|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Claude Beaumarchais Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Wto 15:18, 25 Sty 2011 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Zatrzymała się w progu domku, nie wypuszczając klamki z rąk. Poruszała drzwiami w jedną i drugą stronę zupełnie bezwiednie. Zastanawiała się nad tym, że praktycznie nigdy nie zamykała ich na klucz. W chwilach największego poczucia zagrożenia - oczywiście, ale normalnie o tym nawet nie myślała. Nawet nie wiedziała, gdzie podziała klucz do swojego domku. Po chwili zatrzasnęła drzwi.
I tak wszelkie zabezpieczenia tracą tu na wartości.
Już w drodze do pokoju Jacoba zaczęła rozpinać spódnicę, bo chciała się przebrać w wygodniejsze ciuchy. Nie spodziewała się, że ktokolwiek będzie w domku, ale i tak krzyknęła bezbarwnym głosem:
- Robert! Jacob! Jesteście? - a kiedy odpowiedziała cisza, dodała. - To może chociaż Johnny Deep albo Brat Pitt?
Nikt? A to szkoda... - zmarszczyła nos, jakby naprawdę zależało jej na towarzystwie amerykańskich sław. Potem przebrała się w krótkie szorty i zaczęła przeszukiwać szafki w kuchni. Nie znalazła tego, co szukała, więc znów przeszła do pokoju Jacoba, bo znając Uppera na pewno miał coś zachomikowane. Bez większego skrępowania przeszukała pokój, chociaż starała się trzymać z daleka od rzecz Jacoba, by nie naruszać jego prywatności. W końcu znalazła butelkę whisky. Elton przekrzywił łeb, wpatrując się w swoją przybraną panią.
- Nie patrz tak na mnie, kochanie. - mrugnęła do psa. - Jak znajdziesz lepszy sposób na stres i wszystko to, co się dzieje na wyspie, to po prostu daj mi znać, ok?
Najpierw zamierzała zrobić sobie drinka, ale ostatecznie odkręciła butelkę i pociągnęła duży łyk z gwinta. Zakrztusiła się, chwilę musiała łykać powietrze, by się uspokoić. Potem włączyła The Who z jednej z winylowych płyt i zabrała się za sprzątanie. Brudne rzeczy z pokoju Jacoba wrzuciła do łazienki (potem okazało się, że musi zrobić aż trzy serie prania). Pokój uporządkowała, poskładała czyste ciuchy, ułożyła przedmioty, pościerała kurze. W którymś momencie znalazła zeszyt od Guido i przez chwile myślała, że znowu się załamie, jednak regularnie opróżniana butelka whisky utrzymała Claude w optymalnym stanie emocjonalnym. Kiedy już skończyła z pokojem Jacoba, zajęła się kuchnią i łazienką. Po wnętrzu domku rozszedł się zapach środków czyszczących, od którego Francuzce kręciło się w głowie.
Po dwóch godzinach było tak czysto, że można było jeść z podłogi. I Claude co prawda burczało w brzuchu, ale nie miała już sił, żeby cokolwiek sobie ugotować. Nastawiła więc tylko kolejną płytę na gramofonie i upadła z cichym westchnieniem na salonową sofę, przytulając do siebie na pół opróżnioną butelkę. Stopy, które położyła na oparciu sofy, już po chwili poruszały się w rytm melodii. A Claude znów pociągnęła łyk z butelki. Obiecywała sobie przy tym, że jeśli JJ ruszy do zachodniej części dżungli, a Jacobowi coś się stanie, to bez zastanowienia nakopie im do tyłków. Złością chciała zakamuflować troskę o przyjaciół.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
Claude Beaumarchais Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Wto 21:25, 01 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wciąż nieopróżniona butelka whisky leżała na piersi Claude, a dziewczyna wsłuchiwała się bez większego zainteresowania w kolejny przebój the Who. Pustka w głowie, przeplatana zupełnie luźnym i niemal nieuchwytnymi myślami, przytłaczała. Ani wysiłek, ani chwila samotności, ani nawet nadmiar alkoholu nie mogły całkowicie zrelaksować Francuski. Aż zaczęła rozpaczliwie zastanawiać się, co odciągnęłoby ją od wyspowych wydarzeń i całej tej paranoi. Żadne z możliwych rozwiązań nie wydawało jej się właściwym. Ale czy to ma teraz jakieś znaczenie? - odstawiła resztki whisky na ławę. - Czy na wyspie pozostało nam cokolwiek ze świata zewnętrznego prócz mętnej moralności? Niemal stoczyła się z łóżka. Czuła, że kręci jej się w głowie, ale też niespecjalnie wyobrażała sobie, że pozostanie na sofie przez całą wieczność. Elton niepewnym szczeknięciem zaznaczył swoją obecność, nie było w tym jednak nic z energii.
