www.rasshamra.fora.pl - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Pub
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 38, 39, 40 ... 74, 75, 76  Następny  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Miasteczko Ras-Shamra
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jacob Upper
PostWysłany: Wto 1:31, 23 Mar 2010


Dołączył: 10 Mar 2010

Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

Jacob, widział - rzecz jasna - wszarza panoszącego się po lokalu, ale z uporem ignorował ten fakt. Sam skupił się na wymiataniu kurzu i śmieci z najgłębszych zakamarków. Słyszał posapywanie psa (Elton? Jak można tak nazwać kogokolwiek, cokolwiek?!), słyszał krzątającą się Claude, na którą zerkał od czasu do czasu.

- Praca... - zaczął, niezbyt wiedząc, co powinien powiedzieć. - Ciężka, najlepiej podła robota jest najlepszym sposobem na pozbycie się zmartwień. Albo przynajmniej na zapomnienie o nich.

Zapatrzył się w podłogę.

- Ale nie zawsze - odezwał się cicho. - Czasami jest tylko kontynuacją.

Philadelphia. Baltimore. Camden... Złowieszcze Camden.

Jacob chciał jej wreszcie coś powiedzieć, cokolwiek o sobie. Chciał, żeby miała chociaż tę jedną, kruchą podstawę pod zaufanie.

- Jeśli chcesz zacząć od końca - powiedział po dłuższej chwili milczenia - Jeżeli tak będzie ci łatwiej... Nie krępuj się.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Wto 2:11, 23 Mar 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Kontynuacją? - ton głosu Jacoba sprawił, że zaczęła się skupiać na tym, co mówi. - Sposobu pozbycia się zmartwień?. Przestała sprzątać. Usiadła przy stoliku niedaleko Jacoba, tak by mimo pracy, dobrze ją słyszał.

- Tam, na placyku. - zaczęła wolno, opierając policzek na ręce. - Miałam dziwną... Halucynację? Wizję? Sen na jawie? Jakkolwiek to nazywać, zemdlałam. I znalazłam się nagle wśród bloków. Szary, prawie pozbawiony kolorów obraz. Była tam grupka dzieci. Kłóciły się. Chodziło o grę "głuchy telefon". A potem... - zmarszczyła brwi. - Potem mężczyzna bez twarzy powiedział, że potępiamy to, czego nie rozumiemy. To było dziwne. Mam wrażenie, że gdzieś już to słyszałam.

Umilkła. Starała się przejść jakoś do tego, że znalazła martwego Latynosa. Chciała to powiedzieć spokojnie, ale wszystko sobie przypomniała. Smród, dziurę w głowie, to jak wymiotuje. Zrobiło jej się niedobrze. Oczami wyobraźni widziała, że robi się blada jak ściana. Momentalnie wróciły nerwy i stres. Poczuła, że Elton kładzie jej pysk na nodze. Pogłaskała go machinalnie.

- Jacob... - szepnęła. - Lepiej podaj mi coś mocnego. Naprawdę mocnego.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Claude Beaumarchais dnia Wto 3:16, 23 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Jacob Upper
PostWysłany: Wto 2:26, 23 Mar 2010


Dołączył: 10 Mar 2010

Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

Kiedy Claude powiedziała o "wizji", już nawet nie udawał, że interesuje go czystość podłogi. Nie przyłożył większej uwagi do samego opisu, ale do tego, jakim mianem Claude określiła swoje przeżycie.

- Słońce daje się dzisiaj we znaki - odstawił miotłę siląc się na obojętny ton głosu. - Może dostałaś udaru czy czegoś takiego... A, pewnie - wszedł za bar, oglądając butelki i ostatecznie ściągając z półki butelkę whiskey. - Napijmy się. Ale po mojemu.

Odpowiednio zaopatrzony podszedł do dziewczyny, nogą odgonił powarkującego znów psa, a potem odkręcił butelkę i wlał w siebie kilka solidnych łyków. Podał alkohol Claude.

- Ten mikroklimat dziwnie wpływa na ludzi - oblizał wargi. Whiskey paliło. - Sam nie potrafię się skupić. Dziś też dopadł mnie pewien sen... Nie należał do przyjemnych.

Przysunął sobie krzesło i usiadł. Claude nie wyglądała na zatroskaną. Wyglądała na wycieńczoną. A on przecież coś jej obiecał. Wyciągnął dłoń, aby dotknąć ramienia dziewczyny, ale zaraz ją cofnął.

