|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Jenefer Johnson Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Nie 22:21, 11 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 723 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn
|
Dostrzegłszy wchodzącego Petera uśmiechnęła się lekko.
- Ann... Tak, Ann jest - wskazała ruchem głowy nieco w bok, gdzie lekarka klęczała przy leżącym na ziemi mężczyźnie. - Ale zajęta jak widać. Pomóc ci w czymś może?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
Peter Edwards Zakładnik
|
Wysłany:
Nie 22:29, 11 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 09 Mar 2010
Posty: 591 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5
|
Peter uchylił drzwi szerzej i wszedł do pokoju, ze zdziwieniem ogarniając wzrokiem leżących mężczyzn, skrępowanego mężczyznę, ubabraną w krwi Jen oraz Anne, pochylającą się nad tym skrępowanym.
- Cześć Jen. C-co się tutaj stało?
Dobre pytanie jak na początek. Teraz lepiej mógł się przyjrzeć wszystkiemu. Jego spojrzenie najpierw powędrowało na Jenefer, wyglądającą jak siedem nieszczęść.
- Nic Ci nie jest Jen?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Jenefer Johnson Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Nie 22:40, 11 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 723 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn
|
- Poza tym, że czuję się tak, jakby czołg we mnie uderzył, to jest OK - uśmiechnęła się słabo. Mieliśmy tutaj małe... zamieszanie. Jeśli chcesz poznać naszego wioskowego mordercę, to zapraszamy - zrobiła ręką gest niczym lokaj zapraszający na pokoje. - Efekt zamieszania - jeden ranny, jeden związany, a ja i Ann jesteśmy owszem, ubabrane w krwi, ale nie naszej. - Z paczki papierosów leżącej na blacie obok niej wyciągnęła jednego i wsadziła sobie za ucho. - Może ty będziesz miał pomysł, co z tym draniem zrobić. Bo według mnie... może się lepiej nie będę wypowiadać. Idę zapalić. - ruszyła w kierunku wyjścia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Peter Edwards Zakładnik
|
Wysłany:
Nie 22:54, 11 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 09 Mar 2010
Posty: 591 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5
|
Zaniemówił. Wszak spodziewał się tego, że Curtis wróci do miasteczka w poszukiwaniu pomocy, ale że tak szybko - tego nie przypuszczał.
- Może ty będziesz miał pomysł, co z tym draniem zrobić.
- Jeszcze nie mam, ale będę miał. Zapewniam Cię Jen, że będę miał.
Podszedł do mordercy z wielką chęcią odpłacenia mu za to, jakich emocji nabawił on Lynette, Atenę i jego, wtedy w dżungli. Powstrzymał się jednak.
- Pozwól Anne, że dla Twojego bezpieczeństwa wyniosę to ścierwo z tego pokoju.
Kobieta ustąpiła mu, aczkolwiek niechętnie. Tymczasem Peter złapał Curtisa za nogi i wyciągnął go z pokoju, ciągle nieprzytomnego. Bezceremonialnie położył go na środku korytarza, aby mieć na niego widok. Na wypadek gdyby miał zamiar się przebudzić, Peter będzie miał na niego oko.
- Wybacz Anne, ale wygląda na to, że będziesz musiała opatrywać go tutaj.
Ponownie wszedł do pokoju i wyciągnął papierosa z paczki Jen. Chwilę później podążył za Jenefer.
- Jen! Poczekaj!
Krzyknął, aby kobieta zatrzymała się przed wyjściem z przychodni.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Jenefer Johnson Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Nie 23:10, 11 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 723 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn
|
- Idziesz ze mną? - uśmiechnęła się lekko - Dzięki za dotrzymanie towarzystwa. Ale obawiam się, że za wielkiego pożytku ze mnie miał nie będziesz... Nieczęsto się zdarza, żeby w ciągu jednej nocy być napadniętym, uczestniczyć w bójce, być trzymanym na muszce pistoletu i na koniec uczestniczyć w polowej operacji zszywania przestrzelonej tętnicy. Czy cokolwiek tam Tang miał przestrzelone.
- A co zamierzasz z nim zrobić? - spytała po chwili wskazując ruchem głowy w kierunku korytarza przychodni, gdy dotarli już do wyjścia na niewielką werandę.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Jenefer Johnson dnia Pon 5:57, 12 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
Peter Edwards Zakładnik
|
Wysłany:
Pon 13:02, 12 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 09 Mar 2010
Posty: 591 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5
|
- Wygląda na to, że na tej wyspie takie sytuacje są na porządku dziennym. Miałem podobne przeżycia Jen, choć nie spotkałem jeszcze na tej wyspie duchów.
Nie widział reakcji dziewczyny, bowiem ta szła przed nim, by wreszcie przystanąć na werandzie i zapalić papierosa. Poszedł w jej ślady, a że nigdy w życiu jeszcze nie palił, niemal od razu się zakrztusił krzywiąc wyraz twarzy.