- Odpocznij, przyjacielu. - nachyliła się nad psem i podrapała go za uchem. - Nie musisz się forsować przy moim boku.
Naprawdę wolała, by pies został w mieszkaniu. Nie wyglądał na zdrowego i Claude bardzo się o niego martwiła. Najwyraźniej tęsknota za Dylanem robiła swoje. Dziewczyna westchnęła ciężko, po czym skierowała się w stronę drzwi. W końcu była chyba coś winna Ericowi, a lada moment mógł zapaść zmrok. Nie wiedzieć czemu myślała przy tym o Jacobie. Odruchowo przeczesała włosy.
Chyba wolałabym być trzeźwa.
[placyk -> przychodnia]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Śro 23:25, 02 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Mgła opadła na wyspę, otulając ją niczym płaszcz. Widoczność spadła do zaledwie 2-3 metrów, trudno było się nie zgubić nawet na placyku. Dżungla nadal milczała, ale było w tym raczej coś upiornego, a nie kojącego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Nie 17:31, 06 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Dzień 21
Kolejny dzień wyznaczył koniec trzeciego tygodnia uczestnictwa w projekcie White Raven. Zaledwie trzeciego tygodnia. A mieszkańcy Ras-Shamry mieli już za sobą morderstwa szaleńca, upiory, nieprzewidywalną i kapryśną pogodę, nieuchwytnego faceta w ciemnym garniturze oraz podejrzane ostrzeżenia przed wschodnią częścią wyspy. Ludzie byli zaniepokojeni i przestraszeni, niektórzy zaczęli popadać w panikę. Jednak dopóki zapasy żywności były znaczne (wszak ekipa White Raven zapewniła zapasy na kilka miesięcy), mieszkańcy zachowywali się względnie spokojnie. Tym bardziej, że Ray rozgłaszał wszem i wobec, że wszystko z pewnością jest częścią projektu.
O poranku mgła nadal zalegała na wyspie, ale już rzadsza. Sprawiała upiorne wrażenie, co nie mogło przyćmić faktu, że widoczność jest już całkiem niezła. Dżungla nadal tkwiła w swym uśpieniu. Albo gotowości do skoku.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Jenefer Johnson Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Pią 21:10, 11 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 723 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn
|
Wchodząc do domu Claude - czy raczej domu Jacoba - rozejrzała się po salonie. Nie chciała, by jej słowa usłyszał ktokolwiek oprócz przyjaciółki. Nawet, jeśli miał to być Robert lub Jacob.
- Bo zobaczyłam ducha - odpowiedziała dopiero teraz, przysiadając na poręczy pobliskiego fotela i łapiąc równowagę, gdy mebel się zachwiał. - Ta mała poczwara była u mnie w łazience. Ale tym razem było coś więcej... Zrobiło się okropnie zimno. I jej obecność była... jakaś taka strasznie przytłaczająca. I materialna. Nie wiem, jak to nazwać, ani opowiedzieć - żachnęła się. - Ale była straszna. Wcześniej można było pomyśleć, że to normalne dziecko, tylko z jakimiś odchyłami. To znaczy nienormalne. To znaczy...
