Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ryan Crower
|
Wysłany:
Wto 23:14, 11 Maj 2010 |
|
|
Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 430 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
- Mądrze... Ale niestety, tutaj problemy i tak Cię dopadną - oznajmił mu z lekkim uśmiechem.
- To czym się zajmowałeś, skoro miałeś tyle problemów? - dopytywał.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
Ronnie
|
Wysłany:
Wto 23:22, 11 Maj 2010 |
|
|
Dołączył: 07 Maj 2010
Posty: 18 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
W odpowiedzi rzucił mu odznakę agenta federalnego.
-FBI- powiedział - San Francisco. Sporo tam mieliśmy roboty - powiedział wspominając czasy służby - więc teraz zapewniłem sobie darmową emeryturę - zaśmiał się.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Ryan Crower
|
Wysłany:
Wto 23:28, 11 Maj 2010 |
|
|
Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 430 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
- Nieźle płatną emeryturę - rzucił z uśmiechem. - Kolejny mundurowy... - dodał oglądając odznakę.
- Pierwszy Batalion Rozpoznania Korpusu - oznajmił, jak zwykle z dumą.
Na dowód wyciągnął swój nieśmiertelnik.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Ronnie
|
Wysłany:
Śro 18:35, 12 Maj 2010 |
|
|
Dołączył: 07 Maj 2010
Posty: 18 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Uśmiechnął się ironicznie
-Też stałeś na straży zasranej demokracji? - spytał. - Ustroju, który wypuszcza przestępców- powiedział cicho.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Ryan Crower
|
Wysłany:
Śro 18:43, 12 Maj 2010 |
|
|
Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 430 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
- Taaak... Przy pomocy M4 niosłem pokój, miłość i demokrację. Po drodze pozbywając się gości nie będących zwolennikami tego ustroju. - Uśmiechnął się lekko.
- Taka praca. - Wzruszył ramionami.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Ronnie
|
Wysłany:
Śro 18:50, 12 Maj 2010 |
|
|
Dołączył: 07 Maj 2010
Posty: 18 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
-Najgorsze było- powiedział wpatrując się w domek 3 - jak twoja praca szła na marne- odłożył książkę - jak złapiesz kogoś, a on idzie na zasraną ugodę i łazi po wolności. Taka praca - westchnął.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Ryan Crower
|
Wysłany:
Śro 19:39, 12 Maj 2010 |
|
|
Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 430 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
- A czym się zajmowałeś w FBI ? Narkotyki, morderstwa, przestępczość zorganizowana?
Śniadanie... Byle coś zjeść.
- Yy... Chyba wybieram się do pubu. Idziesz?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Ronnie
|
Wysłany:
Śro 20:27, 12 Maj 2010 |
|
|
Dołączył: 07 Maj 2010
Posty: 18 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
-Z początku morderstwa, potem przenieśli nas do przestępczości zorganizowanej - powiedział wstając z ławki - Pub brzmi genialnie. Chodźmy - skierował swoje kroki do baru.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Peter Edwards Zakładnik
|
Wysłany:
Pią 9:09, 14 Maj 2010 |
|
|
Dołączył: 09 Mar 2010
Posty: 591 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5
|
Peter nie miał zielonego pojęcia w którym momencie stracił orientację w terenie, ani też ile czasu trwał incydent wyłączenia jego świadomości. Pamiętał, że stał przed domkiem Ateny, a gdy się ocknął, był w zupełnie innym miejscu, na zgliszczach swojej trójki. Piekielnie bolała go głowa, zaschło mu w ustach i miał mroczki przed oczami.
- Co się stało? Co ja tu robię?
Usiadł. Wyglądało na to, że nikogo nie było w pobliżu. Tylko drzwi do przychodni kłapnęły za jakąś kobietą, tyle zdołał dostrzec. Peter pospiesznie wstał, otrzepując swoje ubranie i ruszył w kierunku domku Ateny. Był autentycznie przerażony, bo nie pamiętał jak to się stało, że znalazł się wśród zgliszczy trójki. Wskoczył na werandę i zatrzasnął za sobą drzwi do mieszkania Ateny.
