www.rasshamra.fora.pl - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Niewielka przychodnia
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 25, 26, 27 ... 43, 44, 45  Następny  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Miasteczko Ras-Shamra
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Pon 17:59, 07 Lut 2011


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Obudziła się na leżance. Zziębnięta i skulona w pozycji płodowej. Nieprzytomnym wzrokiem powiodła po gabinecie. Beznamiętnie przyglądała się szafce z lekami, niewielkiemu parawanowi w kącie, biurku... Przekręciła się na plecy, dłoń dotknęła zimnego czoła.

No tak. Przychodnia. Miałam zamiar spędzić wieczór z doktorem Borovsky'm, a zamiast tego pociłam się ze strachu.

Podeszła do okna. Mgła w znacznej mierze już opadła, a niewyraźne budynki majaczyły wokół placyku. Claude obejmowała pokryte gęsią skórką ramiona, myśląc o Francji i wszystkim tym, co się z nią wiązało.

Czy gdyby nie wypadek Guido poszłabym na studia? Gdyby nie jego kłopotliwe uczucia to mój związek z Pierrem byłby silniejszy? Czy ojciec mógł nas ochronić przed mamą? Pokręciła przecząco głową. Też mi pytania. Gdyby, gdyby, gdyby... Utknęłam na wyspie i nic nie mogę zrobić. tym bardziej odpowiedzieć na pytania, które dręczą mnie od lat.

Odnalazła buty, które w nocy zrzuciła ze stóp i ruszyła ku wyjściu. Pomyślała, że cokolwiek się stanie musi być silna, nie dać się ani wyspie, ani temu, co im serwuje. Ona albo White Raven. Nieważne. Obiecała sobie, że nie popadnie w bezsensowne zamartwianie się, będzie odważna. No, i przestanie się chować za butelką whisky czy wódki.

[placyk]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Sob 23:03, 12 Lut 2011


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Do południa mgła całkowicie się rozwiała, a przez zachmurzone niebo przedzierały się czasem promienia słońca. Wzrosła też nieco temperatura, ale i tak było wilgotno i nieprzyjemnie, jak o poranku. Wyglądało jednak na to, że do wieczora niebo będzie czyste, a następny dzień być może okaże się o wiele bardziej pogodny.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Śro 22:57, 16 Lut 2011


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Słońce zaszło - jak zwykle w tropikach - gwałtownie i nad Wyspą zapadły ciemności rozświetlane mdłym światłem Drogi Mlecznej i miliarda gwiazd. Z nad horyzontu powoli wznosił się zbliżający się do pełni Księżyc, zapewniając dodatkowe, silne źródło światła.

Zrobiło się chłodno, ale nie tak jak zwykle po zmierzchu. Powietrze było niemal mroźne, oddechy nielicznych, zdezorientowanych osób które pojawiały się na placyku, zmieniały się w obłoczki pary.

Dżungla już nie szeptała. Dźwięk, który z niej dochodził, można było przyrównać do pomruku pantery szykującej się do ataku.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Pon 13:27, 21 Lut 2011


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Dzień 22.

Poranne słońce wyłoniło się leniwie zza horyzontu, ogrzewając wyspę. Temperatura podniosła się, po chłodzie nocy pozostało tylko wspomnienie. I nieprzyjemne wrażenie, że coś jest nie tak.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Eric Borovsky
PostWysłany: Śro 22:07, 23 Lut 2011


Dołączył: 04 Lis 2010

Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Słodkie wylegiwanie się na kanapie i wsłuchiwanie w preludium drugiego aktu "Götterdämmerung" Wagnera przerwało nagłe trzaśnięcie drzwi wejściowych, kroki i głosy paru osób wchodzących do przychodni.

Robota czeka... - zdjął nogi ze stołu i w paru krokach znalazł się na korytarzu. Dwóch mężczyzn prowadziło trzeciego, przyciskającego do nosa zakrwawioną chustkę, a którego twarz i przód koszuli również usmarowane były krwią.