- Ona wie o ciąży - dodała po chwili. - I chce, bym oddała dziecko. Tak przynajmniej mówiła. Nie wiem komu, jak, ani o co chodzi, ale jest na mnie zła... - Podniosła wzrok i spojrzała na Claude. - Teraz zaczynam się bać na serio.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Claude Beaumarchais Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Pią 21:48, 11 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Claude klękała przy Eltonie. Mechanicznie czochrała psa po sierści na szyi. Całą uwagę skupiła na słowach Jenefer. Nawet nie zauważyła, gdy pies wywinął się z tych objęć bez uczucia i czmychnął do kuchni. Po chwili było słychać chlupot wody w misce. Dziewczyna przysiadła przy przyjaciółce, wciąż zamyślona.
-To się kupy nie trzyma... - szepnęła bardziej do siebie. Później zwróciła się do JJ. - Podobno takie duchy zawsze czegoś chcą, są niespokojne z jakiegoś powodu. Pamiętam, że przy spotkaniach ze mną wrzeszczała, że nienawidzi... ale kogo i za co? Z kolei jak byłam w zachodniej części, pląsała niczym na przedstawieniu szkolnym... Nie pamiętam, co mówiła. Byłam w szoku... - myślała głośno. - Teraz czepia się twojego dziecka. A nawiedziła chyba większość z projektu. Widzisz w tym jakiś sens? Jakiś schemat?
Przy ostatnich słowach spojrzała na blondynkę. Była blada i wyraźnie przestraszona. Claude ścisnęła dłoń JJ.
- Nie martw się. Jak będziemy trzymać się razem, to wszystko będzie dobrze... - pocieszała, ale przerwała. Zamknęła oczy, marszcząc w trosce brwi. - Ok, nie mogę obiecać, że będzie dobrze. Ale postaramy się przecież chronić siebie nawzajem. Zostań na razie u mnie, w porządku? - uśmiechnęła się lekko i znów przeniosła wzrok na JJ. - A jak ten upiorny bachor nas odwiedzi, to mu dokopiemy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Jenefer Johnson Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Pią 23:54, 11 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 723 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn
|
- Jasne... - siąknęła nosem, zbierało jej się na łzy. Oczywiście. Popłacz sobie, na pewno ci ulży. Dzieciak z ciebie, Jen! - Dzięki za zaproszenie. Chociaż nie wierzę, że byłybyśmy w stanie "dokopać" tej wampirelli. Bo... to takie moje niejasne odczucie, ale mam wrażenie, że przy każdym następnym spotkaniu ona... więcej może. Jest silniejsza. Gadam głupoty, nie? - zaśmiała się krótko, nerwowo.
Wstała z fotela i zrobiła kilka kroków po salonie, po czym znów odwróciła się do przyjaciółki.
- Mówisz, że im dalej szliście na zachód, tym ona była bardziej radosna? Zaczynam się zastanawiać... Znaczy, znam twoje zdanie. O mnie i o spacerach po dżungli - złożyła ręce w obronnym geście. - Ale zastanawiam się, czy właśnie tam nie powinnyśmy pójść. A może inaczej... właśnie w przeciwnym kierunku? Może jest tam coś, co ONA chce ukryć?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Claude Beaumarchais Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Sob 0:16, 12 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
- Może się nami żywi? - wypaliła, niemal natychmiast potrząsnęła głową. - Za dużo horrorów.
Kiedy Jenefer wstała, Claude rozsiadła się wygodniej na fotelu. Jakby to miało w jakiś sposób ją odstresować czy nawet zrelaksować. Pewnie czułaby się, jak wariatka (bo w końcu właśnie rozmawiały o motywacjach ducha i ewentualnym na niego polowaniu), gdyby nie fakt, że upiorna dziewczynka była momentami aż nadto materialna.
