|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Patsy Moderator
|
Wysłany:
Czw 9:22, 17 Cze 2010 |
|
|
Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 901 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
- I wtedy rozpęta się Apokalipsa - powiedział popijając - ale prawda jest taka, że jak nam zostawią jakiś pieprzony podarunek, trzeba będzie rozważniej dysponować zapasami.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![](http://picsrv.fora.pl/meadow/images/spacer.gif) |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Snuffer
|
Wysłany:
Czw 10:02, 17 Cze 2010 |
|
|
Dołączył: 14 Mar 2010
Posty: 571 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce
|
- Jak na mój gust zbyt dużo tutaj mamy "jeśli", "jeżeli" i "gdy". Wszyscy czekają na samolot, ale nie wiemy czy on się naprawdę pojawi. Według mnie - ściszył głos i pochylił się w kierunku Patsy'ego - jutro wiele osób będzie zawiedzionych. Bo ten cały Lusk ani myśli się do nas fatygować. A co do apokalipsy... chyba trzeba już sobie jakiś schron szykować. Bo potem może być za późno.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![](http://picsrv.fora.pl/meadow/images/spacer.gif) |
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Sob 13:16, 19 Cze 2010 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Powoli zapadał zmierzch, a noc zapowiadała się na dość ponurą.
W barze ostatnie przygotowania dobiegły końca. Na jednym ze stolików w rogu baru piętrzył się szwedzki stół. Dwie młode dziewczyny – w tym ta o nieładnym uśmiechu – postanowiły bawić się w kelnerki i opanować miejsce za barem, nie zwracając uwagi na minę Patsy’ego. Nie pytały go nawet o zdanie. Szafa grająca darła się już na całego utworem Bohemian Rhapsody.
Is this the real life?
Is this just fantasy?
Caught in a landslide
No escape from reality
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![](http://picsrv.fora.pl/meadow/images/spacer.gif) |
Claude Beaumarchais Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Nie 13:06, 20 Cze 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Już od progu poznała nuty jednego z najlepszych utworów Queen. Roześmiała się gorzko w duchu. Is this the real life? Is this just fantasy? Caught in a landslide No escape from reality - powtórzyła w myślach. To było takie adekwatne do sytuacji, w której wszyscy się znajdowali. Rozejrzała się. W kącie pubu rozłożony był poczęstunek. Za ladą urzędowały jakieś dwie kobiet, które znała tylko z widzenia. Poczuła jak wskaźnik gniewu podnosi się lekko do góry. To przecież było miejsce Patsy'ego, Jacoba, ewentualnie jej. Niby nigdzie nie było to napisane, ale czuła się, jakby kobiety wkroczyły nie na swoje terytorium. Szybko jednak o tym zapomniała, bo jej wzrok padł na Patsy'ego i Georga. Uśmiechnęła się promienie i podeszła do mężczyzn.
- Patsy! - była bliska objęcia mężczyzny. Tak bardzo się cieszyła, że już wydobrzał. Z jego rozmówcą przywitała się nieco powściągliwie i z rezerwą. Nie miała okazji poznać go bliżej. - Witaj, Georg. - przysiadła się. Jeszcze raz ogarnęła wzrokiem pub, po czym znów zwróciła się do Patsy'ego. - Jak się czujesz? Nie pytam tylko o zdrowie. Mam też na myśli cały ten rozgardiasz. - roześmiała się. Miała wrażenie, że to radosna atmosfera panująca w pubie tak na nią wpływa. Odganiała od siebie myśli, że wszystkich tych ludzi najprawdopodobniej spotka zawód.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![](http://picsrv.fora.pl/meadow/images/spacer.gif) |
Snuffer
|
Wysłany:
Nie 19:44, 20 Cze 2010 |
|
|
Dołączył: 14 Mar 2010
Posty: 571 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce
|
- Witaj - odpowiedział niemal automatycznie, dopiwszy piwo. Z trudem powstrzymał beknięcie i uśmiechnął się do dziewczyny. - Ty też na imprezę? Na razie się nie bardzo rozkręca, ale liczę na jakieś tańce dzisiaj... Zanim ludzie zrozumieją, że to ostatnie wesołe chwile w Ras-Shamra.
