|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Joshua Coffman Templers
|
Wysłany:
Sob 21:44, 17 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 01 Kwi 2010
Posty: 264 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Mężczyzna przebiegł obok, nie zauważywszy go.
Wspaniale...
Wyprostował się, namyślając się jednocześnie gdzie ugodzić go nożem.
Szybka śmierć, powolna, czy bardziej bolesna?
Przypomniał sobie jednak, że nie przyszedł tutaj po to, aby zabijać. Ben z całą pewnością nie przyjmie z aprobatą wieści, że prawdopodobnie zabił dwie osoby podpalając domek. A ile w sumie mężczyzna mógł widzieć, biegnąć za Joshem? W sumie niewiele, skoro nie zauważył go przykucniętego za drzewem. Musiał podjąć decyzję szybko i zrobił to w następnej chwili. Dał parę długich kroków, wymierzając mężczyźnie rękojeścią noża mocny cios w głowę. Zanim jednak się to stało, mężczyzna musiał zdać sobie sprawę z tego, że wpadł w pułapkę. Na pewno słyszał jak podbiega, zresztą nawet nieco zdołał odwrócić głowę. Teraz jednak nie miało to znaczenia, bo mężczyzna osunął się na ziemię z głośnym jękiem. Joshua wetknął nóż za pas i złapał mężczyznę za nogi, zaciągając go do dżungli.
[Dżungla]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
Lynette
|
Wysłany:
Sob 22:29, 17 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 428 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
- Carmen - powiedziała cicho Lynette na widok kobiety - ktoś tu był. To chyba Curtis. To on zabił Minę i Daphne. A teraz może zrobić krzywdę Samowi - zacisnęła mocniej palce na dłoniach Carmen.
Ból głowy nie dawał za wygraną, jednak Lynn patrzyła już na świat bardziej przejrzystym wzrokiem.
- Widziałaś Jen? Znalazła Ryana? Muszą pomóc Samowi - zarzuciła sąsiadkę potokiem słów - Boże, byłam głupia. Na co ja liczyłam? Tam na zewnątrz? Ugasili ogień?
Zawahała się, po czym zadała ostanie pytanie, które najbardziej ciążyło jej na sercu.
- Czy Peter był w środku?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Jenefer Johnson Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Sob 22:35, 17 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 723 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn
|
Zobaczyła, że Ryan wbiega do domku. Sama zatrzymała się przy schodach na werandę i rozejrzała uważnie. Nie wydawało jej się, że cokolwiek można zrobić jeszcze WEWNĄTRZ domu... Ostrożnie, starając się zrobić jak najmniej hałasu, zaczęła obchodzić dom dookoła, aż znalazła się pod oknem sypialni Lynn.
Mrużąc oczy i trzymając oburącz skierowaną ku ziemi broń, powoli ruszyła w dżunglę. Gdzieś tutaj powinien być zarówno Sam jak i tajemniczy napastnik...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Carmen Hierro
|
Wysłany:
Sob 22:40, 17 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 07 Mar 2010
Posty: 303 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Carmen nie wiedziała co ma zrobić, usiąść z nią? Może wyprowadzić na taras? Tak, widok z tarasu na ten cały panujacy chaos by jej z pewnością nie pomógł.
- Spokojnie. Weź glęboki wdech. - Kazala dziewczynie to zrobić i nie uznawała sprzeciwu.
- Tez się o niego martwię, myślę, ze przeżył. Mam taką nadzieję. - Spojrzala w bok, za okno. Nagle jej się przypomniała propozycja wycieczki na plażę.
- Lynn! Peter może być na plazy, musi tam być. - Nie potrafiła uwierzyć w to, aby Pit tam spłonął, poprostu nie potrafiła.
Stała przed kobietą, sprawiała wrażenie jakby chciała już wybiec z domku. Jej oczy mówiły jednoznacznie: biegiem na plażę!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Ryan Crower
|
Wysłany:
Sob 22:49, 17 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 430 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Rozejrzał się po domku. Nie zauważył żadnego napastnika. Odwrócił się. Jen nie szła za nim.
Cholera... A ta gdzie?
Wybiegł z domku, rozejrzał się po okolicy i zobaczył niewyraźny zars dziewczyny. Pobiegł cicho za nią.