- Nie wiem czy bardziej radosna... Na pewno bardziej aktywna. - zagryzła wargę. - Czyli, że wschód? Sama nie wiem, JJ. Może gdybyśmy wybrały się na spacer w stronę wschodniej plaży, to nic by się nie stało... Chociaż przyznam się, że wolałabym żebyś miała przy sobie wtedy raczej Erica, niż mnie. W końcu to lekarz. - widząc minę przyjaciółki, uniosła lekko dłonie, śmiejąc się. - Dobra! Może rzeczywiście za bardzo cię niańczę. Ale wiesz... Martwię się. O ciebie. O innych...
Urwała, zawahała się, przypomniawszy sobie jak długo nie ma Jacoba. Po głowie chodziły jej mroczne scenariusze, z których każdy był gorszy od poprzedniego. Przygarnęła do siebie poduszkę.
- O Jacoba. - westchnęła cicho, jakby do siebie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Sob 22:59, 12 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Do południa mgła całkowicie się rozwiała, a przez zachmurzone niebo przedzierały się czasem promienia słońca. Wzrosła też nieco temperatura, ale i tak było wilgotno i nieprzyjemnie, jak o poranku. Wyglądało jednak na to, że do wieczora niebo będzie czyste, a następny dzień być może okaże się o wiele bardziej pogodny.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Jenefer Johnson Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Nie 20:08, 13 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 723 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn
|
- Martwisz się o niego, prawda? - odpowiedziała po chwili, niemal równie cicho. Przez chwilę poczuła ukłucie zazdrości, ale zaraz to uczucie ustąpiło. Przypomniała sobie swoje relacje z mężczyzną i uśmiechnęła się lekko - Ja się z panem Upperem dogadać cały czas nie mogę. Wkurza mnie tak, że najchętniej bym mu oczy wydrapała. Ale jednocześnie się go boję... Z nas wszystkich on jeden sprawia wrażenie, że jest to otoczenie w sam raz dla niego.
Odwróciła się do Claude i uśmiechnęła, starając się w ten uśmiech włożyć tyle otuchy i ciepła, na ile ją było w tej chwili stać.
- Dlatego wydaje mi się, że nic mu nie jest. Wróci pewnie za parę dni ze strzelbą na ramieniu i przyprowadzi znów kogoś, kogo spotka w dżungli... Jakiegoś nowego Johna. A może właśnie jest u niego z wizytą i obaj zalewają swoje smutki whisky "White Raven"?
Podeszła do sofy i uwaliła się na niej, opierając jedną stopę o podłokietnik i zakładając dłonie pod głową.
- Najbardziej dobija mnie to, że tu tak naprawdę nie ma co robić. Nuda, panie. Przerywana jedynie wizytami gości. Bardziej, lub mniej materialnych. Normalnie z tych nudów mogłabym wszystkiego się uczepić... Dlatego tak się zapaliłam do tej wyprawy w dżunglę. Zawsze to odrobina odmienności...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Claude Beaumarchais Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Nie 21:07, 13 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
- Też czasem się boję. - popatrzyła na przyjaciółkę z lekkim, nieświadomym uśmiechem. - Ale wiesz, to taki strach przed niewiadomym, bo czasem po prostu Jacoba nie rozumiem. Kiedy coś postanowi, cała reszta przestaje się liczyć. Jest porywczy i szorstki, ale nie wydaje mi się, żeby mógł skrzywdzić niewinną osobę. Że mógłby skrzywdzić mnie. W gruncie rzeczy, gdyby nie jego obecność, z niektórymi rzeczami pewnie bym się nie uporała.
Pomyślała, że przyda im się coś rozgrzewającego, więc poszła do kuchni, żeby zrobić dwie miodowe herbaty. Przygotowywała się jednak tak, że stać w progu salonu i swobodnie rozmawiać z Jenefer.
- Mam nadzieję, że wróci. Ale naprawdę już wychodzę z siebie przez rozmyślania, co mogło mu się przydarzyć. Ta wyspa... To wszystko... - nie potrafiła dobrać słów, ale o zdenerwowaniu Claude świadczyło nerwowe "wyłamywanie" sobie palców. - Po prostu chcę, żeby był tu cały i zdrowy.
