Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Pon 16:46, 29 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Drewutnia została umiejscowiona dosłownie rzut kamieniem za pubem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
Jacob Upper
|
Wysłany:
Pon 17:38, 29 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 562 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
|
- Ponieważ mamy tu gościa - odpowiedział - jeszcze przez kilka minut chcę się pobawić w gospodarza imprezy Ras - Shamra. Ramię poczeka.
Kiedy dotarli na miejsce, Jacob wyciągnął z kieszeni spodni klucz do drzwi drewutni. W kilku ruchach ściągnął ciężką kłódkę czując na plecach wzrok trójki ludzi. Ten czwarty, stojący w centrum uwagi, znów patrzył w niebo, które zrezygnowało z funkcji biernego świadka wydarzeń i zasypało ich rzęsistym deszczem.
- Masz ostatnią szansę - powiedział Jacob nawet nie odwracając się do "Philipa". Wyciągał ze środka szopy wszystkie przedmioty, których przyszły więzień mógłby użyć przy próbie ucieczki. Ponieważ odpowiedziało mu tylko milczenie, wzruszył ramionami, z których jedno emanowało coraz silniejszym bólem. - Nie to nie. Do środka z nim!
Gruby i harleyowiec wrzucili nieznajomego mężczyznę do ciemnego wnętrza drewutni, a potem Jacob zatrzasnął drzwi i założył kłódkę.
- Poinformujcie pozostałych o tym cudaku - powiedział mężczyznom. - Nie będziemy mieć przecież przed sobą tajemnic.
Gdy odeszli, Jacob obrócił w palcach klucz i wręczył go Claude.
- Ufam w twój zdrowy rozsądek - odezwał się cicho, zamykając klucz w jej drobnej dłoni. - W swój już nie mogę. Proszę cię tylko o to, żebyś była ostrożna w podejmowaniu decyzji. Cokolwiek zdecydujesz, niech nie kieruje tobą wiara. Na tej wyspie... - wzdrygnął się, kiedy krople deszczu dostały mu się za kołnierz płaszcza. - Wiara najwyraźniej nie działa.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Claude Beaumarchais Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Pon 17:52, 29 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Z zaskoczeniem patrzyła, jak Jacob oddaje jej klucz. Gdyby nie trzymał jej dłoni, zamykając w niej klucz, pewnie cofnęłaby się jak oparzona. Powstrzymanie Jacoba przed czymś, czego później mógłby żałować - a czego na pewno żałowałby obcy - to jedno. Opiekowanie się kluczem to już spora odpowiedzialność. Ale skoro jej ufał... Ścisnęła klucz i schowała go do kieszeni.
- A teraz - zaczęła trochę niepewnie. - czy już przestałeś się bawić w gospodarza? Martwię się o twoje ramię. No i chętnie spalę jeszcze waszą kuchnię. - uśmiechnęła się ciepło, starając się nie wyobrażać sobie związanego mężczyzny w drewutni.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Claude Beaumarchais dnia Śro 0:38, 31 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
Jacob Upper
|
Wysłany:
Pon 18:01, 29 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 562 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
|
- No, trochę mnie to już zmęczyło - kącik jego ust drgnął w lekkim uśmiechu - Nie widzę przeszkód. Mam jednak nadzieję, że znasz się na krawiectwie - dodał pochmurniejąc. - Chodźmy już tej przeklętej ulewy...
[domek]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Robert
|
Wysłany:
Pon 18:46, 29 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 06 Mar 2010
Posty: 326 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nieporęt
|
Robert patrzył w milczeniu jak zamykają przybysza. Zwrócił też uwagę, ze Jacob daje klucze Claude i coś do niej mówi. Nie wiem, jak ona zyskała jego sympatię na tyle, by dawał je klucze. W każdym bądź razie teraz nikt do "niego” nie zajrzy, może i tak będzie lepiej. Na wszelki wypadek zostanę tutaj, nigdy nic nie wiadomo...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Pon 18:58, 29 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Tymczasem niebo zaczynało się ściemniać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Robert
|
Wysłany:
Pon 19:05, 29 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 06 Mar 2010
Posty: 326 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nieporęt
|
Wszyscy zostawili przybysza zamkniętego, a Robert pogrążył się w najróżniejszych wymysłach kim on może być, że nawet nie zauważył, kiedy minęło południe i zaczęło się ściemniać. Trzeba wracać. - pomyślał i poszedł do domku.
