www.rasshamra.fora.pl - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Dżungla
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 31, 32, 33 ... 51, 52, 53  Następny  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Wyspa
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Carmen Hierro
PostWysłany: Nie 12:25, 18 Kwi 2010


Dołączył: 07 Mar 2010

Posty: 303
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Carmen zahamowała tuż przed Ryanem. Schowala się w krzaki obok. Nie widziała nikogo, cienie drzew i ich kształty.. każde z nich mogło być częścią zarysu czyjejś sylwetki.
- Gdzie ona może być? - Spytala po cichu Ryana.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ryan Crower
PostWysłany: Nie 12:40, 18 Kwi 2010


Dołączył: 05 Mar 2010

Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Słowa Carmen spowodowały, że nagle zauważył, że właśnie celuje w ramię Jen.
Cholera... pomyślał opuszczając broń.
- Tu jest - rzucił krótko do Carmen.
Jen kierowała broń w jakieś krzaki, sam też tak zrobił.
- Co się dzieje? W kogo celujesz? - zapytał poddenerwowany.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Carmen Hierro
PostWysłany: Nie 13:35, 18 Kwi 2010


Dołączył: 07 Mar 2010

Posty: 303
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Carmen zatkało. Stała i próbowała zobaczyć co znajduje sie w cieniu. w przeciwienstwie do ludzi zebranych tutaj, była najprawdopodobniej jedyną osobą bez broni.
Postanowiła nie ruszać się dalej.
- Jen do kogo celujesz? - zapytała drżącym głosem.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jenefer Johnson
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Nie 16:12, 18 Kwi 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 723
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn

- Na ziemię - syknęła do nowoprzybyłych, nie spuszczając wzroku z ciemnej sylwetki Sama ani z mężczyzny strzelającego wcześniej do niej. Bała się, że jeżeli raz straci ich z oczu, nie odnajdzie ich już.
- Przyjacielu, radzę ci rzucić broń - krzyknęła znów w kierunku napastnika szczęśliwa, że przybyła odsiecz. - Uwolnij zakładnika. Nie rób mu krzywdy, to my nie zrobimy krzywdy tobie!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jacob Upper
PostWysłany: Nie 16:18, 18 Kwi 2010


Dołączył: 10 Mar 2010

Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

Koszmar powtarzał się. Upiorny operator wciąż przewijał tę samą taśmę do samego początku, a potem film zaczynał kolejny raz płynąć. Przed oczami Jacoba stawali uśmiechnięci od ucha do ucha Bracia Morales. W tle słychać było szuranie czegoś ciężkiego ciągniętego po podłodze. Siedzący pod ścianą magazynu stolarni Jacob wiedział, że jest to samochodowy akumulator, którego zawartość już za chwilę zacznie wyciekać na jego odsłonięte przedramię. Ale nie reagował. Nie mógł. Jego wygięte do tyłu ręce były przykute do grubej rury.

- Entliczek, pentliczek, dziewica, prawiczek...


Nagły strzał, który poniósł się echem po dżungli, wyrwał Jacoba ze snu. Oszołomiony, w pierwszym momencie nie miał pojęcia, gdzie jest: w Los Angeles, Philadelphii, Camden... Jego umysł pracował wolno nie mogąc ogarnąć sytuacji, a dokoła rozciągała się tylko głęboka ciemność. Wszystko przypomniał sobie dopiero po dłuższej chwili, po której wrócił do swojej poprzedniej, półleżącej pozycji. Drżał ze zmęczenia i strachu ofiary, wokół której zaciskała się sieć pogoni. Demony przeszłości wygrały kolejną rundę. Jacob chciał wcisnąć się jak najgłębiej pomiędzy korzenie drzewa, zniknąć, zagrzebać się w ziemi. Po chwili ponownie zmorzył go niespokojny sen.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Carmen Hierro
PostWysłany: Nie 16:21, 18 Kwi 2010


Dołączył: 07 Mar 2010

Posty: 303
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Carmen od razu przykucła, gdy tylko odnaleziona dziewczyna krzykneła. Dopiero teraz zobaczyla sylwetke...
wtedy Jen krzykneła:
- Uwolnij zakładnika. Nie rób mu krzywdy, to my nie zrobimy krzywdy tobie!
To jest ich dwóch tam?
Postanowiła wycofać się, powoli odchodziła do tylu. Spojrzala przez chwilę na Ryana.
Domyśl się co chce zrobić i pomóż mi!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ryan Crower
PostWysłany: Nie 16:59, 18 Kwi 2010


Dołączył: 05 Mar 2010

Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Nie poruszył się.
Jasne... Jeśli zacznie strzelać tak jak w domku, to rzeczywiście powinienem paść na ziemię.

- Jen, kto tam jest?! - zapytał stanowczo.