Too late, my time has come
Sends shivers down my spine
Body's aching all the time
Goodbye everybody - I've got to go
Gotta leave you all behind and face the truth - Freddie Mercury wyciągał wysokie tony w tle.
Żebyś, kurwa, wiedział... - pomyślał George - Musimy stawić czoła prawdzie...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Snuffer dnia Nie 19:44, 20 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
![](http://picsrv.fora.pl/meadow/images/spacer.gif) |
Claude Beaumarchais Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Nie 20:13, 20 Cze 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Drgnęła na słowa Georga. Jej cały entuzjazm, co do przyjęcia niemal zupełnie się wypalił. Weszła za ladę, by zrobić sobie jakiegoś drinka. Miała przy tym świadomość, że nieodpowiadanie na słowa mężczyzny jest raczej nienaturalne. Niekulturalne również.
- A więc ty też uważasz, że Lusk się nie pojawi. Aż się dziwię, że ci wszyscy imprezowicze uważają inaczej. - westchnęła, upijając nieco martini z wódką. Smak procentów na języku poprawił jej samopoczucie. - Tańce? - aż pokazała w uśmiechu zęby. - Więc w razie czego mogę liczyć na twoje towarzystwo na parkiecie?
Od przyjazdu na wyspę właściwie się nie bawiła, bo zapijania skołatanych nerwów raczej nie była skłonna nazwać zabawą. Teraz miała okazję to nadrobić i nie zamierzała przegapić tej okazji. Tym bardziej, że słowa Georga wydawały się wysoce prawdopodobne - to mogły być ostatnie radosne chwile miasteczka. Aż bała się myśleć o tym, jakie nastaną nastroje, gdy ludzie zorientują się, że nikt z White Raven nie zamierza przylecieć. A przynajmniej nie teraz.
Nie myśl o tym, Claude. - upomniała się. - Popijaj drinka. I baw się jak za starych dobrych czasów z Guido.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![](http://picsrv.fora.pl/meadow/images/spacer.gif) |
Snuffer
|
Wysłany:
Nie 20:34, 20 Cze 2010 |
|
|
Dołączył: 14 Mar 2010
Posty: 571 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce
|
- Może nie myślą, że Lusk przyleci, ale starają się nie myśleć o tym, że nie przyleci - odparł i zastanowił się nad sensem tego, co właśnie powiedział. Czy wyszło tak, jak by chciał? - To znaczy cieszą się z tego, że Lusk MOŻE przyleci - zaakcentował przedostatnie słowo.
- A co do tańców... Pozostaję do usług. Okazji ostatnio wiele jakoś nie było, a dobra impreza nie jest zła.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![](http://picsrv.fora.pl/meadow/images/spacer.gif) |
Claude Beaumarchais Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Nie 21:00, 20 Cze 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
- Co nie zmienia faktu, że i tak będą rozczarowani. - powiedziała w zadumie, trochę nieobecna myślami.
Pokręciła głową, by odgonić zmartwienia. Postanowiła, że dzisiejsza noc będzie jedną wielką zabawą. Żałowała, że Jacob został w domku. Jemu też przydałoby się trochę rozrywki. Poza tym Claude brakowało jego towarzystwa. Właściwie ostatni raz rozmawiali, po tym, jak wrócił z Johnem z dżungli. Taki obrót wydarzeń raczej jej się nie podobał. Upiła spory łyk, by zagłuszyć myśli, które zaczęły nękać jej umysł.
