|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Czw 23:01, 11 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Stanley, już na odchodnym, zerknął na Lusk'a. Przekonany o jego 'nieobecności', podszedł do Ateny i uśmiechnął się życzliwie, wyjmując z ust wykałaczkę.
- Przykro mi panno Ateno. - oznajmił ze smutkiem w głosie. - Napisaliśmy czarno na białym, iż uprasza się o zerwanie WSZELKICH kontaktów ze światem zewnętrznym. To dla nas bardzo istotna część eksperymentu... Boże! Jak ja nie lubię tego słowa! - pokręcił głową, wściekły na cały świat. - Przykro mi. - powtórzył jeszcze, po czym poklepał Atenę po ramieniu i zniknął wśród tłumu pasażerów.
Tymczasem Lusk przybrał współczujący wyraz twarzy:
- Och, panie Peter. To o co pan prosi jest naprawdę... ogromnym wyzwaniem dla mnie i mojej korporacji. - wyznał. - Niestety powód, dla którego zgodziłem się przyjąć pana do eksperymentu musi pozostać moją małą tajemnicą, ale... - rozejrzał się uważnie. - Proszę mi powiedzieć, JAK WIELE jest pan w stanie zrobić, aby móc oczyścić się z zarzutów? - uśmiechnął się lekko.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
|
 |
Patsy Moderator
|
Wysłany:
Czw 23:03, 11 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 901 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Podszedł do bramki. Zapiszczała co było oczywiste. Ochroniarz błyskawicznie wstał, Patsy pomachał mu identyfikatorem, ale ten nie ustąpił
-Nic mnie ta wasza zabawa nie obchodzi- syknął - opróżnić kieszenie, zdjąć buty, torbę tutaj - wskazał biurko.
-Może jeszcze gacie ściągnąć co? - spytał, ale ochroniarz nie dał się sprowokować. Wyją scyzoryk i zapalniczkę - to odzyska pan po wylądowaniu
-O ile wylądujecie- zaśmiał się szczurowaty ochroniarz.
Ubrał buty i rzucił gniewne spojrzenie w stylu "rozwalę ci łeb" i poszedł dalej przeklinając na czym świat stoi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Carmen Hierro
|
Wysłany:
Czw 23:11, 11 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 07 Mar 2010
Posty: 303 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Carmen ze wściekłością opuszczała terminal. Nie raz zahaczyła barkiem jakiegoś przechodnia. to jest chore! To jest.. nienaturalne! Nie lecę nigdzie na żadną zasraną wyspę. Chcieli mnie, a teraz nie chcą, niech się zdecydują… Miliony myśli przebiegały przez jej głowę. Weszła do toalety, która już wcześniej odwiedziła. Potrzebowała łyku świeżej, niezdrowej wody.
- Powinna pani lecieć. – Nie spoglądając się na Carmen, zaczęła rozmowę nieznajoma, ciemna elegancka kobieta. – Z nimi nie warto wszczynać bójek, mówiłam Ci o tym już wcześniej.
- To Ty! Obiecałaś! Nie gracie fer! – Carmen wydarła się na całą łazienkę, wypędzając tym samym pozostałe kobiety.
- Carmen, nie wysłuchałaś mnie dokładnie. Możesz mieć żal tylko do siebie. – Odwróciła się i wyszła pewnym krokiem z łazienki. Carmen już prawie złapała ją przy drzwiach za barki, lecz stanął jej w drodze wysoki, dobrze zbudowany, biały mężczyzna. Carmen zaczęła się cofać wgłąb łazienki..
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Carmen Hierro dnia Czw 23:11, 11 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
 |
Atena
|
Wysłany:
Czw 23:12, 11 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 513 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Zagryzła dolną wargę opuszczając wzrok i wbijając go w podłogę pochłonięta przez chwilę pewnego rodzaju troską po czym odetchnąwszy porządnie podniosła twarz zerkając na co niektórych przypatrujących się jej osobie
Trudno... poczekam... jeszcze dostanie...