Woda akurat się zagotowała. Claude zaparzyła dwie herbaty w jasnych filiżankach, po czym wróciła do salonu. Herbatę postawiła na ławie przy sobie, a sama usiadła na fotelu po turecku.
- Nuda jakoś specjalnie mi nie przeszkadza. - oparła głowę na ręce. - Wolę to niż morderstwa, duchy albo nieprzewidzianych gości. - przerwała na chwilę, zastanawiając się nad czymś, po czym spojrzała poważnie na JJ. - A co do nieprzewidzianych gości... Pamiętasz tę dziewczynę, która była z Peterem? Miała chyba na imię Maja... Nawet jej nie kojarzę, a Peter upiera się, że jest od nas. Jak tak bardzo ci się nudzi, to możemy spróbować dokopać się do prawdy. To bezpieczniejsze niż wędrówki po dżungli.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Jenefer Johnson Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Nie 22:40, 13 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 723 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn
|
Uniosła się na łokciu, uśmiechem podziękowała za herbatę i siorbnęła gorącego napoju, parząc się w język. Spojrzała na przyjaciółkę. Czy faktyczne chodziło tylko o to, że Claude martwi się o wszystkich i im niańczy? Widziała przecież spojrzenia, jakimi wymieniali się Upper i Claude. I dała by sobie obie dłonie i kawałek stopy na dokładkę obciąć, że coś tam między nimi zaczynało iskrzyć. Jacobowi to chyba odpowiadało. Claude też. Tylko, że Jacob potrafił być nieprzewidywalny. Porywczy. Zapalczywy.
Potrafił zniknąć na kilka dni bez śladu.
Czy zdawał sobie sprawę z tego, co zostawił za sobą? Możliwe. A może i nie. Może był typem, który potrafił tylko brać.
- Maja? - to imię wyrwało ją z zamyślenia. - Jasne... tak, pamiętam. Wyleciała mi z głowy, ale... chcesz się pobawić w detektywa? Bardzo chętnie - opuściła nogi na ziemię i usiadła na sofie.
- Jakieś małe przesłuchanie, by uatrakcyjnić dzień? - puściła oko do przyjaciółki i znów siorbnęła herbaty. - Jaki robimy podział ról? Kto będzie zły, a kto dobry glina?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Claude Beaumarchais Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Nie 23:22, 13 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
- Nie mamy wyjścia. Ja zupełnie nie nadaję się na tą złą. Chyba, że masz ochotę na parodię. - zaśmiała się głośno. - Podpytamy ją, zorientujemy się, kim naprawdę jest. I dlaczego Peter dla niej kłamie. A teraz... Musimy coś zjeść. Poważnie. Ostatnio zapominam, że tego potrzebuję. No i potem wezmę krótki prysznic. - mówiła bez zastanowienia, kierując się w stronę kuchni. - Całą noc spędziłam w przychodni na leżance, czuję się nieświeża i brudna.
Zanim Jenefer dołączyła do niej, zdążyła już wyciągnąć zamrożone piersi z kurczaka, sos słodko-kwaśny i ryż. Co prawda normalnie przygotowałaby coś bardziej wyszukanego, ale czuła, że kiszki grają jej marsza. Poza tym nie miały czasu. Claude wprawnie pokroiła mięso, w międzyczasie wrzuciła ryż do gotującej się wody. Podsmażyła kurczaka, dodając przypraw. Po 20 minutach obiad był gotowy.
- Voila. - podstawiła talerz JJ pod nos. - A potem pobawimy się w detektywów.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Jenefer Johnson Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Pon 12:12, 14 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 723 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn
|
- W przychodni? Na leżance? - łypnęła spod opadającej na oczy grzywki na przyjaciółkę i uśmiechnęła się. - Zaczynam mieć kosmate myśli...
Zasiadła w kuchni i przyglądała się, jak Claude szykuje jedzenie. Nie czuła się głodna. Żeby było śmieszniej, nie czuła się także syta. Ale zapach smażonego mięsa i grzejącego się sosu sprawił, że w brzuchu znów poczuła dziwne łaskotanie. Takie samo, jak rano. I jak wczoraj.