- Wystawimy go na widok publiczny. Myślę, że wielu mieszkańców ma ochotę dowiedzieć się kim on jest i zadać mu parę pytań. Co będzie z nim dalej zadecydują pewnie inni. Co o tym sądzisz?
Chłopak stał w drzwiach, przytrzymując je przed zamknięciem, co rusz zerkając na sylwetkę skrępowanego mężczyzny leżącego na posadzce korytarza. Wykonał drugie zaciągnięcie i lekko zakręciło mu się w głowie, tym razem też zakaszlał, ale nie było już tak źle jak poprzednim razem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Jenefer Johnson Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Pon 13:40, 12 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 723 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn
|
Gdy Peter wspomniał o duchach, Jen przeszyła błyskawica chłodu. Dopiero teraz uzmysłowiła sobie, że nie chciała się dotychczas sama przed sobą przyznać, że nie wierzyła, że to "spotkanie" na plaży... to dziecko za którym goniła przez pół dżungli i które starała się wyratować z kipieli, sama się przy tym niemal topiąc, nie mogło być realne.
- Na widok publiczny? - wróciła do rzeczywistości słysząc dalszą część wypowiedzi Petera. - Jak chcesz to zrobić? Zamknąć go w klatce? bo ja nie wiem, czy czułabym się wtedy pewnie. Prędzej ukrzyżować go i w taki sposób...
Słysząc urywany kaszel odwróciła się do Petera i zaczęła obserwować jego próby palenia.
- Nie paliłeś nigdy, prawda? - spytała i nie czekając na odpowiedź, chwyciła dwoma palcami trzymanego przez niego papierosa i wyrzuciła na ścieżkę. - Nie zaczynaj lepiej - Spojrzała na swojego papierosa i po chwili zastanowienia również go wyrzuciła. - To paskudny nałóg. Ani się obejrzysz a cię je z kopytami. Oparła się plecami o balustradę i poczuła, jak broń gniecie ją w kręgosłup.
- Jak rozumiem... miałeś już przyjemność spotkania z naszym gościem? Wydaje mi się, że już się znacie... I jeszcze jedno... Dlaczego wspomniałeś o duchach? - dodała siląc się na obojętny wyraz twarzy. - Z jakiegoś... konkretnego powodu?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Jenefer Johnson dnia Pon 13:43, 12 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
Peter Edwards Zakładnik
|
Wysłany:
Pon 14:43, 12 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 09 Mar 2010
Posty: 591 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5
|
- Nie wiem jak to zrobię i czy to ja to zrobię, ale w każdym razie nie będzie to dzisiaj. Na dzisiejszy dzień mam zgoła inne plany.
Jenefer wyrzuciła jego papierosa a na jej pytanie odpowiedział skinięciem głowy.
- Miałem, choć nie twarzą w twarz. Omal wtedy nas nie powystrzelał jak kaczki. Porwał Lynette, biegliśmy za nim ale nie daliśmy rady go dogonić. Na jego nieszczęście teraz leży nieprzytomny tuż za naszymi plecami i szczerze mówiąc, robi mi się niedobrze od tej wiedzy.
Spojrzał na Jen, unikając jednak ścisłego kontaktu wzrokowego, rzadko mu się zdarzało patrzenie rozmówcy w oczy.
- Ponoć... miałaś taki incydent tutaj na wyspie. Z udziałem... siły nadprzyrodzonej.
Miał ochotę jej powiedzieć, że nie jest jedyna i że go to zaczyna niepokoić, ale uznał że nie powinien zdradzać sekretów innych ludzi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Jenefer Johnson Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Pon 14:53, 12 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 723 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn
|
Uciekał wzrokiem w bok. Kręcił czy tak po prostu miał w naturze? Zmrużyła lekko oczy przypatrując mu się bez skrępowania.
Carmen. Jedyna, która wiedziała... Czy ona musi wszystkim ludziom o wszystkim opowiadać? Zreflektowała się zaraz. Byli w dżungli, ścigali mordercę. Pewnie wtedy ta rozmowa się toczyła. A jeśli tak, to z pewnością nie było to ot tak, po prostu, rzucone przed siebie "Jen widziała ducha". Zatem...
- Czy mam przez to rozumieć, że nie jestem odosobnionym przypadkiem? - spytała. - Owszem, widziałam... coś. Nietypowego - zaczęła ostrożnie dobierać słowa. - Coś dziwnego. Widziałam i słyszałam. To było topiące się dziecko. Przynajmniej tak sądzę po głosie. Próbowałam je uratować, najpierw biegłam przez dżunglę, potem... wskoczyłam do wody. Ale gdy dopłynęłam na miejsce, nikogo nie było. A coś... próbowało mnie wciągnąć pod wodę - wzdrygnęła się na samą myśl o tym.
- Ale... - dodała po chwili milczenia - to chyba z naszym związanym przyjacielem nie ma nic wspólnego... przynajmniej taką mam nadzieję.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Jenefer Johnson dnia Pon 14:53, 12 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
Peter Edwards Zakładnik
|
Wysłany:
Pon 18:06, 12 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 09 Mar 2010
Posty: 591 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5
|
- N-nie jesteś.
