|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Claude Beaumarchais Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Pią 20:39, 02 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
- Elton! Sio! - odsunęła delikatnie nogą wciąż nazbyt ożywionego psa. Popatrzył na nią z wyrzutem, ale nie uspokoił się.
Stan Dylana ją przerażał. Ubranie miał poszarpane, był brudny i zdecydowanie wycieńczony. Co musiało się stać, że tak wyglądasz? I dlaczego jesteś sam? Postanowiła zachować pytania na później, teraz nie były ważne. Wzięła Dylana pod ramię, prowadząc go w stronę domku Jacoba.
- Chodź, doprowadzimy cię do porządku. - powiedziała z troską.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
Dylan Jarre Moderator
|
Wysłany:
Pią 20:53, 02 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 356 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Nieświadomie przesunął się o kilka kroków do przodu, prowadzony pod ramię przez Claude. Dopiero po jakimś czasie jego świadomość przetworzyła słowa, które do niego skierowano.
- Nie... - wymamrotał pod nosem i poruszył łokciem, chcąc się uwolnić z uścisku dziewczyny. - Ja... Poradzę sobie. - tym razem szarpnął trochę mocniej. - Kurwa... Nie możesz próbować... Doprowadzać wszystkiego do porządku. Nie możesz... - poczuł złość. Nagłe zetknięcie z niecodzienną dobrocią, emanującą z tego człowieka, jedynie spotęgowało zmęczenie i... tą dziwną, czarną dziurę, która spowijała wspomnienia ubiegłego dnia.
Doświadczył tego już wcześniej... Wtedy w hotelu, kiedy ocknął się w łazience z obolałą głową i rozciętą ręką... Z tym, że tym razem było gorzej. O wiele gorzej. Każda jedna próba sięgnięcia w kierunku wspomnień kończyła się bestiarkim razem wymierzonym w pulsujące skronie.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dylan Jarre dnia Pią 21:03, 02 Kwi 2010, w całości zmieniany 3 razy
|
|
|
Claude Beaumarchais Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Pią 21:29, 02 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Dylan wyrwał się jej nerwowym ruchem. Zawiesiła ręce w powietrzu, nie bardzo wiedząc, jaki gest ma teraz wykonać. Czuła się zdezorientowana jego reakcją, ale chyba tylko dlatego, że sama nie wiedziała co ma teraz zrobić. Odwrócić się na pięcie i odejść? Pomóc na siłę? Westchnęła w duchu. Tak, jakbym mogła go do czegoś zmusić... Stanęła na przeciwko Dylana, patrząc mu na twarz.
- Mogę. - warknęła, chociaż nie chciała nadawać głosowi takiego tonu. Potem wypuściła z rezygnacją powietrze. - Słuchaj. Nasz domek to jedno wielkie pobojowisko. Gdzie chcesz pójść? Nie zostawię cię samego w takim stanie czy ci się to podoba czy nie. Pozwól mi chociaż zapewnić ci łóżko, żebyś mógł odpocząć. Nie będę cię nachodzić, o nic pytać. Zgoda?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Claude Beaumarchais dnia Pią 21:58, 02 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
Dylan Jarre Moderator
|
Wysłany:
Pią 21:55, 02 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 356 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Zachwiał się.
Teoretycznie powinien wykazać zainteresowanie mianem, jakim obdarzone zostało jego mieszkanie. W praktyce jednak - nie potrafiąc zdusić swojej zawadiackiej natury - prychnął cicho i zmusił się na wykrzywienie kącika ust w wyrazie czegoś na podobieństwo uśmiechu.
- Naprawdę... Co trzeba zrobić, żebyś rzuciła w człowieka "cholerą", Mulan? Oblała go kubkiem gorącej herbaty, albo coś... - próbował włożyć w to pytanie nieco sarkazmu, jednak - jak się zorientował - zabrzmiało ono 'normalnie', jak oznaka czystej ciekawości. - Ja... - usiadł na pobliskiej ławce i zatopił twarz w dłoniach. Nie miał sił. Po prostu nie miał już sił na zgrywanie Pana Ugryź Się W Dupę - Nie wiem o co w tym wszystkim chodzi... - dodał bezradnie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Claude Beaumarchais Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Pią 22:32, 02 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
- Nie wiem, co trzeba zrobić, ale daleko ci do tego. - odparła, przysiadając również na ławce.
