|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Collis Lancaster
|
Wysłany:
Wto 23:50, 22 Mar 2011 |
|
|
Dołączył: 06 Lut 2011
Posty: 160 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
The Smiths samo przeskoczyło na utwór XTC. Lancaster kiwnął z aprobatą głową, uważając, że sprawa "zmiany repertuaru" właśnie została zamknięta. I jakoś niespecjalnie przejmował się wyrazem twarzy dziewczyny.
- Muzyka jest po mojej stronie. - rozłożył szeroko ręce. - W zamian oddaję ci całego siebie.
Oddanie się sprawie właściwie skończyło się na przytarganiu z zaplecza piwa. Potem Jenefer robiła swoje, a Collis plątał się ostentacyjnie po lokalu, udając, że coś robi. Najczęściej zatrzymywał się na kilka słów przy Patsym i Ryanie. Mimo wszystko za każdym razem, gdy dziewczyna musiała użyć do czegokolwiek siły, pojawiał się przy niej i niby od niechcenia pomagał. Jednak prawda była taka, że pomimo całej nonszalancji, nie chciał by Jenny robiła wszystko sama. Przyczynił się do tego, że zamiast "wszystko" zrobiła "większość". To wystarczyło, by oczyścić sumienie Lancastera. Kiedy pub niemal lśnił czystością, Collis otworzył sobie kolejną butelkę piwa i już "na stałe" przysiadł się do dwóch towarzyszy. Korzystając z okazji, że Jenefer znikła na dłużej na zapleczu, zapalił z lubością papierosa, częstując pozostałych.
- Szybko, szybko, panowie. - powiedział niewyraźnie, trzymając papieros w ustach i odpalając go. Uśmiechał się przy tym półgębkiem. - Zanim przybędzie Ksantypa.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
|
 |
Patsy Moderator
|
Wysłany:
Śro 1:53, 23 Mar 2011 |
|
|
Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 901 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Oczywiście nie zrozumiał porównania Collisa, więc zaśmiał się tylko i sięgnął po papierosa. Unikał, pożyczek, ale jeżeli niemal, sam wciskał mu go w rękę nie widział w tym nic złego. Zapalił, papierosa i odłożył paczkę.
-Po moim, pierdolonym trupie - powiedział mocno akcentując swoje słowa - tutaj nie będzie można palić, nie ma mowy - umilkł na chwilę, po czym dodał zaciągając się - tego mi nie zabierze.
Postawił na stanowczość i nie ustępliwość, sprzątanie sprzątaniem, ale jak by wyglądał, mimo faktu, że nikogo znajomego na wyspie nie było, w oczach innych, gdyby pozwolił by rozkazywała mu kobieta?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Jenefer Johnson Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Czw 13:23, 24 Mar 2011 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 723 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn
|
Collis pomimo niechętnej początkowo miny okazał się wielką pomocą. Zdecydowanie większą niż dwaj pozostali bumelanci, których trzeba było wręcz prosić żeby łaskawie podnieśli nogi, gdy Jen biegała dookoła nich z mopem zmywając podłogę. Zaś Collis... no cóż. Pojawiał się zawsze tam, gdie był potrzebny i to zanim jeszcze dziewczyna zdążyła go o to poprosić. W zamian za pomoc zawsze otrzymywał dziękujący uśmiech i dobre słowo.
Gdy nieład został opanowany, dziewczyna zniknęła w magazynie by i tam nieco wysprzątać, ale także by sprawdzić, czy nie trzeba jeszcze czegoś do pubu przynieść. Gdy wychynęła po dłuższej chwili trzymając naręcze chipsów, zobaczyła całą "świętą trójcę" siedzącą koło kominka i - oczywiście - zatruwającą atmosferę.
Nie odezwała się ani słowem, jedynie westchnęła ciężko i posłała im mordercze spojrzenie. Zdawała sobie sprawę z faktu, jak denerwujący może być zakaz, który właśnie sama chciała wprowadzić. Ją samą wciąż ciągnęła do papierosa tak mocno, że casem - zupełnie bezwiednie - sięgała po paczkę, czy po prostu brakowało jej go w dłoni. Ale... starała się wytrzymać. I mimo małych grzeszków i kilku wpadek, miała nadzieję wytrwać w postanowieniu.