Odwrócił głowę w stronę Carmen, która wlepiała w niego wzrok.
Nie wiedząc co ma na myśli, zmarszczył czoło.
O co Ci chodzi, Carmen?!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Joshua Coffman
Templers
PostWysłany: Nie 17:08, 18 Kwi 2010


Dołączył: 01 Kwi 2010

Posty: 264
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Dwie kule przemknęły obok niego, trafiając w krzaki po lewej.
Przybyła odsiecz...
Pomyślał, gdy usłyszał odgłos kroków i niewyraźne szepty.
- Cóż przyjacielu... - syknął do ucha Sama - pora zobaczyć jak dobrą tarczę stanowisz.
Wychylił się ponownie zza ramienia skrępowanego mężczyzny, szybko oceniając sytuację, niewiele właściwie wiedząc. Jedynym plusem tej całej sytuacji było to, że w magazynku pozostało mu jeszcze pięć naboi i widział w ciemnościach lepiej niż jeszcze przed chwilą. Kobiety jednak nie widział, musiała paść na ziemię.
- Strzelając do mnie Słodziutka, popełniłaś wielki błąd!
Przeciągnął Sama kawałek do tyłu, fundując sobie większe pole do manewru. Tuż obok niego po prawej pojawiło się drzewo, za które mógł się schować, ale to nie wszystko. Metr za drzewem były wyjątkowo gęste krzaki, w które zaraz się rzuci.
- Daję Ci więc wybór, ratuj życie tego tu Pinokia, albo złap mnie!
Przystawił pistolet do ramienia mężczyzny i pociągnął za spust. Kula przestrzeliła jego prawe ramię, wychodząc z drugiej strony. Z mądrych książek Pani doktor Shelton wiedział, że rana postrzałowa w takim miejscu nie powinna być na ogół groźna. Istniało jednak ryzyko, że umrze, ale to zależało od nich w tej chwili, nie od niego. Nim ranny mężczyzna upadł na ziemię, Joshua odskoczył za drzewo i wystrzelił jeszcze dwie kule, ogólnikowo strzelając na oślep. Jedna z kul przeleciała nad głową Jenefer, zaś druga trafiła na drzewo, po prawej jakiś metr od Carmen. Dopiero wtedy Joshua zerwał się do biegu, pozostawiając rannego i wciąż skrępowanego Sama. Jednym susem wpadł w krzaki i zaczął biec, będąc pochylonym do ziemi, coby zmniejszyć swoją widoczność w gęstych zaroślach dżungli. Biegł szybko, rozgarniając jedną ręką krzaki, a w drugiej trzymając broń z jednym nabojem w magazynku. Wątpił aby dziewczyna zdołała go dogonić, on w przeciwieństwie do większości tych intruzów, był przygotowywany do takich wydarzeń. Faktem jest jednak, że w utrzymaniu tempa nie był najlepszy.
Wszystko przez fajki Josh, masz nauczkę porypie.
Zdołał przebiec jakieś sto metrów jednostajną szybkością, po czym zwolnił nieco i zmienił trajektorię swojego biegu, zagłębiając się w inną gęstwinę. Skorzystał z faktu, że jeszcze nie słyszał odgłosów pogoni za sobą. Załadował magazynek i położył się na ziemi, uspakajając swój oddech. Tutaj głębiej w dżungli było ciemniej niż jeszcze sto metrów wcześniej, dodatkowo księżyc zaszedł za chmury co akurat i Joshowi zaszkodziło. Wytężył słuch, chcąc wyłapać z nocnej ciszy czyjeś ewentualne kroki, gdyż wzrok w takich sytuacjach zawodził.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sam
PostWysłany: Nie 17:30, 18 Kwi 2010


Dołączył: 07 Mar 2010

Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Pinokio.. pomyślał w duchu Sam i nieco go to rozbawiło, choć nie powinno. Tamten ciągnął Sama do tyłu, powodując tym samym ból w jego ciele, m.in. przez liny, ale to jeszcze było nic w porównaniu z tym co się stało potem. Usłyszał huk, a potem ogromny ból w ramieniu. Zaczął wrzeszczeć. Jak opętany. Krzyczał, wił się, kręcił głową, krew lała się, pół twarzy miał w niej umaczane. Okropny ból jaki pulsował z jego klatki piersiowej rozchodził się po całym ciele. Było to nie do wytrzymania, jak horror. Chłopak zaczął kląć siarczyście, echo rozchodziło się po całej dżungli. Nie zorientował się jak mu łzy napłynęły do oczu od bólu. Miał je załzawione i nic nie widział. Nawet ich nie otwierał. Nie myślał teraz o niczym. Tylko krzyczał. Ból nie ustawał, wręcz przeciwnie - był coraz silniejszy. Gorsza rzecz Samowi nie mogła się przytrafić. Zacisnął zęby na koszulce, tak aby stłumić krzyk, teraz krzyczał trochę ciszej, ale nie dużo ciszej. Wystrzał spowodował również, że Sam nie słyszał na prawe ucho, coś szumiało. Okropnie szumiało, jak po bombie. Już nie wytrzymywał.
No i, kurwa, pożałowałem! - pomyślał błyskawicznie, myśl trwała sekundę, nawet nie, była dynamiczna, a po niej robił dalej to co wcześniej - wrzeszczał i wił się. Po chwili już mnie, trochę się uspokoił.
- Uciekł!
Znowu wszystko spartoliłem!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jenefer Johnson
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Nie 21:21, 18 Kwi 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 723
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn

Jeden z wystrzelonych przez nieznajomego pocisków przeleciał ze świstem nad jej głową. Echo strzałów przebrzmiało, a zamiast tego ciszę nocnej dżungli szarpał na kawałeczki krzyk bólu.
- Sam! - krzyknęła Jen i zerwała się do biegu niepomna tego, że nieznajomy mógł się zwyczajnie na nią zaczaić.
- Uciekł! - usłyszała w odpowiedzi nabrzmiały bólem głos Sama i domyśliła się, że chodzi o tajemniczego napastnika.
- Jesteś ranny? - opadła przy nim na kolana, odłożyła pistolet i zaczęła nerwowo obmacywać go. Gdy natrafiła na wciąż związaną lianę, zaczęła ją szarpać, wywołując jeszcze głośniejsze jęki bólu.
- Ryan, on jest związany - rzuciła przez ramię. - Masz jakiś nóż? - po czym zwróciła się ponownie do Sama. - Już dobrze. Co ci jest? Jesteś ranny? Gdzie?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ryan Crower
PostWysłany: Nie 21:40, 18 Kwi 2010


Dołączył: 05 Mar 2010

Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Wyciągnął scyzoryk.
- Łap! - Rzucił szwajcara.
- Nie ma sensu go gonić... - powiedział mając na myśli agresora. - Jest zbyt ciemno, a my nie znamy terenu... Musimy jak najszybciej wracać do wioski.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jenefer Johnson
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Nie 21:54, 18 Kwi 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 723
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn

Scyzoryk rzucony przez Ryana niemal wypadł jej z rąk. Rozłożyła ostrze i przecięła lianę w paru miejscach, uwalniając Sama.
- Poniesiesz go? - odwróciła się do Ryana. - On nie wygląda na to, żeby był w stanie sam iść... poza tym ja też uważam, że powinniśmy wrócić do wioski
tam powinniśmy się pozamykać... w domkach, w pubie czy w przychodni i przeczekać do rana. A potem podjąć decyzję co dalej robić.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Carmen Hierro
PostWysłany: Nie 21:56, 18 Kwi 2010


Dołączył: 07 Mar 2010

Posty: 303
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Carmen już się odwróciła i chciała napaść nieznajomego od tyłu wtedy nagły huk sprawił, że padła w samoobronie na ziemie.
Gdy się podniosła po chwili wyżej, zobaczyła sylwetkę mezczyzny ktory znikał w kszakach. I rannego Sama.
Jen biegła już do Sama, który wykrzykiwał takie przekleństwa, których Carmen nawet nie rozumiała. Podbiegła do Jen, która starała już się przeciąć sznur.
- Cieknie z niego krew jak... - przerwała przypominając sobie, że tym razem to nie jest trup. Spojrzała na Jen zdziwiona jej postawą, zachowywała się jak dorosła kobieta, zrobiło to na niej duże wrażenie, lecz nie pokazała tego.
Gdy Jen przemówiła Carmen dodała.
- A co z Peterem? Może być na plaży. Musimy iść po niego.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Carmen Hierro dnia Nie 21:57, 18 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Ryan Crower
PostWysłany: Nie 21:58, 18 Kwi 2010


Dołączył: 05 Mar 2010

Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

- Jasne - rzucił i pomógł wstać Samowi. - No chłopie idziemy, tylko powoli. - Przytrzymywał go.
Odebrał nóż Jen i schował go do kieszeni.
- Nieźle się spisałaś - powiedział spoglądając na nią. - Dobrze jednak, że nie strzelałaś. Bałbym się o swoje zdrowie - dodał z przekąsem. - Peter... Na plaży jest raczej bezpieczny. A teraz i tak pewnie byśmy go nie odnaleźli. Jest cholernie ciemno...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ryan Crower dnia Nie 22:05, 18 Kwi 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Jenefer Johnson
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Nie 22:02, 18 Kwi 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 723
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn

- Bardzo śmieszne - odpowiedziała z przekąsem.
Podniosła pistolet i chwyciła go oburącz. Zlustrowała raz jeszcze ciemność dżungli.
- Carmen - dopiero zauważyła współlokatorkę - idź pierwsza i pomóż Ryanowi. Ja będę zamykać pochód. Jakby co to zacznę strzelać, żeby Ryan wiedział, kiedy uciekać. Bo chyba się boi mnie z bronią w ręku - mrugnęła porozumiewawczo. - Peter nie był w swoim domku gdy... no wiesz, gdy to wybuchło? - dopiero teraz dotarł do niej sens słów Carmen i nagle poczuła jak kamień spada jej z serca.
- Mimo wszystko - dodała - Peter musi poczekać. Teraz, w ciemności, ten tajemniczy ktoś może wystrzelać nas jak kaczki. Chyba że... Wiesz, jeśli chcesz, mogę spróbować pójść z tobą na plażę. Do Petera. Ale najpierw zanieśmy Sama do wioski.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jenefer Johnson dnia Nie 22:07, 18 Kwi 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Wyspa Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 31, 32, 33 ... 51, 52, 53  Następny
Strona 32 z 53

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo


Programosy
Regulamin