Poprawiając ciężką teczkę, wydawałoby się że coraz cięższą, skierowała
swe kroki za osobami już podążającymi w kierunku bramek.
Mimo tego ile wysiłku wymagało dźwiganie teczki i ile problemów niewygody przysparzała Atena pogłaskała ją czule, znajdując się zaledwie
o krok od strażników, i przycisnęła do swego ciała.
Mama by się śmiała widząc jakim uczuciem ją darzę
Przystając przy punkcie odbioru bagażu złożyła na niej zarówno walizkę
jak i teczkę i wbijając wzrok przed siebie bez przeszkód przeszła
przez bramkę. Zostając tylko bez niczego zacisnęła jedną z dłoni na materiale falbaniastej spódnicy i po chwili zniknęła wewnątrz samolotu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Peter Edwards Zakładnik
|
Wysłany:
Czw 23:16, 11 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 09 Mar 2010
Posty: 591 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5
|
Zdrętwiał i zamilkł na dłuższą chwilę, wpatrując się teraz dokładnie wprost w oczy Luskowi.
- Panie Lusk, pozwoli mi Pan, że odpowiem na to pytanie kiedy indziej. A teraz niestety muszę się pospieszyć, bo samolot mi odleci, a mi akurat bardzo teraz zależy na tym aby przepaść jak kamień w wodę.
Rzekł bez ogródek, czując się kompletnie skołowany. Akurat teraz ucieczka była dla niego najlepszym wyjściem z tej kłopotliwej sytuacji. Bogu dziękował, że mógł najzwyczajniej w świecie zbiec i wmieszać się w tłum, pomimo tego że bardzo się wyróżniał swoim wyglądem.
Coraz szybciej poruszał się do przodu, brnąc w ludzkim tłumie. Przepychał się przez wzburzony jego zachowaniem tłum.
Byle dalej, byle dalej od tego, od tego... !
Nawet myśli mu zabrakło, aby opisać postępek Luska.
Świnia! Przeklęta świnia!
Dobiegł do najbliższego okienka, w którym mieścił się jakiś bank. Akurat jego nazwa teraz nie była ważna. Zaliczka w wysokości 250 tys dolarów faktycznie była na jego koncie, wybrał więc niewielką sumę i wybiegł z terminalu, wcale nie przejmując się tym, że ktoś go rozpozna. Tuż przy budynku stał sklep odzieżowy - zbawienie losu. Tam Peter wziął pierwsze lepsze rzeczy i zapakował je w reklamówkę, nie biorąc reszty w wysokości około 200 dolarów. Dobiegł akurat w sam raz, tuż przed startem samolotu. Zdyszany wstąpił na pokład, nie napotykając na odprawie żadnych problemów.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Peter Edwards dnia Czw 23:25, 11 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
 |
Jenefer Johnson Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Czw 23:26, 11 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 723 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn
|
- Claude! - złapała za rękę przechodzącą obok niej, nieco zdezorientowaną Francuzkę - idziemy razem? Numer miejsca masz na identyfikatorze. Ja mam 10A. Musimy tylko przejść przez odprawę.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Jenefer Johnson dnia Czw 23:29, 11 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
 |
Claude Beaumarchais Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Czw 23:29, 11 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wszyscy zaczęli się powoli rozchodzić i kierować w stronę bramki. Claude wzruszyła ramionami i podążyła za nimi.
A więc niech tak będzie. Jeszcze kilka kroków i na rok stracę kontakt ze światem. Nie będę wiedziała co u Guido, Madeleine, Pierr'a, Toma... Nie skontaktuję się z rodzicami... Jeszcze mogę się wycofać. Nikt nawet nie zauważy.
Zatrzymała się gwałtownie i odwróciła w stronę wyjścia z terminalu. Miała wrażenie, że myśli rozsadzą jej głowę. Nagle poczuła, że ktoś chwyta ją za rękę. Spojrzała na JJ nieco zdezorientowana.
