nieoczekiwanie przeszedł w południe. Czyste niebo nie zwiastowało żadnych niemiłych zmian pogodowych.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Pon 22:24, 28 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Słońce dotarło do granicy horyzontu i zanurzyło się w oceanie, pozwalając nocy objąć w posiadanie obie wyspy. Dżungla ucichła, jednak pozostało wyczuwalne napięcie, nieokreślone uczucie wywołujące niepewność i strach, przypominające wpatrywanie się prosto w ślepia przyczajonej do ataku pumy. Niektórzy gotowi byliby przysiąc, że w ciemnych zakamarkach widzieli nieokreślone, ruchome kształty. Inni mieli uczucie, jakby ktoś wciąż przypatrywał im się spośród drzew i liści.
Nastała noc budząca nieuchwytne lęki...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Benjamin Linus Templers
|
Wysłany:
Pon 19:57, 07 Mar 2011 |
|
|
Dołączył: 01 Kwi 2010
Posty: 101 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Nocna nawigacja w wykonaniu Bena sprowadzała się jedynie do utrzymywania kursu zgodnie ze wskazaniem kompasu i liczenie na to, że łódź nie minie celu. Gdyby tak się stało, dopiero świtem Ben mógłby odnaleźć drogę powrotną. Pewność siebie Bena została wystawiona na ciężką próbę. Morza i poruszania się po nim nienawidził chyba bardziej od jazdy konnej, a niepewność sprawiała, że Ben często wyłączał silnik i nasłuchiwał, po czym uruchamiał go ponownie i kontynuował podróż. Podczas jednej z takich przerw jego uszy wychwyciły nieco głośniejszy huk fal. Skierował łódź w tamtą stronę, nie bacząc, że od zakładanego początkowo kursu skręca dość mocno na zachód i po paru minutach huk przyboju był już doskonale słyszalny. Również widoczny był ląd - jako smolista czerń, czarna przestrzeń na tle migoczącego morza i gwiazd na niebie.
Ostrożnie manewrując łodzią popychaną silnikiem ustawionym na minimalne obroty, obawiając się podwodnych skał lub mielizn, kierował się ku brzegowi. Fale się powiększyły, pojawiły się na nich niewielkie grzywacze zwiastujące płyciznę i mężczyzna wyłączył silnik, pozwalając się nieść prądowi i falom. Jednak dopiero, gdy dno łodzi zazgrzytało o piasek, odetchnął z ulgą. Wyskoczył do wody, niemałym wysiłkiem wciągnął łódź na plażę. Wyprostował grzbiet i dopiero teraz poczuł, jak bardzo napięte ma wszystkie mięśnie.
Przyświecając sobie latarką zaczął grzebać w chlebaku i po chwili wyjął z niego jakiś przedmiot - wisiorek na rzemyku, który zawiesił sobie na szyi. Dopiero wówczas rozejrzał się po okolicy, świecąc latarką aż do linii drzew.
Dotarł na Wyspę Almy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Śro 20:00, 09 Mar 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Dzień 23.
Mrok powoli, aczkolwiek konsekwentnie dawał się pokonać przez pierwsze promienie wschodzącego słońca. Dżungla ucichła zupełnie. Nie poruszył się ani jeden listek, żaden ptak nie wydawał z siebie dźwięku, nie mówiąc już o owadach. Cisza była nienaturalna, a przez to budząca niepokój.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Benjamin Linus Templers
|
Wysłany:
Czw 9:33, 10 Mar 2011 |
|
|
Dołączył: 01 Kwi 2010
Posty: 101 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Drgnął, gdy promienie słoneczne padły na jego twarz, wyrywając z półsnu. Wygramolił się z łodzi, w której zwinięty w kłębek drzemał oczekując poranka i zagryzł wargi. Nie chciał zostawiać łodzi tak na widoku, jedynie wyciągniętej na brzeg, z drugiej strony nie uśmiechało mu się ciągnięcie jej przez całą plażę i późniejsze zacieranie śladów. Zerknął na wschód i na zachód, lustrując wybrzeże. Na zachodzie wydawało mu się, że dostrzegł w oddali jakieś skały. A może to roślinność podchodziła bliżej brzegu?
