www.rasshamra.fora.pl - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Dżungla
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 51, 52, 53  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Wyspa
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Game Master
Game Master
PostWysłany: Czw 12:13, 15 Wrz 2011


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Pogoda przywodziła na myśl katalogi promocyjne biur podróży - błękitne niebo bez ani jednego obłoczka, palmy leniwie kołyszące się w powiewach słabego wiatru, słońce zalewające wszystko swym ciepłym blaskiem... - sielanka. Żyć - nie umierać.

Poranek niezauważalnie minął, nastało popołudnie.

Tylko dlaczego w głowach co bardziej strachliwych osób włączały się dzwonki alarmowe? Dlaczego i nieco odważniejsi czuli w sercu nieokreślony niepokój? Dlaczego dżungla znów zaczynała po cichu szeptać?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Hendrick Cornwell
PostWysłany: Wto 18:30, 20 Wrz 2011


Dołączył: 29 Cze 2011

Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Może coś tam wyczujesz...
Przypomniał sobie słowa Claude, gdy byli już głęboko w dżungli. Zarzucony sobie na ramię odchudzony w przychodni bagaż, lekko ciążył ale Hank starał się na to nie zwracać uwagi. Szczerze wątpił, aby cokolwiek wyczuł. Miał zamiar trzymać się planu White Reaven polegającego na sprawdzaniu rozbudzenia ducha jednocześnie pozostając wiernym obecnym tutaj ludziom, skazanym bez ogródek mówiąc na cierpienia i śmierć. Sprawę drugiej wyspy traktował drugorzędnie. Miał wrażenie, że jeżeli rozwiążą problem tej wyspy, ludzie z drugiej dadzą sobie z nimi spokój i pozwolą im żyć normalnie w oczekiwaniu na samolot, który ich stąd zabierze.
- Obydwoje pochodzicie z Europy, prawda? Ty Claude, zdaje się z Francji, a Ty Robercie... Anglia. Spędziłem trochę czasu i we Francji i w Anglii. Zafascynowała mnie architektura Paryża, zwłaszcza katedr i kościołów. Przebudowany z czasem klasycyzm kościoła des Billettes do tej pory mam przed oczami, zwłaszcza krużganki klasztorne.
Mimowolnie Hank uśmiechnął się ciepło, czego konsekwencją zostały pierwsze zmarszczki na twarzy księdza.
- A Londyn... bardzo huczne miasto i do tego brudne. Spędziłem tam zbyt dużo czasu w swojej młodości.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Robert
PostWysłany: Śro 18:12, 21 Wrz 2011


Dołączył: 06 Mar 2010

Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nieporęt

Szedł przez dżunglę razem z Claude i Hankiem. Nie było to jakieś zawrotne tempo, ale o dziwo zarzucił je ksiądz, który - wbrew pozorom - miał całkiem dobrą kondycję. Robertowi to tempo jednak problemów nie sprawiało - może nie widać tego po nim, bo nigdy nie ćwiczył specjalnie ani rąk ani brzucha, ale już w nogach miał tą energię. Której w sumie też nie było specjalnie widać za długimi nogawkami spodni.

Nagle odezwał się Hank, próbując zacząć rozmowę.
- Ja nigdy nie byłem we Francji - odpowiedział najpierw, a potem odniósł się do drugiej części wypowiedzi. - Ale czy Londyn jest aż taki brudny? No nie wiem, zależy do jakiej dzielnicy się udasz.

Zależy od dzielnicy... Tak, nie ma to jak dobry argument. Jakbym zresztą sam nie wiedział że on mówi prawdę... Ale mimo wszystko Londyn to mój dom. W tym brudzie się wychowałem...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Hendrick Cornwell
PostWysłany: Pią 18:11, 23 Wrz 2011


Dołączył: 29 Cze 2011

Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Odpowiedź Roberta zabrzmiała tak jak zabrzmiała, co tu ukrywać, trochę pretensjonalnie w odczuciu Hanka.
- A więc mieszkasz w Londynie? Jeśli tak, to nie chciałem Cię urazić. Podobno Wielka Brytania jest teraz zalewana innymi wyznaniami. Za czasów mojej bytności w tym kraju sprawy nie toczyły się jeszcze tak źle, jak podobno obecnie. Jeszcze trochę a trzeba będzie do was wysyłać misjonarzy.
Hank uśmiechnął się serdecznie, na chwilę przystając pod drzewem. Dżungla szeptała cicho a ksiądz zastanawiał się, czy to faktycznie szept, czy tylko złudzenie.
- Co was tutaj przywiodło, oprócz wynagrodzenia zaoferowanego przez White Reaven?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Robert
PostWysłany: Nie 13:58, 02 Paź 2011


Dołączył: 06 Mar 2010

Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nieporęt

- Nie no aż tak tragicznie nie jest, żeby wysyłać misjonarzy - powiedział odruchowo Robert, ale po chwili zaczął się zastanawiać, czy ma rację.