Z lodówki wzięła trzy dopiero co wstawione butelki Budweisera i jedną Bud Light'a, odkapslowała wszystkie i zaniosła do okupowanego przez mężczyzn stolika.
- Tylko nie naświńcie tu od razu - rzuciła z uśmiechem i postawiła butelki z trzaskiem na stoliku. Swoją wzięła w rękę i podeszła do drzwi wejściowych. Otworzyła je na oścież i stanęła na progu, oparta o futrynę, wpatrując się w budzącą się powoli do życia osadę.
- Nowy dzień mamy - rzuciła przez ramię, pociągnąwszy z butelki. - Który to już? - ze zdumieniem stwierdziła, że dni zdawały jej się zlewać. Zaczynały być zbyt do siebie podobne. Monotonne. - Dwudziesty... trzeci? Czwarty?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Jenefer Johnson dnia Czw 13:24, 24 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
 |
Collis Lancaster
|
Wysłany:
Czw 15:12, 24 Mar 2011 |
|
|
Dołączył: 06 Lut 2011
Posty: 160 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Ku zdziwieniu Lancastera Jenny nie zamierzała nikomu wydrapać oczu za palenie w jej obecności. Mało tego - z gościnnością godną narodów słowiańskich - przyniosła im do stolika piwo. Zaciągając się ostatni raz, obserwował stojąca w drzwiach dziewczynę. Pełny chillout. Musiał przyznać sam przed sobą, że to raczej nie był częsty widok, przynajmniej dla Collisa, bo w jego obecności blondynka raczej szczekała i kąsała niczym mały york.
- Dwudziesty czwarty dzień projektu. - odpowiedział. Podszedł z piwem do dziewczyny. Oparł się o przeciwną futrynę. - Nie wiem kim jesteś, ale oddaj rozszczekaną Jenny z powrotem. - zerknął na jej butelkę, szkło stuknęło o siebie. - To też na cerę? Dam sobie łeb urwać, że w pierwszych dniach nie byłaś taka grzeczna.
Pobudki Jenefer nie interesowały go jakoś specjalnie, ale zastanawiał się, jak długo będzie musiał drążyć zanim dziewczyna powie mu prawdę. To była dla niego niegroźna rozrywka, którą chciał sobie urozmaicić dni. Chrzanienie o duchach już mu się przejadło.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Maja Donowan Templers
|
Wysłany:
Pią 13:35, 25 Mar 2011 |
|
|
Dołączył: 26 Paź 2010
Posty: 217 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wchodząc po schodkach, wsadziła dłonie do kieszeni, by ukryć ich drżenie. Obszerny, znoszony sweter Petera wisiał żałośnie na chudych ramionach dziewczyny. Jenefer wyglądała, jakby miała dobry humor, a Collis... on w zasadzie zawsze wyglądał, jakby wszystko miał gdzieś. Uśmiechnęła się do nich lekko i przywitała, po czym przecisnęła się między nimi, by wejść do środka. Niemal od razu uświadomiła sobie, że to kiepskie zagranie, więc odwróciła się, nie wchodząc na razie w głąb baru, w którym siedziało jeszcze dwóch jakichś mężczyzn. Majka ze zgrozą stwierdziła, że jest w czarnej dupie, a polecenie wydane przez Coffmana właśnie ją przerasta.
- Cześć. - rozejrzała się z nikłym uśmiechem.
Cieszyła się, że wśród zgromadzonych w pubie znajdował się Collis. Okazał jej sporo sympatii, chyba nawet mówił, że w razie czego Majka może go prosić o pomoc. Zastanawiała się czy z tego skorzystać i doszła do wniosku, że chyba nie będzie mieć innego wyjścia. Miała zamiar poczekać na rozwój sytuacji, ale nagle wpadło jej coś do głowy. Wlepiła wzrok w mężczyznę.