- W czym problem, panowie? - z kieszeni fartucha wyjął lateksowe rękawiczki i z głośnym trzaskiem nałożył je na dłonie.

- Szukamy Anne... znaczy pani doktor - odezwał się jeden z towarzyszących zakrwawionemu.

- Chwilowo ma wolne. Ja ją zastępuję - bezceremonialnie przepchnął się do rannego i zdjął okrwawioną szmatę z nosa poszkodowanego. Skrzywił się lekko. - Do dwójki - wskazał jeden z pokojów. - Ja zaraz przyjdę.

Ruszył korytarzem w kierunku magazynku, szukając jednocześnie klucza w kieszeni spodni. Poszukiwania potrzebnych rzeczy zajęły mu jedynie chwilę i po chwili wrócił już do "dwójki".

- Połóż się na leżance, tutaj - wskazał wolne łóżko, sam przyciągnął sobie lampę i stołek. - Jak masz na imię?

- Simon - odparł pacjent, patrząc niepewnie to na Erica, to na dwóch swoich towarzyszy.

- Jak to się stało, Simon? Biłeś się z kimś? - Eric wyrzucił chustkę do kosza, do obu dziurek nosa włożył gaziki pełniące rolę drenu.

- Zaatakował go jakiś czubek na placu - odparł jeden z towarzyszy Simona - Kłócił się z tą francuzką... Claire? Chloe? Simon chciał ich rozdzielić i oberwał.

- Claude - rzucił Eric, wycierając krew wokół nosa.

- Co?

- Claude. Ta dziewczyna ma na imię Claude. No, dobra, panie rycerzu - wstał z krzesełka i podszedł do szafki z lekami. - Masz złamaną chrząstkę nosową, reszta wydaje się nieuszkodzona. Drobne rozcięcie na lewym skrzydełku... mogę założyć jeden szew, będzie się lepiej goiło. Do wesela się zagoi - Z szafki wyjął igłę "jedynkę" i nić.

- Złamany? - jęknął Simon, podnosząc się na łokciach.

- Niektórym kobietom się to podoba. Ale może powodować problemy z oddychaniem. Jeśli będziesz chciał, to mogę zrobić ci rhinoplastykę... to znaczy operację nosa - dodał widząc zaszokowane spojrzenia pacjenta i jego towarzyszy. - Ale może zostać i tak, jak jest. No dobrze... obu panów proszę o wyjście, a panu Simonowi założymy szew.

Do Strzykawki nabrał centymetr naropiny i usiadł przy łóżku pacjenta. Poczekał, aż za mężczyznami zamknął się drzwi i pochylił się nad rannym nosem.

- Nie będzie bolało. Najpierw poczujesz dwa ukłucia - to zastrzyki ze znieczuleniem miejscowym... - zaczął wyjaśnianie tego, co za chwilę będzie robił.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Śro 23:20, 23 Lut 2011


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Poranek nieoczekiwanie przeszedł w południe. Czyste niebo nie zwiastowało żadnych niemiłych zmian pogodowych.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Czw 12:51, 24 Lut 2011


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Wchodząc do przychodni, przezornie wcisnęła dłonie w kieszenie. To zaczynało być nawykiem. Chciała ukryć całkowicie widoczną reakcję stresową na to, co się ostatnio działo. Dopiero teraz tak naprawdę sobie uświadamiała, jak bardzo jest znerwicowana. W korytarzu minęła uderzonego przez Dylana mężczyznę i jego towarzyszy.

- Naprawiony? - uśmiechnęła się ciepło. Trochę miała wyrzuty sumienia, bo gdyby nie wdała się w niepotrzebną dyskusję z Dylanem nikt by nie oberwał.
- Naprawiony. - przytaknął Simon, ale bez jakiejś większej uprzejmości.

To tylko wzmocniło wyrzuty. Claude patrzyła, dopóki drzwi wejściowe nie zatrzasnęły się za nimi. Potem weszła do gabinetu lekarskiego. Eric był już przy swoim biurku.