[dom]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
John Robertson
|
Wysłany:
Pon 20:18, 29 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 28 Mar 2010
Posty: 134 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Do środka, przez niewielkie szpary w zaryglowanych drzwiach, wpadało blade światło księżyca. Nie docierały tam żadne odgłosy. No, może poza głośnym cykaniem świerszczy i szumem pobliskich zarośli.
Mężczyzna siedział sztywno pod ścianą na jednym z pedantycznie równych stosów ociosanych kawałków drewna. Albo intensywnie rozmyślał, albo po prostu gapił się przed siebie, pozwalając, by czas poczynił swoje. Krew rozsmarowana po twarzy zamieniła się w suche strupy, oczy przyzwyczajały się do mroku.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Wto 21:08, 30 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Noc upłynęła nad wyraz szybko i zaskakująco spokojnie.
Dzień: 08
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Claude Beaumarchais Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Śro 1:31, 31 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Stanęła przed drzwiami drewutni, obracała klucz na napiętym rzemyku. Żałowała, że oddała Jacobowi nóż. Mógłby się przydać. Chociażby po to, by poczuła się bezpieczniej. Popatrzyła pytająco na Eltona, a on tylko zamerdał ogonem, wywalając ozór.
- Nie pomagasz mi. - mruknęła.
Otworzyła kłódkę, westchnęła i otworzyła drzwi. Światło wpadające do środka padło na mężczyznę siedzącego pod ścianą. Nie reagował, patrzył tylko przed siebie. Claude rozchyliła drzwi na oścież. Elton zapierał się trochę, gdy wchodziła do środka. Przykucnęła przed... Phillem. Zauważyła, że na twarzy ma zaschniętą krew. Poszperała w torbie i wyjęła chusteczki nawilżające. Bez słowa zaczęła przecierać skórę wokół jego ust. Zero reakcji.
- Przepraszam za te... - przełknęła ślinę. - brutalne środki ostrożności. Dużo się tu ostatnio dzieje i... ech, sam rozumiesz.
Twarz Philla nie zdradzała nawet cienia zrozumienia. Niezrozumienia też nie. A Claude zastanawiała się, jak niby więzień ma zjeść kanapki związanymi rękoma. Westchnęła. Wyciągnęła posiłek i podzieliła na małe kęsy, po czym przytknęła mężczyźnie do ust. Nie wyglądał, jakby miał zamiar zacząć jeść. Znów westchnęła.
- Nie dziwię ci się. To upokarzające.
Przypatrywała się jeszcze chwilę twarzy Philla, a gdy nie dostrzegła żadnej reakcji, zapakowała kanapki do torby i wstała. Była zła i rozczarowana, że natknęła się na ścianę, której nie sposób sforsować.
- Gdybyś zaczął mówić, wszytko byłoby prostsze. - w jej głosie zadźwięczała nuta żalu.
Zamknęła starannie kłódkę. Szarpnęła kilka razy. Nie potrafiła zebrać myśli. Usiadła pod ścianą drewutni, w głowie miała chaos. Elton przysiadł obok niej.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Claude Beaumarchais dnia Śro 1:37, 31 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
Claude Beaumarchais Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Śro 15:49, 31 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Odgarnęła włosy z twarzy. Było nadzwyczaj spokojnie i pogodnie. Aż trudno uwierzyć, że te wszelkie okropne sytuacje z całego poprzedniego tygodnia miały miejsce. Trzy trupy. Nerwowa atmosfera nasycona lękiem. Przypomniała sobie rozmowę z Guido. Z czasów, kiedy był jeszcze zły i rozgoryczony wypadkiem.