W co ja się pakuję?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Lynette
|
Wysłany:
Sob 22:52, 17 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 428 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Słowa Carmen napełniły jej serce nadzieją. Zapomniała o tej całej cholernej wycieczce. Peter mógł być na play, może nawet wziął ze sobą kilka osób i teraz bawili się w najlepsze nie wiedząc o pożarze. Zrobiła niepewny krok do przodu, ale tylko dzięki temu, że wciąż trzymała za ręce Hiszpanki nie przewróciła się na ziemię.
Carmen sprawiała wrażenie gotowej do wyruszenia na plaże.
- Biegnij po niego Carmen - powiedziała do kobiety.
Błagam niech będzie na plaży.
Razem wyszły do kuchni. Szklanka wody, oto czego teraz potrzebowała.
- Poradzę sobie - dodała, widząc niepewność w oczach Carmen - znajdź Petera. Żywego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Carmen Hierro
|
Wysłany:
Sob 23:13, 17 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 07 Mar 2010
Posty: 303 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Carmen podeszła do Lyett i objeła ją.
- Uważaj na siebie. - Trzymała ją w ramionach wypowiadając te słowa. Gdy skończyla, wybiegła na zewnątrz. prosto do dżungli.
[dzungla]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Lynette
|
Wysłany:
Pon 20:35, 19 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 428 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Lynette potrzebowała chwili, aby się pozbierać. Szklanka zimnej wody, odpoczynek i paczka mrożonych warzyw, przyłożona do głowy, sprawiały, że powoli dochodziła do siebie. Westchnęła tylko, gdy spojrzała, na wciąż stojące na stole wino.
Aż takich zawrotów głowy się nie spodziewałam - pomyślała, ze szczyptą ironii.
Podniosła się z krzesła i podeszła do okna, wychodzącego na plac. Otworzyła je, wpuszczając jednak zamiast orzeźwiającego, nocnego powietrza, zapach spalenizny i fragmenty popiołu, które roznosił wiatr.
Spojrzała w niebo. Nawet pogoda sprawiała wrażenie być przeciwko nim. Poprzedniej nocy lało jak z cebra, a teraz nie zanosiło się na nawet najmniejszy deszcz.
Z uporem odwracała myśli od swojego pokoju. Wiedziała, że Curtisa już tam nie ma, ale świadomość, że po raz kolejny ten przerażający człowiek naruszył jej przestrzeń, jej prywatność. Był tam, dotykał jej rzeczy, może czegoś szukał.
Lynette usiadła na parapecie, ciągle nie czuła się jeszcze najlepiej.
Z tego miejsca przynajmniej miała pewność, że zobaczy wracającą Carmen.
Z Peterem, oczywiście.
Nie wiedzieć czemu, powróciły teraz do kobiety wspomnienia nieznajomego z samolotu. Mężczyzna ciągle stanowił jeden z punktów na nieskończenie długiej liście rzeczy stanowiących zagadkę. Jego groźby, nie raczej ostrzeżenia dziś wydawały się Lynette dużym niedopowiedzeniem.
A może ten mężczyzna po prostu znał Curtisa. Wiedział, że to psychopata ze skłonnościami do agresji. Mnie wybrał całkiem przypadkowo. Po prostu chciał, nie robiąc dookoła siebie szumu ostrzec kogoś z uczestników projektu. Wiedział, że prędzej czy później kimś się z tą wiedzą podzielę. Lepsze akie wytłumaczenie, niż żadne. Tylko gdzie tu sens?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lynette dnia Pon 20:35, 19 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Pon 20:37, 19 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Dzień: 10
Pierwsze promienie słońca rozjaśniły noc. Poranna mgła opadła na wyspę. Mimo wszystko dzień zapowiadał się ciepło, aczkolwiek pochmurno.
W miasteczku domek z numerem 3 reprezentował sobą już tylko zgliszcza. Po wybuchu zdezorientowani uczestnicy White Raven nie zmrużyli już oka. Niektórzy plątali się po placyku, próbując się zorientować co tak właściwie się stało. Inni – zatrzasnęli się we własnych mieszkaniach.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Game Master dnia Pon 20:57, 19 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
Snuffer
|
Wysłany:
Wto 23:18, 20 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 14 Mar 2010
Posty: 571 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce
|
Stanął przed domem Ann. W każdym razie tak mu się wydawało że to jej dom.
- Paaaaani Doooktor?
