|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Snuffer
|
Wysłany:
Śro 19:28, 19 Paź 2011 |
|
|
Dołączył: 14 Mar 2010
Posty: 571 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce
|
Robiło się coraz bardziej ciemno, a dzięki rosie buty George'a przemokły niemal na wylot. Okolica nie zachęcała ani do odpoczynku, ani tym bardziej do noclegu, lecz mężczyzna zaczynał zdawać sobie sprawę z faktu, że nie będzie w stanie maszerować przez nieznaną dżunglę po ciemku. "Jeszcze pięć minut" - mamrotał do siebie, podążając wciąż naprzód. "Do tamtego krzaka. Do tego majaczącego cienia."
Nogi plątały mu się w trawie, potykał się o korzenie. Wreszcie stwierdził, że ma dość i zatrzymał się. Miał już usiąść pod najbliższym drzewem, gdy usłyszał jakieś niewyraźne głosy.
- Hej! - sprężył się i ruszył długimi krokami naprzód wołając imiona tych mężczyzn, których znał. - Jacob! Patsy!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
Collis Lancaster
|
Wysłany:
Śro 23:05, 26 Paź 2011 |
|
|
Dołączył: 06 Lut 2011
Posty: 160 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Mrok gęstniał. Collis był daleki od stwierdzenia, że "nienaturalnie". Bez żadnego ale. Jasne, widział parę niepokojących zjawisk. To jednak było za mało, żeby umysł Londyńczyka bawił się w urojenia i nadinterpretacje rzeczywistości. Dżungla to dżungla. Po prostu jest bardziej niebezpieczna w nocy, niż za dnia. - myślał hardo, ale jakoś obojętne wzruszenie ramionami już nie wchodziło w grę.
Jacob wyglądał na zmęczonego... Do diabła, nawet nie wyglądał - on po prostu był wyczerpany. Jak oni wszyscy. Gdzie ta pieprzona chata?! Collis tracił cierpliwość. Posuwali się coraz wolniej, a na drugiej wyspie czekała na nich Jenny. Trudno było sobie nawet wyobrazić w jakich warunkach ją przetrzymywali. Mimowolnie poczuł na karku gęsią skórkę. Czuł, że młodziutka blondynka nie zasługuje na to, co mogło ją czekać na drugiej wyspie.
Właśnie opowiadał jakąś anegdotkę o Rolling Stones (po to tylko, by nie szli jak żałobny orszak), gdy usłyszał nawoływania. Zatrzymał się gwałtownie, poszukał w mroku twarzy współtowarzyszy. Nie widział dokładnie ich wyrazu i niespecjalnie chciał się bawić w interpretacje.
- Hej! - odpowiedział na nawoływania. W jego dłoni znów pojawiła się broń. Odbezpieczył ją. - Jesteśmy tutaj!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Patsy Moderator
|
Wysłany:
Czw 1:03, 27 Paź 2011 |
|
|
Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 901 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Gdy Jacob osunął się na ziemię, Pat natychmiast pomyślał:
Jeszcze mi tu brakuje by kierownik tej zasranej wycieczki wykorkował
i choć Upper stanowczo zapewniał że wszystko jest w porządku - gołym okiem było widać, że tak nie jest. Przez chwilę nawet zastanawiał się czy nie spytać go o to wydarzenie, doszedł jednak do wniosku, że wyglądało by to co najmniej dziwnie, zwłaszcza, że Jacob dał do zrozumienia, że nie chce być ich tematem głównym. Mimo to cały czas zakrzątało to głowę Patsy'ego.
Jesteśmy w samym środku pierdolonej dżungli, nie wiedząc gdzie z bandą uzbrojonych pojebów na karku. Musimy ruszyć szybciej Rozmyślania przerwało mu nawoływanie. Ktoś wołał do niego po imieniu. Ktoś kogo znał. Było ciemno więc nie widział od razu kim był przybysz. Skierował snop światła z latarki w stronę zarośli.
George pierdolony Snuffer pomyślał gdy zorientował się kto ich wołał. Na twarzy przebiegł mu grymas niezadowolenia. Snuffera unikał od momentu gdy zdjęli pana T, teraz znajduje ich w dżungli czego on kurwa chce?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Snuffer
|
Wysłany:
Pią 10:47, 28 Paź 2011 |
|
|
Dołączył: 14 Mar 2010
Posty: 571 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce
|
Rozgarnął ostatnie krzaki i w jego oczy uderzył snop jasnego światła latarki. Skrzywił się i podniósł rękę, zasłaniając się.
- Nie po oczach... - mruknął, starając się dojrzeć coś poza światłem.
To, co zobaczył, i tak mu się nie spodobało. Wycelowany w niego pistolet trzymany przez nieznanego mu z imienia osobnika. Skrzywiony w grymasie niezadowolenia Patsy. Jacob. I jeszcze jeden delikwent, którego nie znał.
