|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Nie 14:10, 27 Mar 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Popołudnie niczym nie różniło się od poranka, toteż mieszkańcy Wyspy nawet tego nie zauważyli. O tym, jaka jest pora dnia orientowali się zazwyczaj zerkając na zegarek. Ludzie byli rozleniwieni i apatyczni, oczekujący aż stanie się coś znaczącego - na przykład na przylot Luska.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
Joshua Coffman Templers
|
Wysłany:
Czw 15:08, 31 Mar 2011 |
|
|
Dołączył: 01 Kwi 2010
Posty: 264 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Coffman szedł ostatni, zamykając pochód. Majkę puścił dopiero wtedy by szła swobodnie, gdy odeszli kawałek od skraju dżungli a szyk się uformował w odpowiedni sposób. Szli w niewielkich odstępach, ciągle kierując się w głąb dżungli. Joshua co jakiś czas zmieniał kierunek w którym się poruszali, celowo chcąc pozbawić ich orientacji w terenie. Miał także nadzieję zgubić ewentualny pościg, jeśli wyruszyłby takowy w drogę.
Jak się zgubią, będą krążyć w kółko, a wtedy ich wszystkich połapię z łatwością.
Po pewnym czasie Coffman zatrzymał się, rozglądając wokół.
- Tam.
Takie krótkie polecenia rozbrzmiewały w powietrzu co jakiś czas, wiedział więc że prędzej czy później ktoś zacznie protestować.
- Złotousty i Laleczka mogą się powoli przygotowywać. Będziecie przenosić pewną rzecz.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Collis Lancaster
|
Wysłany:
Pią 13:16, 01 Kwi 2011 |
|
|
Dołączył: 06 Lut 2011
Posty: 160 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Szedł za wlokącym się Peterem. Za sobą słyszał krótki oddech Majki i polecenia tego zasrańca z bronią. Przedzierając się przez dżunglę, wyrzucał sobie, że doprowadził do takiego stanu rzeczy. Żeby było śmieszniej, dziewczyna oddzielała go od obcego i zupełnie nie miał pola manewru. Właściwie działało to również na jego korzyść. Wyciągnął z - kurczącej się w zastraszającym tempie - paczki papieros i zapalił go z lubością. Przy okazji omal się nie potknął, ale wdychany dym nikotynowy w zupełności wynagrodził mu ten uszczerbek na dumie. Nie zamierzał dyskutować z Joshuą, zdążył się przekonać, że nie tędy droga. Ostatecznie był nawet ciekawy, co mają przenosić i do czego są potrzebni. Zawsze to jakieś informacje, które można wykorzystać. O ile ten zasraniec nas nie powystrzela, jak kaczki. - skrzywił się, wydmuchał przed sobą kłęb dymu.
- Jasne, szefie. Przygotowywać. - mruknął. - Już zabieram się za podnoszenie hantli, by rozgrzać mięśnie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Maja Donowan Templers
|
Wysłany:
Pią 20:39, 01 Kwi 2011 |
|
|
Dołączył: 26 Paź 2010
Posty: 217 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Silny uścisk Coffmana i latająca przed oczami lufa skutecznie powstrzymywały od jakichkolwiek działań. Kiedy Joshua ją puścił, starała się nie patrzeć na idących przed nią mężczyzn - Petera, bo wzbudzał za dużo emocji; Collisa, bo nie mogła znieść jego obojętności. Co prawda nie mogła być niczego pewna przez mgłę, ale wyglądało na to, że dzień chyli się ku końcowi. Dżungla zaczynała ciemnieć. Kolejny raz odnosiła wrażenie obcości w gąszczu. To nie była ta sama dżungla, co na jej wyspie, ta, w która się bawiła, chowała pod liśćmi paproci. Potknęła się nagle, zachwiała, ale nie upadła. Obejrzała się gwałtownie na Coffmana, jakby ze strachu, że nawet za to ją upomni. Nie wiedziała w jakich kategoriach ma teraz o nim myśleć. Kiedyś, w stosunku do mieszkańców nieznanej wyspy, byłaby skłonna nazwać go przyjacielem albo co najmniej sprzymierzeńcem. A teraz? Teraz był człowiekiem, który brutalnie groził jej bronią; człowiekiem, który zrzucił maskę ukazując swoje prawdziwe oblicze, a przynajmniej oblicze nieznane Majce. Nie mogła tego znieść, w głowie jej się to nie mieściło. Żal sprawił, że odwróciła się do Joshuy, zatrzymała, nie zamierzając zrobić nawet najmniejszego kroku.
