Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Lynette
|
Wysłany:
Nie 22:28, 04 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 428 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
- Niem wiem - odpowiedziała szczerze na pytanie Ateny - ale trzeba być gotowym na to, ze jest uzbrojony.
Zacisnęła usta, rozmyślając intensywnie nad problemem.
- Nie wiem - pokręciła głową - nie wiem, czy to dobry pomysł.
Nawet nie wzięła pod uwagę, ze mogłaby ich zostawić. Teraz stanowili drużynę. Nie znaczyło to jednak, że zgodnie z głosem rozsądku nie będzie chciała odciągnąć ich od tej decyzji.
- Czy któreś z was potrafi strzelać? - spytała, przeczesując włosy palcami - Albo ma jakieś mgliste pojęcie skąd mamy wziąć broń? Co zrobimy jeśli znowu spotkamy Curtisa? Czy będziemy w stanie go zabić, jeśli przyjdzie taka konieczność?
Pomyślała o chatce. Podejrzewała, ze nie łączy się ona z osobą Curtisa. Może jednak mieć coś wspólnego z majaczeniem Patsy'ego, mężczyzną w samolocie i dziewczynką o upiornych oczach.
Co robić?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
Peter Edwards Zakładnik
|
Wysłany:
Nie 23:10, 04 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 09 Mar 2010
Posty: 591 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5
|
Czy będę w stanie zabić ponownie? Będę? Będziesz Peter?
Przypomniał sobie moment gdy padł na ziemię i zaczaił się na mordercę, który udał się w całkiem przeciwną stronę. Przypomniał sobie gniew, który go owładnął w tamtej chwili, tak samo silny jak paręnaście dni temu. Uczucie tak bardzo przez niego znienawidzone w przeciągu zaledwie jednego fatalnego dnia.
Wtedy byłeś w stanie zabić. Nie oszukuj się że było inaczej.
- Ten koleś, który był razem z Patsym i tym Dylanem w dżungli... Ryan chyba. On ma broń, bo w dniu w którym wyruszaliśmy do lasu, celował prosto w moje czoło chcąc mi odstrzelić mózg. Ale wtajemniczać kolejną osobę...? Nie wiem czy to byłoby dobre posunięcie.
No Peter, wyduś z siebie, że będziesz w stanie zabić i się nie zawahasz w ostatniej chwili.
- N-nie umiem strzelać, a-ale... mógłbym nas o-obronić w razie konieczności.
Uderzył się dłonią mocno w policzek, aby się otrząsnąć i przestać choć na chwilę jąkać i pozbierać roztrzęsione myśli.
Po co ty to do cholery robisz? Po co ty się tam pchasz?
- Pomyślmy lepiej jak uniknąć naszego spotkania z Curtisem, aby żadna śmierć nie była konieczna. Postawmy się na jego miejscu.
Postarał się tak zrobić.
- Co zrobi ranny psychopata z naładowaną bronią? Gdzie i u kogo będzie szukał pomocy, o ile będzie jej szukać?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Atena
|
Wysłany:
Pon 11:15, 05 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 513 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Podparła się rękoma i wstała nie mogąc wysiedzieć już pod drzewem i rozmyślając przestąpiła z nogi na nogę.
- No ja nie potrafię obsługiwać się bronią - odrzekła i przybliżyła pace dłoni do ust na paznokciach zagryzając zęby.
Kolejną osobę wtajemniczać?
Pokręciła głową do swych myśli nie bardzo wierząc iż to jest dobry pomysł.
Trzeba by było i Ryanowi wszystko wyjaśniać, tłumaczyć. Trzeba by było mu zaufać.
Czy tak powinni uczynić? Czy od tego zależało ich bezpieczeństwo?
Malarka poruszyła się niespokojnie rozkładając ręce w geście bezradności
- Nie wiem... po prostu nie wiem - wyznała zgodnie z prawdą patrząc po twarzach rozmówców.
W tej sytuacji chyba rzeczywiście najrozsądniej byłoby wyruszyć dopiero pojutrze.
Możliwe że do tego czasu coś się zdąży wyjaśnić
Nadzieja matką głupich...
Ale tylko ta matka dziewczynie pozostała.
- Chcecie zobaczyć ten obraz? - zapytała z nagła zerkając w stronę swego domu.
W końcu miała im pokazać go po powrocie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Lynette
|
Wysłany:
Pon 17:08, 05 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 428 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Spojrzała uważnie na Petera. Wyglądał na bliskiego wybuchnięcia gwałtownymi emocjami, ale w tej sytuacji było to zrozumiałe.
