|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Jacob Upper
|
Wysłany:
Pią 14:31, 26 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 562 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
|
Jacob przyglądał się ruchom dziewczyny, kiedy opatrywała mu ramię. Ból emanował przyjemnymi, gorącymi falami.
- Kolejny talent? - zapytał. Opatrunek Claude można było nazwać profesjonalnym. Bandaż odcinał się bielą na tle brudnej od ziemi skóry pokrytej bliznami.
A potem Jacob spojrzał na leżące na podłodze resztki koszuli.
- To była moja ulubiona - skrzywił się. Przeniósł spojrzenie na tkwiącą w futrynie okna ławkę. - Ta cholerna wyspa wypowiedziała mi wojnę.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Jacob Upper dnia Pią 14:33, 26 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
 |
|
 |
Claude Beaumarchais Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Pią 14:55, 26 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
- Talent? - w jej cichym śmiechu pobrzmiewało zmęczenie. - Guido kiedyś ciągle pakował się w tarapaty, a ja byłam jego pierwszą pomocą. Po prostu musiałam się tego nauczyć.
Też ma sporo blizn. Ale... - pomyślała i bezwiednie przejechała palcem po jednej z blizn na ramieniu Jacoba - Ale nie takie. I nie aż tyle. Chciała zapytać skąd je ma, ale dźwięk jego głosu wyrwał ją z zamyślenia.
- Wojnę? - spytała wolno, a potem wzdrygnęła się na wspomnienie upiornej dziewczynki. - Tutaj straszy, Jacob. I chyba bardzo się tego boję.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Jacob Upper
|
Wysłany:
Pią 15:19, 26 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 562 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
|
Jacob kątem oka dostrzegł, jak Claude dotyka jego ramienia. Dostrzegł, ale nie poczuł. W tym miejscu, gdzie rozciągała się wypalona kwasem blizna, jego skóra nie reagowała na żadne bodźce.
Camden. Bliźniacy Morales. - pomyślał na wspomnienie tych "pięknych" czasów. Sytuacja, nawiasem mówiąc, zaczynała się powtarzać.
- Co masz na myśli, mówiąc "straszy"? - zapytał zdziwiony.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Claude Beaumarchais Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Pią 18:34, 26 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wciągnęła głośno powietrze w płuca i wypuściła je ciężko. Zastanawiała się przez chwilę, jak odpowiedzieć na pytanie Jacoba i czy w ogóle jest o czym. Bo czy to, co się stało, stało się naprawdę?
- Podczas tej... burzy. - zaczęła w końcu. Poszukała wzrokiem Eltona. Leżał przy drzwiach do pokoju Dylana, patrząc nieprzychylnie na Jacoba. - Nagle żarówki się rozszalały, wszystkie okna trzasnęły, posypało się szkło, a... - przełknęła ślinę. - a w korytarzu pojawiła się mała dziewczynka. Była... straszna, upiorna. Dostała jakiegoś szału. Krzyczała, waliła pięściami w ścianę. Myślałam, że nie jest prawdziwa, że tylko mi się wydaje, że ją widzę. Ale gdy chciałam jej dotknąć, złapała mnie za nadgarstki.
Claude popatrzyła ze zdziwieniem na swoje ręce. Na pewno tam była? Na pewno czułam jej małe zimne dłonie? Czy aby na pewno...?
- Zapytała czy się z nią pobawimy. A potem mnie odepchnęła i wybiegła. - dokończyła głucho. - Nie musisz mi wierzyć.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Pią 20:06, 26 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Mieszkańcy Ras-Shamra, zdruzgotani wydarzeniami, jakie rozegrały się tuż za ich ścianami, nawet nie zauważyli, że za oknami zaczęło się robić widno. Niektórzy powitali słońce z nieskrywaną ulgą, opuścili swoje domy, aby wspólnymi siłami posprzątać bałagan zalegający na terenie całego placu, niektórzy zamknęli się w swoich sypialniach, postanowiwszy nie wychylać z nich nosa aż do powrotu samolotu z logiem 'White Raven'.