Pokiwał głową, dając jej znać że wie, choć Carmen przekazała mu nieco inną relację, różniącą się szczegółem.
- Chyba nie ma nic wspólnego. No może prócz tego, że ta dziewczynka przepowiedziała śmierć Lynette. Ona miała być następna po tej azjatce. Jak już pewnie wiesz, Patsy i inni zapobiegli temu.
Zamilkł. Znowu się wygadał, a to do niego nie było podobne.
Ja tylko próbuję dociec, co się tutaj dzieje.
Tłumaczył swoje postępowanie w myślach.
- Jaki ty masz pomysł co zrobić z Curtisem? Nie chcę podejmować decyzji sam.
Bo się boisz konsekwencji.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Jenefer Johnson Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Pon 22:06, 12 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 723 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn
|
- Sama nie wiem co z tym draniem... Chyba wolałabym nie decydować. Przetrzymać go gdzieś do czasu przylotu Luska... o ile on w ogóle przyleci. Chociaż z drugiej strony... Za dużo się tu zaczyna dziać. Jak go ktoś uwolni, to będzie się mścił. A ja też będę wówczas na celowniku.
Sięgnęła mimo woli ręką do tyłu i dotknęła pistoletu przez materiał bluzki.
Jakby co, to nie jestem sama. Mam przyjaciela, który mnie obroni... O ile nauczę się z niego korzystać..."
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Pon 22:15, 12 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Nastało południe.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Curtis_Anderson
|
Wysłany:
Wto 9:05, 13 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 51 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Curtis obudził się gwałtownie z jękiem bólu, który potęgowała niewygodna pozycja w jakiej się znalazł. Mężczyzna, nie po raz pierwszy zresztą w życiu, pomyślał, że najwygodniej byłoby teraz po prostu umrzeć. Wiedział jednak, że jeszcze nie nadeszła jego pora. On jeszcze nie wypełnił swojej misji. One ciągle go potrzebują. Nieważne było to, że leżał teraz tutaj zakrwawiony, związany, z trudem oddychając i przełykając ślinę przez opuchnięte gardło, oraz to, że z rany zaczynała cieknąć ropa. Poczucie obowiązku zwyciężyło. Curtis otworzył powoli oczy, starając dojrzeć coś przez białe, wirujące plamy, przyprawiające go o zawroty. Spróbował unieść odrobinę głowę i to okazało się błędem. Zmaltretowany organizm nie wytrzymał nawet najmniejszego ruchu i Anderson głośno zwymiotował.
Krew - pomyślał czując na swojej brodzie lepką substancję o metalicznym posmaku.
Było źle.
Gardło paliło go teraz żywym ogniem. Nie mógł powstrzymać krzyku bólu.
Co oni mu zrobili?
- Poo..mocy - wyjąkał i zaraz tego pożałował, bo zaczął krztusić się krwią. Z trudem się opanował.
Gdzie one są? Gdzie? Czemu mnie zostawiły?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Jenefer Johnson Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Wto 11:42, 13 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 723 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn
|
Najpierw zauważyła jakiś ruch za Peterem, potem usłyszała jęk, który sprawił, że włosy na karku stanęły jej dęba.
Zanim jeszcze przecisnęła się obok Petera, wiedziała, kto jęczał. Ale to, co zobaczyła, było mimo wszystko zaskoczeniem.
Morderca leżał w tym samym miejscu, w którym zostawił go Peter. Ale teraz otaczała go kałuża ciemnych, krwawych wymiocin.
- Pani doktor! - krzyknęła w kierunku drzwi do sali przychodni i postąpiła parę kroków do przodu. Upewniła się spojrzeniem, że dławiący się krwią jeniec wciąż jest skrępowany.
Nienawidziła go szczerze. Za to, że trzymał ją na muszce. Również za to, co jej się zdarzyło w dżungli, choć Tang twierdził, że to nie mógł być morderca. Ale widok leżącego na ziemi, bezradnego jeńca sprawił, że nie myślała w tej chwili o nienawiści ani o zemście.
- Pani doktor, słyszy mnie pani?!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Peter Edwards Zakładnik
|
Wysłany:
Wto 11:49, 13 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 09 Mar 2010
Posty: 591 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5
|
On również usłyszał jęk. Autentycznie przestraszony, że będzie widział kolejną śmierć w tym miesiącu, wbiegł do przychodni tuż za Jenefer. Przyklęknął obok Curtisa, nie wiedząc co ma zrobić.
Pytania i odpowiedzi Peter.
Nienawidził się w tej chwili, bowiem nie mógł pomóc mężczyźnie a musiał dodatkowo pytać, by choć trochę wyjaśnić sytuację.
- Dlaczego zabijałeś te wszystkie kobiety Curtis?
Uczepił się ubrania mężczyzny, próbując zmusić go popatrzenia się w jego oczy. Jenefer tymczasem wołała Anne.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|