Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tang How-Yuen Gość
|
Wysłany:
Śro 18:33, 07 Kwi 2010 |
|
|
|
Machnął ręką, jak by to było nieważne. I wtedy poczuł to. Poczuł wszechobecne i wszechogarniające ciepło. Jaskrawe światło zalało przychodnie a on sam stał się lżejszy. W świetle pojawiła się tajemnicza postać, rzucająca cień przykrywający jego głowę. Postać szła w jego kierunku, nabierając coraz to wyraźnych kształtów. Okazała się kobietą, o długich czarnych włosach. Przykucnęła przy nim, dotykając jego ręki. Jej dotyk był chłodny, niczym pierwszy powiew jesieni.
- Ami ? - zapytał rozpoznając tajemniczą osobę. Łzy płynęły mu po twarzy. Podniósł dłoń dotykając jej twarzy. Z ulgą stwierdził że ręka nic nie waży.
|
|
 |
|
 |
Ann
|
Wysłany:
Śro 18:45, 07 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 12 Mar 2010
Posty: 167 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
- No, Rambo, trzymaj się. - Mruknęła zajmując się raną. Nie włożyła rękawiczek, miała całe dłonie w krwi i ślizgały jej się narzędzia. Z trudem wyciągnęła kulę. Teraz najważniejsze było zatamowanie krwawienia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Jenefer Johnson Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Śro 18:45, 07 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 723 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn
|
Widząc zabierającą się do fachowej roboty Ann, cofnęła się by nie przeszkadzać. Na półce obok wciąż grała muzyka z laptopa, więc dziewczyna zamknęła pokrywę, nie przejmując się na razie, że na białej powierzchni MacBooka zostawia ślady krwi. Chwyciła papierosy i wybiegła na korytarz, po chwili jednak cofnęła i się i ogarnęła całe pobojowisko jednym spojrzeniem. Morderca leżała nieprzytomny, Ann zajmowała się Tangiem.
Dwie minuty - szepnęła do siebie w myślach - tylko zapalę... i zaraz wracam.
Wymknęła się na werandę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Tang How-Yuen Gość
|
Wysłany:
Śro 18:49, 07 Kwi 2010 |
|
|
|
Trzymali się tak w objęciach kiedy poczuł ból w nodze. Zjawa zaczęła znikać, a zamiast niej pojawiała się lekarka.
- Nie... chcę... zostaw - powiedział kładąc ciężką dłoń tuż przy ranie. I znów pojawiła się tajemnicza kobieta. Gładziła go dłonią po głowie. Tym razem była przygnębiona, smutna. Chciał powiedzieć by się nie martwiła, że zaraz się spotkają ale nie potrafił wydobyć głosu. Mógł tylko patrzeć.
|
|
 |
Ann
|
Wysłany:
Śro 19:31, 07 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 12 Mar 2010
Posty: 167 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
- Przestać machać tą łapą! - Syknęła zdenerwowana, walcząc z krwawieniem. Cicho klęła pod nosem. Przeprowadzenie operacji na sali operacyjnej to co innego niż improwizowany zabieg na podłoże. - Siedź... Cicho... I... daj... mi... pracować...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Jenefer Johnson Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Śro 20:58, 07 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 723 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn
|
- Potrzebujesz pomocy? - stanęła nad lekarką, po czym, nie czekając na odpowiedź, klęknęła na podłodze obok głowy Tanga i pochylając się nad nim, złapała go za ramiona, przygważdżając swoją wagą do podłogi.
- Czy lepiej żebym ci pomagała podając jakieś tam... gadżety? - zwróciła głowę do Ann.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Ann
|
Wysłany:
Śro 21:09, 07 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 12 Mar 2010
Posty: 167 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
- Trzymaj go nieruchomo... - Poleciła jej nadal starając się opanować krwawienie. Nie dość, że miała utrudnione zadanie, to jeszcze Azjata musiał wymachiwać rękoma. - Już prawie kończę... Facet ma szczęście...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Tang How-Yuen Gość
|
Wysłany:
Śro 21:26, 07 Kwi 2010 |
|
|
|
- Nieee !!! - krzyknął. Zjawa powoli zaczęła zanikać. Prawie niewidoczna przyłożyła sobie palec do ust, i cicho powiedziała.
- Zobaczymy się znowu... ale jeszcze nie teraz. Jeszcze nie - wyszeptała. Łzy płynęły jej po twarzy. Ostatnia spłynęła mu na rękę. Poczuł wilgoć na dłoni. Nie mógł zobaczyć czy to była naprawdę łza. Mogła być to kropla krwi, odrobina potu... Ale jednak do końca wierzył że to była łza.
- Nieee - powiedział łamiącym się głosem...
|
|
 |
Ann
|
Wysłany:
Śro 21:56, 07 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 12 Mar 2010
Posty: 167 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
- Przestań krzyczeć... Wszystko jest w porządku... Opanowałam krwawienie... - Powiedziała i opatrzyła ranę. - No, kolego, poleżysz sobie trochę... - Westchnęła zmęczona. Wytarła ręce w spodnie i oparła się o ścianę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Jenefer Johnson Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Czw 13:39, 08 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 723 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn
|
Jen była blada. Widok krwi i tego, co lekarka wyczyniała z nogą Tanga znosiła tak długo, jak tylko mogła. To znaczy nie tyle ona sama, co jej skaczący i zwijający się w supeł żołądek. Teraz, gdy Ann z westchnieniem ulgi oparła się o ścianę, wstała i rzucając przepraszające spojrzenie, popędziła czym prędzej do toalety.