- Opuść tą klamkę, przyjacielu - spróbował się uśmiechnąć. - Niezłe macie tempo... dogonić was nie mogłem. Chciałem się przyłączyć do imprezy, mam nadzieje, że nie macie nic przeciwko...?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Patsy Moderator
|
Wysłany:
Pią 17:36, 28 Paź 2011 |
|
|
Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 901 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Opuścił latarkę kierując ją na ziemię.
-Spoko - dodał starając się przybrać beztroski ton - właśnie otwieraliśmy pieprzone zapisy dla spóźnialskich - roześmiał się i zwrócił do Collisa - możesz opuścić broń, znam go - wykonał w kierunku Snuffera zapraszający gest - co tam Georgie? Nudy w osadzie? - próbował wybadać jego prawdziwe intencje zadając bezsensowne wydawałoby się pytania - Czy od tak maszerujesz po dżungli? Zabrałeś klamkę,mam nadzieję. Nie chcemy by ktoś nas zaatakował przecież.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Snuffer
|
Wysłany:
Pią 18:13, 28 Paź 2011 |
|
|
Dołączył: 14 Mar 2010
Posty: 571 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce
|
- Słyszałem o czym rozmawialiście koło pubu i chcę iść z wami - wzruszył ramionami, podchodząc bliżej. - Zawsze to dwie dodatkowe ręce, co nie? Gdy już uda się dotrzeć na tą drugą wyspę, na pewno nie będziemy mieli przewagi liczebnej. Poza tym, nie uśmiecha mi się siedzenie w osadzie niczym kaczka wystawiona na odstrzał. Wolę działać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Nie 22:37, 30 Paź 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Ziemia zatrzęsła się, tak samo, jak dwa dni temu, jednak tym razem było to silniejsze. Pojedyncze, gwałtowne szarpnięcie, jakby wyspa wyskoczyła o pół metra w górę, odrywając się od macierzystej płyty tektonicznej, po czym opadła ponownie na swoje miejsce.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Wto 23:22, 01 Lis 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Poranek, dzień 32.
Pierwsze promienie słońca nieśmiało przebijając się zza ciężkich chmur próbowały rozproszyć ciemność nocy. Wśród lekkich oparów mgły wstał nowy, pochmurny dzień, z niskimi, deszczowymi chmurami zasłaniającymi całe niebo. Deszcz, który spadł tuż po świcie był mocny i intensywny, a gdy ustał, chmury nie rozproszyły się, zapowiadając deszczową aurę w ciągu całego dnia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Patsy Moderator
|
Wysłany:
Śro 12:15, 02 Lis 2011 |
|
|
Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 901 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Zanim zdążył cokolwiek odpowiedzieć, ziemia ponownie się zatrzęsła, mocniej niż poprzednio. Patsy o mało co stracił równowagę, ratując się oparciem o najbliższy pień drzewa.
-Co do kurwy?- spytał spoglądając na towarzyszy, zupełnie jakby oczekiwał, ze któryś da mu satysfakcjonującą odpowiedź.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Jacob Upper
|
Wysłany:
Czw 17:47, 01 Gru 2011 |
|
|
Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 562 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
|
To, co rozbili, trudno było nazwać obozowiskiem. Nocna pora uniemożliwiała dokonanie czegokolwiek więcej jak rozpalenie ogniska, wokół którego rozrzucili plecaki a potem położyli się do snu, ustalając system wart. Jacob wcale nie protestował, gdy ustalono, że weźmie na siebie ostatnią, przypadającą na blady przedświt. Gdy tylko zamknął oczy, zapadł w nieprzeniknioną ciemność snu. W szarościach nowego dnia zbudził go Lancaster wyraźnie niezadowolony Lancaster, który zaraz potem padł na swoje posłanie.
Jacob przesiedział ostatnie dwie godziny wpatrzony w czarną breję wilgotnego popiołu, w którą zamieniło się ognisko. Dzień zapowiadał się posępnie, tak samo jak myśli Uppera.
- Patsy - zbudził Latynosa wbitego w plecak tak, jakby był najwygodniejszą na świecie poduszką. - Pobudka - wyjaśnił, widząc niewiele rozumiejące, rozespane spojrzenie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Snuffer
|
Wysłany:
Pią 13:22, 02 Gru 2011 |
|
|
Dołączył: 14 Mar 2010
Posty: 571 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce
|
Otworzył oczy słysząc słowa Jacoba skierowane do Patsy'ego. Podniósł się do siadu i przetarł twarz. Jego ubranie było wilgotne, a po nocy spędzonej na twardej ziemi czuł się połamany i obolały.
- W tym hotelu chyba nie można liczyć na dzban porannej kawy? - westchnął. - Czy mamy jakiś plan? - odwrócił się w kierunku Uppera. - Jak dostaniemy się na drugą wyspę? I co będziemy robić, jak już tam będziemy? Wolałbym wiedzieć zawczasu, na czym polegać będzie moja rola... Czy raczej stawiamy na spontaniczność? Szybki szturm z zaskoczenia, pacyfikacja obcych i błyskawiczny odwrót?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Jacob Upper
|
Wysłany:
Nie 16:23, 04 Gru 2011 |
|
|
Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 562 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
|
Jacob wyczuł poruszenie i zerknął na gramolącego się z ziemi Snuffera. Mężczyzna wyglądał tak samo jak wszyscy oni: pobyt z dżungli odznaczał się wyraźnym śladem na stanie ubrań, zarostów i fryzur. Jacob pomyślał z gorzkim rozbawieniem, że przynajmniej ta ostatnia kategoria nie jest już jego problemem.