- Dlaczego to robisz? - powiedziała cicho, z wyrzutem. - Dlaczego mnie okłamywałeś przez cały ten czas?
Skóra jej cierpła na myśl o trzymanej przez mężczyznę broni. Aby dodać sobie odwagi, zacisnęła mocno pięści, trzymając w garści rąbki rękawów peterowego swetra. Zabijesz nas? Mimo opłakanego stanu i bladości, wyglądała naprawdę ładnie z szeroko otwartymi oczyma skierowanymi na Coffmana. Jak w jakiejś tragedii, odgrywanej na wielkiej scenie. Z tym, że teraz Majka wyjątkowo nie udawała.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Maja Donowan dnia Pią 20:41, 01 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Sob 8:07, 02 Kwi 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Nastała duszna, wilgotna noc której czerń zdawała się być nieprzenikniona. Dżungla była cicha, jednak wyczuwalne w powietrzu napięcie było niemal elektryczne, jak chwila spokoju przed nadchodzącą burzą.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Peter Edwards Zakładnik
|
Wysłany:
Sob 10:45, 02 Kwi 2011 |
|
|
Dołączył: 09 Mar 2010
Posty: 591 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5
|
Peter zatrzymał się również, nie chcąc zostawiać Majki samej z Coffmanem. Popatrzył się na Collisa, próbując znaleźć moment odpowiedni ku temu, aby zamienić z nim parę słów, w miarę możliwości niesłyszalnych dla napastnika.
- Musimy coś zrobić, nim on zrobi coś nam. Nie można dopuścić do tego, aby komuś jeszcze stała się krzywda.
To było oczywiste, tylko Peter nie wiedział jeszcze co zrobić.
Czekać na okazję? Do bani, tej sukinsyn ma nas cały czas na oku.
Peter umilkł, czując na sobie spojrzenie. Popatrzył więc na Joshuę, ale to nie on się na niego patrzył. Chłopak poczuł się dziwnie a ciary przeszły mu wzdłuż całego kręgosłupa, jeżąc włosy na jego rękach. Była noc, a wyczuwalne w dżungli napięcie sięgało zenitu, nie tylko przez ich sytuację. Edwards chociaż nie przeżył spotkania z duchem, był skłonny we wszystkie plotki uwierzyć.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Joshua Coffman Templers
|
Wysłany:
Sob 10:59, 02 Kwi 2011 |
|
|
Dołączył: 01 Kwi 2010
Posty: 264 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
- Okłamywałem Cię? Mówiłem przecież, że potrzebuję pomocy przy czymś. Na szczęście pomogłaś mi sprowadzając do mnie tych obcych. Nie rób takiej miny Sarenko, jakbyś miała do mnie żal, że groziłem Ci bronią. Przecież omawialiśmy szczegóły tej szopki, Linus na pewno będzie zadowolony z Twojej gry aktorskiej.
Joshua wyciągnął z paczki papierosa i odpalił go, zaciągając się mocno dymem. Nie patrząc w kierunku Edwardsa, zwrócił się do niego, chcąc usłyszeć reakcję na jego słowa. Jego milczenie wydawało mu się coraz bardziej podejrzane, tak samo jak i absolutne posłuszeństwo, które przejawiał. Zaczynał podejrzewać, że chłopak ma zamiar zmienić jego plany w drastyczny sposób.
Trzeba Cię bardziej podłamać gnojku.
- Prawda Laleczko, że Sarenka świetnie udaje swoje uczucia? Omotała Cię i wykorzystała jako swoją wtyczkę do tej waszej śmiesznej wioski intruzów. Majeczko, odwaliłaś kawał dobrej roboty. Gratuluję.
Spojrzał na Collisa, przypatrując mu się uważnie. Nadal nie potrafił go rozgryźć, choć próbował. Na pewien sposób Złotousty mu się spodobał, choć był irytujący nawet wtedy, gdy się nie odzywał. Jego sarkastyczne odpowiedzi na jego polecenia nawet go bawiły, przypominały mu o kimś, kogo znał dawno temu, a kto przestał istnieć.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Maja Donowan Templers
|
Wysłany:
Sob 11:32, 02 Kwi 2011 |
|
|
Dołączył: 26 Paź 2010
Posty: 217 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wpatrywała się w jarzący papieros Coffmana, jak zahipnotyzowana. W gęstniejącym mroku żarzył się złowrogo, przyciągając wzrok. Każde wypowiedziane przez mężczyznę słowo uderzało w Majkę niczym tępe narzędzie. Białka jej rozszerzonych i zaszklonych łzami oczu wyraźnie odznaczały się w zapadającej powoli ciemności. Doskonale zdawała sobie sprawę, że Joshua podkopuje jej - już i tak marną - prawdomówność oraz zasiewa w pozostałych niepewność. Nie wiedziała na ile skutecznie, ale jeśli Peter się od niej odwróci zostanie zupełnie sama.