Nie namyślając się długo zepchnął łódź z powrotem na wodę, wskoczył do niej i pomagając sobie wiosłem wypłynął poza linie przyboju. Doczepny silnik zaskoczył już przy piątej próbie uruchomienia go i po wodzie potoczył się jego pyrkoczący dźwięk. Uważając, by nie ustawić łodzi równolegle do fali, Ben skierował dziób w kierunku zachodnim.
Nie minęło wiele czasu a znalazł obiecujące miejsce do schowania łodzi. Plaża zrobiła się kamienista, pod wodą i na brzegu zaczęły pojawiać się spore głazy. Znów pojawiło się ryzyko uszkodzenia kruchego poszycia, więc Ben wyłączył silnik i popychany tylko wiosłem, skierował się ku brzegowi. Wyciągnięcie łodzi na kamienie było zdecydowanie łatwiejsze niż szorowanie nią po piasku. Łatwiejsze również okazało się znalezienie dobrego schowka na niemałą przecież łódź w pobliskich zaroślach. Aby jednak upewnić się, że jego środek lokomocji nie zostanie tak łatwo odnaleziony i wykorzystany, mężczyzna schował w czterech różnych, oddalonych od siebie miejscach silnik, benzynę, wiosła i sam kadłub, maskując je tak dobrze, jak tylko potrafił.
Ryzykował, że może zostać jakimś dziwnym zrządzeniem losu pozbawiony możliwości powrotu na swoją wyspę, jednak takie ryzyko musiało zostać wkalkulowane w misję. Po prostu... były ważniejsze rzeczy, które musiał zrobić. Bo miał przeczucie, że na Coffmana liczyć nie może. A jeśli nawet - to nie w pełni.
Ukrywszy wszystkie ślady swojej bytności na plaży, poprawił pasek chlebaka na ramieniu, upewnił się, że wisiorek wciąż wisi na jego szyi, zerknął na kompas i zagłębił się w podejrzanie spokojną i cichą, milczącą dżunglę.
[dżungla]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Nie 21:47, 13 Mar 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Słońce niespodziewanie szybko sięgnęło zenitu. Co prawda cisza nadal ogarniała całą Wyspę, ale teraz w powietrzu pojawiło się coś nowego - ledwo odczuwalne drgania. Jakby stało się pod kolumną na koncercie i odczuwało basy całym ciałem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Pią 17:49, 18 Mar 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Jeszcze zanim słońce zdążyło sięgnąć horyzontu, na niebie pojawiły się gęste chmury nadciągające z południa. Bardzo szybko zakryły niebo, mimo że na wyspie nie odczuwano podmuchu wiatru. Zapowiadała się czarna noc, podczas której trudno będzie cokolwiek dostrzec w ciemności.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Wto 22:26, 22 Mar 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Dzień 24.
Chmury nadal wisiały nad wyspą, przepuszczając tylko nieliczne promienie słońca. Dzień wstawał ponury i mglisty.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Nie 14:12, 27 Mar 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Popołudnie niczym nie różniło się od poranka, toteż mieszkańcy Wyspy nawet tego nie zauważyli. O tym, jaka jest pora dnia orientowali się zazwyczaj zerkając na zegarek. Ludzie byli rozleniwieni i apatyczni, oczekujący aż stanie się coś znaczącego - na przykład na przylot Luska.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Sob 8:05, 02 Kwi 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Nastała duszna, wilgotna noc której czerń zdawała się być nieprzenikniona. Dżungla była cicha, jednak wyczuwalne w powietrzu napięcie było niemal elektryczne, jak chwila spokoju przed nadchodzącą burzą.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|