- Ryan jest w porządku, pewnie zgodziłby się nam pomóc. Tylko, czy mamy prawo go w to wszystko mieszać? I czy mamy prawo wyciągać z wioski uzbrojonego żołnierza? Przecież prawdopodobieństwo, że Curtis przyjdzie tutaj jest bardzo duże. Ktoś musi bronić mieszkańców.
Potarła palcami skronie.
Ile jeszcze dni zostało do tego cholernego samolotu?
O ile rzeczywiście ktoś po nas przyleci.
Na słowa Ateny uniosła głowę i spojrzała na malarkę, osłaniając ręką oczy od słońca.
- Pewnie. Jeśli tylko chcesz go nam pokazać - powiedziała, wstając.
[dom Ateny]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lynette dnia Pon 21:33, 05 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
Peter Edwards Zakładnik
|
Wysłany:
Pon 17:15, 05 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 09 Mar 2010
Posty: 591 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5
|
- No właśnie, chyba nie mamy prawa go do tego mieszać.
Na słowa Ateny i on się podniósł z ziemi, przestając jednocześnie gapić się beznamiętnie w niebo. Mówił kobiecie wcześniej, że chciał zobaczyć obraz.
- Chodźmy zatem. Może jest tam ukryta jakaś wskazówka co do położenia chatki, a teraz po rozeznaniu w dżungli będzie nam łatwiej do niej trafić?
Przeciągnął się, tłumiąc ziewnięcie.
Temat tego co zrobiłeś po raz kolejny sukcesywnie udało Ci się ominąć. Do ilu razy sztuka?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Atena
|
Wysłany:
Pon 17:56, 05 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 513 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Skinęła głową i odwróciła się na pięcie obierając kierunek prowadzący do domku przez nią zamieszkałego.
Tyle razy wpatrywała się w ten obraz rozmyślając nad nim że znała go już chyba
na pamięć. A i nie zdołała wypatrzeć w nim nic konkretnego, więc nadzieje Petera były dla niej złudne.
[domek]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Peter Edwards Zakładnik
|
Wysłany:
Pon 18:18, 05 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 09 Mar 2010
Posty: 591 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5
|
Podążył bez słowa za Ateną. Po raz pierwszy miał gościć na wyspie w czyimś domku. W sumie był rad z takiego obrotu sprawy. ON miał być gościem. To przyjemne uczucie, choć sprawa do przyjemnych nie należała.
[Dom Ateny]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Carmen Hierro
|
Wysłany:
Wto 9:34, 06 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 07 Mar 2010
Posty: 303 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Gdy skończyła już poranną rozgrzewkę, Carmen wzięła ze sobą Tureckiego i wyszła z nim na spacer po okolicy, udając się na placyk zabaw kiwnęła do kilku przechodniów głową i zamieniła z nimi kilka słów. Dowiedziała się między innymi, że Peter już wrócił.
To czemu nie odbiera Tureckiego? Zadawała sobie to pytanie kilka razy, aż w końcu zaczęła myśleć całkowicie o czymś innym. Lekko bujając się na huśtawce z kotem w rękach, nie przewidywała przyszłości, lecz zaczeła tęsknić za przeszłością.
Pomyślała o dobrej znajomej z hotelu, Carrie. Tak się nazywała, wspominała ją bardzo dobrze i wiedziała, że mieszka w domku razem z Ateną. Postanowiła złożyć jej wizytę z nie swoim kotem.
[domek carrie]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Carmen Hierro dnia Wto 18:00, 06 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
Tang How-Yuen Gość
|
Wysłany:
Wto 21:16, 06 Kwi 2010 |
|
|
|
Siedział na ławce przyglądając się trójce osób, dla których postanowił wyruszyć do dżungli. Z ulgą stwierdził że żadnej z tych osób nic się nie stało. Był zbyt daleko by podsłuchać rozmowę toczącą się miedzy nimi. Kiedy owa trójka ruszyła w stronę domku ze smutkiem stwierdził że pewnie nigdy się nie dowiedzą o jego wyprawie. O tym ze chciał im pomóc, ocalić... Gdy znikli zauważył że jest sam na placu, zupełnie sam.
- To twój własny wybór. Sam tego chciałeś, dawno dawno temu, pamiętasz ?- zapytał głosik w jego głowie. Jakże mógł to zapomnieć. Przecież wtedy umarł !!!.