Chociaż przecież nie znała Dylana długo, widziała, że zachowuje się inaczej. Trochę jak nie on. Zadawała sobie pytanie, co musiało się stać w dżungli, że ten pewny siebie facet wygląda na bezsilnego. Nie chciała wdawać się w żadną dyskusję i tak nie była dobra w takich rozmowach. Najchętniej położyłaby mu po prostu dłoń na ramieniu. Na pociechę. Ale co znaczyłby ten gest, skoro wykonałaby go w gruncie rzeczy całkowicie obca dziewczyna? Nic. Tylko ty jesteś taka miękka i naiwna. - odpowiedziała sama sobie.
Elton patrzył na swojego pana oczami pełnymi uwielbienia. Zapewne czuł, że coś jest nie tak, bo trącił nosem kolano Dylana.
- Wstań, Dylan. - powiedziała łagodnie. - Odpoczniesz, a potem jakoś dojdziemy do tego, co tu się dzieje.
Naprawdę w to wierzysz?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Dylan Jarre Moderator
|
Wysłany:
Pią 22:52, 02 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 356 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Zaśmiał się. Najpierw cicho - tłumiąc głos w dłoniach podpierających twarz, potem głośno, szaleńczo. Nie zwracał uwagi na zdezorientowanych przechodniów, posyłających ku niemu pytające spojrzenia, ani na Claude, która 'zgłupiała' jeszcze bardziej niż przed momentem. Elton rozdziawił pysk i wywalił jęzor w wyrazie niemego: "co jest?" Dopiero po chwili dorzucił do tego żałosne skomlenie i namolne drapanie poszarpanych nogawek.
- I znowu to robisz. - oznajmił wreszcie, stabilizując głos i odchylając głowę do tyłu. Postanowił przenieść swoje zmieszanie z trapiącej go sytuacji, na podziwu godną postawę dziewczyny. - Właśnie przesłałem ci wiadomość z ukrytym "Idź do diabła" w środku, a ty... A ty klepiesz mnie po plecach i... - pokręcił głową i wyrzucił z siebie ostatnią nerwową salwę śmiechu. - Co? - spróbował wstać, ale natychmiast opadł na siedzenie, stwierdziwszy, że nie byłoby to najlepsze posunięcie. By nie wzbudzić podejrzeń, udał, że chce po prostu zmienić pozycję. - Wydaje ci się, że jestem słaby? - fuknął poważnym już tonem i łypnął na Claude spode łba - Że potrzebuję niańki, która ugotuje mi jakąś pieprzoną lasagne i przykryje kocem, kiedy się trochę przemęczę? Myślisz, że nie dam sobie rady sam? "Dojdziemy do tego, co tu się dzieje?" Nie ma żadnego my... - na te słowa przypomniał sobie swoją ostatnią rozmowę z Lynette.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dylan Jarre dnia Pią 22:54, 02 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
Claude Beaumarchais Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Sob 0:11, 03 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Osunęła się na drugi koniec ławki. Patrzyła z niedowierzaniem, jak Dylan zanosi się śmiechem. Przez chwilę myślała, że oszalał, a potem - gdy zaczął mówić - marszczyła tylko coraz bardziej brwi. Czuła, jak zaczyna ogarniać ją gniew. I coś jeszcze. Smutek? Żal?
- Jasne, że nie potrzebujesz niańki. - wbrew wysiłkom głos jej drżał. - Jasne, że sobie poradzisz.
Wstała gwałtownie, cofnęła się o krok. Elton patrzył na nią, przekrzywiając głowę, a Claude zaciskała bezradnie pięści. Nie spodziewała się takiego odrzucenia. Chociaż już nie raz słyszała podobne słowa.
- Myślisz, że robiłam to wszystko, bo jesteś słaby? - zaczęła po chwili. - A może po prostu nie jestem taka jak ty. Może po prostu...
Urwała. Czuła, że lada moment rozryczy się jak głupia. To ma w ogóle jakiś sens? Nawet nie potrafisz mu powiedzieć, że jest idiotą, Claude! Że nie rozumie dlaczego to robisz, dlaczego taka jesteś. I co teraz? Co teraz, głupia dziewczyno? - warczała na siebie w myślach.