[Mieszkanie Ateny]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
shan
|
Wysłany:
Pią 17:55, 14 Maj 2010 |
|
|
Dołączył: 29 Kwi 2010
Posty: 51 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Wrocław
|
Shannon zaczerpnęła świeżego powietrza... od razu poczuła się lepiej, chociaż myśli o panterze nadal nie dawały jej stu procentowego spokoju. Dziewczyna szła powolnym krokiem przez placyk napawając się piękną pogodą i mocno świecącym słońcem.
W końcu przysiadła na ławce i zaczęła obserwowac poczynania innych mieszkańców. Co chwilę jednak zerkała na swe małe lusterko czy aby jej nienaganna fryzura bądź makijaż nie uległ jakieś zmianie... na gorsze rzecz jasna.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez shan dnia Pią 17:56, 14 Maj 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Nie 11:44, 16 Maj 2010 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Gęste chmury nadal wisiały nad wyspą, tworząc ponurą atmosferę. Zapowiadało się jednak na to, że noc będzie spokojna, choć chłodna.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
John Robertson
|
Wysłany:
Nie 19:09, 16 Maj 2010 |
|
|
Dołączył: 28 Mar 2010
Posty: 134 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Zatrzymał się na skraju placyku. W niektórych domkach świeciło się w oknach, niewielu ludzi było na zewnątrz, co - rzecz jasna - odpowiadało Robertsonowi. Prześlizgnął wzrok po nogach blondynki siedzącej nieopodal na ławce, ale szybko stracił zainteresowanie. Robertson nie dostrzegł szczegółów wyglądu kobiety, ale zdawała się być jedną z tych wypięknionych uwodzicielek. W każdym razie nie mieściła się w typie ludzi, z którymi chciałby rozmawiać o niebezpieczeństwie. Obrzucił placyk uważnym spojrzeniem. Nikt nie zwracał uwagi na niego i na Jacoba. Noc okazała się najodpowiedniejszą porą do wkroczenia do miasteczka.
Mógłbym być każdym.
Upper doszedł do Robertsona, a ten rzucił mu krótkie spojrzenie.
- Mam nadzieję, że kojarzysz przysłowie "Gość w dom, Bóg w dom", przyjacielu. - uśmiechnął się półgębkiem, czekając na reakcję towarzysza.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Jacob Upper
|
Wysłany:
Nie 20:49, 16 Maj 2010 |
|
|
Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 562 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
|
Jacob, wchodząc pomiędzy pierwsze zabudowania, doznał dziwnego uczucia będącego pochodną ulgi i nieokreślonego lęku, który pojawił się w nim wraz z zobaczeniem pierwszej, nieznanej mu osoby siedzącej na placyku. W pierwszej chwili naprawdę ucieszył się widząc to cholerne - jak nazwał je w myślach - miasteczko, zupełnie jak człowiek, który po dalekiej podróży wraca do swojej obskurnej klitki i raduje go nawet stary, rozlatujący się fotel w kącie pokoju. Takie właśnie wrażenie ogarnęło Jacoba. Od pierwszego dnia pobytu tutaj, na wyspie, nie cierpiał tego parszywego miasteczka zamieszkanego przez bandę kretynów, ale zrozumiał, że to teraz jest jego dom.
Dlatego uśmiechnął się lekko, słysząc słowa Robertsona.
- To ten po prawej, Panie Boże - wskazał dłonią pierwszy z brzegu budynek. Gdy jednak skierowali swe kroki w tamtą stronę, Jacob przystanął jak wryty. Wpierw poczuł niewyraźny swąd spalenizny, a potem dostrzegł w półmroku sąsiedni domek - a raczej to, co z niego zostało. A zostało niewiele. Surrealistyczna konstrukcja sczerniałych od ognia belek.
- Jasny... - szepnął do siebie bezwiednie. Ściągnął z ramienia strzelbę, nie wiedząc czemu to robi. Nie podniósł jej nawet w rękach, po prostu trzymał z lufą skierowaną w ziemię.
