www.rasshamra.fora.pl - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Placyk
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 24, 25, 26 ... 66, 67, 68  Następny  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Miasteczko Ras-Shamra
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jacob Upper
PostWysłany: Pon 14:25, 29 Mar 2010


Dołączył: 10 Mar 2010

Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

- Bywało lepiej - skrzywił się. - Przesadziłem z tą lekkoatletyką na trawie.

Mogą być potrzebne szwy - pomyślał ze złością. - Po jaką cholerę ja się w to pakowałem?!

Widział reakcję Claude na to, co tęgi jegomość o kręconych włosach robił z tajemniczym nieznajomym. Chciał jakoś usprawiedliwić swoje działanie, ale nie miał żadnego pomysłu, co mógłby jej powiedzieć.

Jesteś dobrym człowiekiem - sparafrazował "Philipa" patrząc na dziewczynę.

- Chcesz coś jeszcze od niego? - zapytał, wskazując swojego "jeńca". - Nie muszę od razu wrzucać go drewutni...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jacob Upper dnia Pon 15:18, 29 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Robert
PostWysłany: Pon 14:43, 29 Mar 2010


Dołączył: 06 Mar 2010

Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nieporęt

Robert nie chciał przykładać ręki do tego co robi jego współlokator. Nie lubił takiego typu działań. Ale sam nie wiedział, jak inaczej mógłby postąpić, więc siedział cicho z boku i przyglądał się wyczynom Jacoba.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Pon 16:18, 29 Mar 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Wzruszyła ramionami. Pytanie Jacoba rozdrażniło ją. Po co pozory, że to czy chcę czegokolwiek od obcego albo dla niego ma jakiekolwiek znaczenie? Skrzywiła się mimowolnie i uciekła wzrokiem w bok.

- Podejrzewam, że wypicie z nim herbaty na rozluźnienie atmosfery raczej nie wchodzi w grę.

Westchnęła. Może niepotrzebnie się unosiła w duchu. Może każdy tylko postępuje tak, jak uważa za słuszne. Może rzeczywiście nie mają wyboru. Burczenie w brzuchu przerwało rozgoryczenie. Była cholernie głodna, a jej domek... Cóż. Nie nadawał się do tego, by normalnie w nim funkcjonować. Zwłaszcza kuchnia.

- Jacob... - zarumieniła się. - Przepraszam, ale... Mogłabym się zatrzymać przez chwilę u ciebie? To znaczy... Eee... Postaram się doprowadzić swój domek do porządku jak najszybciej, ale... Dylan i Patsy jeszcze nie wrócili i... A teraz... - uśmiechnęła się lekko. Czuła się naprawdę głupio. - A teraz nie mam się trochę gdzie podziać.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jacob Upper
PostWysłany: Pon 16:31, 29 Mar 2010


Dołączył: 10 Mar 2010

Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

- Jeszcze nie zakończyłaś swojej rozmowy klasyfikacyjnej na posadę gosposi - odparł Jacob siląc się na wesołość. Musiał jakoś rozładować atmosferę, przynajmniej między nimi. - Ostatnio nie popisałaś się z obiadem. Gdybym chciał jeść węgiel, zamieszkałbym w pubie i konsumował prosto z kominka. Ech, nieważne - machnął ręką, widząc minę dziewczyny, która chyba nie wiedziała, czy traktować jego słowa poważnie - Tak, możesz.

Który pokoik wybierasz...?

Zauważył, że "Philip" przysłuchuje się ich rozmowie. Zaczepnie kiwnął mu głową.

- Ale najpierw zakończymy tę sprawę - powiedział. - Pomóżcie mi z nim.

Grubasek i jeszcze jeden, nieznany Jacobowi z imienia mężczyzna o wyglądzie harleyowca, chwycili "Philipa" za przedramiona i zaczęli kierować się w stronę pubu. Prowadzony przez nich człowiek nie stawiał żadnego oporu. Jakby było mu wszystko jedno.

Albo jakby dokładnie czegoś takiego się spodziewał
- pomyślał Jacob z pewnym zaniepokojeniem. Tak czy inaczej, klamka zapadła.

- Dotrzymasz nam towarzystwa? - zapytał Claude obserwującą tę scenę ze zmarszczonym czołem. - Mam dla ciebie mały upominek.