- No, mów, co cię naprawdę trapi.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jacob Upper dnia Wto 2:29, 23 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Wto 3:13, 23 Mar 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Znowu miała wszystkiego dość. Nawet już nie zwracała uwagi na to, czy zachowuje się jak grzeczna dziewczynka, czy nie. Dość bezceremonialnie chwyciła butelkę i pociągnęła spory łyk. Zakrztusiła się, z oczu pociekły jej łzy. Już zapomniałam jak porządnie pić... A Guido twierdził, że to jak z jazdą na rowerze. - gdzieś w zakamarkach podświadomości przypomniała sobie dawne, niezbyt pochlebne, czasy. To był wystarczający bodziec, by upić jeszcze raz. Tym razem poszło jej lepiej. Przycisnęła tylko rękę do ust, czekając aż alkohol przestanie wypalać jej wnętrzności. Wbrew pozorom nie poczuła się lepiej. Oparła czoło o oblat stołu, włosy zakryły jej twarz.

- Byłam zła, bo Dylan znowu pogardził moim obiadem. - zaczęła zupełnie od początku, nie zwracając uwagi, że to nie ma znaczenia. Głos miała słaby, słychać w nim było zmęczenie. - Potrzebowałam spokoju, pobyć sama ze sobą, a nie sama wśród ludzi. I zachciało mi się iść na plażę. Ale jestem totalnie tępa, jeśli chodzi o orientacje w terenie. I zabłądziłam w tej cholernej dżungli. I... i... - przełknęła ślinę. - Poczułam straszny smród. Zamiast się odwrócić na pięcie, po prostu odejść, koniecznie chciałam to sprawdzić. - teraz już niemal szeptała. - Leżał rozciągnięty na ziemi. Muchy już zaczynały go obłazić. Miał dziurę w głowie. To wyglądało...

Przerwała. Znowu zachciało jej się rzygać. Nakryła głowę rękoma, splatając na czubku dłonie. Kolejny raz dotarło do niej jaka jest sytuacja na wyspie. Morderstwa. Tajemnice. To, że są skazani na siebie. Zacisnęła oczy. Wiedziała, że Jacob nie może widzieć jej wyrazu twarzy. Nie chciała też, żeby usłyszał jak łka. Przygryzła wargę, czekając aż fala emocji odpłynie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Claude Beaumarchais dnia Wto 3:19, 23 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Jacob Upper
PostWysłany: Wto 11:31, 23 Mar 2010


Dołączył: 10 Mar 2010

Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

Jacob otworzył usta, chcąc coś powiedzieć, ale zaraz ponownie je zamknął. Nie miał pojęcia, o czym Claude mówiła. Miał tylko nadzieję, że jej niezrozumiała wypowiedzieć faktycznie jest objawem udaru słonecznego.

Jaki Dylan?! Jaki obiad?! I, do ciężkiej cholery, kto leżał w dżungli?!

Z fragmentów tej nieskładnej opowieści wynikać mogło tylko jedno: Claude zastrzeliła jakiegoś Dylana, ponieważ pogardził jej obiadem. Ale Jacob nie powiedział tego głośno. Widział, w jakim dziewczyna jest stanie. Wyciągnął jej z dłonie butelkę z zamiarem odstawienia jej na stolik, ale szybko zmienił zdanie i zaczął pić.

To się wpakowałem w rolę troskliwego wujaszka - pomyślał czując jak narasta w nim złość na samego siebie. Co miał zrobić? Poklepać Claude po ramieniu i powiedzieć, ze wszystko będzie dobrze? Oczywiście, że nie będzie.

- Mów trochę jaśniej - poprosił oschle, krzywiąc się. Whiskey była paskudnie ciepła.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Wto 12:33, 23 Mar 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Znowu ten ton głosu. Może powinnaś przestać się pałętać za tym facetem, jak jakiś głupi szczeniak, Claude. Może powinnaś... - myśli atakowały ją głosem Guido. Przerwała je gwałtownie: A zamknijcie się wreszcie! Podniosła wolno głowę. Trudno było cokolwiek wyczytać z twarzy Jacoba. Na pewno nie malowała się na niej troska.

- Fat T gnije w dżungli. - powiedziała głucho. Zaczęła się podnosić z krzesła. - Wiesz co, Jacob? Chyba zrezygnuję z pracy w barze. A jak jeszcze wpadnę na jakiegoś trupa to doniosę ci jasną i klarowną informację.