Wyszła po chwili, wciąż nienaturalnie blada, z podkrążonymi oczami i oparła się o framugę.
- Będzie żył? - spytała lekarki. Jej wzrok powędrował ku wciąż leżącemu nieruchomo i związanemu Curtisowi. - A... a tamten? Jeśli żyje, trzeba by go mocniej skrępować... i zakneblować, bo nas zagada na śmierć.
Przeczesała dłonią wciąż rozpuszczone włosy i rozejrzała się za swoimi gumkami, by spiąć je znów w kucyki. Gumki znalazła wzrokiem dość szybko. Leżały na podłodze, utytłane całe w krwi Tanga.
Stroje Ann i Jen również nie wyglądały o wiele lepiej. Wyplamione krwią, wyglądały jak właścicielki rzeźni. Bandaż Jen na prawej dłoni również był przesiąknięty krwią, ale czyją - czy Tanga, czy Jen, ciężko było odgadnąć.
Całe wnętrze przychodni wyglądało jak pobojowisko.
- Trzeba tu będzie jakoś... posprzątać...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Jenefer Johnson dnia Czw 13:39, 08 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
 |
Sam
|
Wysłany:
Czw 18:50, 08 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 07 Mar 2010
Posty: 167 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Sam wpatrywał się w to co robiła Ann i był w całkowitym szoku, wszystko było takie dynamiczne, działo się tak szybko. Stał jak wryty, aż w końcu postanowił coś zdziałać.
- Pomóc jakoś? - zapytał trochę głośniej - Albo.. może posprzątam - i, tak jak mówiła Jen, zaczął sprzątać. Układał wszystko na tackach, odsuwał to co zostało przesunięte podczas szamotaniny. Powoli przychodni wróciła do ładu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Ann
|
Wysłany:
Czw 19:40, 08 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 12 Mar 2010
Posty: 167 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
- Zanieś go na łóżko. - Anne poprosiła Sama. Wstała z podłogi i zaczęła myć ręce. - Będzie żyć... Tylko, sobie trochę poleży... - Wytarła ręce i spojrzała na drugie mężczyznę. Podeszła do niego i zmierzyła tętno.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Czw 23:47, 08 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Dzień: 9
Nieoczekiwanie burza zaczęła słabnąć. Wyglądało na to, że pogoda na wyspie zazwyczaj zmieniała się bardzo gwałtownie. Słońce z łatwością przedzierało się przez resztki chmur. Temperatura podniosła się o kilkanaście stopni, racząc mieszkańców Ras-Shamra gorącym porankiem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Jenefer Johnson Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Nie 21:31, 11 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 723 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn
|
Była zmęczona i brudna. Oczy same się zamykały - ze zmęczenia i ze stresu. Tang i Patsy leżeli na leżankach, na podłodze zaś wciąż leżał unieszkodliwiony morderca, nad którym pochylała się Ann, by zbadać czy mężczyzna żyje i w jakim jest stanie.
Jen dyskretnie podniosła z podłogi niezauważoną przez nikogo broń obcego i wsunęła sobie za pasek z tyłu spodni, przykrywając ją T-shirtem tak dobrze jak tylko się dało. Dodatkowo postanowiła nie odwracać się do nikogo tyłem, aby nikt nie zauważył broni. Zaskakująco ten kawałek metalu sprawił, że Jen poczuła się pewniej. Może nie do końca pewniej, ale z pewnością bezpieczniej.
- Co z nim zrobimy? - spytała o badanego przez Ann mężczyznę. - Nie powinniśmy go wypuszczać, bo jeszcze komuś zrobi krzywdę. A zabijać raczej też nie powinniśmy... Może zamkniemy go gdzieś do przybycia Luska?
Spojrzała na swoje - pokryte zakrzepłą krwią - ręce.
- Pani doktor... skoro pani już wróciła, mogę przejść się do swojego domku by się przebrać i wziąć prysznic?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Peter Edwards Zakładnik
|
Wysłany:
Nie 22:14, 11 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 09 Mar 2010
Posty: 591 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5
|
Wszedł do środka niespiesznym krokiem, chłonąc zapach medycznych pomieszczeń. Każde miejsca typu szpital, przychodnia i tak dalej mają specyficzny i charakterystyczny zapach środków czystości, zmieszany razem z zapachem leków i podobnych im środków. Ta przychodnia nie różniła się niczym od innych. Proste wnętrze i w miarę skromne, przestronny korytarz zapełniony drzwiami prowadzącymi do różnych sal. Peter poczynił kilka kroków w przód przystając w miejscu i nadsłuchując. Gdzieś przed nim ktoś coś omawiał, chłopak uznał więc, że właśnie tam powinien skierować swoje kroki.
Dotarł do uchylonych drzwi i zapukał w nie. W pomieszczeniu zapadła cisza. Peter speszył się, ale było już za późno na odwrót.
- To ja Peter. Jest Emma albo Anne?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
|