|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Czw 15:09, 09 Gru 2010 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Gwałtowne uderzenie wiatru rozgoniło mgłę, przygięło drzewa rosnące na skraju placu i zagwizdało w szczelinach. Gdzieś trzasnęły drzwi, gdzieś przewrócił się śmietnik i w powietrze poleciały foliowe i papierowe opakowania i śmieci. Dopiero teraz, gdy mgła zniknęła całkowicie okazało się, że niebo nad wyspą przykryte jest ciemnymi, nisko wiszącymi chmurami. Jednak ci, którzy rozejrzeliby się uważniej dostrzegliby, że horyzont jest ich pozbawiony, tak, jakby chmura wisiała nad centralną częścią wyspy.
Zrobiło się ciemno jak przed burzą. Drugie uderzenie wiatru sprawiło, że zatrzeszczała konstrukcja dachu w wielu domkach osady. Potężna błyskawica rozświetliła na chwilę ciemność, uderzając w dżunglę daleko na zachód od osady, jednak nie spadła ani jedna kropla deszczu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![](http://picsrv.fora.pl/meadow/images/spacer.gif) |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Ryan Crower
|
Wysłany:
Sob 10:40, 11 Gru 2010 |
|
|
Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 430 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
- Nie ma za co Lynn - odparł.
W końcu to tylko narażanie własnego dupska, aby znaleźć chatkę o której mówiła dziewczynka-zjawa.
Wymusił się na uśmiech.
Później rozmowa stała się konkretniejsza. Ryan ustalił z Lynn, że zapasy na 'wycieczkę' muszą być przynajmniej kilkdniowe. Najlepiej, byłoby wyruszyć z samego rana, kiedy słońce jeszcze tak nie praży, ale termin ten był zbyt optymistyczny - nie byli jeszcze przygotowani.
Zrobiło się bardzo późno i gdy Lynn poszła do swojego domku, Ryan wziął szybki prysznic i rzucił się na swoje łóżko.
***
Wstał dopiero przed południem. Zrobił sobię kawę i śnidanie. Rozejrzał się po domku. Jen nigdzie nie było. Zaniepokoił się tym, ponieważ na zewnątrz pogoda lekko mówiąc - nie dopisywała.
Po skończonym posiłku, uznał, że czas zabrać się za kompletowanie ekwipunku. Niestety, nie zabrał ani śpiwora, ani namiotu. Nie miał też idealnego w tym klimacie hamaka, czy moskitiery. Wytargał do salonu duży plecak i ubrania na zmianę. W plecaku znalazł jeszcze parę ostatnich opakowań znienawidzonego szturmżarcia. Potrzebowali jeszcze toporka, jekiejś płachty, lub plandeki do przygotowania tymczasowego schronienia, oraz małego kociołka do zagotowania wody, lub nawet przyrządzenia posiłku. O konserwy, ryż i inną żywność o długim terminie ważności się nie martwił. Praktycznie niczym innym się nie żywili i wystarczyło przejść się do pubu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![](http://picsrv.fora.pl/meadow/images/spacer.gif) |
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Sob 16:35, 11 Gru 2010 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wiatr powoli zaczął się uspokajać, błyskawice przestały bić w Wyspę. Chmura - jakby z wahaniem, niechętnie, zaczęła się rozpraszać i znikać, jednak słońce wciąż nie miało siły się przez nią przebić. Dżungla szeptała tajemniczo, wsączając w serca ludzi zwątpienie i strach.
Nastało południe.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![](http://picsrv.fora.pl/meadow/images/spacer.gif) |
Ryan Crower
|
Wysłany:
Wto 9:24, 21 Gru 2010 |
|
|
Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 430 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Na zewnątrz pogoda zaczynała łagodnieć. Był to dobry moment na zebranie zapasów z pubu.
Po raz kolejny zastanawiał się nad terminem wycieczki. Pogoda była jakby lepsza niż z samego rana, jednak wciąż nieprzyjemna.
Zarzucił na siebie kurtkę, założył buty. Wyszedł na zewnątrz, spuścił głowę i osłonił ją kapturem. Z plecakiem na ramieniu skierował się w stronę wyspowej mordowni.
[Pub]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ryan Crower dnia Wto 9:24, 21 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
![](http://picsrv.fora.pl/meadow/images/spacer.gif) |
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Wto 9:51, 21 Gru 2010 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Mrok powoli otulał wyspę. Ostatnie promienie słońca gasły za wciąż szczelną kopułą chmur, zwiastując koniec kolejnego dnia projektu. Niektórzy zaczęli popadać w panikę, jednak Ray zdołał tłumić te zachowania w zalążku.