- Pierdol się, Dylan. - rzuciła w końcu. I usiadła znów na ławce. Głowę odwróciła w drugą stronę. Nie miała pojęcia jak wybrnąć z tej sytuacji.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Dylan Jarre Moderator
|
Wysłany:
Sob 0:38, 03 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 356 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Lekko rozwarte usta i ogłupiałe spojrzenie z łatwością zdradzały zaskoczenie, które zagościło na jego twarzy. Dziewczyna... Usiadła z powrotem na ławce! To naprawdę był fenomen, istny lider wśród wszystkiego co oczarowuje świat słodkim uśmiechem i tańczy na łące wśród rozśpiewanych ptaszków i kicających wiewiórek. Omen!
W swoim życiu niejednokrotnie okazał rozmówcy rozmiar swojej ludzkiej antypatii. Z tym, że w podobnych sytuacjach dostawał po prostu po pysku i patrzył, jak ci odwracają się na pięcie i odchodzą. Taka była naturalna kolej rzeczy - bilet do chwili samotności, do świętego spokoju... Ale to? Co ona sobie wyobraża? Że rychło podziękuje jej za cierpliwość, ochłonie i wypłacze się w ramię? Że przeprosi?
- Słuchaj... Dziękuję za opiekę nad psem. - podjął wreszcie, nieco spokojniej. - Ale teraz... Nie potrzebuję niczego więcej. Od nikogo. Żadnego miłosierdzia, żadnych przysług... - machnął ręką. - Nie jesteś taka jak ja? I dobrze. Dobrze dla ciebie, Mulan. - mówienie przysparzało mu coraz większe trudności. - Dziel się swoją miłością z resztą anielskich dusz, które znajdziesz w miasteczku.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dylan Jarre dnia Sob 0:40, 03 Kwi 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
Claude Beaumarchais Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Sob 1:19, 03 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Gdy mówił, oparła łokieć na kolanie i podparła podbródek. Wciąż patrzyła w przeciwną stronę.
- Bardziej chyba pasuję do Belli. Tylko, że jej udało się przemienić bestię. - mruknęła niechętnie.
Milczała. Skoro Dylan miał do niej taki stosunek, to chyba nic nie mogła zrobić. Żałowała tylko, że nie będzie już zajmować się Eltonem. Wstała wolno. Miała dziwne wrażenie, że długo nie będzie miała okazji rozmawiać z Dylanem, a było jeszcze coś, co miała do powiedzenia. Sama sobie się dziwiła, że pamiętam o tym w takiej chwili.
- Powiedziałam Jacobowi... to ten łysy facet, który wygląda jakby wyszedł z kryminału. - uśmiechnęła się w duchu, słysząc własne słowa. - Powiedziałam mu o nożu znalezionym w pokoju Patsy'ego. Myślałam, że razem moglibyście coś wymyślić. Ale to chyba teraz nie ma żadnego znaczenia.
Wzruszyła ramionami. Po co to wszystko? Przykucnęła przy Eltonie, wzięła jego łeb w dłonie i podrapała go za uszami. Naprawdę wolałaby się z nim nie rozstawać. Czuła się bezpieczniej z psem u boku.
- Trzymaj się, skarbie. - cmoknęła Eltona lekko w nos. Nie widziała miny Dylana, ale miała wrażenie, że przewraca oczami w geście irytacji.
- Cóż. - podniosła się. - Mimo wszystko. W razie czego możesz mnie znaleźć w domku... hmm... to chyba dwójka. W miasteczku jest zdecydowanie zbyt mało ludzi, by zaspokoić moje anielskie usposobienie, więc zawsze znajdzie się jeszcze trochę dla ciebie. - uśmiechnęła się krzywo, odwróciła i skierowała w stronę domku Jacoba.
[domek]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Tang How-Yuen Gość
|
Wysłany:
Sob 10:07, 03 Kwi 2010 |
|
|
|
Wpatrywał się w oddali w całe przedstawienie. Kiedy dziewczyna odeszła, spojrzał prosto na Dylana. Spojrzał mu prosto w oczy.
|
|
|
Dylan Jarre Moderator
|
Wysłany:
Sob 12:00, 03 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 356 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Poczuł ulgę, kiedy Claude postanowiła opuścić ławkę i odmaszerować w stronę chaty - jak się domyślał - chrzanionego Jacoba, o którym wspomniała już wcześniej.
- Ta, jeśli czujesz potrzebę wyładowania swojego miłosierdzia, kup sobie chomika. - mruknął, bardziej do siebie niż do niej. Skrzyżował ręce na piersiach i rozsiadł się wygodniej. Potrzebował jeszcze minuty, dwóch, na skumulowanie w sobie odrobiny energii. W obecnym stanie krótki spacer ku progom swojego mieszkania, mógłby się zakończyć porażką.