- Obiecałeś, że nikomu nie stanie się krzywda! - podniosła głos. - I chciałeś tylko informacji, do zdobycia których mnie zmusiłeś. Miałeś mnie nie wydawać Linusowi, a jednak... - głos jej zadrżał na wspomnienie wydarzeń przy drewutni. - A jednak jasno dałeś do zrozumienia, że mnie do niego zaciągniesz.
Joshua zwrócił się do Petera, a Majce zrobiło się tak zimno, jakby w żyłach zamiast krwi, krążył ciekły azot. Jak możesz?! Jak możesz się tak bawić moim kosztem?!
- Przestań! Nie jestem twoją zabawką! - odwróciła się gwałtownie do chłopaka. - Nie wykorzystałam cię i nie omotałam. Pete, musisz mi uwierzyć!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Peter Edwards Zakładnik
|
Wysłany:
Sob 14:43, 02 Kwi 2011 |
|
|
Dołączył: 09 Mar 2010
Posty: 591 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5
|
Nie wierz w to Pete. Nie wierz.
Chłopak czuł jak jego serce zwiększa swój rytm bicia, a mimowolnie ręce zaczynają mu drgać. Słowa Coffmana trafiły na podatny grunt, które urozmaicone własnymi obawami, mógły zacząć powoli kiełkować w jego umyśle rozrastając się do rozmiarów idei. Przypomniał sobie słowa Majki, które sama do niego powiedziała kiedyś. "Umiem dobrze kłamać, jestem w tym świetna." Tak owe słowa mniej więcej brzmiały, obijając się echem w jego głowie. A potem przypomniał sobie jak ostatniego wieczoru przypadkiem wygadała się o tym, że mają zostać zlikwidowani, razem z całą wioską.
Ukrywała to przede mną, nie chciała mi o tym mówić bo... Bo...? Bo miałeś o tym nie wiedzieć.
Peter pokręcił z niedowierzaniem głową, nie mogąc przełknąć faktu, że tak naprawdę mógł zostać przez nią oszukany w tak okrutny sposób. Wiedział, zawsze wiedział że łatwo go oszukać, bo sam nie umiał kłamać.
Odwrócił się, by nie patrzeć w załzawione oczy dziewczyny i nie słyszeć jej słodkiego głosu, który tak szybko namącił mu w głowie. Coffman wystawił go na naprawdę ciężką próbę. Chłopak schował twarz w dłoniach, dlatego że miał dość tej atmosfery, dosyć wszystkiego co go otaczało. Chciał zostać sam... sam z Majką, mimo wszystko jednak z nią.
Jesteś kompletnym idiotą Peter.
- Wybaczam Ci.
Peter odwrócił się z tymi słowami na ustach, nie potrafiąc jednak w tą historię uwierzyć. W zasadzie to zmieniał w tej kwestii zdanie co pięć sekund i było to wystarczająco wyczerpujące zajęcie, chcąc od niego uciec, zwrócił się do Coffmana.
- Gdzie mam teraz iść?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Collis Lancaster
|
Wysłany:
Sob 15:41, 02 Kwi 2011 |
|
|
Dołączył: 06 Lut 2011
Posty: 160 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Emocje narastające w Majce i Peterze interesowały Collisa w stopniu co najwyżej minimalnym. Godne uwagi było natomiast to, że Joshua w umiejętny sposób manipulował dzieciakami. Wiedział w które struny uderzyć, by zasiać w nich niepokój, by zachwiać wiarę we wzajemne zaufanie. Gdyby Peter był trochę bardziej doświadczonym człowiek, od razu zauważyłby podstęp obcego. Ale najwyraźniej nie był. Wybaczam ci? - Lancaster niemal parsknął śmiechem. - Nie masz jej czego wybaczać, chłopcze. Totalna z niej kłamczucha, ale jako znawca kobiecej duszy mógłbym ci powiedzieć, że dla ciebie dałaby się pokroić ząbkowanym nożem. Mógłbym. Ale żal mi widowiska. Collis Lancaster był przede wszystkim obserwatorem ludzkich zachowań; lubił patrzeć jak bardzo były typowe. Uśmiechnął się szelmowsko, ale uśmiech ten szybko zamienił się w grymas niezadowolenia, gdy żar dotarł do bibułki ustnika papierosa. Rzucony na wilgotną ściółkę pet wolno wcisnął czubkiem buta w ziemię.