- Panie Lancaster, mogłabym pana prosić na słówko? - skinęła głową w stronę baru. Tam wydawało się spokojnie.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Maja Donowan dnia Pią 13:58, 25 Mar 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
 |
Jenefer Johnson Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Pią 20:23, 25 Mar 2011 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 723 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn
|
Zachichotała, słysząc słowa Collisa. Pociągnęła z butelki i - wciąż rozbawiona - aż pokręciła głową.
- Naprawdę taka ze mnie wredna zołza? - spytała Collisa, patrząc jednak wciąż w kierunku placyka. - Ale jak widać, mam również swoje dobre chwile. Czy to nie jest miła odmiana? Radzę się cieszyć, póki jest okazja. A co do moich upodobań - odwróciła się wreszcie ku niemu i żartobliwie wzniosła w górę butelkę w niemym toaście - to niedawno okazało się, że moja cera jest bardzo, ale to bardzo niezdrowa. I muszę zacząć o nią dbać. Nie do końca mi to jest na rękę i nie zawsze mi się udaje, ale...
Przerwało jej pojawienie się Majki. Rudzielec wyrósł tuż obok nich, ubrany jak strach na wróble i przywitał się jakby nigdy nic. Jen aż otworzyła szerzej oczy. W pierwszej chwili chciała chwycić dziewczynę za te rude pióra i wytarmosić, żądając prawdy i odpowiedzi, ale po chwili pojawiła się refleksja. No i po co? W końcu i tak wyjdzie szydło z worka. Kiedyś. Nie dziś, to jutro. A w zasadzie powinnam pogadać z Peterem, nie z nią...
- Oho, nasza tajemnicza gwiazda potrzebuje bodyguarda - mruknęła tylko, gdy Majka zagadnęła Collisa. Mruknęła to na tyle głośno, by oboje - i mężczyzna i dziewczyna to usłyszeli.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Collis Lancaster
|
Wysłany:
Sob 10:20, 26 Mar 2011 |
|
|
Dołączył: 06 Lut 2011
Posty: 160 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wredna zołza? Moja droga, uwierz mi, znam ludzi kwitujących twoje zachowanie w słowach, których z grzeczności nie przytoczę. Posłał Jenefer jeden ze swoich czarujących uśmiechów. Nawet był zadowolony, że tak się wzbrania przed powiedzeniem prawdy, bo to dawało szansę na dłuższą rozgrywkę. Ledwo zdążył o tym pomyśleć, rudowłosa Majka pojawiła się najpierw na schodach, potem była już w pubie. Mało tego, najwyraźniej czegoś od niego chciała. Interesujące.
- Wystarczy Collis, mówiłem. Nikt mnie nie słucha na tej parszywej wyspie. - przewrócił żartobliwie.
Objął ojcowskim gestem dziewczynę i poprowadził ją na stołki przy barze. Odwrócił się jeszcze przez ramię do Jenny, by odpowiedzieć na jej zaczepkę, ale ostatecznie tylko mrugnął porozumiewawczo. Potem zajął się już tylko rudzielcem. Intrygowała go sprawa, jaką do niego miała. Podejrzewał, że oczywiście wszystko, co usłyszy będzie kłamstwem.
- No, o co chodzi, gołąbeczko. - zapytał, kiedy już usiedli przy barze.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Maja Donowan Templers
|
Wysłany:
Sob 14:57, 26 Mar 2011 |
|
|
Dołączył: 26 Paź 2010
Posty: 217 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Z pewnym wahaniem poddała się gestowi Collisa, mając przy tym ochotę pokazać blondynce język. W dziecinny i niekontrolowany sposób. Powstrzymała się jednak. Jenefer i tak już nie lubiła Majki, nie ufała. Głupio byłoby podpadać jeszcze bardziej. Poza tym mała Donowan miała teraz inne zmartwienia. Powróciło zdenerwowanie i strach przed Coffmanem. Z trudem opanowała emocje, by nie dać po sobie poznać, co tak naprawdę czuje. Przysiadła na barowym stołku. Nachyliła się w stronę mężczyzny.
