|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Claude Beaumarchais Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Czw 14:41, 23 Cze 2011 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Domki mieszkalne rozmieszczone rzędami na niewielkiej porębie, prezentują się po prostu pięknie. Swym wyglądem przypominają ogromny ośrodek letniskowy. Wewnątrz każdego budynku znajdziemy cztery sypialnie, salonik, łazienkę, oraz kuchnię. Nie zapomniano również o skromnej piwniczce, w której ulokowano zapasy racji żywnościowych, starczających - jak nam się wydaje - na dobre kilka miesięcy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
Judy Walker Templers
|
Wysłany:
Nie 11:12, 26 Cze 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Maj 2011
Posty: 97 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
Zanim przekroczyła próg, trzymała już kuszę w pogotowiu, mając również przygotowane strzały. Burza - porywisty wiatr przy akompaniamencie piorunów i deszczu - sprawiała, że Judy byłaby przez nikogo niesłyszana nawet, gdy zaczęłaby śpiewać na całe gardło. To jednak nie było w jej zwyczaju, ale nucenie - owszem. Kobieta sięgnęła do klamki, a gdy drzwi ustąpiły, zaczęła poruszać ustami. Najpierw bezgłośnie, potem zaczął wydobywać się z nich czysty głos.
- I'm a rolling thunder, a pouring rain. I'm comin' on like a hurricane. My lightning's flashing across the sky. You're only young but you're gonna die.
Uśmiechnęła się uroczo, gdy dostrzegła w salonie dwóch mężczyzn. Wyglądała doprawdy paradoksalnie - uzbrojony wojownik z uśmiechem małej dziewczynki. Jeden z nich był przystojniakiem około trzydziestki, drugi... Judy od razu stwierdziła, że ma świńskie oczka oszusta. Wyglądał na takiego, kto mógł sprawiać kłopoty. Poza tym zwyczajnie nie spodobał się Walker. Bez zastanowienia wycelowała bełt w jego pierś. Strzeliła. Jeszcze zanim ciało opadło bezładnie, kusza była już wycelowana w drugiego mężczyznę.
- Jak się nazywacie? - rzuciła niemal swobodnie, jakby poznawała kogoś w barze.
Mężczyzna milczał długą chwilę z zaciętym wyrazem twarzy. W końcu odpowiedział.
- Trup to Ryan, ja nazywam się Malesworth.
- Przykro mi, Malesworth. To naprawdę nic osobistego... - przekrzywiła lekko głowę. - Nie. W zasadzie to bardzo osobiste. Zwyczajnie mi się to podoba.
Przyglądała się z uwagą mężczyźnie. Był przystojny. W typie Judy. Miał w oczach pewną determinacje, coś co nakazywało walczyć. I bezwiednie zaczęła się zastanawiać jaki byłby w łóżku. Przesłuchanie. - ta myśl mignęła jej w głowie. Nie chciałaby go krzywdzić, ale informacje bardzo by się przydały. Westchnęła. Czuła się jak uwiązany pies na smyczy Linusa. Obejrzała się kątem oka za siebie.
- Joshua? - wzrokiem nadal badała każdy ruch Maleswortha. - Hell's Bells, yeah, Hell's Bells. You got me ringing Hell's Bells. My temperature's high...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Joshua Coffman Templers
|
Wysłany:
Nie 11:40, 26 Cze 2011 |
|
|
Dołączył: 01 Kwi 2010
Posty: 264 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Ze stoickim spokojem krążył za Judy po wiosce aż trafił do domu zamieszkiwanego przez obcych. Ich miny były bezcenne, zwłaszcza gdy bełt wystrzelony przez Judy zabił jednego z nich. Ten drugi najwyraźniej nie był sparaliżowany strachem, jedynie wolą przetrwania.
Byłby z niego dobry materiał na jednego z nas. Tylko trzeba by było nieco zetrzeć niepotrzebne mu cechy.
- Czego chcesz Judy od mej osoby?
Rozumiał aluzję wyśpiewaną przez kobietę, a właściwie to tak się mu tylko mogło zdawać. Pewności nie miał żadnej. Oparł się o futrynę, lustrując wnętrze domku.