- A, tak, rzeczywiście. Już idę, idę. - uśmiechnęła się w końcu i razem poszły w stronę bramek.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Claude Beaumarchais dnia Czw 23:31, 11 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
 |
Tang How-Yuen Gość
|
Wysłany:
Czw 23:34, 11 Mar 2010 |
|
|
|
Gdy tylko usłyszał słowa że pieniądze zostały przelane na konto, odwrócił się i ruszył w stronę bramek. Położywszy walizkę na taśmie, przeszedł przez problemu przez bramkę kontrolną. Problemy zaczęły się później.
- Czy pan wie że na pokład samolotu nie można wnosić nic ostrego ? -zapytał go dobrze zbudowany ochroniarz. Nie doczekawszy się odpowiedzi wskazał dłonią na walizkę.
- Będziemy musieli ją zabrać - powiedział i chwycił za rączkę, chcąc nią podnieść.
- Nie !!! - krzyknął w tej samej chwili Japończyk. Podbiegł do ochroniarza,chwycił go za ramię, które następnie wykręcił. Sprowadził tym samym go do parteru. Następnie go puścił, otworzył walizkę i podał mu... nożyczki o które było tyle hałasu.
- Walizka musi ze mną lecieć. Musi ! -powiedział starając panować nad sobą. Ochroniarz podniósł się ze złością, powtarzając pod nosem kilkanaście obelżywych słów dotyczących Japończyka, jego rodziny oraz domu w którym się wychował. Kiedy jednak chciał rzucić się do ataku, został powstrzymany przez kolegę.
- Daj spokój. Chcesz mieć dodatkowy problem o głupie nożyczki. Zapłacono nam dużo kasy, byśmy przepuścili ich bez żadnych problemów. Zresztą wątpię byś był w stanie zabrać mu ową walizkę. - powiedział czarnoskóry ochroniarz, który właśnie nadszedł. Następnie zwrócił się do Japończyka.
- Może pan już wejść do samolotu. Szczęśliwego lotu... - powiedział do odchodzącego Japończyka.
|
|
 |
Jenefer Johnson Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Czw 23:40, 11 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 723 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn
|
Jen podeszła do bramki pierwsza, Rzuciła na skaner torbę z laptopem i przeszła przez bramkę.
Bip!
- Czy może pani wyjąć z kieszeni wszystkie metalowe przedmioty? - odezwał się znudzony strażnik.
Sukienka nie miała kieszeni. Jen zdjęła z palca pierścionek i położyła go na podstawionym koszyczku, obok wylądował identyfikator White Raven (miał metalową klamerkę). Pewnym krokiem przekroczyła ponownie bramkę.
Bip!
- Co jest?! - warknęła.
- Czy ma pani coś jeszcze metalowego? Biżuteria? Cokolwiek?
- Pas cnoty - warknęła raz jeszcze.
Do strażnika dołączył drugi, z ręcznym wykrywaczem. Przesunął go wokół Jen.
Bip!
Wykrywacz zatrzymał się w okolicy pasa dziewczyny.
- Jeżeli myślicie, że się tutaj rozbiorę, to się grubo mylicie - Jen zrobiła groźną minę. - To kolczyk. W pępku.
Strażnicy spojrzeli na nią podejrzliwie.
- Przecież nie wysadzę nim samolotu!
- Pani z White Raven? - strażnik zerknął na nią i na identyfikator na piersi Claude.
Skinęła głową.
- Niech pani idzie - machnął ręką.
Odebrała torbę, poczekała na pękającą ze śmiechu Claude i razem, już bez przeszkód, poszły do samolotu.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Jenefer Johnson dnia Czw 23:42, 11 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
 |
Claude Beaumarchais Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Czw 23:45, 11 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Claude poszła w ślady JJ. W jej przypadku nic nie zapiszczało, więc uśmiechnęła się tylko uprzejmie i dogoniła Jen.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
 |