- Voila - Claude postawiła przed nią talerz i Jen wbiła bez przekonania widelec. Zjadła kilka kęsów stwierdzając, że przecież nie jest wcale głodna, po czym rzuciła się na resztę i opróżniła swój talerz z prędkością odkurzacza.
- Dziękuję - uśmiechnęła się i odchyliła na krześle, po czym odniosła talerz do zlewu i zaczęła zmywać naczynia pozostałe po przygotowaniu posiłku.
Łaskotanie znów się powtórzyło. Odruchowo położyła dłoń na brzuchu zostawiając na sukience mokry ślad dłoni i uświadamiając sobie dopiero po chwili, że to nie może być "burczenie", reakcja głodnego organizmu. Zmarszczyła brwi i nagle olśniło ją.
Zakręciła wodę, przesunęła dłonią po brzuchu. Nic nie wyczuła, jednak łaskotanie znów się powtórzyło. Jakby coś... jakieś piórko dotykało ją tam, w środku. Albo jakby jakiś motyl dotykał ją skrzydełkami. Uśmiechnęła się szeroko. To mogło być tylko jedno.
- Czuję, jak się rusza - odwróciła się do Claude, trzymając wciąż dłoń na brzuchu. - Dziecko. To niesamowite... Jakby chciało mnie połaskotać... Teraz dopiero zaczynam naprawdę wierzyć, że coś tam w środku jest. A raczej ktoś - roześmiała się. - Oj, obawiam się, że z taką roześmianą mordą ja tez na złego glinę się nie nadaję. Obawiam się, że przesłuchamy Maję na wesoło. Przypalanie pięt odłożymy na później.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Claude Beaumarchais Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Pon 12:50, 14 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
- W przychodni. Na leżance. Sama! - uściśliła z uśmiechem i pogroziła przyjaciółce palcem. - Za kogo ty mnie masz, Jenny? Miałam robić z Erikiem remanent, pamiętasz? Po tym, jak mnie wkurzyłaś, przyszłam tu posprzątać, trochę się nawaliłam, przypomniałam sobie, co miałam zrobić i zawitałam w przychodni. Nikogo nie zastałam, a mgła mnie przeraziła i nie byłam w stanie wrócić do siebie... - zaśmiała się. - Dlaczego się tłumaczę?
No właśnie: dlaczego? Zastanowiła się nad tym przez chwilę, wchłaniając swoją porcję. Wnioski, do jakich doszła wcale jej się nie spodobały, więc postanowiła je zapakować w worki na śmieci i wrzucić w kąt umysłu. Kiedy JJ zaczęła zmywać, Claude wymknęła się szybko do łazienki pod prysznic. Potem przebrała się w czyste ciuchy - wytarte do granic możliwości jeansy, obcisły t-shirt i zapinany sweter. Gdzieś w swoich rzeczach znalazła cienką bawełnianą czapkę. Założyła ją, zapychając włosy do środka. Rewelacja. - mruknęła sarkastycznie w myślach.
Kiedy wróciła do kuchni, Jenny już przestała zmywać. Dodatkowo miała całkiem przyjemne wieści. Claude podeszła do przyjaciółki i nachyliła się nad brzuchem.
- Cześć mały Johnsonie. - uśmiechnęła się. - Witamy wśród aktywnych użytkowników życia. - wyprostowała się. - Mam nadzieję, że nawet przesłuchanie na wesoło pomoże nam dojść do jakichś sensownych wniosków. - założyła trampki i ruszyła w stronę drzwi. - To co? Idziemy?
Elton został pozostawiony w domku. Co prawda patrzył na Claude z wyrzutem, ale uznała, że lepiej nie brać go ze sobą. Nie wiedziała w jaki sposób przebiegnie "przesłuchanie". Jeśli doszłoby do podniesionych głosów, pies niepotrzebnie by się stresował.
[placyk]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Claude Beaumarchais dnia Czw 8:25, 17 Lut 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|