Nie czekając na odpowiedź, ruszył za małą procesją, która minęła już budynek knajpy i zbliżała się do drewutni.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jacob Upper dnia Pon 16:33, 29 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Robert
PostWysłany: Pon 16:37, 29 Mar 2010


Dołączył: 06 Mar 2010

Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nieporęt

Robert ruszył za grupą ludzi prowadzącą jeńca. Lepiej Pojdę, oni jeszcze go zjedzą żywcem, a przecież nic o nim nie wiemy... Im jego życie zwisa, ale ja wiem co on by poczuł... Chyba wiem, bo jakiś dziwny on... Jakby nic nie czuł...

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Pon 16:56, 29 Mar 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Odetchnęła z ulgą, gdy Jacob zgodził się na jej prośbę. Ale czy spodziewała się innej odpowiedzi?

- No, Elton. Na razie chyba musimy obejść się bez posiłku. - powiedziała cicho.

Poklepała psa po boku. Dogoniła Jacoba, dłonie wcisnęła w kieszenie bluzy. Nie bardzo chciała brać udział w tym, co miało się za chwilę stać, chociaż miała nadzieję, że to nie będzie nic strasznego. Niemniej jednak stwierdzenie "zakończyć sprawę" wywołało w niej potrzebę przynajmniej pozornego kontrolowania tego, co się dzieje.

- Jeśli upominkiem ma być głowa tego faceta to nie, dziękuję. - mruknęła.

Szła przez chwilę w milczeniu. Gdzieś z boku dostrzegła Roberta, współlokatora Jacoba. On też nie wyglądał, jakby ta cała akcja mu się podobała. Tylko dlaczego nie reagował? Gdyby ją poparł, może... Nie dokończyła własnych myśli. Jej wzrok prześlizgnął się na ramię Jacoba.

- Może... - zaczęła wolno. - Jacob, może niech inni się zajmą obcym, a ja zajmę się twoim ramieniem, co? A przynajmniej nie wykonuj gwałtownych ruchów... - przerwała na chwilę. - Nawet jeśli nasz nowy znajomy - kiwnęła głową w stronę związanego mężczyzny. - cię sprowokuje.

Chociaż wolałabym, żeby cię nie prowokował. Tak byłoby dla niego lepiej. Zastanawiała się co zrobi, jeśli sytuacja wymknie się spod kontroli. Jeśli ktoś w końcu straci cierpliwość. I czy może zrobić cokolwiek.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Claude Beaumarchais dnia Pon 17:00, 29 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Pon 18:58, 29 Mar 2010


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Tymczasem niebo zaczynało się ściemniać.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ryan Crower
PostWysłany: Pon 19:17, 29 Mar 2010


Dołączył: 05 Mar 2010

Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Przez całą drogę rozglądał się po okolicy. Trasa nie była prosta, ale starał się o nic nie potykać. W końcu dotarli do wioski. Ryan położył Patsy'ego na ławce.
- Biegnij... Biegnij po Ann - wysapał wycieńczony. Opadł na ławkę obok leżącego mężczyzny.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ryan Crower dnia Pon 19:23, 29 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Lynette
PostWysłany: Pon 19:21, 29 Mar 2010


Dołączył: 05 Mar 2010

Posty: 428
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Droga przez dżunglę... Chyba raczej droga przez mękę.
Gdy dotarli do wioski poczuła niesamowitą ulgę. Udało się. Zapomniała o zmęczeniu, miała ochotę tańczyć i krzyczeć ze szczęścia. Krótkie polecenie Ryana sprowadziło ją na ziemię.

[mieszkanie - Ann]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Peter Edwards
Zakładnik
PostWysłany: Pon 19:26, 29 Mar 2010