Z dżungli dobiegały złowieszcze śmiechy. Mieszkańcy ignorowali je, jak mogli, ale część zaczynała już myśleć, że zwariowali.
Nastała noc.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![](http://picsrv.fora.pl/meadow/images/spacer.gif) |
Jenefer Johnson Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Pon 20:31, 03 Sty 2011 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 723 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn
|
Powrót do domu był jak zło konieczne. Po tym, co zrobiła, miała moralnego kaca i wiedziała, że szybko się z niego nie otrząśnie. Papieros jej nie smakował i połowę odrzuciła w chichoczącą dżunglę, zaraz za nim poleciała również butelka z resztką wina. Mimo to dziewczyna czuła się tak, jakby popełniła totalne świętokradztwo. I jeszcze ta jutrzejsza wyprawa... Najchętniej jakimś cudem by z niej zrezygnowała. Miała niejasne wrażenie, że z całej trójki do pomysłu najbardziej zapalił się Ryan.
Wzięła szybki prysznic, odłożyła parę sztuk ciuchów na jutro i na bosaka pobiegła do swojej sypialni. Z kieszeni jeansów wyciągnęła zdjęcie - wydruk z USG i wyciągniętą z kosmetyczki szpilką przypięła je do ściany nad łóżkiem
Dobranoc - pomyślała, patrząc na niewyraźny zarys twarzy dziecka i położyła dłoń na swoim brzuchu. Miłych snów...
Położyła się do łóżka i po chwili sama także spała.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Jenefer Johnson dnia Pon 20:50, 03 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
![](http://picsrv.fora.pl/meadow/images/spacer.gif) |
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Śro 23:32, 05 Sty 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Dzień 20.
Pierwsze promienie słońca rozproszyły nocne niepokoje. Dzień wstawał gorący i upalny, a po wczorajszych chmurach nie było nawet śladu. Białobękitne niebo wyglądało niemal jak wyżarzone, a słońce wyduszało z dżungli całą wilgoć.
Dzień zapowiadał się upalny, parny i gorący.
Nawet dżungla jakby się uspokoiła. Wciąż szeptała i chichotała tysiącem głosów, ale jakoś... inaczej. Ciszej. Bardziej sennie.
Leniwie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![](http://picsrv.fora.pl/meadow/images/spacer.gif) |
Claude Beaumarchais Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Pią 21:35, 07 Sty 2011 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Przebiegła na drugą stronę placyku, wbiegła po schodach werandy i zatrzymała się przed drzwiami dysząc trochę. Podniosłą dłoń. Jednak zamiast zapukać, od razu nacisnęła klamkę, wkraczając do środka. Nawet nie patrzyła czy Eric za nią idzie, chociaż miała taką nadzieję. W tym momencie interesowało ją tylko to, by złapać JJ przed wyjściem. Swoją drogą było chyba dość wcześnie...
Claude - w zupełnie do siebie nie podobny sposób - bezceremonialnie weszła bez pukania do pokoju Jenefer. Westchnęła z ulgą, zobaczywszy, że przyjaciółka nadal jest w łóżku. Przysiadła na podłodze i oparła dłonie przy głowie blondynki. Z początku chciała krzyknąć, że JJ nigdzie się nie wybierze, ale już zdążyła się zorientować jak porywczo postąpiła. Było jej trochę głupio, ale... Patrząc na śpiącą przyjaciółkę nie mogła się powstrzymać i złapała ją delikatnie za nos, żeby się obudziła. Stłumiła przy tym śmiech.
Jenefer była jeszcze w łóżku, więc zdąży ją uprzedzić o konsekwencjach przemęczenia. Ten fakt przyniósł natychmiastową ulgę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![](http://picsrv.fora.pl/meadow/images/spacer.gif) |
Jenefer Johnson Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Pią 22:25, 07 Sty 2011 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 723 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn
|
Pociągnięcie za nos sprawiło, że sen Jen (Miles, wróciłeś... jak mnie znalazłeś na tej cholernej wyspie!?) prysnął niczym bańka mydlana. Otworzyła oko i zobaczyła tuż przed sobą uśmiechniętą twarz Claude.
- Mamusiu, jeszcze pięć minut - wymamrotała i znów zamknęła oko. Otworzyła je jednak po chwili ponownie i uśmiechnęła się do przyjaciółki.