Sama sobie nie potrafiła odpowiedzieć, co ją rozdrażniło i dlaczego chciała wyjść. Stała, wciąż niezdecydowana.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Claude Beaumarchais dnia Wto 12:46, 23 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Jacob Upper
PostWysłany: Wto 12:56, 23 Mar 2010


Dołączył: 10 Mar 2010

Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

- Fat T? - spytał, nie wiedząc, czy dobrze usłyszał. - To ten dyniowaty Latynos? I, zdaje się, mój sąsiad? Znalazłaś go w dżungli?

Nie miał już bladego pojęcia, jak powinien się zachowywać. Nie był pieprzonym mistrzem empatii. Ale Claude sprawiała wrażenie roztrzęsionej, to widział gołym okiem. Nie udawała.

Zaczął mamrotać coś pod nosem, wskazując jej, aby usiadła z powrotem. Nie chciał, żeby wychodziła. W tym stanie mogła zrobić jakąś głupotę. Odstawił butelkę na stół, pokiwał głową i zmusił się lekkiego uśmiechu, który naprawdę bardzo trudno było nazwać próbą pocieszenia. Ale przecież się starał.

Staram się jak cholera...

- Nie wychodź - powiedział i nagle wpadł na pewien pomysł. - Twój brat... Wspominałaś o bracie... Co doradziłby ci w takiej sytuacji?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jacob Upper dnia Wto 12:57, 23 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Wto 13:25, 23 Mar 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Aż zamrugała z zaskoczenia. Co doradziłby mi Guido? O, bardzo dobrze wiedziała, co by powiedział. Roześmiała się, siadając znów przy stoliku i zasłaniając dłonią twarz. Zdawała sobie sprawę, że wygląda, jakby oszalała. Popatrzyła na Jacoba przez palce.

- Powiedziałby: "Temu facetowi, źle z mordy patrzy. Trzymaj się od niego z daleka. Zaufaj mi, ja wszystko załatwię."

Przestała się śmiać. Wzięła kilka głębokich wdechów. Pytanie Jacoba i jej reakcja na nie sprawiły, że zdołała zebrać myśli. Otrząsnęła się z otępienia.

- Tak. To właśnie on. Ktoś go po prostu zastrzelił. Czy morderca tak pozbywa się ofiar?

Wszystko, Claude! Wszystko za jednym zamachem!

- Jacob, jest jeszcze coś. - wzięła głęboki wdech i wypaliła szybko, bojąc się, że się rozmyśli. - Po pierwszym morderstwie znalazłam u Patsy'ego w pokoju zakrwawiony nóż, był praktycznie na wierzchu. Dylan stwierdził, że z pewnością ktoś go podrzucił. Powiedział, żebym nikomu nie mówiła, żebym mu zaufała. Ale nic mi nie mówi. Myślę, że on coś wie. Gdybyś... - zaczęła mówić coraz szybciej. - Gdybyś z nim porozmawiał, może do czegoś byście doszli. Ja... Ja mu ufam. Jest nieprzyjemny, ale...

Umilkła widząc wyraz twarzy Jacoba.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Teddy
PostWysłany: Wto 13:38, 23 Mar 2010


Dołączył: 21 Mar 2010

Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Wszedł do pubu z psem. Spoglądając kto jest w środku. Ominął Claude i Jacoba podchodząc do stolika. Nie zwrócił nawet na nich uwagi.
- Połóż się. - Powiedział do psa, który od razu wykonał polecenie. Zauważył, że przerwał rozmowę.
Chyba nie w porę... Ale mam to w dupie - Pomyślał sobie i uśmiechnął się pod nosem. W barze nikt nie obsługiwał, wiec przeszedł za ladę, wziął sobie butelkę whiskey i kieliszek. Wrócił na miejsce, usiadł i nalał sobie szklankę.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jacob Upper
PostWysłany: Wto 13:54, 23 Mar 2010


Dołączył: 10 Mar 2010

Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

Jacob ponownie rozważył możliwość wypicia całej whiskey za jednym razem.

Znów Dylan. Ten od obiadu... I jeszcze nóż u Patsy'ego. Ten obłęd nie ma końca...

Podrapał się po karku. Jeśli to, co Claude mówiła, było prawdą... Jeśli znalazła nafaszerowanego ołowiem grubasa... Jeżeli faktycznie odkryła nóż w pokoju Patsy'ego... To najwyraźniej kłopoty dopiero się zaczynały.

- Twój brat po raz kolejny miałby rację - parsknął, komentując jej słowa odnośnie swojej zakazanej mordy. - A teraz do rzeczy - wstał z krzesła i podszedł do Claude, wyciągając z kieszeni swój wysłużony nóż. To, oczywiście, okazało się kolejnym błędem.