Dzień: 07
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Game Master dnia Pią 20:06, 26 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
 |
Jacob Upper
|
Wysłany:
Sob 10:20, 27 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 562 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
|
Jacob drgnął. Słowa Claude wprawiły go wpierw w osłupienie, później - głębokie zastanowienie. Jak miał właściwie zareagować?
- Mała dziewczynka, powiadasz... - mruknął w końcu. Wypity wcześniej alkohol i, przede wszystkim, zmęczenie dawały o sobie znać. - Mogę ci podać kilka z brzegu wytłumaczeń. Mógłbym cię wyśmiać, ale tego na pewno nie zrobię. Za dużo się najeździłem, za dużo widziałem. Mogę wreszcie poklepać cię po ramieniu i powiedzieć, że wszystko będzie w porządku. No, ale ta perspektywa też odpada...
Patrzył w ramę wybitego okna, za którą świat zaczynał szarzeć.
- Muszę się przespać, Claude - ziewnął, wstając z sofy i zabierając pod ramię resztę piwa. - Zajrzę do ciebie w wolnej chwili, wtedy pogadamy na temat tej... Dziewczynki.
Spojrzał poważnie na dziewczynę.
- Dziękuję - szepnął, a potem ruszył w stronę wyjścia.
[domek]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Claude Beaumarchais Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Sob 11:04, 27 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
- Do zobaczenia, Jacob. - odparła nieco rozczarowana.
Nie była pewna czy usłyszał. Wydawało jej się, że powiedziała to tylko samymi ustami. Rozejrzała się po zdemolowanym salonie. Ziewnęła przeciągle. Jezu, co za burdel. Jak mam to niby posprzątać? Zawiesiła wzrok na ławce w oknie. Kolejny raz stwierdziła w myślach, że ma dość, że to za dużo, że na to się nie pisała i że chce wracać do domu. Elton przerwał jej to użalanie się nad sobą, trącając ją nosem w rękę. Popatrzyła na oczekujący czegoś pysk.
- Ty naprawdę masz gdzieś to, co tu się wyprawia. Prawda, skarbie? - wplotła palce w psią sierść. - Zazdroszczę.
Wstała ociężale, odnalazła smycz i wyprowadziła na spacer Eltona, który na znak aprobaty merdał ogonem jak oszalały. Przeszła się z nim wzdłuż obrzeży dżungli, a po powrocie wymyła miski. Do jednej nalała świeżej wody, do drugiej nasypała karmę. Leniwym ruchem poklepała psa po głowie, kierując się w stronę swojego pokoju, którego stan również pozostawiał wiele do życzenia. Okno rozbite, lampki przewrócone, obrazki na ziemi. Westchnęła. Zdarła energicznym ruchem narzutę z łóżka, drobinki szkła posypały się po podłodze, dołączając do sobie podobnych. Claude przebrała się w jakąś koszulkę i wślizgnęła do łóżka z nadzieją, że gdy się obudzi nie będzie miała powbijanych w ciało żadnych elementów szyby. Zanim zasnęła poczuła jak coś ciężkiego wskakuje i kładzie się przy jej nogach.
- Dobranoc, Elton. - mruknęła zasypiając.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Claude Beaumarchais dnia Sob 11:06, 27 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
 |
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Nie 14:17, 28 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Gdyby nie coraz gęstsze, deszczowe chmury okalające niebo, mieszkańcy miasteczka zauważyliby, że słońce znalazło się na półmetku swojej codziennej wędrówki.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Claude Beaumarchais Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Nie 17:07, 28 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Poczuła mokre liźnięcie na twarzy, a gdy podniosła powieki spojrzała w rozdziawiony pysk Elton. Sapał jej na twarz śmierdzącym psim oddechem. Odepchnęła delikatnie jego pysk.
- To mi się nie podoba, Eltonie Johnie.