Na pewno nie potrzebna? A czy ja sam w ostatnich latach w ogóle wierzyłem? Może i tak... Ale na pewno nie w wystarczającym stopniu. Nawet nie pamiętam, kiedy po raz ostatni byłem w kościele... Chyba na pogrzebie wujka Sama...

Z rozmyślań wyrwało go kolejne pytanie Hanka. Przez chwile zaczął się zastanawiać, nad odpowiedzią, ale nie znalazł niczego sensownego.

- Nie wiem, czy oprócz wynagrodzenia było coś jeszcze - powiedział wolno, jakby ważąc każde słowo.

Ale czy na pewno? Może pieniądze były tylko usprawiedliwieniem, dla ucieczki z Londynu? Ile byłbym w stanie wytrzymać w nim bez tego?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Pon 23:02, 03 Paź 2011


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Milczała. Z goryczą przypominała sobie samą siebie sprzed miesiąca. Rozbawiona trzpiotka w kolorowych trampkach, która szukała w ludziach dobra na przekór wszystkiemu. Tamta Claude pewnie już zdążyłaby opowiedzieć Hankowi o sobie wszystko - motywy, relacje z bratem, sytuację między przyjaciółmi. Tamta Claude idąc przez dżungle śmiała by się z liści wplątanych we włosy, chłonęłaby oczami otaczający świat. Ale tamta Claude zaczęła umierać od momentu wdepnięcia w krew Daphne i nikt nie mógł dać gwarancji wskrzeszenia. Bo teraźniejsza Claude Beaumarchais zamknęła się w sobie. Wydarzenia na wyspie zmusiły do weryfikacji swoich przekonań. Co prawda nadal w pewnym sensie była sobą - tyle że w krzywym zwierciadle. Jak w tych wszystkich pokojach z lustrami w wesołych miasteczkach. Dusza Claude była równie powykręcana.

- Nie lubię Paryża. - odezwała się nieobecnym głosem. - Jest brudny i śmierdzący. Paryż jest przereklamowany, Hendrick, na prawdę.

Na inne pytania nie odpowiedziała. Nie miała ochoty na pogawędki. Interesował ją posąg oraz to, co przy nim zastaną. Interesował ją Jacob, który teraz był nie wiadomo gdzie i nie wiadomo w jakim stanie. Modliła się skrycie, by nic mu się nie stało. Przy czym sama miała nadzieję, że coś stanie się przy posągu. To byłby jakiś znak, jakiś konkret, punkt zaczepienia. A chyba tego potrzebowali najbardziej. Miała już dość działania na ślepo.

Okazało się, że posąg nie był tak odległy jak jej się wydawało. A z drugiej strony... Szli dość szybko od kilku godzin. Wyspa nie była przecież nieskończona. Idący przed nią ksiądz odchylił nawarstwione gałęzie i zatrzymał się. Claude wyminęła go, ciekawa tego, co zobaczył. Przed nią, w odległości kilku metrów, pod samotnym drzewem stał posąg. Jego ciemna barwa wcale nie zachęcała do oględzin. A mimo wszystko...

[posąg]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Wto 6:38, 18 Paź 2011


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Słońce jakby niechętnie, z ociąganiem skryło się za horyzontem i na wyspie zapadła noc, otulając wszystko chłodną, wilgotną ciemnością. Temperatura szybko spadła, wytrącając z powietrza dużą ilość wilgoci osadzającej się na wszystkim jako bardzo intensywnej rosy.
Samopoczucia ludzi na wyspie nie poprawiły się - mimo mroku, uczucie bycia obserwowanym przez dziesiątki par oczu nie opuszczało nikogo. Rósł także niepokój, powodowany cichymi szeptami nieokreślonego pochodzenia, szelestami, czy wrażeniem ruchu na granicy pola widzenia.

Wyspa znów stawała się wroga i odpychająca.

Nastała noc.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Nie 22:37, 30 Paź 2011


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Ziemia zatrzęsła się, tak samo, jak dwa dni temu, jednak tym razem było to silniejsze. Pojedyncze, gwałtowne szarpnięcie, jakby wyspa wyskoczyła o pół metra w górę, odrywając się od macierzystej płyty tektonicznej, po czym opadła ponownie na swoje miejsce.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Wto 23:22, 01 Lis 2011


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Poranek, dzień 32.

Pierwsze promienie słońca nieśmiało przebijając się zza ciężkich chmur próbowały rozproszyć ciemność nocy. Wśród lekkich oparów mgły wstał nowy, pochmurny dzień, z niskimi, deszczowymi chmurami zasłaniającymi całe niebo. Deszcz, który spadł tuż po świcie był mocny i intensywny, a gdy ustał, chmury nie rozproszyły się, zapowiadając deszczową aurę w ciągu całego dnia.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Pią 22:14, 10 Lut 2012


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Wilgotny, pochmurny i mokry poranek zmienił się w równie wilgotne i ponure popołudnie. Deszcz co prawda nie padał, ale niskie chmury groziły opadami. Przyroda zamilkła i zamarła, jakby pogrążyła się w uśpieniu.

Nastało popołudnie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Wyspa Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 51, 52, 53
Strona 53 z 53

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo


Programosy
Regulamin