- Ma pan doktor chwilę? - uśmiechnęła się przelotnie. Nadal nie była pewna czy chce cokolwiek wyjaśniać.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Eric Borovsky
PostWysłany: Czw 13:05, 24 Lut 2011


Dołączył: 04 Lis 2010

Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

- Claude - uśmiechnął się, widząc wchodzącą. - Dla ciebie? Zawsze. - szybkim ruchem ściągnął lateksowe rękawiczki, zawinął je w supeł i rzucił w kierunku stojącego o parę kroków od niego kosza na śmieci.

Trafił.

- Trzy punkty - puścił oko do dziewczyny, zasiadł przy biurku i wskazał Claude stojący nieopodal fotel. - Słyszałem, że było jakieś zamieszanie na placu? Z twoim udziałem? Coś poważnego? - Obrócił się do biurka, na przygotowanej już wcześniej kartce papieru zanotował godzinę i imię "Simon". - Bo jak do tej pory tylko jeden ranny do mnie trafił... Nie, żebym narzekał, ale diametralnie mi to zmieniło statystykę ilości wizyt pacjentów w przychodni. No i chyba muszę mieszkańcom Ras-Shamry karty pozakładać...

Odwrócił się w kierunku wciąż stojącej w wejściu do pokoju dziewczyny. Była spięta, dłonie miała wciśnięte w kieszeni spodni.

- Claude? - spoważniał i wstał od biurka. Zrobił parę kroków w jej kierunku i położył jej dłoń na ramieniu. - Wszystko w porządku?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Czw 14:01, 24 Lut 2011


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

- Z moim udziałem, ale to nic poważnego.

Na znak wzmocnienia swoich słów pokręciła przecząco głową. Tyle tylko, że chyba tak nie myślała. Za dużo emocji pojawiło się podczas kłótni, za bardzo ja to zjadło od środka, by mogła szczerze odpowiedzieć, że nic się nie stało. Czuła się, jakby straciła własnego psa. Mimo że doskonale rozumiała, że nie ma do tego prawa. Była tylko zastępczą opiekunką. Nic więcej. Zwłaszcza dla Eltona.

Na razie nie korzystała z zaproszenia Erica, uparcie ignorowała fotel. Zupełnie tak, jakby wrosła w podłogę, nie mogła się ruszyć. Zbyt wiele stresu właśnie zaczęło się ujawniać. Drgnęła dopiero, gdy doktor położył jej dłoń na ramieniu. Popatrzyła na niego nieprzytomnie. Ale uśmiechnęła się lekko, uspokajająco.

- Tak, tak, w porządku. - zapewniła mało przekonująco. Wyciągnęła drżące dłonie z kieszeni. - Chyba potrzebuję czegoś na uspokojenie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Eric Borovsky
PostWysłany: Czw 19:39, 24 Lut 2011


Dołączył: 04 Lis 2010

Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

- Aha - pochylił się, by zajrzeć jej w oczy, ale uciekła spojrzeniem w bok. - Rozumiem. Czyli jednak nie jest w porządku.

Wahał się przez chwilę, ale w końcu odwrócił się i z zamykanej na klucz szafki wyjął pomarańczowy, plastikowy pojemnik z tabletkami. Otworzył go i przesypał sześć tabletek do papierowego woreczka, po czym stanął przed Claude.

- Zwykle jestem przeciwnikiem takich rozwiązań. W normalnych okolicznościach nie dałbym ci tego. Ale to nie są normalne okoliczności i zdaję sobie z tego sprawę - wyciągnął ku dziewczynie rękę trzymającą woreczek z tabletkami. - To Validol. Ziołowy, łagodnie działający. Głownie to wyciąg z melisy i kozłka lekarskiego, wspomagany potasem i witaminą B6. Bierz trzy razy dziennie, po jednej tabletce. Trzymaj pod językiem aż się rozpuści. Jeśli nie pomoże, przyjdź do mnie jutro, pomyślimy co dale z tym fantem...

Usiadł na sofie i poklepał zapraszająco miejsce obok siebie.