Usiadła na łóżku, starała się nie wykonywać gwałtownych ruchów. Głowa bolała ją, jakby piła do rana napoje wyskokowe, a potem - gdy zobaczyła zdemolowany pokój i przypomniała sobie noc - rozbolała ja jeszcze bardziej.
- Nienawidzę tej wyspy. - mruknęła.
Wstała, ostrożnie stawiała każdy krok, by nie skaleczyć się rozbitym szkłem i udała się do łazienki, by doprowadzić się do porządku. Wyglądała strasznie. Wychudły blady strach na wróble. Położyła dłoń na lustrze, jakby to miało w jakiś magiczny sposób przemienić jej wygląd. Nie przemieniło. Pomyślała, że musi coś zjeść. Że musi zacząć jeść w ogóle. Ostatnio tyle się działo, nawet nie myślała o posiłkach.
- Weź się w garść, Beaumarchais.
Odbicie w lustrze miało więcej zacięcia niż mogła się po sobie spodziewać, będąc w takim stanie. Postanowiła zabrać się od razu za sprzątanie. Ale najpierw musiała wyprowadzić Eltona. I zjeść śniadanie. Ubrała się szybko, energicznie. Na pewno się nie poddam. Nie dam się i już. Gdy wyszła z łazienki pies skakał przy niej, ponaglał. Pogłaskała go pieszczotliwie.
- No, idziemy. Idziemy.
Udała, że nie widzi całego bałaganu. Przyjdzie na niego czas.
[placyk]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Claude Beaumarchais dnia Pon 19:11, 29 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
 |
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Pon 18:59, 29 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Tymczasem niebo zaczynało się ściemniać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Czw 16:27, 01 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Nastało południe.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Dylan Jarre Moderator
|
Wysłany:
Sob 13:28, 03 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 356 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Skrzypnęły zawiasy. Drzwi otworzyły się na oścież za sprawą lekkiego pchnięcia czubkiem buta, przywierając do wytapetowanej ściany.
- Co do...
Dylan stanął w progu wlepiając wzrok w zdemolowane wnętrze przedpokoju. Przewrócony stolik, zabłocona podłoga, wieszak walający się po drugiej stronie pomieszczenia, stłuczone lustro...
- Co do... - powtórzył głośniej, nawet nie zdając sobie z tego sprawy.
Postąpił o krok. Usłyszał, jak pod podeszwą buta chrupnęło szkło. Nie zwrócił na to uwagi, starał się nie myśleć o przyczynie bałaganu, na który patrzył. Gdyby o tym pomyślał... No cóż, najpewniej wpadłby w szał i rozwalił resztki tego, co prezentowało się w miarę przyzwoicie. Elton sapał głośno, obwąchując każdy jeden przedmiot, jaki napatoczył mu się na drodze. Kiedy dotarli do sypialni, pierwszy wmaszerował do środka i rozwalił się na narożnym fotelu. Obserwował, jak jego pan pochyla się nad łóżkiem zasypanym dziesiątkami kawałków stłuczonej szyby, zdziera je razem z kocem, na którym się rozpościerały, i ciska pod ścianę.
- Czeka nas sporo pracy, staruszku. - westchnął zrezygnowany i padł na zmiętą kołdrę, zasypiając dosłownie w kilka sekund po tym, jak zamknął zmęczone powieki.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dylan Jarre dnia Sob 13:30, 03 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
 |
Lynette
|
Wysłany:
Sob 19:59, 03 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 428 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Lynette stanęła na ganku domu Dylana i już wyciągnęła dłoń, aby zapukać, gdy zauważyła, że drzwi nie są domknięte.
No tak, po co zamykać drzwi? Przecież po dżungli kręci się tylko morderca. Nie ma to jak pełne zaufanie.
Mimo wszystko, nie zamierzała pchać się do domu bez zgody gospodarza, więc zapukała i odsunęła się oczekując na otwarcie drzwi. Gdy spodziewany efekt nie nastąpił pchnęła lekko drzwi, które otworzyły się na oścież wraz ze skrzypnięciem nawiasów.