Wodząc wzrokiem po placu (który wydał mu się nieco bardziej zdemolowany niźli ten, który zapamiętał wyruszając w trywialną eskapadę do jaskini) natknął się na gapiącego się nań Japończyka. Kącik ust drgnął mu nerwowo. Gość zaczynał go zdrowo irytować.
- Wal się, Ramen. - prychnął sarkastycznie, nie poświęcając mu najmniejszego spojrzenia. - Nie wścibiaj swojego japońskiego nosa w cudze interesy.
Mimowolnie dźwignął się z ławki i chwiejnym krokiem ruszył w stronę swojego domku. Elton zaszczekał radośnie i podążył zaraz za nim.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dylan Jarre dnia Sob 12:20, 03 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
Atena
|
Wysłany:
Sob 13:52, 03 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 513 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Z domu wyleciała jak oszalała lecz zaraz przy zejściu z werandy zatrzymała się uspokajając.
No przecież nie będzie latać jak głupia po miasteczku
Zresztą w jakim celu
Zaśmiała się gorzko sama z siebie i pokręciła głową, Chciała porozmawiać z Lynn i Peterem. Nie chciała być sama.
Potrafiła się z nimi dogadać a i znali oni jej tajemnice...
No prawie wszystkie
Tylko ta dwójka przychodziła jej do głowy więc schodząc z werandy rozgladnęła się
w ich poszukiwaniu przysłaniajac dłonią oczy. Znowu żar był niemiłosierny więc malarka przeszłszy kawałek
usiadła na trawie w cieniu drzewa mając tu nawet dobry punkt obserwacyjny. Poczeka.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Tang How-Yuen Gość
|
Wysłany:
Sob 14:35, 03 Kwi 2010 |
|
|
|
Na odzywkę mężczyzny wzruszył tylko ramionami. Wtedy na placu pojawiła się kolejna osoba. Była to Atena, tajemnicza dziewczyna która wyruszyła do dźungli. Obserwował ją przez moment. Następnie rozsiadł się wygodniej na ławce i czekał.
|
|
|
Peter Edwards Zakładnik
|
Wysłany:
Sob 19:29, 03 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 09 Mar 2010
Posty: 591 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5
|
Peter przeciął trawnik przed swoim domkiem, kierując się w cień drzew rosnących tu i ówdzie. Skierował się do domu Carmen, świadomie idąc przywitać się z kotem i sprawdzić co u niego.
Ale jeszcze nie odebrać. Musisz najpierw dokończyć to, co zacząłeś ostatnio. Trzeba znaleźć chatkę.
W połowie drogi przystanął, gdyż rozmyślił się. Spotkanie z kotem? To głupi pomysł, przecież jak on dorwie Tureckiego, to go nie wypuści ze swoich objęć.
Poza tym zapewne zobaczę się przy okazji z Carmen.
Dostał rumieńców na twarzy, które na szczęście zbladły zaraz i zniknęły, nie pozostawiając po sobie śladu. Stał chwilę w miejscu niezdecydowany gdzie iść, aż nagle do głowy wpadła mu znakomita idea.
Siądź pod drzewem i czekaj. Niech "problem" sam się rozwiąże.
Jak pomyślał, tak zrobił. Peter podszedł do jednego z drzew i usiadł pod nim, opierając głowę na jego korze. Pomimo upału, ziemia pozostawała chłodna, dając chwilę przyjemności jemu spoconemu ciału. Przymknął powieki, obserwując chmury płynące po niebie.
Sielsko. Pomyśleć że po dżungli ciągle biega morderca, gdzieś stoi opętana chatka a przez miasteczko przechodzi tornado. No i jeszcze pantera. Istny raj...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Atena
|
Wysłany:
Sob 20:31, 03 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 513 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Poczuła ruch po drugiej stronie drzewa i zerknęła przechylając się odrobinę chcąc sprawdzić
co za osoba rozsiada się o krok od niej. I któż taki zamyślony jest by jej nie dostrzec.
Widząc Petera pokiwała sama do siebie głową nie mając już wszakże powodów by się dziwić.
Przesunęła się trochę podpierając rękoma i zetknęła z mężczyzną ramionami
- Co tam?
zapytała spokojnym głosem z ukosa przyglądając się Peterowi.
Chyba zaczynali myśleć przynajmniej podobnie skoro spotkali się pod tym samym drzewem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|