- A poza tym, polecam zwykłe, ludzkie wygadanie się. Jestem podobno dobrym słuchaczem, a dysponuję chwilą wolnego czasu... Skorzystasz?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Czw 20:00, 24 Lut 2011


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Odebrała tabletki, wyciągnęła rękę w górę, by spojrzeć na nie pod światło. Zmarszczyła brwi, bo nie wyglądały przekonująco. Z drugiej strony nie miała pojęcia jak wyglądają przekonujące prochy.

- Ziółka? - spytała z rozczarowaniem, nadal patrząc na woreczek. - A nie można by tak czegoś mocniejszego? Czegoś... No nie wiem. - pstryknęła palcami. - I już. Nie?

Bez przekonania włożyła woreczek w tylną kieszeń szortów. Zobaczymy czy wygra z efektami obalenia butelki whisky. Z miłą chęcią przyjęłaby jakiś magiczny środek, coś szybko działającego, nawet "pigułki szczęścia". Ale melisa i... to drugie, jakkolwiek się nazywało? Westchnęła, zamierzając stosować się do zaleceń mimo wszystko.

Popatrzyła na zapraszającego ją obok siebie Erica. Przypominał jej jakiegoś aktora, zabójczo przystojnego aktora. Aż sama się zmieszała, zdając sobie sprawę, że przygląda się może nazbyt natarczywie. Boże... Od kiedy mam kompleks Elektry?

- Pewnie skorzystam. - usiadła obok, uśmiechając się nieśmiało. Milczała przez chwilę, zajmując się przeplataniem palców dłoni złożonych na udach. - Wiesz... Bardzo dużo się ostatnio wydarzyło. Tyle emocji, tyle nieoczekiwanych... hmm... zachowań. Mam mętlik w głowie, totalny chaos. No i w tym chaosie znalazłeś się też ty. - podniosła głowę, patrząc na Erica. - I nie wiem co z tym zrobić.

Mówiła zbyt mało konkretnie. Z zaskoczeniem stwierdziła w myślach, że sama do końca nie wie, jak ma przekazać to, co chce powiedzieć. Jej słowa można było zinterpretować na sto różnych sposób. Niekoniecznie w ten właściwy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Claude Beaumarchais dnia Czw 20:57, 24 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Eric Borovsky
PostWysłany: Pią 15:07, 25 Lut 2011


Dołączył: 04 Lis 2010

Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Claude wyglądała jak siedem nieszczęść i Ericowi zrobiło się jej naprawdę żal.

- Rozumiem, że jesteś skołowana i podenerwowana, bo wszyscy się tak czujemy - pokiwał głową. - To, co tu się dzieje sprawia, że najnormalniejszy człowiek dostaje kręćka, a zwłaszcza, gdy cały plan się... - zagryzł na chwilę wargę, po czym uśmiechnął się do siedzącej obok dziewczyny. - Tak jak mówiłem, w innej niż ta sytuacji nie dałbym ci tych tabletek. I nie krzyw się, że są ziołowe. Nie dam ci żadnych "magicznych" tabletek, bo nie uważam, żebyś ich potrzebowała. Wolę, żebyś funkcjonowała normalnie, a nie jak jakieś napakowane chemią zombie.

Wstał, do plastikowego kubka nalał wody i podał go Claude.

- Pierwszą tabletkę możesz wziąć już teraz. Poczekaj, aż się rozpuści, potem popij. Ma dość nieprzyjemny smak.

Usiadł znów koło dziewczyny, ujął jej dłoń w swoją i uśmiechnął się lekko.

- A teraz powiedz mi, jakie jest moje miejsce w tym twoim prywatnym chaosie szalejącym wokół?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Pią 16:35, 25 Lut 2011


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Z miną niezadowolonej dziewczynki, która nie chce wziąć lekarstwa, przyjęła od Erica wodę. Potem przechyliła się trochę na bok, by wygrzebać z kieszeni tabletki. Po chwili trzymała pod językiem lek. Machała przy tym nogami, z niecierpliwością czekając, aż się rozpuści.

