Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Carmen Hierro
|
Wysłany:
Pią 22:00, 30 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 07 Mar 2010
Posty: 303 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Lynnet upierała się aby zostawić Petera w takim stanie jak jest. Carmen odrazu przypomniała sobie cały kurs z pierwszej pomocy. Co my do cholery robimy?!.
- Puść go Sam! Musimy go położyć i zatrzymać krwotok. Lynn ma racje! - Spojrzała w oczy dziewczynie i było aż jej wstyd, że popełniła tak poważny problem i próbowała podnieść razemz Samem Petera.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
|
 |
Jenefer Johnson Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Pią 22:12, 30 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 723 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn
|
Żyje. To było w tej chwili najważniejsze.
- Idę za nim - rzuciła, mając na myśli "Kevina". - Jeśli spotkacie Ryana, powiedzcie mu to. I że liczę na niego.
Wciąż skulona, pobiegła w kierunku miejsca, w którym zniknął obcy. Była zdeterminowana. Zagłębiła się w dżunglę, szukając jakiegokolwiek śladu. Oparła się plecami o pobliskie drzewo. Tuż obok jej twarzy kora została brutalnie oderwana, a włókna drewna sterczały na wszystkie strony. Dopiero po chwili zrozumiała, że obserwuje ślad po jednym z wystrzelonych przez siebie pocisków. Po lewej zauważyła coś, jakby prześwit, w którym rośliny wyglądały na świeżo wygniecione i ruszyła w tamtym kierunku. Bała się zgubić ściganego. Bała się, że czai się gdzieś tutaj i zrobi to, co obiecywał. Zabije ją. Bo za nim poszła.
Odgarnęła prawą dłonią liście i poczuła na ręku coś lepkiego. Podniosła dłoń do oczu i w nikłym świetle księżyca w pełni i gwiazd dostrzegła ciemną plamę. Krew? Czyli jednak go trafiłam? I chyba jestem na właściwym tropie...
Ostrożnie, starając się iść w miarę szybko, ale na tyle cicho na ile w tych warunkach mogła, szła głębiej w gęstwinę.
[dżungla]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Jenefer Johnson dnia Pią 22:12, 30 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
 |
shan
|
Wysłany:
Sob 15:23, 01 Maj 2010 |
|
|
Dołączył: 29 Kwi 2010
Posty: 51 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Wrocław
|
(Od momentu jak Lynn zabrała Petera).
Shannon była rozgoryczona... nie lubiła jak ktoś przerywał jej w połowie zdania. Obrażona postanowiła się nie odzywac do nikogo.
Przesiedziała tam jakiś czas nie zważając nawet na słyszane strzały.
Niech się powybijają mam to nosie. - Myślała czekając aż ktoś ją przeprosi. - Nie odezwę się słowem póki ktoś mnie nie przeprosi... mam focha. - I tak siedziała na burmuszona.
(Przepraszam za moją nieobeznośc. Uroki nesotrady )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Nie 8:48, 02 Maj 2010 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Dzień: 11
Poranek przywitał mieszkańców wyspy ciepłymi promieniami słońca.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
shan
|
Wysłany:
Nie 12:37, 02 Maj 2010 |
|
|
Dołączył: 29 Kwi 2010
Posty: 51 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Wrocław
|
Shannon otworzyła oczy. Poczuła tępy ból głowy. Podniosła się. Zaspała na ławce. Wytarła ślinę, która ściekała jej po brodzie. Wykrzywiła się w lekkim obrzydzeniu po czym wstała. Chwiejnym krokiem szła przez placyk rozglądając się wokoło.
Ciekawe co z tym postrzelonym? - Zastanawiała się idąc po wilgotnej trawie. - Mogłam zostac w gorącym Gold Coast... - Przeszło jej przez myśl gdy potknęła się o coś.
- Niech to szlag! - Pisnęła spoglądając na lewego buta, którego koniuszek był w błocie. - Przeklęta wyspa! - Mruknęła pod nosem siadając na jednej z huśtawek.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
shan
|
Wysłany:
Nie 18:49, 02 Maj 2010 |
|
|
Dołączył: 29 Kwi 2010
Posty: 51 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Wrocław
|
(Sorry, że post pod postem)
Shannon wściekła wstała z ławki.
- Nie spędzę w tym miejscu ani chwili dłużej! Odchodzę! - Po tym głośnym oświadczeniu nabrała głośno powietrza do płuc i ruszyła w stronę mrocznej dżungli.
Miała zamiar dotrzec na plaże i zbudowac tratwę. Pfff co to dla niej. Shannon nie była zbyt inteligenta więc wybudowanie tratwy wydawało jej się prostym wyzwaniem.... baaa błahostką. W końcu jej któryś z kolei chłopak pracował na budowie więc można powiedziec... a nic nie można powiedziec.... - Stwierdziła wściekła przeciskając się przez krzaki.