- Plan jest taki - odezwał się, ignorując wypowiedź o dzbanku kawy - że za jakąś godzinę albo dwie powinniśmy dotrzeć do chaty Robertsona. Zakładając, że nie pomyliłem drogi. - ściągnął z ramion przemoczony płaszcz i zaczął go otrzepywać z gałązek i kłębków mchu. - Zabierzemy stamtąd sprzęt i poszukamy plaży. A później się zobaczy - wzruszył ramionami. - W pierwszej kolejności trzeba zlokalizować Jennefer i zapewnić jej możliwe bezpieczeństwo. Co do mnie, nie mam żadnej konkretnej strategii. Preferuję możliwie nieskomplikowane czynności - zacisnął prawą pięść w palcach lewej dłoni, udając cios. - Patsy, Collis, do cholery! - ponaglił pozostałych.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Patsy Moderator
|
Wysłany:
Nie 18:02, 04 Gru 2011 |
|
|
Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 901 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Słońce grzało niemiłosiernie, a bryza znad oceanu nie dawała mu ukojenia o jakim marzył. Znudzony sięgnął po leżącą obok leżaka, pustą szklankę i gestem dłoni przywołał kelnerkę, stojącą przy barze na plaży. Dziewczyna podeszła do niego, zabrała szklankę i po chwili już wracała z orzeźwiającym drinkiem. Usiadła na leżaku, przysunęła twarz do jego twarzy, otworzyła usta:
- Patsy, Collis, do cholery! - wrzasnęła tak głośno, że Patowi wydawało się, że obok niego eksplodowała bomba.
Natychmiast zerwał się i zorientował, że dalej znajduje się w tej przeklętej dżungli.
-Co jest?- spytał i wbił w Jacoba pół zaspane spojrzenie - pali się, czy co?.
Wstał z ziemi, otrzepał się i już przytomny spytał:
-daleko do tego supermarketu?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Collis Lancaster
|
Wysłany:
Śro 22:24, 07 Gru 2011 |
|
|
Dołączył: 06 Lut 2011
Posty: 160 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Przemiły dzień. - stwierdził kwaśno, budząc się o poranku. W ustach miał niesmak. Spróbował się go pozbyć głośnym mlaśnięciem. Na próżno. Inni też już się zbierali, pakując na szybko do ust to, co szumnie można by nazwać pożywnym śniadaniem. Collis akurat z tego nie chciał się wyłamywać. Sam wyciągnął co nieco ze swojego plecaka, przegryzł na szybko. Chociaż chyba nie wystarczająco, bo Jacob huknął na niego i Sacripanto. Lancaster uśmiechnął się półgębkiem, z kącika ust znów zawisł mu papieros. Paczka kończyła się zdecydowanie za szybko. Na szczęście miał jeszcze jedną w plecaku, ale co potem? Szaleństwo przymusowego odwyku? Wzdrygnął się. Muszę zapalić. - zaśmiał się w duchu. Zippo trzasnęła. Collis, zaciągając się, wstał, rozprostował kości.
- Brzmi... - chciał jakoś skomentować plan Jacoba. - Brzmi chujowo.
Od razu podniósł dłonie w obronnym geście. Nie chciał, by Jacob swoje ledwo zregenerowane siły zmarnował na niepotrzebną szarpaninę.
- Ale w naszej sytuacji nie mamy nic lepszego do dyspozycji. - dodał, wypuścił dym z płuc. - Prowadź, Charonie. - Zapraszającym gestem wskazał w stronę dżungli. Patrzył Jacobowi w oczy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Jacob Upper
|
Wysłany:
Czw 17:24, 08 Gru 2011 |
|
|
Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 562 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
|
Zbierali się w powolnym tempie, a Jacob doskonale wiedział, dlaczego tak jest. Sam nie czuł wielkiego entuzjazmu na myśl o dalszej wędrówce przez dżunglę, której intensywny zapach zaczynał już go mdlić, a także o tym, co będzie się działo dalej.
- Brzmi chujowo? - spojrzał na Collisa spokojnie. - Bo taki jest. Ale nasza porwana przyjaciółka chyba nie będzie narzekać... Róbmy swoje - uciął, bo nawet nie było czego komentować. Ale Lancaster się mylił w swojej ocenie, bo nie da się oceniać czegoś, co po prostu nie istnieje.
Jacob odczekał, aż reszta "wesołej kompanii" będzie gotowa do drogi, a potem w grobowym milczeniu poprowadził ich dalej, w stronę chaty Robertsona. Nieustannie czuł na plecach spojrzenie Lancastera, zupełnie jakby Collis próbował mu wywiercić dziurę pomiędzy łopatkami.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|