- W takim razie trzymam cię za słowo. - uśmiechnęła się do Georga. - Napijesz się pan jeszcze czegoś? - zapytała żartobliwie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![](http://picsrv.fora.pl/meadow/images/spacer.gif) |
Snuffer
|
Wysłany:
Nie 21:12, 20 Cze 2010 |
|
|
Dołączył: 14 Mar 2010
Posty: 571 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce
|
- A i owszem... ale wolę zostać przy złotym napoju - odstawił na bok pustą butelkę. - Wiąże się to z kolejną przykrą zapowiedzią... według słów Patsyego zapasy powoli zaczynają się kończyć. Alkoholi. Papierosów. Jedzenia. Ludzie będą musieli zacząć się troszczyć o samych siebie. A wtedy na pewno przestanie być wesoło.
Spuścił głowę, lecz po chwili podniósł ją i łobuzersko uśmiechnął do Claude.
- Jeśli ten cały Lusk jutro się tu nie pojawi, to nie chciałbym być w jego skórze. Gdy ludzie wydostaną się w końcu z tej wyspy, znajdą go choćby na Księżycu. I rozszarpią gołymi rękoma...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![](http://picsrv.fora.pl/meadow/images/spacer.gif) |
Claude Beaumarchais Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Nie 21:38, 20 Cze 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
- Kończyć? - szczerze się zdziwiła.
Z tego, co sobie przypominała zapasów racji żywnościowych miało wystarczyć na kilka miesięcy. Czy to możliwe, że wszystko kończyło się w tak szybkim tempie. Przez chwilę analizowała zapasy w piwniczce w domku Jacoba. Zdecydowanie było tam jeszcze sporo produktów. Była tez pewna, że zapasy w piwniczce jej "macierzystego" domku praktycznie nie zostały ruszone.
- Może kończą się tylko w pubie. - powiedziała wolno. - U nas w domku wszystkiego pozostało jeszcze nadwyżce. A przynajmniej tak mi się wydaje.
Słowa Georga dały jej jednak do myślenia. Jeśli Lusk nie przyleci, zapasy prędzej czy później się skończą. I co wtedy? Wtedy na pewno przestanie być wesoło. - powtórzyła w myślach stwierdzenie mężczyzny. Podała mu kolejne piwo. Oparła łokcie o blat baru.
- To tylko groźby bez pokrycia. - rzuciła w zamyśleniu. - Myślę, że ludzie pokroju Luska potrafią się ukryć przed takimi jak my. Przez "zwyklakami". Podoba mi się jednak perspektywa o nazwie: "Gdy ludzie w końcu wydostaną się z wyspy". - zażartowała. Nie miała dzisiaj ochoty na smutki i smęty.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![](http://picsrv.fora.pl/meadow/images/spacer.gif) |
Jenefer Johnson Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Nie 22:15, 20 Cze 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 723 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn
|
Otworzyła drzwi i weszła pierwsza licząc, że John nie wycofa się w ostatniej chwili i wejdzie za nią. Poczuła na sobie parę spojrzeń - zarówno przyjaznych jak i niechętnych. Rozejrzała się po nieco zmienionym wnętrzu. Dostrzegła Claude i Patsyego za barem i pomachała przyjaciółce. Jej wzrok powędrował dalej i zatrzymał się na dwóch dziewczętach urzędujących przy drugim końcu lady baru i szwedzki stół tam ustawiony.
A w szczególności na kilka rodzajów stojących na nim ciast.
Poczuła, jak do ust napływa jej ślina. Nie odrywając wzroku od słodkości ruszyła w ich kierunku lunatycznym krokiem. Porwała talerzyk z ustawionego stosika i nałożyła sobie trzy solidne porcje. Nie zaprzątała sobie uwagi szukaniem miejsca by usiąść, tylko od razu zabrała się za konsumpcję. Czy może raczej: pochłanianie. Ciasta zniknęły z talerzyka niemal równie szybko, jak się na nim pojawiły, a Jen westchnęła z lubością.