- Co tu robisz, wariatko? Chcesz mnie pożegnać przed wyjściem w dżunglę? - Wyciągnęła spod swojej głowy poduszkę i zamachnęła się nią na Claude, po czym roześmiała się i podniosła do siadu. Poprawiła opadające ramiączko satynowej, czerwonej koszulki nocnej i ziewnęła, przeciągając się tak, że aż jej stawy zatrzeszczały. Rzuciła okiem na ścianę, by upewnić się, że zdjęcie wciąż tam wisi.
- Zastanawiałam się wczoraj nad imieniem - machnęła w jego kierunku, ziewając ponownie. - Ale tak się tym zmęczyłam, że aż zasnęłam. A co ty tu w zasadzie robisz? - zerknęła na stojący obok łóżka budzik. - I to o tej porze?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![](http://picsrv.fora.pl/meadow/images/spacer.gif) |
Claude Beaumarchais Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Pią 22:47, 07 Sty 2011 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Claude nie pozostała przyjaciółce dłużna. Rzuciła się na łóżko, żeby porwać drugą poduszkę i oddała JJ, śmiejąc się głośno. Pomyślała, że kiedyś powinny powalczyć na poduszki aż do latającego pierzu. Beztrosko, radośnie. I nie na wyspie. Kiedy Jenefer wspomniała o dziecku, Claude spoważniała.
- Jeśli pójdziesz do dżungli, to może zaszkodzić dziecku. - wypaliła po prostu. - Nie będzie ci potrzebne imię, kapujesz?
Odwróciła się w stronę drzwi, by poszukać wsparcia u Erica, ale nie było go. A Claude wolała mieć teraz w ręku twarde argumenty.
- Eriiiiic! - krzyknęła przeciągając. - Doktorze Borowsky! Proszę przyjść i powiedzieć pannie Johnson to, co mi przy śniadaniu!
Zamiast Erica przez drzwi śmignął Elton i wskoczył dziewczynom do łóżka.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![](http://picsrv.fora.pl/meadow/images/spacer.gif) |
Jenefer Johnson Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Pią 23:20, 07 Sty 2011 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 723 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn
|
- Na Junonę, zabierz tą bestię! - pies wystraszył Jen do tego stopnia, że dziewczyna zerwała się z łóżka i odskoczyła o krok. - Ej, wyświni mi całe łóżko... i kłaków będę mieć pełno... - odwróciła się w kierunku drzwi, jakby dopiero teraz zrozumiała, co mówiła Claude.
- Doktor Borovsky tu jest? A co się stało? I o co chodzi z tą dżunglą i imieniem? - automatycznie poprawiła wciąż opadające ramiączko i zmarszczyła brwi. - Może słabo kontaktuję, ale chyba wciąż jeszcze śpię. Hej... jadłaś z doktorem śniadanie? - jej brwi dla odmiany powędrowały w górę, a jej usta rozciągnęły się powoli w uśmiechu. - No no, nie podejrzewałam cię o to, koleżanko...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![](http://picsrv.fora.pl/meadow/images/spacer.gif) |
Claude Beaumarchais Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Pią 23:35, 07 Sty 2011 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
- O co? - Claude otworzyła szeroko oczy, kilka sekund zajęło jej zorientowanie się, co JJ ma na myśli. Zerknęła na drzwi, by się upewnić, że Erica nadal nie ma. Ściągała rozbawionego Eltona z łóżka i nawet nie zastanawiała się, co mówi. - Śniadanie to jeszcze nic zdrożnego, prawda? Poza tym chyba nie byłoby się czego wstydzić, bo Eric jest niczego sobie... - urwała gwałtownie, a potem żartobliwe z groźnym wyrazem spojrzała na Jenefer. - Lepiej zapomnij o tym, co właśnie powiedziałam, jasne?
Przebywanie z JJ sprawiało, że Claude zapominała o całym tym syfie na wyspie. Cieszyła się z zaistniałej przyjaźni. Teraz roześmiała się, gdy zdołała w końcu zepchnąć psa na podłogę. Przysiadła na łóżku, spoważniała.