- Przecież nic ci nie zrobię - warknął zirytowany, widząc przerażenie w oczach dziewczyny. - Umiesz się tym posługiwać? Jeśli tak, zaopatrz się jak najszybciej w podobną zabawkę. Jeśli nie, też powinnaś to zrobić. Mam wrażenie, że do końca tygodnia całe to pierdolone Miasteczko Salem spłynie krwią.

Nie, nie pomagam jej...

Schował nóż tak szybko, jak go wyciągnął. Usiadł na krześle tuż obok dziewczyny. Szturchnął ją palcem w ramię.

- Jesteś mądrą dziewczyną - powiedział, wreszcie nadając swemu głosowi odpowiedni ton. Taki, jakiego Claude chyba oczekiwała - Wiem, że to wszystko dokoła... Może przytłaczać. Może przerażać. Jeśli będziemy się trzymać razem...

Tak? To co wtedy? Masz zamiar ją niańczyć, stary durniu? A może to ona będzie niańczyć ciebie?

- Jakoś przez to przebrniemy - dokończył - Ten Dylan Niejadek...? Mogę się z nim rozmówić w wolnej chwili. Co do Patsy'ego... - zamyślił się. No właśnie, co z Patsym? - Tę sprawę zostaw mnie. Obejdziemy się bez polowania na czarownice. Aczkolwiek ów Dylan, kimkolwiek jest, ma trochę racji. Lepiej jest nie otwierać gęby do byle kogo. Natomiast trup w dżungli to już inna bajka. O tym będziesz musiała powiedzieć reszcie.

Wciągnął głęboko powietrze w płuca. Od dawna nie wypowiedział tylu zdań naraz.

Miałeś rację, Chuck... TO się na nowo otwiera...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jacob Upper dnia Wto 13:56, 23 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Wto 14:18, 23 Mar 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Zesztywniała, gdy Jacob wyciągnął nóż. To był tylko instynktowne napięcie mięśni. Nadal nie potrafiła sobie nawet wyobrazić, że chciałby jej zrobić krzywdę.

- Samo posiadanie czegoś ostrego jest dla mnie niebezpieczne.

Pomachała mu przed nosem zabandażowaną dłonią. Tą, którą skaleczyła przed wyjściem na spacer z Eltonem. Zmarkotniała. No tak, będzie niebezpiecznie. Świetnie. Na pewno sobie poradzę. - ironizowała w myślach. A kiedy Jacob usiadł obok niej, miała ochotę po prostu się przytulić i zacząć płakać. Zdecydowanie nie nadawała się do uczestnictwa w niebezpiecznych scenariuszach. Siedziała sztywno na krześle. Nagle uświadomiła sobie, że Jacob nie wie, kim jest Dylan. A przecież mówiła, że jest jej współlokatorem.

- Dylan Jarre. - powiedziała. - Mieszka ze mną, ale... No tak. Nie wiem, kiedy z nim porozmawiasz. W okolicach południa on i Patsy poszli... eee... Chyba do dżungli. Nie powiedział po co i dlaczego, tylko, że może ich nie być kilka dni.

Milczała przez chwilę ze zwieszoną głową. Nie chcę nikomu mówić o śmierci Latynosa. Zresztą, komu? Po prostu każdej napotkanej osobie? Zaś na głos wypowiedziała inne dręczące ją pytanie.

- Ciekawe kiedy ja będę następna. - szepnęła prawie niedosłyszalnie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jacob Upper
PostWysłany: Wto 14:45, 23 Mar 2010


Dołączył: 10 Mar 2010

Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

- Dylan jest twoim współlokatorem... - powtórzył Jacob z niedowierzaniem przyglądając się dziewczynie. Czy ona sobie kpiła? Nie, najwyraźniej nie. - Co to znaczy, że ktoś jest współlokatorem? Czy fakt, że ktoś podróżuje z tobą metrem, a ty możesz nazwać go "towarzyszem podróży", cokolwiek wnosi? Dalej nie masz bladego pojęcia, kim ta osoba jest. Ja pytam, kim Dylan jest. Strażakiem? Telefonicznym sprzedawcą garnków? Chwilowe dzielenie z kimś domu nie oznacza, że... - przerwał. Za bardzo się rozpędzał. - Sama dzisiaj widziałaś. Incydent z kanapkami. To, że jakiś facet robi sobie śniadanie w moim - podkreślił słowo "moim" - domu, nie oznacza, że wiem, co to za jeden. I czy można mu ufać...