Wstając z ławki jego torba zsunęła mu się z ramienia i upadła na podłogę. Paczka aspiryny potoczyła się po ziemie.
- Chyba czas to odnieść - powiedział cichutko i skierował się do przychodni.
/przychodnia.
|
|
|
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Śro 10:50, 07 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Pochłonięci własnymi sprawami mieszkańcy nawet nie zauważyli, kiedy za oknami zapadł zmrok, przynosząc ze sobą znaczne ochłodzenie. Pierwsze krople deszczu zaczęły spadać na plac, zniechęcając do nocnych spacerów.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Claude Beaumarchais Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Śro 14:05, 07 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Trzasnęła drzwiami. Miała zamiar poszukać kogoś w barze, ale zatrzymała się. Postąpiła kilka kroków przez werandę, oparła się drżącą ręką o balustradę. Całe osiedle tonęło już w półmroku wieczoru. Wzdrygnęła się, nie bardzo wiedząc z jakiego powodu - chłodu czy myśli o tym, co teraz dzieje się z Jacobem. Usiadła z rezygnacją na schodkach, kolana objęła. W nocy raczej nic nie zdziała.
A w dzień? Skąd masz pewność, że w dzień będziesz mogła zrobić cokolwiek?
Podniosła się, czekanie to było najgorsze co mogła teraz zrobić. Wróciła się po bluzę, potem stała jeszcze chwilę na werandzie marszcząc brwi, jakby zastanawiała się czy podjęta decyzja jest słuszna. Wzruszyła ramionami, w końcu co miała do stracenia? Wcisnęła dłonie w kieszenie i ruszyła w stronę swojego domku.
[domek... eee, teraz to już chyba tylko Dylana]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Robert
|
Wysłany:
Śro 15:42, 07 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 06 Mar 2010
Posty: 326 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nieporęt
|
Wyszedł z domu, ale Claude już nie było na placyku. Hm, gdzie ona mogła iść? Jej głos.. Ona naprawdę potrzebowała pomocy... - pomyślał. Spojrzał na niebo, czarne chmury zapowiadały, że mały deszczyk jaki padał teraz prawdopodobnie stanie się dużo większy. Jest już noc, jeśli poszła szukać kogoś do pomocy to pewnie poszła do pubu, bo wszyscy śpią. Wszedł na chwile do domu, zabrał kurtkę, zamknął drzwi na klucz i poszedł w stronę pubu…
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Robert dnia Śro 18:11, 07 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
Claude Beaumarchais Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Śro 18:08, 07 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Szła przodem, deszcz siekał ją po twarzy, a jej przyszła do głowy tylko głupia myśl, że brak makijażu w tej sytuacji to całkiem świetna sprawa. Zaśmiała się gorzko w duchu. Absurd! Skierowała się na południe od miasteczka. Co kilka kroków odwracała się, sprawdzając czy Dylan wciąż idzie za nią. Wcale by się nie zdziwiła, gdyby nagle zrezygnował nawet jej nie powiadamiając.
Oby ta wycieczka nie okazała się samobójcza. Z tą myślą weszła do dżungli, a Dylan zrównał z nią krok. No to się zaczyna.
[dżungla]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Robert
|
Wysłany:
Śro 18:17, 07 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 06 Mar 2010
Posty: 326 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nieporęt
|
O dziwo pub był całkiem pusty. Nie było nawet barmana, ale Roberta to nie obchodziło. Od razu po wejściu zrobił zwrot w tył i wrócił na placyk. Padało coraz mocniej więc Robert postanowił wrócić do swojego domku, gdy w ten z domku tuż przy barze wyszły 2 osoby. Robert przyjrzał się uważnie i zauważył, że jedną z nich była kobieta, a drugą - mężczyzna. Kierowali się w stronę dżungli. Nagle dziewczyna odwróciła się by spojrzeć na mężczyznę i Robert zauważył, że była to Claude. Szybkim krokiem weszła do dżungli, więc od razu poszedł za nią.
[dżungla]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Robert dnia Śro 18:17, 07 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
Carmen Hierro
|
Wysłany:
Śro 22:06, 07 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 07 Mar 2010
Posty: 303 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wciągnęła orzeźwiające powietrze do płuc. Spojrzała na obok stojącego Petera.
- To co? Idziemy? - Zapytała, poklepała Petera po ramieniu a nastepnie poczochrała główkę Tureckiego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|