|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Carmen Hierro
|
Wysłany:
Pon 1:01, 22 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 07 Mar 2010
Posty: 303 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Z Atena i Lynn?? Przynajmnie wiem ze Fat T go nie dorwie..raczej .
- To nie mój kot, tylko Petera. Opiekuje sie nim do czasu kiedy wroci... - Wsatala, stanela przed Tanga.
- Musze leciec Tang. Wpadnij do mnie pozniej, albo tutaj na placyk, teraz mysle, ze spodoba mi sie chodzenie z tym urwisem.. - Kot zaczal sie wyrywac i pobiegl w strone domu Carmen.
- Ooo.. przynajmniej wie, ze idziemy juz do domu. - usmiechnela sie, zrobila w tym momencie z siebie troche idiotke.
Potrzebujesz naprawde odpoczynku od tych wszystkich zdarzen Carmen .
[mieszkanie]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Carmen Hierro dnia Pon 1:07, 22 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
Tang How-Yuen Gość
|
Wysłany:
Pon 1:06, 22 Mar 2010 |
|
|
|
- Miałem na myśli ciebie i Petera - pomyślał
- Mądre zwierze. Nic dziwnego że były podziwiane w starożytnym Egipcie. - powiedział i również wstał
- Dziękuje za zaproszenie. Do następnego razu - powiedział i ukłonił się. chwilę później już go nie było. Zniknął.
/mieszkanie
|
|
|
Dylan Jarre Moderator
|
Wysłany:
Pon 1:14, 22 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 356 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Kiedy dotarł na środek placu, Patsy już na niego czekał.
- Wybacz spóźnienie. - powiedział, zatrzymując się na kilka metrów przed nim. - Wyobraź sobie, że godni nas nieszczęście za nieszczęściem. - wskazał kciukiem na ich mieszkanie. - Claudie właśnie znalazła ciało Latynosa. Z dziurą w głowie. Z postrzałową dziurą w głowie. - wyjaśnił, nie spuszczając oczu z towarzysza.
No, Patsy? Wiesz coś o tym?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dylan Jarre dnia Pon 1:16, 22 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
Patsy Moderator
|
Wysłany:
Pon 1:15, 22 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 901 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wszedł na placyk, czekając na Dylana i ew. osoby, które miał przyprowadzić. Usiadł na ławce i obserwował miasteczko. Poczuł nagły przypływ euforii, że jednak to co zrobił nie poszło na marne, że odpokutuje winy, zabijając faktycznego mordercę. Bo o procesie i więzieniu nie mogło być mowy. Wtedy przyszedł Dylan
No to zajekurwabiście, lepiej być nie mogło pomyślał.
-T? To nie możliwe - powiedział przybierając rolę, zaskoczonego i przejętego - wczoraj wieczorem z nim gadałem, powiedział, że idzie do dżungli, że ma jakieś tropy - postanowił odbić piłeczkę - może wpadł na trop mordercy, a ten go zabił? Może ten pieprzony Lecter już wie, że tam idziemy?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Patsy dnia Pon 1:22, 22 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
Dylan Jarre Moderator
|
Wysłany:
Pon 16:15, 22 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 356 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wreszcie spuścił wzrok z twarzy Patsy'ego. Do diabła z tym... Był teraz zbyt osłabiony, zbyt zdenerwowany, żeby podjąć próbę wrzucenia jego reakcji pod lupę. Poza tym nie przypominał sobie, żeby ktokolwiek przyznał mu odznakę miasteczkowego szeryfa.
- Oby nie. - skwitował zwięźle. Rozejrzał się dookoła i przerzucił plecak na drugie ramię - Gdzie twoi wojownicy, Patsy? Chodźmy po nich i bierzmy się wreszcie do roboty.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Pon 18:35, 22 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Claudie otworzyła oczy. Znalazła się na niewielkim, obskurnym podwórku otoczonym ścianą wysokich bloków (które – co by nie mówić – z pewnością zdążyły zapomnieć o latach swojej świetności). Z nieba siąpił delikatny, jesienny deszcz.
- Odszczekaj to, Elvis, albo dostaniesz w zęby! – tuż obok niej, pod pordzewiałym trzepakiem zebrała się grupka małych dzieciaków. Na oko miały nie więcej niż 7 – 8 lat. Największą uwagę przykuwał chłopiec ubrany w czarną, przecieraną kurtkę i dziewczynka o kucyku upiętym w koński ogon. Z jakiegoś powodu Claudie nie potrafiła oderwać od nich wzroku.