- Nieprzyjemny smak? - sarknęła niewyraźnie. - Jest ohydny. Oby był tego wart.

Popiła, by pozbyć się gorzkiego smaku z ust. Gdyby "ziółka" zaczęły działać natychmiast, byłoby to chyba spełnienie marzeń Claude, bo dotyk dłoni doktora sprawił, że drgnęła, denerwując się jeszcze bardziej. Powoli i delikatnie uwolniła dłoń z uścisku, odsunęła się trochę.

- Nie takie. - odparła wolno. Wzięła głęboki oddech, starając się dobrze dobrać słowa. - Flirtowanie było bardzo przyjemne, ale... mimo że nie wiem, czego chcesz... jestem niemalże pewna, że nie mogę ci tego dać. Może niepotrzebnie to mówię, ale chciałam zwyczajnie wyjaśnić pewne sprawy. Chciałam być w porządku. - spuściła głowę. Nie chciała patrzeć mu w oczy po takich słowach.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Eric Borovsky
PostWysłany: Pią 20:31, 25 Lut 2011


Dołączył: 04 Lis 2010

Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Podczas szarpanej, urywanej przemowy Claude, uśmiech powoli znikał mu z twarzy. Gdy dziewczyna skończyła i uciekła wzrokiem w bok, zacisnął usta w wąską kreskę.

- Chyba na nic więcej nie mogłem liczyć - odezwał się w końcu, łamiąc dłuższą chwilę niezręcznego milczenia. - Nie mogę powiedzieć, żeby mnie to cieszyło... Ale dziękuję za jasne postawienie sprawy. W sumie - zaśmiał się krótko, nerwowo, ale zaraz potem spoważniał - może nawet i lepiej, że jeszcze na tym etapie znajomości.

Wstał z kanapy, wbił ręce w kieszenie fartucha i zrobił kilka kroków po pokoju. Zauważył wciąż otwartą szafkę z lekami, z której wcześniej wyjmował tabletki.

- Claude, jesteś wspaniałą dziewczyną i byłbym naprawdę szczęściarzem, gdybyś... no wiesz. Chciała to kontynuować. Ale rozumiem cię. I przepraszam, jeśli moje wcześniejsze zachowanie wprawiło cię w zakłopotanie.

Obszedł sofę dookoła i spróbował zajrzeć w twarz Claude.

- Mam nadzieję, że to nie przekreśla między nami szans na przyjaźń?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Pią 21:01, 25 Lut 2011


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

- Nie przekreśla. - uśmiechnęła się lekko.

Wstała z ociąganiem. Tabletki znów wylądowały w tylnej kieszeni spodni. Powoli zaczynała się uspokajać, ale podejrzewała, że to raczej efekt placebo, bo nie wierzyła w ziołowe pigułki. Jakby nie było - serce Claude przestała bić z zawrotną prędkością. Założyła ręce za siebie, kiwając się lekko na stopach.

- Wiesz... skoro właściwie nic się nie stało, to możemy kiedyś skoczyć na drinka. Dobrze by było mieć lekarza w gronie przyjaciół. - zaśmiała się i klepnęła w tyłek, w miejsce, gdzie były tabletki.

Momentalnie jej myśli wróciły do Jacoba. Zastanawiała się czy już się obudził i co znowu wymyślił. A przede wszystkim czy zastanie go w domku. Twarz Claude złagodniała, brwi nie ściągały się mimowolnie w nerwowym geście. Obróciła się przez ramię, jednocześnie wskazując kciukiem na drzwi. Potem znów przeniosła spojrzenie na Erica.

- Wybacz, muszę uciekać. - powiedziała z przepraszającym uśmiechem, a zanim wyszła rzuciła jeszcze ze śmiechem. - Mam nadzieję, że tego nie można przedawkować.

I już jej nie było.

[domek nr 2]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Miasteczko Ras-Shamra Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 25, 26, 27 ... 43, 44, 45  Następny
Strona 26 z 45

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo


Programosy
Regulamin