- Widzę, że ci smakuje - jedna z samozwańczych kelnerek uśmiechnęła się do Jen. - Same piekłyśmy dzisiaj. Cały dzień prawie.
Jen uśmiechnęła się w odpowiedzi, oblizując usta z kremu i sięgnęła po następny kawałek. Odeszła dwa kroki od stolika i oparła się plecami o cokół kominka.
I zamarła. Tuż przed jej oczami stała - ustawiona tam przez Jacoba - feralna pozytywka.
Jen powoli wyciągnęła rękę i podniosła wieko szkatułki. Po wnętrzu baru poniosły się dźwięki upiornej melodyjki, słyszalne mimo głośnej muzyki. Tej samej, która grała na placyku w poranek pierwszego dnia po przylocie. Tej samej, która obwieszczała śmierć Daphne i początek koszmaru.
Parę osób drgnęło, wiele par oczu zwróciło się na dziewczynę i pozytywkę.
Dźwięki muzyki przerwało trzaśnięcie wieczka.
Jen zabrała swój talerzyk i szybkim krokiem podeszła do miejsca, w którym urzędowała Claude, Patsy, George i John. Siadła na stołku barowym i wbiła łyżeczkę w ciasto.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![](http://picsrv.fora.pl/meadow/images/spacer.gif) |
John Robertson
|
Wysłany:
Nie 22:29, 20 Cze 2010 |
|
|
Dołączył: 28 Mar 2010
Posty: 134 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wkroczył za Jenefer do pubu rad, że to ona skupiła na sobie spojrzenia. Sam mógł się spokojnie rozejrzeć. Dla odizolowanego przed jakiś czas od świata Robertsona wnętrze prezentowało się naprawdę dobrze. Muzyka, trunki poustawiane za barem, kilka stolików, a przede wszystkim ludzie. Miał wrażenie, jakby przeniósł się z wyspy do jakiegoś miasta. Bezpiecznego. Na stałym lądzie. Zatrzymał spojrzenie na Claude i dwóch mężczyznach, z którymi rozmawiała. Wstrzymał na chwilę powietrze, a gdy Jenefer ruszyła w stronę "bufetu", postanowił przyłączyć się do Claude.
- Witaj, Claude.
Raczej nie zwracał się do niej po imieniu. Teraz jednak miało to znaczenie. Chciał pokazać, że nie jest obcy. Skinął głową do mężczyzn i wyciągnął dłoń, najpierw do Georga, później do Patsy'ego.
- John Robertson.
Usiadł przy barze, przez chwilę śledząc ruchy Jenefer. Kiedy dziewczyna otwarła pozytywkę w pubie zapadła jakby cisza. Ludzie byli wyraźnie poruszeni. Nie rozumiał o co chodzi, a po minach zgromadzonych mógł przypuszczać, że wcale nie chce wiedzieć. Postanowił, że zapyta o to później.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![](http://picsrv.fora.pl/meadow/images/spacer.gif) |
Lynette
|
Wysłany:
Nie 22:31, 20 Cze 2010 |
|
|
Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 428 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Lynn weszła do baru, zatrzymując się w progu i przyglądając się przez chwilę panującemu rozgardiaszowi. Między wieloma znanymi tylko z widzenia twarzami wyłowiła te znajome Claude, Jen i Patsy'ego. Był z nimi ten okropnie denerwujący mężczyzna, którego miała kiedyś wątpliwą przyjemność holować pijanego do przychodni. Ostatniego z siedzących przy stoliku nie znała, ale przyszło jej na myśl, że może to być człowiek, o którym wspominała wcześniej Claude.
Lynette pomachała tylko towarzystwu i przeszła do baru, gdzie dwie dziewczyny obrzucały się właśnie lodem przy akompaniamencie głośnych pisków i chichotów.
Irytujące.