Odpuść! - głos brata na nowo rozbrzmiał w jej głowie. - Już mi się rzygać chce od tej twojej dobroci. W porządku, o mnie zawsze troszczyłaś się w jakimś maniakalnym uporem. Ale żeby o cały świat? Co się z tobą, do cholery, stało? Przez pół roku mojej nieobecności zmieniłaś się nie do poznania, a po moim wypadku już całkiem ci odbiło. Myślisz, że masz jakąś misję do spełnienia? Pokutujesz za coś? Weź się za własne życie. Ani ja, ani nikt inny nie potrzebuje niańki. Odpuść, Claude!
Jej usta rozciągnęły się w gorzkim uśmiechu. Pamiętała, co mu odpowiedziała. Że pomaganie innym to nic złego. Że trzeba nauczyć się zrozumienia. Że każdy zasługuje na szansę. Wiele szans. I na opiekę. Widziała w jego oczach gniew i frustrację, bo chciał wtedy wstać z wózka i nią potrząsnąć. Teraz trochę żałowała, że nie powiedziała mu prawdy.
Jesteś głupia i naiwna, Claude. Naucz się w końcu komu pomagać, a komu po prostu strzelić w twarz. Nie wszyscy zasługują na twoje ciepłe gesty. Rozumiesz?
- Jeszcze nie. - odpowiedziała cicho wspomnieniu. - Ale coś czuję, że pobyt na wyspie będzie całkiem niezłym nauczycielem.
Wstała powoli, poklepała Eltona po łbie.
- Chodź. Nic tu po nas.
[domek Jacoba]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Czw 16:26, 01 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Nastało południe.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Claude Beaumarchais Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Nie 17:10, 04 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Patrzyła tępo w drzwi drewutni, w rękach trzymała zapakowane naleśniki.
Absurdalne. I co teraz? Zrobisz sobie z nim piknik? Pogładzisz po twarzy i też sprzedasz jakąś bajeczkę? Wszystko będzie dobrze. Siedzisz tu związany, niczym jeniec, w warunkach gorszych niż... niż... - zabrakło jej porównania. - A co jeśli Jacob użyje siły? Wygląda na to, że miałaś jakiś plan. Tylko nie przemyślałaś go do końca.
Zerknęła na Jacoba. Już nie była taka pewna i zdecydowana, jak w mieszkaniu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Jacob Upper
|
Wysłany:
Nie 17:33, 04 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 562 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
|
Jacob obszedł drewutnię dokoła, aby sprawdzić, czy wszystko w porządku. Potem dołączył do Claude.
- Panie przodem - wskazał drzwi niedbałym ruchem ręki.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Claude Beaumarchais Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Nie 18:25, 04 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
- Bardzo śmieszne. - mruknęła.
Wręczyła Jacobowi zawiniętą potrawę. Wyciągnęła spod bluzki klucz, zdjęła rzemyk przez głowę. Jeszcze raz spojrzała na Jacoba, by się upewnić, że wciąż jest za nią. Jakby miał gdzieś sobie pójść... Głupia. Otworzyła kłódkę, a potem drzwi. Obcy siedział tam, gdzie zostawiła go ostatnim razem. Jedyną jego reakcją było tylko zmrużenie oczy od zbyt jasnego światła. Claude zawahała się, nie wiedzieć czemu. Zaraz jednak wzięła się w garść. Odebrała Jacobowi naleśniki i weszła do drewutni. Od razu przykucnęła przy "Phillu", skupiając się na jego wyrazie twarzy, który - swoją drogą - wciąż pozostał beznamiętny. Już miękła. Nie chciała jednak, by było to bardzo widać.
- Cześć. - powiedziała i czuła się bardzo głupio. - Ja jestem Claude, a to Jacob. Rozwiążemy cię, żebyś mógł spokojnie zjeść, ok? Ale nie próbuj niczego nierozważnego, bo nie ręczę za swojego przyjaciela.
Super! Kogo niby odgrywasz? - sarknęła na siebie w myślach. - Naoglądałaś się chyba za dużo filmów. Wiesz w ogóle co mówisz? Zwróciła wzrok w stronę Jacoba. Jej spojrzenie wyrażało jedno - "Pomóż!"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|