|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Claude Beaumarchais Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Czw 14:15, 11 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Co z nim jest nie tak? - myślała, wchodząc do terminalu. Zastanawiała się, czy nie chce przypadkiem się mylić co do swoich przeczuć, że antypatyczny mężczyzna również bierze udział w projekcie. Ale z drugiej strony, skoro powiedział, że jej się odwdzięczy to może nie jest taki zły. Szukaj w ludziach dobra - pomyślała i uśmiechnęła się pogodnie. Znów się rozejrzała. Mnóstwo ludzi, gwar, strzępki rozmów. Pomyślała, że chciałaby odnaleźć kogoś, kogo poznała w hotelu albo w samochodzie. I wtedy dostrzegła Jen. Zerkała w skupieniu na mężczyznę siedzącego obok niej. Podeszła do niej raźnym krokiem.
- Cześć, JJ. - rzuciła i usiadła obok dziewczyny.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Claude Beaumarchais dnia Czw 14:18, 11 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
 |
|
 |
Jenefer Johnson Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Czw 14:33, 11 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 723 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn
|
- Hej, Claude - odwróciła głowę do dziewczyny. - Nic nie mów, ale ten facet obok mnie jest nieobliczalny... - skinęła głową w kierunku Dylana.
Widząc zdziwienie w oczach ciemnowłosej dziewczyny, pochyliła się ku niej i szepnęła:
- Dzisiaj w nocy bez ostrzeżenia zaatakował Tanga. A ja mu rozbiłam głowę doniczką. To znaczy nie Tangowi, tylko temu tam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Jacob Upper
|
Wysłany:
Czw 14:52, 11 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 562 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
|
Jacob zrozumiał, że tak naprawdę nie ma żadnego wyboru. Kości zostały rzucone. Reszta będzie musiała zaczekać. Zresztą, nagłe zmienianie decyzji byłoby nie w jego stylu.
A, jest i Pippi Langstrumpf - dostrzegł młodą dziewczynę z włosami upiętymi w kucyki. Reszcie chyba się nie spieszy...?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Jacob Upper dnia Czw 15:12, 11 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
 |
Dylan Jarre Moderator
|
Wysłany:
Czw 14:53, 11 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 356 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wodząc wzrokiem po nagłówkach trywialnych artykułów, poczuł na sobie czyjeś spojrzenie. Przez dłuższą chwilę nie kwapił się, aby zareagować - przecież w miejscach takich jak to co druga osoba patrzy ci na ręce. W końcu jednak, niejako od niechcenie, zerknął na młodą blondynkę, siedzącą dwa krzesła dalej. Nie miał wątpliwości, że kobieta przygląda mu się z przerażeniem w oczach. Co więcej, dostrzegłszy jego reakcję, momentalnie odwróciła głowę w drugą stronę.
Zdezorientowany strzepnął gazetę i powrócił do lektury.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Patsy Moderator
|
Wysłany:
Czw 15:49, 11 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 901 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Nie lubił lotnisk. Każdy z jego branży (co było dość naturalne) spodziewał się agentów federalnych, dokonujących epickiego aresztowania niebezpiecznego bandtyty.
Pieprzony tłok pomyślał, cały czas wściekły na sposób w jaki ich potraktowano. Stracił z widoku "T", Atenę i Chinola, z którymi przyjechał.
Oby to długo nie trwało
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Lynette
|
Wysłany:
Czw 15:56, 11 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 428 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Lynn siedziała przy jednym ze stolików nad filiżanką kawy. Większą cześć podróży spędziła spędziła w milczeniu przysłuchując się rozmowom towarzyszy podróży i podziwiając krajobraz za oknem.
Kilka razy przyłapała się na tym, że uśmiecha się mimowolnie słysząc co mówi Carmen. Zauważyła, że dziewczyna pod względem charakteru bardzo przypomina Lisę. Twarz Lynette rozpogodziła się na wspomnienie siostry.
Dopiła kawę i ruszyła w stronę telefonów, aby po raz ostatni w tym roku porozmawiać z ojcem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Atena
|
Wysłany:
Czw 16:13, 11 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 513 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Atena długo siedziała w łazience próbując w niezbyt wygodnym miejscu doprowadzić swój wygląd do jako takiego porządku.
Osoby które wchodziły i wychodziły z wielkiej toalety krępowały ją
i przeszkadzały w odświeżeniu ciała pod małą umywalką.
Malarka musiała zadowolić się pobieżnym obmyciem i otarciem mokrej
twarzy, szyi oraz rąk papierowym ręcznikiem. Dokładnie również obmyła ranki na ręce dłonią na którą wylała sporo mydła w płynie.
Skrzywiła się na moment pod wpływem bólu
Cholerstwo jedne
po czym zabrała za rozczesanie potarganych włosów które zaraz spięła
w wysoki kucyk ciemną gumką zlewającą się z kolorem jej włosów.
