www.rasshamra.fora.pl - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Placyk
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 50, 51, 52 ... 66, 67, 68  Następny  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Miasteczko Ras-Shamra
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ryan Crower
PostWysłany: Nie 20:16, 12 Wrz 2010


Dołączył: 05 Mar 2010

Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Spojrzał na podchodzącą do niego brunetkę.
- Dobry... - odparł z uśmiechem.

Rzucił okiem w kierunku bagażu kobiety.
- Widzę, że jesteś spakowana... - Przerwał na chwilę. - Na prawdę myślisz, że po nas przylecą? - kontynuował ze zmarszczonym czołem. - A! Mam sprawę... Byłaś świadkiem ostatnich wydarzeń w barze?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Atena
PostWysłany: Nie 20:42, 12 Wrz 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 513
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Zrobiła zamyśloną minę i powoli wypuściła powietrze z płuc
- Czy ja wiem - wzruszyła ramionami wzrok przenosząc na swego rozmówcę i następnie na drogę prowadzącą na pas startowy - Nadzieja matką głupich podobno ale... ale cóż nam innego na tej przeklętej wyspie pozostaje? - zapytała mężczyznę wbijając w niego pytające spojrzenie. Słysząc o pubie zaczęła w pamięci szukać czegoś istotnego.
- Chyba nie... wyszłam wcześnie - odpowiedziała mu kręcąc głową - A co się działo? - dopytała domyślając się iż zapewne nic dobrego.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Wto 13:46, 14 Wrz 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Otoczenie wydawało się spokojne, nie wróżące żadnej katastrofy. Wiatr szarpał lekko drzewa, chmury leniwie przesuwały się po niebie. Claude pomyślała, że takie dni są najgorsze. Usypiają czujność, są ciszą przed burzą. Oparła się o barierkę, ale nie skupiała wzroku na niczym konkretnym. Placyk przedstawiał sobą całkiem nieciekawy obraz. Chyba nikt nie miał głowy do porządków. Ale czy można się temu dziwić?

Zastanawiała się co osiągnęli Jenefer i Jacob w związku z Johnem. Miała nadzieję, że nikt nie został ranny, a uwolnienie Robertsona odbyło się (bądź odbędzie) pokojowo. Zadawała sobie pytanie czy to jest realne. W końcu strzelał do Bogu ducha winnych ludzi. Podejrzewała, że nikt nie przymknie na to oka. Usiadła na schodach, rękoma objęła kolana.

A może jednak przylecą... - pomyślała z nadzieją.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ryan Crower
PostWysłany: Śro 21:37, 15 Wrz 2010


Dołączył: 05 Mar 2010

Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

- Nie, nieważne... - potrząsnął głową. - Tak... Teraz możemy już tylko czekać.
Na placyku dostrzegł kolejną osobę. To utwierdziło go w przekonaniu, że nie jedyny jest aspołecznym wyrzutkiem.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Carmen Hierro
PostWysłany: Czw 20:58, 16 Wrz 2010


Dołączył: 07 Mar 2010

Posty: 303
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Carmen przyszla na placyk jako jedna z ostatnich. Placyk, ktory to 2 tygodnie temu mial mniej chwastow i z pewnoscia byl bardziej bezpieczny. Przynajmniej przed ich przyjazdem nie lezala tam kaluza krwii. Po wydarzeniach, makabrycznych wydarzeniach, ktore mialy miejsce na wyspie, kobieta wpadla w jakis dziwny stan. Stan ciaglych wspomnien, kiedys, potrafila kontrolowac swoje spacery po cmentarzu zapomnianych chwil, ale tu, na tej wypelnionej krwia po brzegi wyspie, nie potrafila sie ograniczyc. Usiadla na czerwonej torbie, zdala od gromadzacych sie ludzi i przygladala sie ze spokojem tym wszystkim smialka, ktorzy marzyli o tym aby sie tutaj dostac.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Nie 14:20, 19 Wrz 2010


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Carmen przenosiła spojrzenie z jednej osoby na drugą. Praktycznie wszystkich kiedyś widziała, mijała, czasem zamieniła dwa słowa, mimo że z nikim specjalnie się nie spoufalała. Drgnęła, spostrzegłszy mężczyznę w czarnym garniturze. Szedł wolno, jakby z dumą i... nie pasował do otoczenia. Kobieta zmrużyła oczy, by dostrzec szczegóły sylwetki nieznajomego, ale rezultatem było tylko łzawienie. Przymknęła więc oczy i otarła delikatnie łzę. Gdy podniosła powieki, mężczyzny w garniturze już nie było. Carmen zamrugała zdezorientowana.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Nie 14:50, 19 Wrz 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Zza uchylonych drzwi domku wyłonił się najpierw mokry nos, a potem całe ciało hysky'ego. Elton zamerdał ogonem, podchodząc do Claude. Odruchowo objęła go i wtuliła policzek w psią sierść. Miała nadzieję na powrót Jacoba i Jenefer. Po głowie dziewczyny krążyła myśl czy nie powinna do nich dołączyć, bo skoro ich nieobecność przedłuża się to może jednak Jacob postanowił komuś przywalić. Przymknęła oczy.