- Myślałam, że nie będzie nikogo w pubie. - zaczęła wolno. - Chciałam zgarnąć - skinęła lekko głową na półkę z alkoholami - coś... hmm... dobrego. Przepraszam, że zawracam ci tym głowę, ale... - westchnęła, tak jakby pokazywała, że wie, jak brzmi i właśnie zaraz powiem prawdę. Rude włosy opadły na oczy, gdy spuściła głowę. - Wiesz, chciałam trochę poderwać Petera. Kolacja, jakieś dobre drinki... - podniosła wzrok. - To głupie?
Brzmiała przekonująco. Zastanawiała się czy wystarczająco, by przekonać Collisa, żeby spełnił jej prośbę równie fałszywą co Zakon Syjonu Pierre'a Plantard'a.
- Ale... - zawahała się zawstydzona. - Może mógłbyś mi pomóc, co? podprowadziłbyś mi jakąś whisky albo coś innego? Spotkalibyśmy się obok drewutni, za pubem. Jestem trochę nieletnia, nie wiem czy ktoś się nie przyczepi, gdy będę wychodzić z alkoholem.
Najgorsze kłamstwo w historii!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Patsy Moderator
|
Wysłany:
Sob 19:18, 26 Mar 2011 |
|
|
Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 901 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Collis odszedł, a Ryan, był trochę mało rozmowny, więc chwilowo miał czas tylko dla siebie. Sięgnął po butelkę piwa podaną przez Jen i zagłębił się we własnych rozmyśleniach.
Sporo się zmieniło pomyślał obserwując ruch w barze. Nowe twarze, nie interesowały go jednak jak wcześniej. Teraz musiał znaleźć jakiś pomysł na dalszą egzystencję na wyspie, przynajmniej do czasu zakończenia eksperymentu, zakładając oczywiście, że kiedyś on nastąpi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Collis Lancaster
|
Wysłany:
Sob 20:58, 26 Mar 2011 |
|
|
Dołączył: 06 Lut 2011
Posty: 160 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Słońce zapewne wspinało się po zachmurzonym niebie, w pubie rozbrzmiewało dance-punkoweEchoes The Rapture (The conversating, This place is heaven, I put on lipstick, The price is what? Life makes echoes, If you see them, Life makes echoes...), a Collis Lancaster, słuchając rudej Majki, zaciskał mocno usta, by nie wybuchnąć śmiechem. Nie mógł uwierzyć, że usiłuje mu sprzedać takie gówno. Jeśli chodzi o grę aktorską mogłaby dostać co najwyżej Złotą Malinę. I chociaż miała przekonujące momenty, to kłamstwo, jakie sobie utkała wszystko zepsuło. Traktowanie Majki jak ostatniej idiotki (chociaż teraz właśnie na to zasługiwała) mimo wszystko mogłoby zadziałać na niekorzyść Lancastera, więc nawet nie usiłował ukryć uśmiechu, który pojawił się na jego twarzy.
- Mówisz poważnie?
Parsknął śmiechem, ale widząc minę dziewczyny natychmiast przestał, chociaż w duszy wciąż zaśmiewał się do łez. Popatrzył dziewczynie w oczy i nieoczekiwanie dostrzegł w nich strach oraz determinację. O co tak naprawdę chodzi, gołąbeczko, co? Chciał się dowiedzieć, więc postanowił brnąć w tę gierkę.
- O cholera. Ty mówisz poważnie. - udał, że jest tym zaskoczony, nadal lekko się uśmiechał. - Słuchaj. Jeśli taki masz plan, to ja chętnie przyczynię się do degeneracji Ras-Shamrowej młodzieży. A niechże się troszkę podzieje, co nie?