Po tych czynnościach, które pozwoliły jej poczuć się lepiej, zniknęła
w jednej z kabin i zrzuciła z siebie jasne lniane spodnie i bluzkę zmieniając je na fioletową falbaniastą spódnicę do kostek i prostą koszulkę. Zadowolona z rezultatu dźwignęła swoje bagaże i wyszła na terminal spragniona. Wzrokiem namierzając maszynę z napojami podeszła
do niej i wybierając sok jabłkowy wzruciła do niej wyszukane drobniaki.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Fat T
|
Wysłany:
Czw 16:27, 11 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 09 Mar 2010
Posty: 143 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Podróż na lotnisko we śnie minęła szybko. Po wejściu, rozejrzał się w około.
Ale jestem głodny
Na szczęście obok można było dostrzec stoisko z hot dogami. Podszedł do niego. Zamówił, dwa duże i colę, płacąc za nie ostatnimi pieniędzmi.
Przysiadł na krzesełku obok i zjadł je tak szybko, jakby był to jego pierwszy posiłek, po długim głodowaniu. Po napełnieniu żołądka, pomyślał co dalej, do odlotu zostało dużo czasu, więc postanowił przejść się do sklepu turystycznego, który dostrzegł na przeciwko lotniska. Na wystawie, rzucała się w oczy lornetka za 300 dolarów i maczeta w tej samej cenie.
Na pewno by się przydała, ale nie mam hajsu... Człowieku! To Nowy Jork, na pewno jakoś to załatwisz!
Zaczął rozglądać się i przyglądać uważnie ludziom. Idąc wzdłuż ulicy, trafił na zaułek w którym wyraźnie coś się działo. Poszedł bliżej i dostrzegł dwóch mężczyzn, walczących ze sobą na rymy. W końcu w Nowym Jorku nie trudno było o coś takiego. Poszedł bliżej i zagadnął do jednego z kibiców:
- Yo, ziom co tu się dzieje?
- Freestyle stary, ten czarnuch stawia 1000 dolców, że nikt z nim nie wygra.
To jest twoja szansa!
- Ile za wejście?
- 500 dolarów.
No nie... Ale może! Dam radę!
Schylił się, zdjął z głowy swój złoty łańcuch, podał go gościowi i zapytał:
- Myślisz, że może być?
- Jasne ziom, poczekaj, wejdziesz następny.
Po chwili walka skończyła się, czarny mężczyzna był na prawdę dobry, wygrał bez większego problemu.
- Kto następny!? - Krzyczał do tłumu.
- Ja! - Odpowiedział szybko
- No to chodź grubasie, sprawdzimy się.
- Czekam na to czarnuchu.
- Odpalcie beat, ta świnia zaczyna.
Muzyka dobiegająca z głośników, była w guście T.
- Jazda! Ej Stary, to jest freestyle, co ty tu robisz?
Jestem gościem, przed którym na pewno się nie obronisz!
Nic mi nie zrobisz, czarny kastracie!
Najwyżej możesz powiedzieć jak cię pojechałem tacie!
Reprezentuje hardcore rap, i nikt mi nie powie, że nie
Na nic ucieczka, chyba, że biegasz, jak jeździ Hamilton w McLarenie.
Ofiaro losu, w tym pojedynku nie unikniesz stosu
Jesteś zwierzyną a ja myśliwym, zginiesz, bo ja to twój kat, brat
Spójrz, w ręku trzymam bat, karam cię, nie lubie takich szmat
Spuszczasz wzrok, patrzysz na mnie błagalnie
To free skończy się dla ciebie feralnie, klaunie
Jesteś dla mnie za słaby, walczę tylko bo potrzebuje kasy
Ale, czy to walka? Przecież po pierwszym wersie wypadłeś z trasy
Patrz jestem grubasem, niszczy cię tu skurwiel sporej masy.
Koniec, muszę się zrywać
Na razie, dawaj kase, już czas znikać
A ty przy boomboxie, możesz już stop klikać
Bo na odpowiedz u niego nie ma szans, czarnuchu skończ fikać.
Jak powiedział w ostatnim w ostatnim wersie, odpowiedzi nie było. Łatwo zarobione pieniądze wydał na lornetkę, maczetę i torbę w którą schłował nabyte przedmioty. Wrócił na lotnisko zadolony z wygranej. Kupił sobie jeszcze Hot-Doga, znalazł grupę i spokojnie czekał.
Post został pochwalony 1 raz
|
|
 |
Sam
|
Wysłany:
Czw 16:41, 11 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 07 Mar 2010
Posty: 167 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Jadąc na lotnisko rozmyślał o wszystkim i o niczym, był tym tak pochłonięty, że nie zorientował się, że już dojechał i siedział przez chwilę w bezruchu. Ocknął się nagle i wysiadł z pojazdu.