- Dziwi mnie fakt, że nie srasz po gaciach Malesworth. Ruda ze swym kochasiem uprzedzili o moim przybyciu?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Judy Walker Templers
|
Wysłany:
Nie 19:15, 26 Cze 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Maj 2011
Posty: 97 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
Malesworth nie wyglądał na kogoś, kto ma ochotę odpowiadać na pytania, co rozbawiło Judy. Wiedziała, że ta sytuacja się zmieni. Trzeba było tylko nacisnąć za odpowiedni sznurek. Z tym, że Judy miała teraz ochotę ciągnąć nie za to, co trzeba. Z mało ukrywanym żalem odwróciła głowę w stronę Joshui, przy czym nie spuszczała Maleswortha z muszki.
- Zaciągnij języka. - mruknęła zupełnie jak gładzona po grzbiecie kotka. - Zdobądź informacje. A ja...
Wykonała nieokreślony ruch ręką. Zamknęła na klucz drzwi frontowe, potem rozejrzała się po układzie domku. Cztery pokoje, w których nikogo nie było. otwarta kuchnia, wejście do spiżarni i łazienka. Ostatnie pomieszczenie najbardziej zainteresowało kobietę. Zrzuciła plecak przy wannie, po czym wychyliła się zza drzwi.
- Tylko nie uszkodź go za bardzo. Ja też chciałabym się nim zająć.
Na swój sposób. Zamknęła się w łazience, a po chwili leżała w wannie pełnej piany pachnącej wanilią. Odetchnęła. Uważała, że należy jej się chwila relaksu. I czystości.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Joshua Coffman Templers
|
Wysłany:
Nie 19:37, 26 Cze 2011 |
|
|
Dołączył: 01 Kwi 2010
Posty: 264 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Joshua wbił wzrok w Maleswortha, patrząc wprost w jego oczy. Owo połączenie wzrokowe przerwała Judy, przechodząc do łazienki, jednakże tylko na chwilę. Skoro obcy nie siadał, Joshua postanowił zrobić to pierwszy. Wygodnie rozłożył się na kanapie, kładąc swoje nogi na ciele zabitego mężczyzny.
- Może zatem na początek powiesz mi kim on był?
Odgłos dobiegający z łazienki niesamowicie denerwował Coffmana. Było to nawet widać po jego minie, coraz bardziej wykrzywionej z gniewu.
- Słuchaj no, Malesworth. Twoje położenie jest raczej niekorzystne, dlatego skup się, byś w przyszłości nie musiał mnie błagać o to abym Cię zabił i przestał przesłuchiwać. I w zasadzie to lepiej abyś zginął z mojej ręki niż z jej, bo ona stary jest cholerną wariatką, lubiącą zaciągać swoje ofiary najpierw do łóżka, by w trakcie zabawy poderżnąć im gardło.
Czuł się brudny, cholernie brudny ale w przeciwieństwie do Walker potrafił wytrzymać z tym o wiele dłużej.
- Dlatego ten tutaj miał szczęście, czego Ty przyjacielu, nie masz. Więc kim on jest? Ruda i jej kochaś byli tutaj? Gdzie są teraz?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Nie 20:07, 26 Cze 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Malesworth nie był tchórzem. Doskonale orientował się w swoim "niekorzystnym" położeniu, więc nie zamierzał milczeć. O Rayu mógł powiedzieć tylko tyle, że razem mieszkali i że koleś miał aspiracje do zarządzania całą wioską, co mu się średnio udawało. Z początku nie bardzo kojarzył o co chodzi z "Rudą i jej kochasiem". Jednak szybko się zorientował, że może chodzić o dziewczynę, której nikt nie kojarzył z samolotu i o Petera Edwardsa, który podobno był z nią widziany. Malesworth powiedział też - dość zdawkowo - o spotkaniu w Pubie. W ogóle każde jego zdanie było wyważone i konkretne, tak, jakby chciał to załatwić szybko. Stał przy sofie, nie ruszając się z miejsca. Był czujny, uważny, gotowy do ataku. Nie dało się tego nie zauważyć.
- Nic więcej nie wiem. - zakończył, zerkając na drzwi od łazienki. - Jakie mam szanse na przeżycie?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Judy Walker Templers
|
Wysłany:
Wto 10:34, 28 Cze 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Maj 2011
Posty: 97 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
Wyszła z łazienki akurat wtedy, gdy padło pytanie. Była obwinięta w ręcznik, ociekające wodą włosy związała na czubku głowy w rozczochranego koka. Bez kuszy wyglądała zupełnie niewinnie i ta niewinność odejmowała jej nieco lat.