Odwrócił się w stronę Jenefer, sprawdzając czy jeszcze tam jest. Miał nadzieję, że jeszcze przez jakiś czas nie opuści swojego miejsca, bo gdy Majka wyjdzie z pubu, będzie chciał zamienić z nią słówko.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Maja Donowan Templers
|
Wysłany:
Sob 22:30, 26 Mar 2011 |
|
|
Dołączył: 26 Paź 2010
Posty: 217 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Przyglądała się uważnie Collisowi. Dziwiła się, że nie może go rozgryźć. Oczywiście nie wzięła pod uwagę, że jest nastolatką, która żyła na wyizolowanej wyspie gdzieś w środku Pacyfiku, a o tym, jacy są naprawdę ludzie ma niewielkie pojęcie. Właściwie to dopiero się tego uczyła. Dlatego patrząc teraz na Lancastera nie wiedziała jak się zachować. Albo rzeczywiście jej uwierzył. Albo po prostu stroił sobie żarty. Majka postanowiła nie tracić czasu na zastanowienia. Próbowała wykonać zadanie Coffmana. Jeśli się uda - ok, jeśli nie - trudno. Będzie się martwić później.
- Dzięki. - ucieszyła się zupełnie na pokaz. - Wiedziałam, że mogę na ciebie liczyć staruszku.
Niczym wesoła i rozszczebiotana nastolatka zeskoczyła ze stołka i uścisnęła mężczyznę z wdzięcznością. (Bez jakiejkolwiek wewnętrznej szczerości.) Przy okazji stwierdziła, że cuchnie papierosami. A i kąpiel by mu się przydała. Mimo wszystko to krótkie przylgnięcie do Lancastera sprawiło, że miała wyrzuty sumienia. Bo przecież nie wiedziała, co zrobi Coffman, kiedy Collis przestanie mu być potrzebny. Z jednej strony miała nadzieję, że dobrze się broni, z drugiej nie wyobrażała sobie co się stanie, gdy rozgada każdemu kim jest Maja.
- To do zobaczenia za chwilę.
Szybkim krokiem ruszyła do wyjścia. W drzwiach minęła ostrożnie Jenefer, obchodząc ją, jakby była rzeczywiście groźna. Na wszelki wypadek posłała jej blady uśmiech.
[drewutnia]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Jenefer Johnson Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Sob 23:48, 26 Mar 2011 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 723 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn
|
Odprowadziła wzrokiem Majkę i Curtisa, z trudem powstrzymując się przed pójściem za nimi i podsłuchaniem, o czym tak rozprawiają. Zżerała ją ciekawość, ale starała się nie dać poznać tego po sobie. Zmieniła pozycję, opierając się teraz o futrynę plecami, dzięki czemu miała widok zarówno na placyk, jak i na wnętrze pubu - w zależności od tego, w którą stronę odwróciłaby głowę. Dopiła Bud Light'a i rzuciła szybkie spojrzenie na obie stojące przy barze postaci. Nie uszedł jej uwadze śmiech Collisa ani uścisk, jakim go obdarzyła dziewczyna. O co tu do cholery chodzi? Oboje wyglądają, jakby byli w niezłej komitywie...
Przytknęła butelkę do ust i dopiero poniewczasie świadomiła sobie, że przecież jest pusta. Gdy opuszczała rękę musiała mieć naprawdę głupią minę, bo wychodząca właśnie Majka spojrzała na nią jak na cielę z dwiema głowami. Co prawda zaraz potem próbowała się uśmiechnąć, ale wypadło to zdecydowanie mizernie. Jen odprowadziła ją spojrzeniem, obserwując jak ruda czupryna znka za zakrętem odnogi ścieżki prowadzącej do drewutni.
Odwróciła głowę w kierunku Collisa i odezwała sie na tyle głośno, że mimo faktu, iż stał kolo baru, powinien usłyszeć.