Co tu się, do kurwy nędzy, stało...? - myślał wpatrzony w pogorzelisko. - Czyżby któryś z tych idiotów bawił się dla odmiany w podpalacza?
W jego głowie pojawiły się bardzo nieprzyjemne przypuszczenia. Teraz jednak mieli co innego do zrobienia. Musieli odpocząć.
- Nie mam bladego pojęcia - powiedział, uprzedzając pytanie Robertsona. - Dobra, nie stójmy tak. Czas wrzucić coś na ząb i pogadać przy piwku - szybko wspiął się po schodkach i pchnął drzwi wejściowe do domku nr 2. W którym, miał taką nadzieję, zastanie kogoś jeszcze oprócz Kanapkowego Roberta.
[domek]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Jacob Upper dnia Nie 23:52, 16 Maj 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
Jenefer Johnson Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Nie 22:25, 16 Maj 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 723 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn
|
Dopalała papierosa, wpatrując się w pogłębiającą się ciemność na placyku. Ciemność dość iluzoryczną - gwiazdy i księżyc już po pierwszej kwadrze, ale przed pełnią dawały zaskakująco dużo światła komuś, czyje oczy przyzwyczaiły się do ciemności. Siedząc w trawie, oparta o pień drzewa, obserwowała zamierający ruch na placyku i zapalające się światełka w domach. Już miała wstać i iść do swojego, gdy kilka metrów od niej krzaki zaszeleściły i spomiędzy nich wyszły dwie męskie postacie.
Przynajmniej jedna z nich była uzbrojona - mężczyzna idący z tyłu niósł przewieszoną przez ramię strzelbę. Przystanęli na chwilę i zamienili ze sobą kilka słów. Gdy chmura przysłaniająca przez chwilę księżyc odpłynęła w bok i blade światło oświetliło obie sylwetki, w uzbrojonym mężczyźnie dziewczyna rozpoznała Jacoba. Druga postać zaś nie była jej znana.
Jen starając się robić jak najmniej hałasu podniosła się z ziemi i kryjąc się w cieniu ruszyła w ich kierunku, jej lewa dłoń zacisnęła się na rękojeści pistoletu.
- ...dobra, nie stójmy tak. Czas wrzucić coś na ząb i pogadać przy piwku - usłyszała ostatnie wypowiadane przez Jacoba słowa i obaj ruszyli w kierunku domu numer 2.
Znali się? Wyglądało na to, że tak. Ale Jen zdecydowanie nie znała tego "drugiego". Ostatnim razem, gdy spotkała nową twarz, zakończyło się to strzelaniną i rannym Peterem... To nie był "Kevin". Ale może był to jeden z jego znajomych. Czy to możliwe, że nie jesteśmy na wyspie sami? I czy Jacob jest z nimi w zmowie?
Za mężczyznami zamknęły się drzwi. Jen podeszła do nich i chwyciła pewniej broń. Serce w jej piersiach tłukło się jak oszalałe. Powoli i ostrożnie, prawą ręką nacisnęła klamkę i pociągnęła drzwi do siebie, zerkając w powiększającą się szparę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
John Robertson
|
Wysłany:
Pon 0:15, 17 Maj 2010 |
|
|
Dołączył: 28 Mar 2010
Posty: 134 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Robertson dostrzegł zdenerwowanie towarzysza. Powiódł za jego wzrokiem po to tylko, by natrafić na zgliszcza jednego z domków. Wyglądało na to, że wiele się zdarzyło podczas ich nieobecności, a to nasuwało jeszcze więcej pytań. Przypadek czy świadome posunięcie podpalacza? John wolał tę pierwszą ewentualność. Myśl, że wśród mieszkańców Ras-Shamry mógł być piroman zdecydowanie mu się nie podobała. Chciał zapytać Jacoba czy po jego głowie snują się jakieś przypuszczenia, ale ten odpowiedział na niezadane pytanie, po czym ruszył w stronę domku, a Robertson w ślad za nim.
[domek]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|