Tymczasem Edwards pytał o kolejne kroki. Collis stwierdził w duchu, że chłopak szybko zmienia swoją postawę i ma bardzo słabą osobowość. W jednej chwili sugeruje, że coś trzeba zrobić. W drugiej - w sposób zupełnie fatalistyczny poddaje się sytuacji. I to jeszcze odwracając się od uroczej twarzyczki rudej przyjaciółki. Szkoda, że jest ciemno, bo wszyscy moglibyśmy właśnie obserwować, jak pęka jej serduszko. Pomiędzy cynicznymi uwagami, Collis oceniał w myślach swoją sytuację. Na razie czuł się bezpiecznie, bo Joshui zależało bardziej na pomocy niż na ich śmierci. Na razie. A co będzie potem? Zadawał sobie to pytanie, zastanawiając się, jaki będzie jego kolejny ruch. W gruncie rzeczy zawsze wolał być po stronie wygranego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Maja Donowan Templers
|
Wysłany:
Sob 16:29, 02 Kwi 2011 |
|
|
Dołączył: 26 Paź 2010
Posty: 217 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Robiło się coraz ciemniej i nie do końca mogła dostrzec wyraz twarzy Petera, a jednak wydawało jej się, że widzi zwątpienie oraz mieszane uczucia. Być może była to tylko imaginacja. Zobaczyła po prostu to, czego się spodziewała i na co właściwie zasłużyła. Peter odwrócił wzrok, a Majka pomyślała, że Coffman właśnie dopiął swego. Zagryzła wargę, nie chcąc dopuścić do drżenia ust. Ostatecznie mogła mieć chłopakowi za złe zwątpienia. To wszystko było zbyt skomplikowane, by móc wierzyć bezwarunkowo. Ale mimo wszystko... - urwała myśl, usłyszawszy jak Peter mówi, że jej wybacza. Zastygła, jak sparaliżowana. Skoro "wybaczał" to uwierzył w wersję Coffmana, zaakceptował to. Poczuła wzrastający w niej sprzeciw.
- Uwierzyłeś mu. - rzuciła z wyrzutem i rozczarowaniem. Jej głos zrobił się cichy, zrezygnowany. - Nie musisz mi niczego wybaczać, bo nie zrobiłabym niczego, co mogłoby cię skrzywdzić. A już na pewno nie udaję swoich uczuć. - zmarszczyła lekko brwi ze złością. - Zresztą, rób jak chcesz. Jeżeli mi nie ufasz, to i tak nie zdołam cię niczym przekonać.
Wcisnęła dłonie głęboko w kieszenie, odwróciła od wszystkich wzrok. Tylko na chwilę popatrzyła na Collisa, w którym zaczęła dostrzegać coś bardzo niepokojącego. Zbyt był uległy, nie wyglądał jakby miał zamiar cokolwiek robić. Potem zapatrzyła się w dżunglę, nadal nie ruszając się z miejsca. Zwątpienie Petera wysysało z niej resztki siły i nadziei.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Joshua Coffman Templers
|
Wysłany:
Sob 19:45, 02 Kwi 2011 |
|
|
Dołączył: 01 Kwi 2010
Posty: 264 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Joshua rozpromienił się w uśmiechu, kładąc ręce na ramionach dziewczyny i pochylając się, by szepnąć jej do ucha słowa przeznaczone tylko dla niej.
- Widzisz? Teraz nie masz już powodu, aby chcieć tutaj zostać. Nikt teraz nie będzie chciał Ci pomóc na tej wyspie za moją sprawą. Nawet on.
Joshua puścił jej ramiona, uśmiechając się do siebie niemal z sadystyczną satysfakcją. Długo tak dobrze nie bawił się czyimś kosztem.
- Linus. Linus powiedział mi, że chce z Tobą tylko i wyłącznie porozmawiać. Nie wyglądał na sfrustrowanego, więc nie zrobi Ci krzywdy. Poza tym przecież jest jeszcze Sergiej, chyba chcesz go znów zobaczyć po tak długiej rozłące?