- Nie mogę się wiecznie we wszystko wtrącać, prawda? - powiedziała do psa, a ten zamerdał żwawiej ogonem, jakby usłyszał jakąś pochwałę.

Ale czy rzeczywiście nie chcesz się wtrącać, Claude?
- głos Guido był tak wyraźny, że miała wrażenie fizycznej obecności brata - Może po prostu jesteś zmęczona postawą matki miłosierdzia. Najwyższy czas z tego wyrosnąć. Tutaj na nic ci się to przyda.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Sob 2:34, 25 Wrz 2010


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Wieczór powoli ogarniał miasteczko Ras-Shamra. Słońce topiło się w oceanie na linii horyzontu, a wraz z nim na dno szły nadzieje oczekujących na samolot. Ludzie wracali powoli do mieszkań nerwowym krokiem. Tylko najbardziej wytrwali siedzieli jeszcze na walizkach, wpatrzeni w czerniejące niebo. Noc nadchodziła nieubłaganie.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jenefer Johnson
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Nie 10:35, 26 Wrz 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 723
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn

Dotarła na placyk i dopiero wówczas zauważyła, jak późno się już zrobiło. Wokół niej pojawiali się objuczeni bagażami, wracający z lotniska przygnębieni i zrezygnowani ludzie.
Nie przyleciał... - pomyślała - Teraz się dopiero zacznie zabawa. Teraz dopiero ludzie zaczną sobie skakać do oczu.
Potrzebowała zapalić. Zaczepiła jednego z przechodzących obok posępnych mężczyzn i poprosiła o papierosa. O dziwo, poczęstował ją bez gadania.
Jen siadła na pobliskiej ławce i zaciągnęła się mocnym, gryzącym dymem.
Straciła nadzieję na wydostanie się z wyspy. Ale teraz dopiero wyspa pokaże, na co ją naprawdę stać. Dotychczas wszyscy byli dla siebie mili i sympatyczni. Czekali na samolot. Dwa tygodnie dłużyły się, ale minęły. A teraz? Ludzie pozbawieni celu i nadziei zamienią się we wredne, wściekłe potwory.
Stanfordzki eksperyment więzienny - przebiegło jej przez myśl i zaraz przypomniała sobie rozmowę z Jacobem w pubie na ten temat. Może się okazać, że wówczas byli bliżej prawdy, niż kiedykolwiek...

Jen nie miała złudzeń, że wkrótce miła atmosfera Ras-Shamry się pogorszy i zmieni. Pytanie tylko... Jak szybko to się stanie?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jenefer Johnson dnia Nie 10:41, 26 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Nie 14:50, 26 Wrz 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Ciemniejące niebo przygnębiało Claude jeszcze bardziej, a jednocześnie otępiało. Niemal dwa tygodnie oczekiwania na samolot, dwa tygodnie nadziei na wydostanie się z wyspy, dwa tygodnie rozpaczliwych usiłowań normalnego funkcjonowania. Tyle wytrzymali. Ile jeszcze mogą? Kiedy dotrą do granicy i... I co? Zaczniemy się zabijać? Pokręciła przecząco głową, nie miała zamiaru dopuszczać do siebie takiej ewentualności.

Jacoba i JJ nadal nie było. Długie oczekiwanie na powrót ekspedycji ratującej Johna zaowocowało skurczem mięśni i gęsią skórką. Claude objęła się za ramiona. Elton natomiast przeciągnął się, ziewnął rozwierając szeroko szczęki i lekko zbiegł ze schodków. Usiadł na trawniku, postawił uszy.

- Co tam słyszysz, co?

Dziewczyna zadała to pytanie raczej mechanicznie, odruchowo. Wstała, wzrok wlepiła w pogrążony w półmroku placyk. Ale i tak najbardziej interesowała ją drewutnia. Westchnęła chyba po raz tysięczny tego dnia. Na chwilę znikła w domku, by po chwili wrócić w bluzie i z latarką w ręku. Czuła, że milion myśli, scenariuszy wydarzeń i obaw bombarduje jej mózg, jednak starała się to wszystko zagłuszyć, zignorować chaos w głowie. Nie miała sił na kolejne próby złożenia wszystkiego w logiczną całość. Robertson wydawał się dobrym materiałem na zajęcie myśli. Zwłaszcza, że zaczęła go już traktować jak pełnoprawnego współlokatora. A ponadto - co tu dużo mówić - współczuła mu. Uważała, że przeszedł na wyspie zdecydowanie za dużo. Więc teraz równym krokiem, chociaż nieco z wahaniem, ruszyła w stronę pubu i drewutni. Elton podążał za nią krok w krok.