- Lubię go. - uśmiechnęła się lekko do Coffmana. - Zadaje konkretne pytania.
Człapiąc mokrymi stopami po podłodze skierowała się do kuchni. Przy każdym ruchu spod ręcznika wystawał niewielki nóż przypięty do opinającego udo paska. Rozmowę Joshui z Malesworthem słyszała w strzępach, ale nie przejmowała się tym. I tak zamierzała sama dowiedzieć się tego, czego chce.
- Więc? Gdzie jest Donowan? - rzuciła przez ramię, wyszukując w szafkach kawę. Nie znalazła i ze złością trzasnęła drzwiami od szafki. - Do diabła! Kogo w tej dziurze mam zabić, żeby napić się kawy?!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Joshua Coffman Templers
|
Wysłany:
Śro 10:16, 29 Cze 2011 |
|
|
Dołączył: 01 Kwi 2010
Posty: 264 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
- Może właśnie gdybyś nie zabijała, to miałabyś teraz właśnie kawę?!
Joshua na chwilę odwrócił wzrok od Maleswortha, kierując go w stronę kuchni.
- Będę z Tobą szczery. Twoje szanse na przeżycie są marne. Chyba że wygrzebiesz ze swojej pamięci coś ciekawego odnośnie życia na tej wyspie. Ponadto wspomniałeś, że ten tutaj Ray, miał aspiracje do panowania nad wioską, a więc musiał dużo wiedzieć. A Ty z nim mieszkałeś, nie mówił Ci niczego intrygującego?
Coffmanowi nagle poprawił się nastrój. Znacznie. Nawet do tego stopnia znacznie, że gdy Judy trzasnęła szafką, nie mógł się opanować.
- Judy? - zawołał śpiewnym głosem - Wiesz co się właśnie wydarzyło? Wiesz, że zabiłaś lidera intruzów?
Świadomość, że Judy Walker też spieprzyła sprawę, była tak podnosząca na duchu, że głos Coffmana przesączony był satysfakcją i rozbawieniem. Rozkoszował się na samą myśl jak będzie wyglądała jej reakcja. Dlatego na wszelki wypadek wyjął nóż i trzymał go w pogotowiu.
- Przygotuj się stary, nadchodzi John Rambo.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Judy Walker Templers
|
Wysłany:
Śro 13:32, 29 Cze 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Maj 2011
Posty: 97 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
W dalszym ciągu przeszukiwała szafki, gdy Joshua pozwolił sobie zauważyć, kim był trup. Wyczuła w jego głosie drwinę, sugestię, że coś zrobiła źle. Że nawaliła. Znów trzasnęła drzwiczkami od szafki. O wiele mocniej. O wiele bardziej agresywnie. Aż naczynia wewnątrz zadrżały. Odwróciła się, by spojrzeć na Coffmana wzrokiem pełnym furii.
- Gówno, a nie lider. - warknęła przez zaciśnięte zęby. - Prawdziwy lider nie dałby się załatwić w tak głupi sposób.
Gdzieś głęboko w umyśle coś mówiło Judy, że Coffman może mieć rację. Jednak przekonanie, że ona nie popełnia błędów było głośniejsze. Ale mimo wszystko - jad złości wypełniał żyły kobiety. Wyciągnęła nóż i podeszła do Maleswortha, zmuszając go, by się cofnął i usiadł na sofie. Odeszła jej ochota na cokolwiek, prócz zdobywania informacji. Usiadła okrakiem na ofierze, którą od działania powstrzymywał chyba tylko nóż przytknięty do gardła. Podwinięty ręcznik ukazywał część nieźle zbudowanych pośladków Walker.
- Wierz mi. - szepnęła zimno Malesworthowi do ucha. - Nie chcesz, żebym była niezadowolona. Więc zapytam tylko raz: gdzie jest ruda Maja Donowan. Co wiesz o trupie? Z kim się przyjaźnił, gdzie bywał i co wiedział? To tak na początek.
Odwróciła się przez ramię w stronę Coffmana. Oczy miała zmrużone i złe.