Dotknął dłonią prawej skroni, która zaczęła pulsować mu tępym bólem. Musiał ochłonąć. Upił łyk whiskey.

Ta paranoja zaczyna mi się udzielać...

Tymczasem skupił się na innej ważnej kwestii, którą poruszyła Claude. Skoro Patsy gdzieś wybył... Zauważył jakiegoś nieznanego mu mężczyznę o nalanej twarzy, który właśnie samemu obsłużył się za barem.

A, do diabła z tym wszystkim...

- Nic ci nie będzie - powiedział. Czy wypadło to szczerze? Miał taką nadzieję. - Kto wie, może nie będzie tak źle, i wszystko wróci do normy...

Do jakiej, kurwa, normy? To od samego początku nie było normalne!

- i jednak zgarniemy po te dwa miliony na łebka... - uśmiechnął się. - Nie potrafiłabyś sobie wyobrazić, jak bardzo mi na tym zależy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jacob Upper dnia Wto 15:30, 23 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Wto 19:56, 23 Mar 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Popatrzyła na niego zdezorientowana i zdziwiona - bądź co bądź słusznym - wybuchem.

- Dylan... On jest... - zająknęła się.

Milczała przez chwilę. Jacob miał stuprocentową rację. Stwierdzenie, że Dylan z nią mieszka nic nie wnosiło do kwestii czy można mu zaufać. Została przydzielona z nim do jednego domku. To wszystko. Nie miała pojęcia kim jest.

- Ja... Ja nic o nim nie wiem. - przyznała w końcu. - Ale... O tobie też nic nie wiem, a mimo wszystko... - dodała niepewnie, jakby to miało cokolwiek usprawiedliwić, wyjaśnić.

Claude uśmiechnęła się przelotnie, gdy Jacob zapewnił, że nic jej nie będzie. Nie wiedziała czy wierzy w to, co mówi, ale potrzebowała tych słów. Potem popatrzyła uważnie na mężczyznę. Ta rozmowa coś jej uświadomiła. Stwierdziła w myślach, że chyba powinna się zacząć interesować innymi, by... By mieć podstawy do zaufania.

- Skoro nie potrafiłabym to... - zaczęła wolno. Naprawdę miała nadzieję, że odpowie jej na pytanie. - Jak bardzo zależy ci na tych dwóch milionach, Jacob?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Claude Beaumarchais dnia Wto 19:58, 23 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Jacob Upper
PostWysłany: Wto 20:44, 23 Mar 2010


Dołączył: 10 Mar 2010

Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

Jacob pokiwał głową. Jednak nie pomylił się na tej dziewczynie. Obawiał się jakiejś histerycznej reakcji i kocich jęków na temat dobroci ludzi. Tymczasem Claude... Zrozumiała?

- Jak bardzo... - szepnął, a jego oczach błysnęło coś dziwnego. Przełknął ślinę. - Tak bardzo, by dać się tu zamknąć nie tylko na rok, ale i dziesięć lat. Widzisz, ja... - zająknął się, uważnie przypatrując się jakiemuś punktowi podłogi.

Milczeć? Powiedzieć? Co mi tam, cholera...

- Ja muszę coś kupić - odezwał się wreszcie, podnosząc na Claude wzrok i szczerząc zęby w szerokim uśmiechu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jacob Upper dnia Wto 20:44, 23 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Wto 21:03, 23 Mar 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Patrzyła na jego uśmiech w zdumieniu. Po czym przycisnęła obie dłonie do ust, dusząc w sobie śmiech. Pozwalała sobie na coraz więcej swobody w towarzystwie Jacoba.

- Nigdy się nie przyzwyczaję do twojego uśmiechu. - oparła brodę na dłoniach, podnosząc lekko kąciki ust. - Kim jesteś Jacobie Upper? I co takiego musisz kupić?

Nagle podniosła głowę, jakby coś jej się przypomniało.

- Dylan zaatakował Azjatę. - wypaliła. - Jeszcze w hotelu. Mówiła mi o tym JJ, to ta blondynka z kucykami Myślisz, że... - westchnęła, urywając, ale po chwili dokończyła. - Myślisz, że to nam coś mówi?

Jestem ciekawa jaki był powód. Ani Dylan ani Tang nie wyglądają na awanturników. Czy to ma jakieś znaczenie? - zastanawiała się, zanim Jacob odpowiedział.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Miasteczko Ras-Shamra Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 38, 39, 40 ... 74, 75, 76  Następny
Strona 39 z 76

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo


Programosy
Regulamin