|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Jacob Upper
|
Wysłany:
Czw 11:12, 01 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 562 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
|
- Masz rację, to może poczekać - zgodził się i zobaczył wychodzącą na placyk Lynette. Jak przez mgłę pamiętał jej imię jeszcze z samolotu. - O ile ci wszyscy kręcący się po dżungli głupcy nie zadepczą ostatnich śladów. Ale zaryzykujemy.
Dopił kawę i odstawił filiżankę na bok. Jego organizm rozpaczliwie domagał się nikotyny...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Jacob Upper dnia Czw 11:12, 01 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
Claude Beaumarchais Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Czw 11:38, 01 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Podciągnęła kolana pod brodę, objęła je. Poranek był spokojny, ale myśli i tak miała ponure. Tym razem zastanawiała się, gdzie jest Dylan i Patsy. I czy ten pierwszy zrobił porządek z trupem, jak obiecywał. Z trupem? - żachnęła się - Odkąd przyszło mi tak łatwo o tym mówić? Jak o jakiejś zwyczajnej niezałatwionej sprawie. Wciągnęła powietrze przez nos i wypuściła je głośno ustami.
- No dobrze. - wstała energicznie. - Zajmij się przez chwilę Eltonem. Widzę, że świetnie się z tobą bawi. A ja pójdę pobawić się w barmankę i od razu ogarnę ten nasz miejscowy rozrywkowy przybytek.
Zeskoczyła z werandy.
- Mam nadzieję, że humor będzie ci dzisiaj dopisywał przez cały dzień. - pomachała Jacobowi z uśmiechem i szybkim krokiem udała się do baru.
[pub]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Snuffer
|
Wysłany:
Czw 12:20, 01 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 14 Mar 2010
Posty: 571 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce
|
W końcu zakończył lekturę i wyszedł na plac. Przeciągnął się. Słońce świeciło pięknie. Uznał że się napije. Każdy powód dobry. Ruszył w stronę pubu.
[pub]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Jacob Upper
|
Wysłany:
Czw 14:28, 01 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 562 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
|
Właśnie w ten sposób układa się życie - pomyślał Jacob, kiedy Claude odeszła. - Chaos. Totalny chaos splątanych ze sobą łańcuchów przyczynowo skutkowych doprowadził mnie do tego punktu, w którym siedzę na opanowanej przez mordercę wyspie pośrodku Pacyfiku, rzucając patyki kundlowi jakiegoś Dylana, którego nawet nie widziałem na oczy. Czy można to jakkolwiek logicznie wytłumaczyć? Nie, kurwa. Nie można.
Elton chyba zmęczył się aportowaniem, bo teraz po prostu ułożył się na dolnym stopniu schodów i obserwował coś na placyku.
I co ty na to, A.? Tarzałabyś się ze śmiechu, gdybyś mnie zobaczyła.
Wspomnienie A. sprawiło, że Jacob poczuł doskonale sobie znane ukłucie cichej irytacji. Bo przecież Claude była do niej podobna... Nie. Wcale nie była. Po prostu usiłował to sobie wmówić. Zająć się kimś innym niż własna osoba. Odwrócić uwagę od tego, co ujrzał kiedyś w pewnym pokoju, którego drzwi nie powinien był nigdy otworzyć. A jednak to zrobił. Cała reszta, wszystko co stało się potem, było tego naturalną konsekwencją. A teraz Jacob znowu zakradał się do pokoju nr 105. Kroczek po kroczku...
Nawet nie zorientował się, gdy przysnął z głową opartą o balustradę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Czw 16:25, 01 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Nastało południe.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Jacob Upper
|
Wysłany:
Czw 18:10, 01 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 562 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
|
Sen, który tym razem zrodził się w głowie Jacoba, nie należał do przyjemnych, ale przynajmniej nie był to jeden z nękających go koszmarów.
Stał w głównym magazynie stolarni Formanna, otoczony wysokimi stosami płyt pilśniowych. Podłoga była zasłana trocinami i kawałkami taśm, które wiły się niczym czerwie. Słyszał dochodzące skądś monotonne uderzenia młotków. Ruszył w stronę, z której - jak mu się wydawało - dobiegał dźwięk.
Przy jednym z wózków widłowych siedzieli pochyleni ku sobie Bracia Morales, śpiewając coś ze swoim portorykańskim akcentem. Dopiero gdy Jacob zbliżył się do nich, usłyszał słowa:
- Z rozbiegu, z rozpędu! Przez dziurę, zwierciadło,
cóż to pięknego z zaświatów wypadło?!
Bracia Morales ignorowali obecność Jacoba powtarzając doskonale mu znany refren w różnych tonacjach. Aż nagle spomiędzy stosów drewna wyłonił się Cane z jakimś grubym rulonem pod pachą. Uśmiechnął się, widząc Jacoba i zaczął rozwijać rulon.
- FOTOTAPETA! - krzyknął piskliwie, boleśnie.