Dołączył: 09 Mar 2010

Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Wyłonili się zza linii drzew. Jak się okazało, wyszli z dżungli w całkiem innym miejscu, niż wchodzili. Nie miało to jednak na dłuższą metę żadnego znaczenia. Byli w miasteczku. Peter odetchnął z wielką ulgą, widząc swój domek. Zaraz jednak przystanął, zszokowany widokiem jaki przedstawiał placyk i reszta domków.
- Co tu się stało?!
Placyk wyglądał całkowicie inaczej niż gdy widział go ostatnim razem, wszystko zdawało się nie stać na swoim miejscu, większość okien była powybijana, na trawnikach leżały odłamki szkła i kupki śmieci, leżące obok pogniecionych śmietników. Na werandzie jego domu zalegały liście, naniesione najwidoczniej przez jakiegoś rodzaju wichurę.
- Dobrze ja widzę? Czy Wy widzicie to co ja?
Pomimo nocy, widoczność była świetna. Księżyc skutecznie umożliwiał mu obserwowanie zniszczeń dokonanych jakąś siłą. Peter jednak widział więcej niż w rzeczywistości zniszczeń było, gra cieni i nic więcej. Tak czy siak wyglądało jednak na to, że nikt nie ucierpiał. W niemal każdym domku świeciło się światło.
- Musimy dotrzeć do przychodni z Samem. Trzeba go opatrzyć.
Po chwili dodał szybko, zanim ktokolwiek wejdzie mu w zdanie.
- I opowiedzieć o tym, co się nam przytrafiło. Niedobrze mi się robi jak sobie pomyślę, że trzeba powiedzieć ludziom, o prawdopodobnie następnej ofierze mordercy.
Chryste...
Obejrzał się na dwójkę swoich towarzyszy, by usłyszeć co oni sądzą na ten temat. Z miejsca w którym stali, nie było widać ani biegnącej Lynn, ani Ryana wraz z Patsym.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Peter Edwards dnia Pon 19:37, 29 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Atena
PostWysłany: Pon 19:39, 29 Mar 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 513
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Poprawiła obie torby zawieszone na swym ramieniu i wyszła z pomiędzy drzew.
Już nawet chcąc wyrazić wielką ulgę i uśmiechnąć się lekko dziwiąc się i nie
sądząc iż kiedykolwiek jeszcze będzie tak zadowolona docierając na powrót do miasteczka.
Nie zdążyła jednak widząc jaki obraz przedstawia sobą to miejsce.
Czyż te dwa dni dało w kość nie tylko im ale i także pozostałym mieszkańcom? Wyminęła Petera przystając o krok przed nim i rozglądając
z przestrachem malującym się na jej twarzy.
- Tornado tu przeszło? - spytała cicho nawet nie zdając sobie sprawy jak
blisko jest z odpowiedzią.
Miasteczko, jeszcze nie posprzątane przez pozostałych tu osób zajętych
innymi niepokojącymi wydarzeniami, wyglądało jak scena z filmu katastroficznego
już nie wprawiało Atenę w radość ani zadowolenie tylko dało do myślenia
czy na tej wyspie jest jakieś miejsce które by pokrzepiało swym widokiem.
Słysząc słowa Petera obróciła się ku niemu i pokręciła głową
- Mamy kolejny raz wzbudzać w nich strach? - zapytała podchodząc bliżej
- Nie musimy lecieć do każdego i informować wszystkich o wydarzeniach
w dżungli... jeśli się ktoś zapyta to wtedy - rzuciła wzrok w punkt centralny
miasteczka chcąc zorientować się czy ktoś już ich zauważył.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ann
PostWysłany: Pon 20:01, 29 Mar 2010


Dołączył: 12 Mar 2010

Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Anne po kilku minutach dotarła na plac. Zauważyła mężczyznę leżącego na ławce. Położyła rzeczy na trawie i ukucnęła koło niego. - Co się stało? - Spytała krótko, oglądając ranę.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ryan Crower
PostWysłany: Pon 20:04, 29 Mar 2010


Dołączył: 05 Mar 2010

Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Spojrzał na podchodzącą Ann.
- Dostał kulkę, w ramię. Trochę już krwawi, nie jest z nim najlepiej.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ann
PostWysłany: Pon 20:08, 29 Mar 2010


Dołączył: 12 Mar 2010

Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

- Widzę. - Powiedziała i zaczęła oczyszczać ranę. Lekko trzęsły jej się ręce, ale starała się uważać. - Jak to się stało?

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ryan Crower
PostWysłany: Pon 20:12, 29 Mar 2010


Dołączył: 05 Mar 2010

Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Rozkraczył się na ławce i spuścił głowę.
- Ten gość... Porwał Lynn. Dylan w jakimś jebanym przebłysku geniuszu, wyśnił, że mamy iść do jaskini, czy coś. - Machnął ręką. - Zjawił się tam. Wybuchła strzelanina, a ten bohater wyskoczył na gościa bez broni. To i tak cud, że przeżył.
Wyprostował się i spojrzał na ranę Pata.
- Tamten też jest ranny, ale uciekł...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Miasteczko Ras-Shamra Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 24, 25, 26 ... 66, 67, 68  Następny
Strona 25 z 68

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo


Programosy
Regulamin