[drewutnia]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Pon 6:35, 27 Wrz 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Wyspa zatopiona w ciemności budziła w Claude strach. Na każdy dźwięk nerwowo kierowała snop światła w jego stronę. Przechodząc obok pubu nawet nie spojrzała w stronę drzwi, mimo że w oknie widziała kątem oka chyba jakąś sylwetkę postaci. Wzdrygnęła się.

Jak bardzo cokolwiek jest tutaj realne?

Z jakiegoś powodu nie miała ochoty wracać do domku Jacoba. Nie chciała być sama, ale wszyscy i tak stali się nagle bardzo odlegli. Zastanawiała się czy to przez pusty pas startowy, na którym powinien stać teraz samolot projektu White Raven. Spodziewałaby się jednak, że właśnie teraz, na samym początku, ludzie będą chcieli być razem, pocieszać się. Jak się okazywało, woleli samotność. A ona? Przecież sama jakoś niespecjalnie ma ochotę na towarzystwo. No, może pomijając Jacoba. Ale on jak zwykle gdzieś zniknął.

Łazi swoimi ścieżkami jak kot. - uśmiechnęła się do siebie mimowolnie.

Szła przez placyk w stronę domku nr 2. W mroku było widać snop światła latarki.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ryan Crower
PostWysłany: Pon 9:41, 27 Wrz 2010


Dołączył: 05 Mar 2010

Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Zrobiło się prawie całkowicie ciemno. Wraz z natchodzącą nocą niknęły ostatnie nadzieje na wydostanie się z wyspy.
Wstał i kiwnął głową na pożegnanie Atenie.

Mimo ciemności i irytującego snopu światła czyjejś latarki, latającego we wszystkie strony, trafił do domku. Zamknął za sobą drzwi, ściągnął ciężkie buty i rozłożył się na kanapie.

[Domek]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jenefer Johnson
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Pon 19:13, 27 Wrz 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 723
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn

Wieczór minął, zapadła noc. Zrobiło się ciemno, lecz w powietrzu zdawało się wyczuwać coś ulotnego... Jakby negatywne myśli i nastroje mieszkańców osady zmaterializowały się i nasyciły sobą atmosferę Ras-Shamry. Wieczory na wyspie zawsze były gwarne. Słychać było głosy ludzi, światło z z okien domków rozświetlało placyk, czasem ktoś przechodził idąc do pubu, czy w odwiedziny do innego domku. Śmiechy, sporadyczne odgłosy prywatnych imprez... teraz tego zabrakło. Mieszkańcy osady, zdezorientowani i wystraszeni, niepewni swojego losu, zaszyli się w swoich domkach i nie wyściubiali z nich nosów. Było cicho. Smutno. I... przerażająco.

Jen siedziała na ławce od czasu powrotu z "wyprawy ratunkowej" do drewutni. Obserwowała ludzi chowających się do swoich domków, patrzyła jak ktoś z latarką w ręku, nie zatrzymywany przez nikogo, przeciął plac. Powoli zaczynały do niej docierać nocne odgłosy dżungli.

Spojrzała w niebo, wpatrując się w nieznane sobie konstelacje południowego nieba. Zaburczało jej w brzuchu. Przycisnęła do niego dłoń, lecz burczenie nie ustało. Zrezygnowana wstała z ławki i powlokła się w kierunku swojego domku.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Wto 10:12, 28 Wrz 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Była już niemal przed werandą domku numer 2, gdy zwolniła, a potem zatrzymała się. Elton obejrzał się na nią, oczy lśniły mu w blasku latarki. Okna domku zionęły ciemnością. Najwyraźniej domowników nie było albo leżeli już w swoich pokojach usiłując zasnąć. Bez namysłu odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę domku Jenefer. Nie spodziewała się, że zastanie jeszcze Lynn, a chyba potrzebowała damskiego towarzystwa.

Jak myślisz, Claude? - mówiła do siebie w myślach, sama nie wiedząc dlaczego jest zła. - Naprawdę chodzi o to, że nie zastaniesz Lynn? Bo coś mi się zdaje, że to nie panujący w oknach mrok sprawia, że nie ciągnie cię do domku.

Maszerowała równym krokiem, starając się nucić jakąś francuską popową piosenkę. Nie miała ochoty na własne myśli.

[domek JJ]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Wto 21:33, 05 Paź 2010


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Dzień 16

Noc dłużyła się niemiłosiernie. Mieszkańcy Ras-Shamry przesypiali rozczarowanie urywanym snem, a rano obudzili się z nową porcją nadziei w sercach. Bo może to jednak dziś? Niektórzy zaczęli też podejrzewać, że to element eksperymentu. Nikt nie chciał wypowiedzieć na głos swoich lęków dotyczących pozostania na wyspie.

Poranek zasnuł miasteczko mglą.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Miasteczko Ras-Shamra Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 50, 51, 52 ... 66, 67, 68  Następny
Strona 51 z 68

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo


Programosy
Regulamin