Kobieta bez słowa minęła samozwańcze kelnerki i wyciągnęła jedno z przygotowanych, a jeszcze nieotwartych win. Zignorowała głośne "Hejjjj!" jednej z dziewczyn i sięgnęła jeszcze po kieliszek, posyłając barmankom kwaśny uśmiech. Te prychnęły tylko i posyłając sobie porozumiewawcze spojrzenia postanowiły nie psuć sobie wieczoru nieuprzejmym gościem.
Lynn znalazła jeden z niezajętych jeszcze stolików i otworzyła butelkę, po czym nalała sobie lampkę czerwonego płynu.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lynette dnia Nie 22:37, 20 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
![](http://picsrv.fora.pl/meadow/images/spacer.gif) |
Claude Beaumarchais Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Nie 22:56, 20 Cze 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Do pubu weszła Jen i John, a Claude aż upiła przez słomkę zbyt dużą ilość drinka i przełknęła głośno ciecz. JJ wyglądała niemal zjawiskowo w czerwonej sukience. Galowo wręcz. - poprawiła się w myślach. Odmachała dziewczynie z uśmiechem, a potem uniosła do góry kciuk i mrugnęła. Po chwili przy barze był już John. Claude pomyślała, że obecność mężczyzny może popsuć dobrą zabawę, jeśli wejdą na poważne tematy i zaczną mówić - na przykład - o broni. Upomniała samą siebie. Nie sądziła, by John należał do tych osób, które od razu przechodzą na ślepo do konkretów. Poza tym sam mówił, że chce tylko poobserwować.
- Cześć, Johny. - uśmiechnęła się szeroko. - Siadaj przy nas.
Czy to zabrzmiało przekonująco?
Uśmiech spełzł Claude z twarzy, gdy JJ zainteresowało się pozytywką i ją otworzyła. Wzdrygnęła się. Dzięki za zabicie imprezy jeszcze w przedbiegach. - westchnęła w duchu. Miała jednak nadzieję, że ludzie szybko wyrzucą z głowy dźwięki pozytywki. Starała się przekonać towarzystwo, że jej już się udało, więc przywołała na usta wymuszony uśmiech, gdy Jenefer dosiadła się do nich. Nie mogła się jednak powstrzymać przed nachyleniem się w stronę przyjaciółki.
- Nie rób tego więcej. - szepnęła jej do ucha. Nie chciała być oschła, ale wspomnienie pozytywki i tego, czego była symbolem sprawiło, że ton głosu Claude brzmiał nieco bardziej ostro, niż miała zamiar.
W pubie pojawiła się Lynn. Claude pomachała jej żywiołowo. Poczuła ukłucie zawodu, gdy okazało się, że kobieta ie zamierza się do nich przysiąść. Wcale jej się nie podobało, że Lynette zamierza w samotności opróżnić butelkę wina.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![](http://picsrv.fora.pl/meadow/images/spacer.gif) |
Patsy Moderator
|
Wysłany:
Nie 23:04, 20 Cze 2010 |
|
|
Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 901 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Zawiesił się na małym punkcie na ścianie ignorując niemal wszystko. Escape from reality - czy tego wszyscy nie robili? Czy nie przybyli na wyspę by "uciec od rzeczywistości?" Choć przeżył, a "zarobienie" kulki było wliczone w "ryzyko zawodowe", dopiero osobiste doświadczenie "bliskości śmierci", sprawiło, że zaczął się zastanawiać, nad wszystkim. Dlatego nie reagował na "imprezę" pod jego nosem, na to co do niego mówiono, wszystko miał w dupie.
Z rozmyśleń wyrwało go przyjście Johna. Uścisnął jego dłoń i rzucił
-Pat Sacripanto - następnie wyjął z lodówki kolejne piwo i otworzył je.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![](http://picsrv.fora.pl/meadow/images/spacer.gif) |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
![](http://picsrv.fora.pl/meadow/images/lewo.gif) |