[dżungla]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez shan dnia Nie 18:50, 02 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
 |
Jenefer Johnson Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Nie 20:34, 02 Maj 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 723 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn
|
Wyprawa w dżunglę okazała się porażką. Zgubiła ślad obcego, krążyła w kółko, była niewyspana i jeszcze na domiar złego zadrapała się do krwi w policzek o jakąś ciernistą gałąź. Pozostało tylko jedno - wrócić do domu.
Wymęczona, niewyspana i zła na siebie samą i cały świat dookoła, wróciła na placyk i zanim poszła do domu zapaliła papierosa. Oczy kleiły jej się, ale postanowiła sobie, że postara się dzisiejszego dnia nie spać. Zaczynało ją już denerwować to "sowie" życie - spanie w dzień i nocna aktywność z bieganiem po dżungli włącznie.
Wiedziała, że raniła obcego. Świadczyły o tym ślady krwi. Czy poważnie? pewnie nie, bo inaczej znalazłaby go. Jeśli mógł uciec, to znaczy, że pewnie nic mu nie jest. Szlag... niedobrze. Może wrócić...
Trzeba sprawdzić, co z Peterem. Trzeba poprosić Ryana o pomoc w tropieniu zbiega. Trzeba poinformować wszystkich o zagrożeniu. Nie, nie mogła dzisiaj iść spać.
Muszę sobie zaparzyć hektolitr kawy - ziewnęła.
Słońce wspinało się na nieboskłon. Jen była zmęczona.
[dom]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Jenefer Johnson dnia Nie 21:45, 02 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
 |
Lynette
|
Wysłany:
Nie 21:14, 02 Maj 2010 |
|
|
Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 428 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Na placu wokół Petera szybko zebrał się tłumek gapiów. Ktoś podał szybko czysty ręcznik, ktoś pobiegł po Annę i wkrótce po tymczasowym opanowaniu niebezpieczeństwa ranny mężczyzna został zabrany do przychodni. Teraz jego życie leżało w rękach pani doktor i... Boga? Losu? Nieważne.
Lynn siedziała na ławce, wpatrując się beznamiętnym wzrokiem przed siebie gdy pierwsze promienia słońca padły na plamę krwi na placyku. Na ten widok kobieta wzdrygnęła się i już chciała zakryć oczy dłońmi, gdy uświadomiła sobie, że jej dłonie również pokryte są krwią Petera. Podobnie, jak ubranie.
Jeszcze nigdy, nawet po śmierci Lisy, Lynette nie czuła, że jest tak bliska popadnięcia w obłęd. To byłoby takie wygodnie. Nie czuć, nie rozumieć tego co dzieje się dookoła.
Ile jeszcze dni? Kiedy nas stąd zabiorą?
Kobieta miała wrażenie, że siedziała na tej wyspie już całe miesiące. Z trudem dźwignęła się z ławki i ruszyła w stronę swojego domu.
[mieszkanie]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
shan
|
Wysłany:
Nie 21:39, 02 Maj 2010 |
|
|
Dołączył: 29 Kwi 2010
Posty: 51 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Wrocław
|
Shannon biegła przez krzaki otaczające przytulną wioskę.
- Pomocy! Ja umieram! - Krzyczała panikując i trzęsąc się jak osika. - Gałęzie kaleczyły ją boleśnie i niszczyły jej ubrania na strzępy.
Dziewczyna zatrzymała się pośrodku wioski po czym straciła przytomnośc.
Wymówiła jeszcze tylko...
- Umieram...
[Proszę o zabranie kilku punktów życia mojej postaci ]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Atena
|
Wysłany:
Pon 14:00, 03 Maj 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 513 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wyszła na werandę podchodząc od razu do jej balustrady i opierając się na niej
całym ciałem. Zaspana ziewnęła szeroko kręcąc szyją by rozciągnąć zastygłe mięśnie
i rozglądnęła się po centralnym punkcie całego tak zwanego miasteczka.
Miasteczko, wioska... cholera co za różnica...
Malarka nie było w zbyt dobrym humorze a to nie prognozowało przyjemnego dnia.
Szczególnie w sytuacji w której dziewczyna się znalazła i rzeczy do których była zmuszana.
Bo walka o przetrwanie to nie był wybór nikogo kto zdecydował się na tajemniczy eksperyment.
Atena zmrużyła oczy nagle odwracając twarz w miejsce w którym zdawało się że coś zauważyła.