Jacob obudził się i z zaskoczeniem spojrzał na plac, jakby widział go pierwszy raz w życiu. Dopiero po chwili przypomniał sobie, gdzie jest. Wyciągnięty na schodkach Elton podniósł pysk, gdy Jacob wstał z pustą filiżanką po kawie w dłoni.
- Chcesz coś wrzucić na ząb? - zapytał Jacob przez ramię, otwierając drzwi domku. - Bo ja jak najbardziej.
Pies obrzucił go podejrzliwym spojrzeniem.
- Jak sobie chcesz - mruknął Jacob i wszedł do środka, zatrzaskując za sobą drzwi.
[domek][/i]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Claude Beaumarchais Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Czw 18:36, 01 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Jeszcze nie zdążyła dojść do domku, a Elton już podbiegał do niej merdając ogonem. Pogłaskała go z uśmiechem, zerkając jednocześnie na werandę. Pustą werandę.
- Widać przyjaźni między wami nie będzie. - zaśmiała się cicho i usiadła na schodkach.
Pies przycupnął przy niej, oparł pysk na nodze Claude. Smutne oczy wpatrywały się w nią uparcie, więc potargała Eltona za ucho.
- No, już, już. - powiedziała ciepło. - Wiem, że ci brakuje Dylana. Na pewno wróci lada moment, zobaczysz.
Pocieszała Eltona, jak małe dziecko. Chciała, by jej słowa nie okazały się pustym zapewnieniem. Tyle czasu w dżungli... Miała nadzieję, że tak Dylanowi, jak i Patsy'emu nic się nie stało.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Tang How-Yuen Gość
|
Wysłany:
Pią 14:57, 02 Kwi 2010 |
|
|
|
Wszedł na placyk od wschodniej strony dżungli. Był zmęczony i głodny. Mimo to czekał za kimś, kto mógłby mu streścić wydarzenia, które odbyły się od momentu kiedy zniknął. Czekał...
|
|
|
Claude Beaumarchais Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Pią 15:48, 02 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Elton ziewnął, rozdziawiając pysk do granic możliwości.
- Chodź, przejdziemy trochę. - Claude poklepała psa po boku. - Bo oboje zaraz tutaj zaśniemy.
Niespecjalnie chciała wracać do domku. Czuła się tam, jak gość, którym przecież była, ale jakoś jeszcze nie potrafiła czuć się tu swobodnie. Dużo łatwiej jej to przychodziło już w pierwszy dzień pobytu na wyspie w swoim domku, mimo że Dylana i Patsy'ego widziała wtedy pierwszy raz. Więc czemu krępowała się przy Jacobie i Robercie? Wymyślasz, Claude. Po prostu wymyślasz.Pokręciła głową.
Nawet nie martwiła się już teraz o smycz. Wstała i zeszła ze schodków. Elton nie ruszył się z miejsca.
- Co jest, skarbie? - uśmiechnęła się. - No chodź.
Pies przeciągnął się i zeskoczył z werandy. Wyglądał jakby niechętnie przystawał na propozycje spaceru. Claude przypomniała sobie, że Elton ma przecież swoje lata. Pogłaskała go.
- Krótki spacer. Obiecuję.
Zaczęła przechadzać się między domkami. Nagle dostrzegła Tanga wychodzącego z dżungli. Elton warknął, ale uciszyła go pieszczotą za uchem. Podeszła do Azjaty.
- Tang, wszystko w porządku? - popatrzyła na niego z troską. - Wyglądasz jakbyś... Jakbyś spędził w dżungli kilka dni.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Tang How-Yuen Gość
|
Wysłany:
Pią 18:06, 02 Kwi 2010 |
|
|
|
Z odrętwienia wyrwał go głos dziewczyny. Otworzył oczy i (jak miał w zwyczaju) spojrzał jej głęboko w oczy.
- Bo tak było...- odpowiedział spokojnym zmęczonym głosem.
Zauważywszy psa, wysunął przed siebie ręce, by zwierzak je obwąchał. Chciał przekazać że nie ma złych zamiarów. Udało to mu się. Pies podszedł, a następnie dał się nawet pogłaskać po głowie.
- A co tutaj się działo ?. Dlaczego to wszystko takie zniszczone ? - zapytał spokojnym tonem.
|
|
|
Lynette
|
Wysłany:
Pią 18:15, 02 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 428 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Gdy Lynn wyszła z domu i znalazła sie wśród rozmawiających i śmiejących się ludzi, jej zapał do działania nieco słabł. Usiadła na jednej z wolnych ławek i osłaniając sie dłonią od popołudniowego słońca rozejrzała sie po obecnych.
To wszystko nie jest takie proste. Mam tak po prostu podchodzić do każdego i co? Cześć, znałeś Curtisa? A bo to on jest mordercą. Tak zabił Daphne i Minę, a teraz lata po dżungli. Tak, ma broń. A skąd wiem?
Przymknęła oczy i podciągnęła nogi, tak, że mogła oprzeć na nich brodę.
Za wszelką cenę chciała uniknąć powtarzających się pytań na które na pewno nie chciała odpowiadać.