- Och, daj spokój! – zawołała dziewczynka, ciągnąc swojego kompana za rękaw - wyglądało na to, że zamierzał dokopać jednemu z reszty dzieciaków – To tylko gra, nie musisz się tak od razu wściekać!
- Muszę! Umowa to umowa – uzgodniliśmy, że każdy wymienia swoją ulubioną zabawę, a reszta bierze w niej udział, czyż nie?! Bez słowa sprzeciwu!
- Przestań, nie bij go… Naprawdę mi na tym nie zależy… To tylko gra… - dziewczynka zaczęła płakać.
- Nie kłam! Sama powiedziałaś, że "głuchy telefon” to twoja ulubiona zabawa! Że mogłabyś się w nią bawić całymi dniami! Tygodniami! Nie kłam! Nie pozwolę żeby cię tak traktowali! Nie pozwolę!
- Przestań!
W pewnym momencie Claudie odwróciła spojrzenie. Zorientowała się, że ktoś przysiadł obok niej i – jak się wydawało – uśmiechnął się ciepło (jak się wydawało – bowiem pomimo wszelkich starań nie potrafiła rozpoznać jego twarzy. Zupełnie, jakby jej rysy na bieżąco ulatywały z pamięci).
- Potępiamy to, czego nie rozumiemy, Claudie. – głos postaci był pozbawiony jakichkolwiek emocji. Był pusty.
- Ejże! Wszystko w porządku, mała?! – tym razem zwrócił się do niej łysiejący mężczyzna po czterdziestce. Pochylał się nad nią, klepiąc w policzek otwartą dłonią. Zamajaczył też pysk Eltona.
Kiedy się podniosła, zdała sobie sprawę, że jest z powrotem w miasteczku, a dookoła niej zbiera się grupa zaciekawionych mieszkańców.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Game Master dnia Pon 18:37, 22 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
Claude Beaumarchais Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Pon 19:00, 22 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Zmarszczyła brwi, gdy poczuła uderzenie na policzku i dopiero wtedy otworzyła oczy. Chwilę zajęło jej zorientowanie się, gdzie jest. Na wyspie... Jakiś mężczyzna pytał czy wszystko w porządku. Usiadła, trzymając się za głowę. Druga ręka bezwiednie poszukała futra Eltona.
- Nic mi nie jest. - odparła nieco głucho.
Nic? Właśnie miałaś całkiem ciekawą wizję, Claude. Chyba cię przegrzało na tym spacerze. Powoli podniosła się na nogi. Była zdezorientowana. W głowie migały jej obrazy blokowiska, dzieciaków. Co to w ogóle było? Zabawa w "głuchy telefon". I ten gość o rozmytej twarzy. Co powiedział? "Potępiamy to, czego nie rozumiemy, Claudie"? Znowu zakręciło jej się w głowie.
- Muszę usiąść. - wymamrotała.
Podeszła chwiejnym krokiem do najbliższej ławeczki, usiadła na niej ciężko. Elton przysiadł przed nią i przekrzywiając łeb, patrzył na Claude.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Claude Beaumarchais dnia Pon 19:14, 22 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
Jacob Upper
|
Wysłany:
Pon 19:24, 22 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 562 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
|
Jacob wszedł na skąpany w słonecznych promieniach placyk, gdzie grupka ludzi zebrała się wokół jakiegoś - zapewne - niezwykle interesującego znaleziska.
Kurwa, kolejny trup? - pomyślał, obserwując ich z dala. - Dopiero, co wykopałem grób... W który omal sam nie wpadłem - dokończył na wspomnienie tego przeklętego snu.
Nie chciał podchodzić bliżej. Założył ręce na piersi i czekał na rozwój wydarzeń.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Pon 19:31, 22 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
W poszukiwaniu towarzyszy wyprawy, Dylan i jego współlokator skierowali swe kroki do Ryana.
Dzięki wrodzonej "perswazji" Patsy'ego, udało się go przekonać do poszukiwań tajemniczej jaskini. Po kilkunastu minutach cała trójka opuściła miasteczko, nurkując w niezbadane pokłady zieleni.
[Tedy też Ryan, Dylan i Patsy wędrują do tematu "Misja - Jaskinia"
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Game Master dnia Pon 19:31, 22 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
Ryan Crower
|
Wysłany:
Pon 19:36, 22 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 430 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Ryan powitał przybyszów i wysłuchał ich. Zgodził się iść z nimi.
Chwycił plecak i sprawdził co tam ma.
MRE - jasna cholera, jeszcze to noszę? To dlatego plecak tak ciąży. Ale zostawiam.
Parę ubrań na zmianę.
Dwie butelki wody...
Chyba wszystko.
Sprawnie złożył broń, schował ją do kabury i zarzucił plecak na ramię.