- E? - zapytała samą siebie z niedowierzaniem - O Boże! - dodała zaraz cicho i wyprostowała
stawiając krok w stronę zejścia z werandy. Zaraz jednak wręcz zbiegła z nich
podążając w kierunku leżącej - Pomocy! - zawołała w dali widząc jakiegoś mężczyznę
i dobiegła do nieprzytomnej kobiety przyklękając obok niej i unosząc jej głowę
by sprawdzić czy ta żyje
- Słyszysz mnie? - powiedziała czując jak serce wali jej niemożliwie mocno i szybko
i poklepała blondynkę po policzku z nadzieją jej ocucenia.
Żeby to było tylko omdlenie... proszę...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Pon 16:53, 03 Maj 2010 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Mimo usilnych prób podejmowanych przez Atenę, Shannon nadal pozostawała nieprzytomna.
- Następna? - rzuciła jakiś mężczyzna, podchodząc do kobiet - Trzeba przyznać świrowi, że wybiera całkiem niezłe...
- Przestań - przerwała brunetka w średnim wieku i z wyraźną nadwagą, pochylając się nad Shan - Co jej się stało? - zapytała Atenę - nie oddycha?
- Pani to na pewno śmierć nie grozi - warknął mężczyzna i odszedł, wsadzając ręce do kieszeni.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Atena
|
Wysłany:
Pon 17:04, 03 Maj 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 513 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Zerknęła na zebrane osoby z wyraźną niechęcią. Wkurzały ją takie teksty osób żądnych
sensacji ale skarżących się na zły los gdy coś dotykało ich samych.
Spojrzała na lekko unoszącą się i opadającą klatkę piersiową dziewczyny co świadczyło iż żyje.
Kiwnęła głową na pytanie kobiety i już chciała prosić mężczyznę o pomoc w zaniesieniu
nieprzytomnej dziewczyny do przychodni gdy ten postanowił się oddalić.
- Kretyn... - mruknęła do siebie gniewnie patrząc na oddalającego się typka i kręcąc głową.
No i jakże Ona sama z widać w niezbyt dobrej kondycji kobietą ma udźwignąć nieprzytomną
i przetransportować ją do przychodni oddalonej o dobre kilkanaście metrów?
Oparła więc głowę blondynki na kolanach i spojrzała na kobietę nad nią
- Niech Pani leci do przychodni - poleciła jej a widząc iż ta się waha prawie nie krzyknęła - Szybko...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Pon 18:45, 03 Maj 2010 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Kobieta po poleceniu Ateny, spojrzała tylko na nią powątpiewającym wzrokiem, ale gdy ta krzyknęła szybko podniosła się z kolan i mamrocząc coś pod nosem, co brzmiało jak: "Do jasnej cholery, ja jej nogi nie podstawiłam". Ku swojemu zadowoleniu spotkała po drodze swojego współlokatora - młodego mężczyznę, którego regularnie dokarmiała domowymi obiadkami. Zrzuciła więc problem na jego barki i z poczuciem dobrze wykonanego obowiązku udała się na późne śniadanie. Na szczęście mężczyzna okazał więcej zrozumienia i empatii od pozostałych sąsiadów. Po krótkim wyjaśnieniu Ateny, wziął nieprzytomną dziewczynę na ręce i zaniósł ją do przychodni, gdzie oddał pod opiekę pani doktor.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Peter Edwards Zakładnik
|
Wysłany:
Śro 16:32, 05 Maj 2010 |
|
|
Dołączył: 09 Mar 2010
Posty: 591 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5
|
Peter wyszedł na placyk, zaraz za Ateną. Wyprzedził ją na pasie zieleni, choć poruszanie sprawiało mu ból zszytego ramienia. Zaczął głośno wołać kota, lecz tymczasowo nigdzie go nie było. Milcząc przeszli kawałek placyku, znajdując się niemal pod domkiem Ateny. Peter ani razu nie obejrzał się w stronę zgliszcz domku, w którym mieszkał wcześniej.
- Jak wiele dni zostało jeszcze do przybycia tego samolotu? Pogubiłem się.
Bolała go trochę głowa, był ogólnie zmęczony i fizycznie i psychicznie. Jak nigdy dotąd nie zdarzyło się tak wiele w tak krótkim czasie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
shan
|
Wysłany:
Śro 21:58, 05 Maj 2010 |
|
|
Dołączył: 29 Kwi 2010
Posty: 51 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Wrocław
|
Shannon weszła na teren placyku. Uśmiechnęła się serdecznie do kilku osób i rozkładając na środku ręcznik usadowiła się na nim wygodnie.
- Boska pogoda. - Rzekł cicho pod nosem rozkładając się. Nasmarowała się kremem z filtrem. Leżała tak napawając się pogodą i rozmyślając.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
|