Szybko wszedł na lotnisko, oglądając się kilka razy czy nikt go nie śledzi. Jak już był w środku kupił sobie kilka kanapek i colę. Usiadł przy jednym ze stolików i, jedząc, przyglądał się chodzącym.. raczej biegającym ludziom. Nie zwracali na nic uwagi, biegali w tą i we w tą, spieszyli się, olewali wszystkich w koło. W dali spostrzegł jakiegoś mężczyznę, który wyglądał na bezdomnego. Z jednej strony chciał do niego podejść, bo miał dobre serce, ale z drugiej strony ten człowiek miał na twarzy wypisane coś czego Sam nie chciał spotkać osobiście, szaleństwo, nie czyste, ale coś obok tego. Wpatrywał się w niego przez dłuższą chwilę i dopiero wtedy spostrzegł plakietkę "White Reven". Zaczął rozglądać się i spostrzegł więcej osób z tymi plakietkami.
"Uf, już myślałem, że polecę tam sam.." - pomyślał i odetchnął w duchu.
[prawda, wy macie te plakietki na wierzchu? ]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Svetlana. Gość
|
Wysłany:
Czw 16:55, 11 Mar 2010 |
|
|
|
Opadła na jedno z krzesełek, rzucając torebkę na te obok niej. Ściskała w dłoni nową kartę SIM, którą kupiła przed wejściem na lotnisko. Właściwie, kupiła ich więcej, ale leżały schowane w bocznej kieszonce torebki. Poprawiła apaszkę na szyji, by zbyt nie uciskała i zaczęła szarpać palcami folię, w którą była owinięta karta. Zerwała opakowanie, rozglądając się po sali. Myśl o kupnie karty zupełnie zawróciła jej w głowie i miała wrażenie, że straciła z oczu wszystkich uczestników projektu. Poczuła chwilową panikę i zaczęła rozglądać się jeszcze bardziej nerwowo. W końcu dostrzegła tego ekscentrycznego Chińczyka gdzieś w dali i odetchnęła z ulgą. Zajęła się z powrotem opakowaniem karty.
|
|
 |
Emma Navison
|
Wysłany:
Czw 17:59, 11 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 94 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Podroż minęła szybko Emmie szybko. W samochodzie z nikim nie rozmawiała. Najpierw muszę ich poznać... rozgryźć, zobaczyć...
Usiadła na jednym z krzeseł obok kobiety, która rozrywała opakowanie od karty SIM. ...Karta SIM prawdę Ci powie - pomyślała uśmiechając się do nowej znajomej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Ryan Crower
|
Wysłany:
Czw 18:11, 11 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 430 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wszedł do budynku i zaczął wyklinać samego siebie za to, że zabrał tak mało bagażu podręcznego. Sprawdził na tablicy kiedy odlatują. Miał jeszcze sporo czasu.
Podszedł do małej budki z gazetami i poprosił o najnowszy numer 'New Scientist'. Zapłacił i usiadł na jednym z krzesełek.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Patsy Moderator
|
Wysłany:
Czw 18:37, 11 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 901 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Rozejrzał się po terminalu. Znalazł puste krzesełko obok jakiegoś faceta z 'New Scientist'. Ne bezczelnego, nie pytając o zgodę usiadł obok, a raczej rozłożył się na krzesełku. Dopiero po chwili zauważył identyfikator nieznajomego A więc on też
-Ty też od tego cyrku co? - zagadał.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Ryan Crower
|
Wysłany:
Czw 18:41, 11 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 430 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Odwrócił głowę gwałtownie. I uśmiechnął się lekko.
- Jak widać. - odpowiedział machając plakietką. Ryan odłożył gazetę.
Jeśli mamy spędzić ze sobą kupę czasu, to lepiej jest się poznać...
- Ryan Crower. - powiedział i wyciągnął rękę w kierunku mężczyzny.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Svetlana. Gość
|
Wysłany:
Czw 18:44, 11 Mar 2010 |
|
|
|
Odwzajemniła lekko uśmiech nieznajomej, kiedy ujrzała identyfikator na jej szyji. W jej kieszeni spoczywał podobny.
- Wreszcie ktoś z naszych - skrzywiła sie lekko. Nie potrafiła porządnie rozpoczynać konwersacji. Ba, była w tym tragiczna. - Mam tylko nadzieję, że lot będzie miły. Nienawidzę latać... - gadała od rzeczy. - Svetlana jestem.
Miała nadzieję, że dane jej będzie spędzić czas na wyspie z normalnymi, zwyczajnymi ludźmi. Potrzebowała tego. Tak cholernie potrzebowała rutyny. By wszystko było takie... zwyczajne, a każdy nowy dzień przynosił to samo. Miała dość zmian i nowości. Chciała wreszcie, by wszystko się uspokoiło. Z dala od tamtego świata, życia i ludzi, a przede wszystkim, z dala od niego. Wepchnęła kartę SIM do telefonu i złożyła go z powrotem.
Ostatnio zmieniony przez Svetlana. dnia Czw 18:45, 11 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
 |