- A ty zrób mi, do kurwy nędzy, kawę!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Śro 22:22, 29 Cze 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Malesworth nie miał wyjścia. Zaczynał nie mieć absolutnie żadnych wątpliwości co do szaleństwa kobiety. Jednak nie miał zbyt wielu informacji, którymi mógłby okupić swoje życie. Nie wiedział, co się stało z Peterem i Mają, więc mógł powiedzieć tylko tyle, że nie ma ich w miasteczku. Natomiast sytuację Raya opowiedział tak, jak ją widział - mężczyzna miał aspiracje do bycia liderem, ale niecała połowa w ogóle słuchała, co ma do powiedzenia. Umiał szybko podejmować decyzje, ale brakowało mu charyzmy. Na pewno chciał mieć po swojej stronie niejakiego Collisa Lancastera, a najczęściej i w najbardziej konspiracyjnych warunkach spotykał się z wioskowym lekarzem, Ericiem Borovskym, który aktualnie powinien przebywać w przychodni. Takie informacje usłyszała Judy. Malesworth chciał sobie ją zjednać. Mając na uwadze wcześniejsze słowa obcego mężczyzny i widząc upodobania szalonej kobiety, położył jej dłonie na kolanach i przejechał po udzie do góry, aż do linii ręcznika. Miał nadzieję, że to zadziała na jego korzyść.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Joshua Coffman Templers
|
Wysłany:
Śro 23:10, 29 Cze 2011 |
|
|
Dołączył: 01 Kwi 2010
Posty: 264 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
- Gówno, a nie lider. Prawdziwy lider nie dałby się załatwić w tak głupi sposób.
Gdy Judy weszła, Josh bawił się nożem.
- Przywykłaś do innych standardów niż te które reprezentuje Linus. Nie wiń się więc za tę drobnostkę. Mamy w końcu Maleswortha, który mógłby nam posłużyć do innych celów niż satysfakcja z zabrania mu życia.
Przyglądał się poczynaniom kobiety, nie ruszając się z miejsca dopóki Malesworth nie zaczął jej obmacywać. Dopiero wtedy ruszył się z miejsca i przystanął na chwilę przy nich obojgu.
- Jak sobie życzysz szefowo. W końcu to ty tutaj rządzisz.
Ręką dotknął kręgosłupa kobiety, powoli przesuwając ją w dół. W odpowiednim momencie przerwał tę czynność, wychodząc do kuchni. Rozpoczął przeszukiwanie zawartości szafek, mając nadzieję oprócz kawy znaleźć także alkohol. Sama myśl o tym sprawiła, że czynności zaczął wykonywać żwawiej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Judy Walker Templers
|
Wysłany:
Czw 9:15, 30 Cze 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Maj 2011
Posty: 97 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
Dotyk dłoni Maleswortha skwitowała wyzywającym uśmiechem. I przytknięciem noża do szyi mężczyzny. Cieniutka stróżka krwi wyciekła spod ostrza. Na początku stwierdziła, że to wynik chęci spełnienia oczekiwań żeby zachować życie. Jednak jej egocentryzm i przerysowane mniemanie o swojej wartości szybko podpowiedziały, że to mężczyzna zwyczajnie nie może się jej oprzeć. Cokolwiek nim kierowało nie zmieniało faktu, że był zdecydowany. A Judy lubiła zdecydowanie. Była nawet skłonna dać mu trochę radości w życiu, zwłaszcza, że miał perspektywy nie większe niż samiec jętki.
Ale Joshua Coffman wykonał ruch.
Judy przeszedł dreszcz. Zawsze na nią działał i chociaż czasem chciała móc ignorować jego zachowanie, to nie mogła. Tak, jak teraz. Przeciągnięcie dłonią po kręgosłupie - choć krótkie i zdawkowe - było o wiele bardziej przyjemniejsze niż nawet milion dłoni Maleswortha. Odwróciła się gwałtownie, gdy Coffman wychodził do kuchni. Spojrzenie jej złagodniało, furia została zastąpiona przez coś zupełnie innego. A ponieważ Judy straciła zainteresowanie Malesworthem, wymierzyła mu silny i umiejętny cios między oczy. Głowa nieprzytomnego mężczyzny opadła na ramię.