Właściwie to przecież było otwarte. Czy trzeba większego zaproszenia? Poza tym mogło się coś stać.
Weszła do środka i zamarła. Rozejrzała się po zdemolowanym wnętrzu.
Co do cholery?
Próbując nie wpaść na coś swoim zwyczajem, postąpiła krok do przodu.
- Dylan! - zawołała.
Nawet jeśli wrócił do wioski, to przecież nie tutaj.
Już chwyciła za klamkę, aby wyjść, gdy głośne sapanie, kazało jej się błyskawicznie odwrócić. Przy okazji strąciła ze ściany obraz i narobiła niezłego hałasu.
- To ty przyjacielu - odetchnęła z ulgą, gdy w drzwiach do przedpokoju ukazał się wesoły pysk psa.
Podeszła do zwierzaka i podrapała go ostrożnie za uszami.
- Nie zostawiliby cię tu samego, prawda? - uśmiechnęła się do zwierzaka.
- Dylan! - zawołała głośniej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Dylan Jarre Moderator
|
Wysłany:
Sob 20:29, 03 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 356 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Mówi się, że sny miewamy zawsze - jedynie nie zawsze udaje nam się je zapamiętać. W przypadku Dylana jednakże, zdecydowanie możemy mówić o pustce, o ciemności, która ogarnęła go w chwilę po tym, jak zamknął oczy. Zupełnie, jakby przestał istnieć.
- Dylan! - dobiegło do jego uszu. Nawet nie drgnęła mu powieka.
- Dylan! - usłyszał po raz drugi. Dopiero teraz jęknął cicho i przeszedł do pozycji siedzącej, przecierając zmęczone oczy. Kiedy zeszła z niego pierwsza faza "ogłupienia", zorientował się, że cała pościel została upaćkana błotem. Nic w tym dziwnego - w końcu nawet nie miał sił, żeby wskoczyć pod prysznic. A tak właściwie, to ile godzin snu udało mu się złapać? Jedną? Dwie?
Do sypialni wpadł Elton. Merdał ogonem i sapał jak oszalały - Dylan znał go na tyle dobrze, by odczytać powyższe zachowanie jako "Halo! Mamy gościa! Cieszysz się z tego powodu tak samo mocno, jak ja?"
Nie. odparł sobie w myślach i wyszedł z sypialni, ziewając przeciągle. Nawet się nie pokwapił, by zakryć usta dłonią. Ani trochę. Na widok nieproszonego gościa skinął głową. Niedbale, od niechcenia. Choć w gruncie rzeczy odetchnął z ulgą, że to nie Claude.
- Lynette. - rzucił beznamiętnie, przekraczając próg salonu. - Więc jednak żyjesz. Super. - wyminął ją i wszedł do kuchni. Złapał za pierwszą lepszą butelkę z napojem, jaka napatoczyła mu się pod rękę i od razu opróżnił pół zawartości.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dylan Jarre dnia Sob 20:31, 03 Kwi 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
 |
Lynette
|
Wysłany:
Sob 21:12, 03 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 428 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
- Tak, żyję - odpowiedziała, idąc za Dylanem do kuchni i starając się nie potknąć o zagracając przejście stolik. Z marnym skutkiem. Stłumiła syknięcie i dokuśtykała do mężczyzny - niedawno dowiedziałam się, że w dużej mierze dzięki tobie. Wizja, co? - uniosła do góry brew, obrzucając go uważnym spojrzeniem. Jeśli czuł sie równie źle, jak wyglądał to powinien odwiedzić Ann i to natychmiast.
Widząc spojrzenie jaką ją obdarzył uniosła ręce w obronnym geście.
- Wiem, wiem - westchnęła - nie pytam. Twoje prywatne życie i tak dalej. Chciałam sprawdzić, czy wróciłeś do wioski. Ryan powiedział, że odłączyłeś się od wycieczki.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
 |