Wyjął piwo z kieszeni i próbował otworzyć je o kamień leżący w pobliżu. Skończyło się na zadrapanej ręce. Z parapetem poszło lepiej. Wypił kilka łyków i zaczął pukać do drzwi.
- Dzwoniiiąąąc do doktora miłość!!
Zaczął zawodzić i nucić rzewne rockowe kawałki z lat 70. Spodobało mu się to. Piwo nie przestawało działać, od kilku godzin znów był wesoły. Rozejrzał się.
- Eee, ma ktoś fajki?
Nie otrzymał odpowiedzi w ciągu 3 sekund, więc znowu odwrócił się w stronę drzwi.
- Aaaannn.. Zszyj mnieee!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Lynette
|
Wysłany:
Śro 8:51, 21 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 428 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Lynette ocknęła się z płytkiego snu na kanapie w salonie. Nawet ie wiedziała, w którym momencie zasnęła. Podniosła głowę i rozejrzała się po wnętrzu. Wyglądało na to, że nastał już ranek. Carmen miała już wystarczająco dużo czasu, aby dotrzeć na plażę i znaleźć Petera. O ile tam był.
Lynn pomasowała obolałe skronie. Do jej uszu dotarły wpadające przez wciąż otwarte okno nawoływania, które zaraz przemieniły się w piosenkę.
Cholera jasna, kto ma teraz czelność urządzać sobie festiwale?
Podniosła się powoli i wykonała kilka skłonów, rozprostowując kości.
Otworzyła drzwi szybkim ruchem i zmierzyła wzrokiem stojącego przed za nimi człowieka. Widywała go kilka razy na placyku, nigdy jeszcze jednak w takim stanie.
- Ann nie ma - powiedziała, próbując gestem dłoni uciszyć mężczyzn. Zauważyła krew - Jest w przychodni. Jeśli masz siłę śpiewać, to na pewno sam tam trafisz - dodała, chcąc zamknąć drzwi.
[i]Przychodnia! Tam może być Peter, albo Sam.[/i
- Albo poczekaj - wyszła na werandę - Pójdę z tobą.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Snuffer
|
Wysłany:
Śro 13:48, 21 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 14 Mar 2010
Posty: 571 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce
|
Uśmiechnął się do kobiety, nie znał jej imienia.
- Ok, dzięki. George jeestem..
Uniósł butelkę z piwem.
- Poczęstujesz się?
Cieszył się bardzo że kobieta pójdzie z nim gdyż za cholerę nie miał pojęcia gdzie była przychodnia, a w takim stanie poszukiwania raczej nie dałyby pożądanych efektów.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Lynette
|
Wysłany:
Śro 15:20, 21 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 428 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
- Lynette - przedstawiła się machinalnie, schodząc ze schodów. George sprawiał wrażenie całkowicie niezaznajomionego za całą sytuacją, ale ona nie czuła się na siłach, żeby teraz o tym komuś opowiadać. Poza tym ciekawe, czy w tym stanie cokolwiek by zapamiętał. Posłała mężczyźnie nieprzyjazne spojrzenie, gdy ten uniósł do góry butelkę.
- Nie - odpowiedziała - i tobie też już nie radzę - dodała po chwili. Ukradkiem spojrzała na ślady krwi na twarzy sąsiada.
Jakby Anna i tak już nie miała nadmiaru pracy.
[placyk -> przychodnia]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Kathie van Dijk
|
Wysłany:
Śro 22:47, 21 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 21 Kwi 2010
Posty: 6 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
...a Kathe znów siedziała w swoim pokoju, robiąc coś w palmtopie, i generalnie rzecz biorąc, nie zważała w ogóle na to co się dzieje dookoła...Trzeba będzie coś zjeść... przeszło jej przez myśl, i grzebała dalej..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Kathie van Dijk
|
Wysłany:
Czw 22:22, 22 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 21 Kwi 2010
Posty: 6 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
- Jakieś niedobre to wino... marne jak na śniadanie - upiła łyk, ze stojącej w kuchni butelki, zabrała szarą kurtkę, Palm'a i po prostu wyszła... - Trzeba się tu w końcu rozejrzeć, zaczyna się robić całkiem 'swojo' ... No i może znajdzie się jakiś drugi miłośnik zielonego, może by się nawet podzieliła...
[drewutnia]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kathie van Dijk dnia Czw 22:32, 22 Kwi 2010, w całości zmieniany 6 razy
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|