- I jak? Ratowanie samotnych dziewic czy pokonanie trzygłowego smoka? Do jakiego zadania tym razem nasze tajemnicze dziewczę starało się pana namówić?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Collis Lancaster
|
Wysłany:
Nie 10:23, 27 Mar 2011 |
|
|
Dołączył: 06 Lut 2011
Posty: 160 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Majka zafundowała Collisowi scenę z serialu familijnego typu "7th Heaven", co zniesmaczyło go do tego stopnia, że już miał rezygnować z zabawy w kotka i myszkę. I zwyczajnie użyć siły. Rudzielec przekroczył granicę dobrego smaku kłamstwa. Na szczęście nie mogła zobaczyć skrzywionych warg Lancastera, gdy obdarzała go uściskiem. Kiedy jednak na niego spojrzała przy pożegnaniu, miał naturalny wyraz twarzy dobrego przyjaciela. Lata praktyki. Dziewczyna przemknęła się obok Jenny. Dopiero wtedy wyraz twarzy mężczyzny się zmienił. Do diabła, chyba jeszcze nigdy nie dałem z siebie zrobić większego głupca. Nie odpowiadając na pytanie blondynki, wszedł za bar i zapatrzył się na półkę z alkoholami. Coś mocnego? Znaj serce Lancastera. Wziął z półki pierwszą lepszą whisky, w której pozostało zaledwie kilkadziesiąt mililitrów. Przytknął szyjkę do ust i jednym potężnym łykiem wypił zawartość. Potem sięgnął po nestea, by wlać ją do butelki po whisky. Zerknął przy tym na Jenefer. Widząc jej wyraz twarzy roześmiał się z właściwą dla siebie nonszalancją. Skinął, by dziewczyna podeszła do baru.
- Nasza mała ruda przyjaciółka poprosiła mnie, żebym skołował jej alkohol. - potrząsnął lekko pełną już butelką. - Taki ze mnie kawalarz.
Dla Collisa cała sprawa była mocno podejrzana. Zwłaszcza, że nie wierzył od początku w ani jedno słowo Majki. Znów popatrzył na dziewczynę, tym razem nieco poważniej. Ona też miała wątpliwości co do rudzielca. Dlatego to z nią wolał teraz rozmawiać. Może inaczej - wolałby mieć po swojej stronie Ryana albo chociaż tego całego naburmuszonego Patsy'ego, ale to rozmowa z Jenefer miała jakikolwiek sens.
- Słuchaj, złotko. - nachylił się konspiracyjnie przez bar. - Oboje nie jesteśmy durni i wiemy, że nigdy nie było jej w samolocie. - przytknął palec do ust dziewczyny, bo już zamierzała coś powiedzieć. - Mam się spotkać z Majką przy drewutni. Jeśli chcesz się pobawić, to obserwuj okolice. - Jenefer znowu chciała coś powiedzieć, ale nie pozwolił jej na to. - Cicho. Po prostu załatwimy to razem, ok?
Wprawnym ruchem zakręcił butelkę, uniósł by popatrzeć na trunek pod światło i zaśmiał się. Potem puścił do dziewczyny oczko i pewnym krokiem ruszył do drzwi. Nucił przy tym w myślach ostatnie wersy utworu The Rapture: Life makes echoes, If you see them, Life makes echoes, Come together, Come together, Come together, Come together...
[drewutnia]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Peter Edwards Zakładnik
|
Wysłany:
Nie 12:55, 27 Mar 2011 |
|
|
Dołączył: 09 Mar 2010
Posty: 591 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5
|
Peter wszedł do pubu, kierując się prosto w stronę Jenefer. Po drodze przywitał się z Ryanem i Patsym, do obydwu czując coś w rodzaju strachu. Widząc Ryana zawsze przypominał sobie incydent, kiedy to Peter stanął w drzwiach domu Carmen i przywitała go lufa pistoletu wymierzona w jego głowę. Mimowolnie oddalił się szybko, nie chcąc tracić czasu na zbędne rozmowy, zupełnie tak, jakby tamta sytuacja miała się powtórzyć.
- Cześć Jenny. - Postanowił pytać od razu, nie owijając w bawełnę. - Była tutaj Majka? Muszę ją znaleźć i to szybko.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Nie 14:03, 27 Mar 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Popołudnie niczym nie różniło się od poranka, toteż mieszkańcy Wyspy nawet tego nie zauważyli. O tym, jaka jest pora dnia orientowali się zazwyczaj zerkając na zegarek. Ludzie byli rozleniwieni i apatyczni, oczekujący aż stanie się coś znaczącego - na przykład na przylot Luska.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
 |