Coffman leciuteńko pchnął dziewczę do przodu, dając jej znak, że powinna zacząć iść.
- Edwards. Idź tam i nie zmieniaj już kierunku, niedługo powinniśmy znaleźć się tam dokąd od początku zmierzamy.
Przyglądał się Collisowi, próbując wyczytać z jego twarzy coś, co będzie dla niego użytecznym hakiem. Nie widział nic takiego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Peter Edwards Zakładnik
|
Wysłany:
Sob 19:56, 02 Kwi 2011 |
|
|
Dołączył: 09 Mar 2010
Posty: 591 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5
|
Peter ruszył we wskazanym kierunku, przeżuwając słowa Majki. Znali się przecież krótko, bardzo krótko. Chłopak próbował znaleźć punkt w obu wersjach wydarzeń, który je różni, a potem wszystko przeanalizować na nowo i na spokojnie.
Coffman jest napastnikiem i wygląda na to że lubi się znęcać nad ludźmi. Co on z nami ma zamiar w ogóle zrobić, jak już zrobimy to co do nas należy?
Odwrócił głowę w stronę Majki, chcąc spojrzeć jej w oczy. Próbował patrzeć chłodno i bez emocji, ale ze starań wyszły nici, dlatego zaraz potem odwrócił głowę i szedł dalej przed siebie.
- Co masz zamiar z nami zrobić, jak już przestaniemy być potrzebni? Zabijesz nas?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Maja Donowan Templers
|
Wysłany:
Sob 20:57, 02 Kwi 2011 |
|
|
Dołączył: 26 Paź 2010
Posty: 217 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Szarpnęła barkiem, by strzepnąć z ramion dłonie Coffmana. Jego palce zaciskały się jednak zbyt mocno, a słowa wbijały w serce Majki, sprawiając, że odechciewało jej się wszystkiego. A Joshuę to bawiło. Mogła wykrzykiwać wielokrotnie, że nie jest jego zabawką. Ale była. Każde jego słowo miało na celu manipulację, kontrolę nad emocjami, a także ukierunkowanie tych emocji. Nie wiedziała już co jest kłamstwem, a co prawdą i czy cokolwiek z tego, co mówił nią było. Wspomnienie Sergieja rozbudziło w Majce nowe siły - agresywne i buntownicze.
- Nie dotykaj mnie! - warknęła, gdy Coffman pchnął ją lekko. - Tylko z Sergiej wróciłabym dobrowolnie do domu. I nie wierzę w ani jedno twoje słowo, kapujesz? Nienawidzę cię.
A mimo to powlokła się za idących przed nią Peterem i Collisem. Kiedy chłopak na nią spojrzał, nie spuściła wzroku, chociaż była bliska rozpłakania się z bezsilnej złości. Nie patrz tak na mnie! Jakoś nie miałeś żadnych wątpliwości, gdy wkładałeś mi język do ust! Świadomie skupiała się na złości. W tym momencie to było jedyne uczucie, które powstrzymywało Majkę przed rozklejeniem.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Maja Donowan dnia Sob 20:58, 02 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
Joshua Coffman Templers
|
Wysłany:
Sob 21:47, 02 Kwi 2011 |
|
|
Dołączył: 01 Kwi 2010
Posty: 264 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Joshuę rozbawiło zachowanie Majki, jej buńczuczność w tej sytuacji była może nawet i zbawienna. Ochoczo cofnął ręce, unosząc je w sarkastycznym geście poddania.
Przy odrobinie szczęścia może nawet nie będę musiał jej zmuszać, aby wsiadła dobrowolnie do łodzi.
Pytanie Edwardsa sprawiło jednak, że Coffman niemal zakrztusił się dymem papierosowym, który akurat w tej chwili wydychał. Śmiał się głośno, od czasu do czasu łapczywie łapiąc w płuca powietrze, by się nie udusić. A gdy już złapał oddech i przestał się śmiać, mógł sobie pozwolić na chwilę ciszy i zastanowienia, jak na to pytanie odpowiedzieć.
- Żadne z was nie umrze, dopóki się nie sprzeciwi. Gdybym miał was zabić, zrobiłbym to bez mrugnięcia okiem i bez ukrywania się przed waszym wzrokiem przez tyle czasu. Więc nie - nie zabiję.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|