- Możemy iść - powiedział krótko i wyszedł z domku.
[Misja jaskinia ;D]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Claude Beaumarchais Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Pon 19:40, 22 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Mężczyzna, który wcześniej ją cucił, usiadł obok.
- Na pewno wszystko w porządku? Nie wyglądasz za dobrze, dziecko.
Posłała mu pełne wdzięczności spojrzenie. Ostatnie dni wystawiły na próbę jej wiarę w ludzi. Wokół niej zebrało się już kilka osób.
- Dziękuję. Czuję się dobrze. - uśmiechnęła się blado. - Tylko zasłabła to... to z gorąca.
- Powinnaś więcej pić. - poradziła jakaś kobieta.
- Dziękuję, będę pamiętać.
Popatrzyła na Eltona i poklepała go po głowie. Dzięki, że nie spieprzyłeś do dżungli, skarbie. Naprawdę zacznę myśleć, że mnie lubisz. Uśmiechnęła się promiennie do czworonoga, a ten w odpowiedzi zamerdał ogonem.
- Uważaj na siebie. - łysiejący mężczyzna posłał jej niepewny uśmiech i wstał. Powoli odszedł w stronę domków. Reszta też się rozeszła. Claude została sama. Oparła się wygodnie i patrzyła w słońce, mrużąc powieki.
- Co to, do cholery, było? - poruszyła ustami, ale nie wydała żadnego dźwięku.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Jacob Upper
|
Wysłany:
Pon 20:29, 22 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 562 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
|
Dopiero gdy zbiorowisko gapiów zaczęło się rozchodzić, Jacob zauważył, co było przyczyną całego zamieszania. A raczej: kto. Pokręcił głową, zdumiony.
- Młoda?! - krzyknął podnosząc dłoń. - Co ty tam za szpagaty wyczyniasz?!
Mógł podejść, ale tego zrobił. Najważniejsze było to, jak Claude zareaguje. Czuł, że nadszedł właściwy moment na rozmowę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Claude Beaumarchais Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Pon 21:02, 22 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Drgnęła na dźwięk głosu Jacoba. Rozejrzała się. Kolejny omam? Dostrzegła go w oddali. Machał do niej ręką. Uśmiechnęła się, zapominając w jakich okolicznościach opuścił ją ostatnim razem. Wstała i odmachała mu tylko, niespecjalnie miała ochotę na krzyki. Chwyciła smycz Eltona i skierowała się w stronę mężczyzny.
- Cześć. - powitała go, gdy już podeszła. Posłała mu udawane wyzywające spojrzenie. - Stary.
Elton warknął.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Jacob Upper
|
Wysłany:
Pon 21:19, 22 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 562 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
|
Reakcja psa nie zdziwiła Jacoba.
- To normalne - mruknął, wskazując na zwierzę - Na mój widok szczekają psy, a niemowlęta rzucają się z wózków...
Reakcja dziewczyny zdziwiła, ale i ucieszyła Jacoba. Nie pomylił się co do niej. Po raz pierwszy od bardzo dawna nie popełnił błędu.
- Wybacz mój stan, ale kilka godzin... Babrałem się w ziemi.
I nie tylko w ziemi...
- Mam ochotę się czegoś napić - powiedział, wiedząc,jak drętwo i sztucznie wypadnie ta kwestia. - Jeśli chcesz, możesz mi towarzyszyć. Co tam się stało? - spytał, mając na myśli dziwne zdarzenie na placu. - Jakaś dziwaczna pantomina?
Skierował swe kroki w stronę pubu, nie mając pewności, czy Claude podąży za nim.
[pub...? ]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Claude Beaumarchais Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Pon 21:43, 22 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Claude przykucnęła przy psie, objęła go za szyję, a potem ujęła lekko w dłonie jego pysk i skierowała na Jacoba.
- Elton, poznaj Jacoba. - powiedziała z rozbawieniem. - Wygląda trochę groźnie i nieprzyjemnie. I pomimo że faktycznie taki jest, to całkiem w porządku z niego gość.
Jacob, nie czekając na jej odpowiedź, skierował się w stronę pubu. Claude w odpowiedzi zmarszczyła brwi.
- Sam widzisz, Elton. - wzruszyła ramionami, a kąciki ust same się uniosły.
Podbiegła do mężczyzny, równając z nim krok. Elton niechętnie podążył za nią.
- Na pewno chcesz wiedzieć co się teraz stało? - spytała, chmurząc się nieco na wspomnienia tak dzisiejszego dnia, jak i tych poprzednich. - Bo to byłaby opowieść od końca.
[pub]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|