- Rozmawiałam z Erikiem o twoim pomyśle pałętania się po dżungli. - podniosła dłoń, dając znak, by JJ jej nie przerywała. - Tak, wiem. Ta chatka może być ważna. Ale ty nie możesz się przemęczać. Nie powinnaś iść. To opinia lekarza. Chyba nie chcesz, żeby były jakieś komplikacje, co? Ja na pewno nie chcę. A jeśli się nie zgadzasz, to... przykujemy cię do kaloryfera. - uśmiechnęła się lekko. - I to też jest zalecenie lekarza!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Claude Beaumarchais dnia Pią 23:36, 07 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
![](http://picsrv.fora.pl/meadow/images/spacer.gif) |
Eric Borovsky
|
Wysłany:
Pią 23:46, 07 Sty 2011 |
|
|
Dołączył: 04 Lis 2010
Posty: 123 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wszedł do domu przez pozostawione przez Claude, otwarte drzwi. Nie szukał dziewcząt ani chwili - usłyszał ostatnie zdanie Claude i śmiało skierował się w kierunku otwartych drzwi do jednej z sypialni. Wewnątrz, na łóżku siedziała Claude trzymająca psa, a obok, odziana jedynie w kusą koszulkę nocną, stała Jenefer.
- Po prawdzie to faktycznie jest moje zalecenie - odezwał się, splatając ręce na piersiach. - Za kostkę. Do kaloryfera. Panno Johnson, po prostu uważam, że powinna pani na siebie uważać. Nie powinna się pani forsować. A Claude... martwi się o panią. I podziela moje zdanie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![](http://picsrv.fora.pl/meadow/images/spacer.gif) |
Jenefer Johnson Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Sob 0:33, 08 Sty 2011 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 723 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn
|
- A wy co? - spojrzała na Erica, a potem na Claude. - Oboje przeciwko mnie? To nawet już połazić sobie nie mogę? Niedługo nawet joggingu mi zabronicie... A może mam siedzieć całe dnie na tyłku i patrzeć jak trawa rośnie?
Zdecydowanie nie podobało jej się, w jakim kierunku zmierza ta rozmowa. Była coraz bardziej naburmuszona i rozżalona. Ramiączko zsunęło się jej kolejny raz, ale już go nie poprawiała. Ruszyła w stronę drzwi i podniosła wzrok na stojącego w nich Erica.
- Przepraszam, ale muszę iść siku. Czy to może zbyt poważna wyprawa jak na mój stan?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
![](http://picsrv.fora.pl/meadow/images/spacer.gif) |
Claude Beaumarchais Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Sob 1:06, 08 Sty 2011 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Claude zamrugała ze zdziwienia powiekami. Czy JJ mówiła poważnie? Czy nie dotarło do niej, co mówiła? Nie bardzo wiedziała, jak się zachować, ale narastała w niej złość. Przeniosła wzrok na zdjęcie USG. Gwałtownie zerwała je ze ściany, a potem wcisnęła w dłoń przyjaciółki.
- Przypatrz się dokładnie, jak będziesz siedzieć na kiblu. - powiedziała ostro, marszcząc brwi. - Bo może ci pozostać tylko ta pamiątka. Myślisz nad imieniem, a nie potrafisz zadbać o istotę, której chcesz je nadać. Tyle znaczy dla ciebie ciąża?! Cieszenie się ze zdjęcia USG i wymyślanie imienia?!
Cofnęła się o krok, ręce włożyła w płytkie kieszenie spódnicy. Starała się uspokoić. W zasadzie nie miała przecież prawa krzyczeć na JJ, a zachowywała się, jak jakaś nawiedzona katoliczka.
- Jeśli coś stanie się dziecku, to nie wybaczysz sobie tego do końca życia. - powiedziała cicho, trochę niepewnie. - Nie zatrzymam cię siłą, ale liczę na twój rozsądek.
Nagle poczuła taką samą bezradność, jak przy myślach, że nic nie może zrobić z nieobecnością Jacoba. Bo czy miała jakikolwiek wpływ na rzeczywistość? JJ kolejny raz udowodniła, że nie. Claude czuła, że opada z sił. Cały zapał gdzieś się ulotnił. Przecisnęła na się na siłę między JJ i Erikiem i wyszła na zewnątrz do salonu. Tam usiadła na jednym z foteli i zatopiła twarz w dłoniach. Kiedy poczuła obok siebie futro, jedną ręką przygarnęła do siebie psa. Zastanawiała się bez większej nadziei, jakim sposobem może przekonać JJ, skoro dobro własnego dziecka nie było wystarczającym argumentem.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Claude Beaumarchais dnia Sob 14:24, 08 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
![](http://picsrv.fora.pl/meadow/images/spacer.gif) |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
![](http://picsrv.fora.pl/meadow/images/lewo.gif) |