Kiedy wchodziła do kuchni, Joshua odnalazł już nie tylko kawę, ale i butelkę złocistego alkoholu. Nie wiedziała jakiego, nie dostrzegła etykiety. Podchodząc do Coffmana rozwiązywała ręcznik, a gdy była przy mężczyźnie oplotła jego szyję ramionami, trzymając ręcznik niczym pelerynę. Dotyk mokrego ubrania Joshui na nagich piersiach wcale nie był nieprzyjemny. Musiała stanąć na palcach, by jej usta były tuż przy ustach mężczyzny.
- Chyba nie jesteś zazdrosny? - uśmiechnęła się łagodnie
Na twarz Judy znów wrócił niewinny wyraz. Tak, jakby przed kilkoma chwilami nie zabiła Raya, jakby nie wpadła w furię, jakby nie przystawiała noża do gardła Maleswortha i nie pozbawiła go przytomności. Tak, jakby Judy Walker nie była szalona.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Czw 22:13, 30 Cze 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Coffman rzucił krótkie spojrzenie ponad głową Walker na nieprzytomnego mężczyznę, potem na martwego. Nie sądził, że dostrzeże coś nowego, ale zza paskiem Raya tkwiła broń. Broń ledwo widoczna pod bluzą.
Deszcz padał z coraz mniejszą siłą, zniknęły błyskawice i grzmoty. Powietrze stało przyjemnie rześkie. Zapadła cisza.
W południe zza ustępujących chmur nieśmiało wyjrzało słońce.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Game Master dnia Pią 23:47, 01 Lip 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
Joshua Coffman Templers
|
Wysłany:
Pon 14:05, 04 Lip 2011 |
|
|
Dołączył: 01 Kwi 2010
Posty: 264 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Uśmiechnął się króciutko, troszeczkę jadowicie.
- Nigdy nie byłem zazdrosny. Ja tylko miałem nadzieję popatrzeć jak wyglądasz w akcji z innym. Mniejsza o to czy straciłby przy tym życie, tak czy siak byłby to niesamowity widok.
Nie dopuszczę do tego aby zauważyła broń przede mną.
Tak więc kontynuował tę erotyczną grę dalej. Zauważył że Judy chciała coś powiedzieć, dlatego zatkał jej usta swoimi.
- Zaraz wrócę i dokończymy zabawę.
Joshua Coffman opuścił Judy Walker i w dwóch susach znalazł się przy zwłokach Ray'a. Bez zastanowienia chwycił broń, wymierzając ją w obraz na ścianie. Nie nacisnął jednak spustu, wyobraził to sobie. Wtedy poczuł się znacznie silniejszy. Jego uśmiech był teraz znacznie szerszy.
- Judy?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Judy Walker Templers
|
Wysłany:
Pon 18:38, 04 Lip 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Maj 2011
Posty: 97 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
Nie lubiła, gdy ktoś kazał jej czekać. Gdy Coffman kazał jej czekać. Gdy myśli zajmowało mu coś innego. I nie podobała jej się perspektywa tego, że tak chętnie oglądałby jej seks z Malesworthem. Wręcz napawała ją obrzydzeniem. Przecież powinnam być tylko jego!, zagryzła wargę. Obsesyjnie pragnęła być adorowana, wiedziała, że na to zasługuje, że jest tego warta. Ze zmarszczonymi lekko brwiami obserwowała jak mężczyzna zmierza do trupa. Zdążyła już obwiązać się ręcznikiem, gdy w dłoni Joshui pojawiła się broń, powodując u niego szeroki uśmiech. Wyraźnie był pewniejszy siebie. Jakby posiadanie spluwy przedłużało penisa. Judy otworzyła szerzej oczy. Przerwałeś z powodu broni? Kawałek metalu jest ważniejszy ode mnie?! Zacisnęła mocno pięści, aż paznokcie wbiły się w skórę, a knykcie zbielały. Bez zastanowienia sięgnęła po kubek z kawą i cisnęła go pod nogi Coffmana. Czarny płyn ciągnął się łukiem od kuchni po salon, ceramiczny kubek roztrzaskał się o parkiet. Mogła celować w głowę, ale przecież chodziło tylko o demonstrację. Tego nauczyła się z filmów.
- I co niby zamierzasz zrobić z tą bronią? - uśmiechnęła się uroczo, ale z kącików ust sączyła się wściekłość.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|