Zebrać ich razem? Zły pomysł. Pojedynczą osobę da się uspokoić, ale w tłumie wybuchnie panika.
Lynn uderzyła dłonią o oparcie ławki.
Przecież trzeba im powiedzieć. Curtis jest ranny, ale nadal niebezpieczny.
Zobaczyła jak na plac przybył Tang. Wyglądał na wyczerpanego. Podeszła do niego młoda dziewczyna, której towarzyszył pies Dylana.
Lynette westchnęła i podniosła się z ławki.
Skierowała swe kroki do przychodni.
[przychodnia]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Claude Beaumarchais Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Pią 19:12, 02 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Tang popatrzył Claude głęboko w oczy, a ona odwróciła pospiesznie wzrok. Czuła się, jakby chciał rzucić na nią urok. Niezbyt przyjemne. A Elton podszedł do niego powoli, chociaż z pewną dozą niepewności. Jednak zaraz po tym, jak Azjata go pogłaskał, cofnął się.
- Zniszczone? - zaśmiała się. - Ciekawe co byś powiedział przed sprzątaniem. Mieliśmy tutaj małe tornado i trochę...
Chciała powiedzieć o intensywności i w pewien sposób nienormalności wichury, ale Elton zastrzygł nagle uszami, a samowolny charakter właściwy psom husky dał o sobie znać. Pies puścił się pędem w stronę domków po przeciwnej stronie osiedla. Claude zaklęła szpetnie w myślach, a potem pobiegła za Eltonem.
- Przepraszam, porozmawiamy później. - zdążyła rzucić jeszcze przez ramię.
Elton znikł za zabudowaniami. Przyspieszyła.
Dylan mnie zabije. - pomyślała przelotnie, odruchowo. Chociaż tak naprawdę martwiła się tylko o psa.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Claude Beaumarchais dnia Pią 19:13, 02 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
Dylan Jarre Moderator
|
Wysłany:
Pią 19:38, 02 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 356 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Jedna z gałęzi ostatniego rzędu drzew, otaczającego miasteczkowy plac, wymierzyła finalny cios jego ubłoconej, postrzępionej koszuli. Rozdarła cały rękaw i zostawiła głębokie zadrapanie na skórze. Dylan wypadł na jaskrawozielony trawnik, niczym wystrzelony z procy, bądź pchnięty przez wyjątkowo poddenerwowanego agresora. Upadł na kolana. Rychłe uderzenie promieni słońca zmusiło go do zakrycia oczu i cichego pomruku niezadowolenia. Niezadowolenia zmieszanego z rezygnacją. Oddychał ciężko, spękane usta błagały o łyk wody.
- Hau! - dało się zauważyć, jak sylwetka husky'ego przecina ostatnią prostą i pędzi w jego kierunku z jęzorem wywalonym na brodę. Nie zwracał na to uwagi.
- Elton! Elton! - usłyszał kobiecy głos. Niestety zmęczone oczy nie poradziły sobie ze zidentyfikowaniem jego właścicielki.
Dźwignął się na nogi i otarł pot z czoła. W tym czasie uradowany czworonóg krążył wokół niego, szczekając i merdając siwiejącym ogonem. Wyminął go i bez słowa zaczął powłóczyć nogami w kierunku swojego mieszkania. Można powiedzieć, że wyglądał jak świeżo upieczony zombie z taniego, hollywoodzkiego horroru.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dylan Jarre dnia Pią 19:43, 02 Kwi 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
Claude Beaumarchais Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Pią 20:07, 02 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Praktycznie traciła już nadzieję na złapanie uciekiniera, ale wykrzykiwała jego imię, chociaż nieco bez przekonania. Wypadła zza domku. I... Zatrzymała się nagle. Elton skakał uradowany wokół Dylana. Patrzyła przez chwilę oniemiała na zmarnowanego mężczyznę. Potem podbiegła do niego.
- Boże... - złapała Dylana za ramię. Na jej twarzy malowała się troska. - Co się stało?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Dylan Jarre Moderator
|
Wysłany:
Pią 20:22, 02 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 356 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Kiedy poczuł jak na jego ramieniu zaciska się czyjaś dłoń, przystanął w miejscu i odwrócił się za siebie. Delikatne mroczki zaczęły ustępować miejsca twarzy młodej, na oko dwudziestoletniej dziewczynie. Znał ją.
Claude...
Poruszył wargami, chcąc wypowiedzieć jej imię, jednakże nie udało mu się wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Przebiegł spojrzeniem po najbliższej okolicy, zupełnie, jakby spodziewał się wyczytać w niej odpowiedź na wcześniej postawione pytanie. Pazury rozbawionego Elton wciąż dosięgały jego nóg, drapały lekko, domagając się chwili uwagi - uwagi, której nie mu nie poświęcono.
- Ja... - Dylan zakaszlał. Suche gardło zdeformowało jego głos. - Nie pamiętam... - przetarł twarz opuszkami paców, zostawiającymi po sobie ślady błota.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|