|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Czw 10:44, 11 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Mimo swych niewielkich rozmiarów, wnętrze samolotu okazuje się być w miarę praktyczne i komfortowe. Nie można tego ująć inaczej - jak dotąd grupa "White Raven" wyraźnie dba o swoich pracowników. Teraz pozostaje rozsiąść się w jednym z fotelów i czerpać przyjemność z podróży.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Game Master dnia Czw 10:49, 11 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
Peter Edwards Zakładnik
|
Wysłany:
Czw 23:30, 11 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 09 Mar 2010
Posty: 591 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5
|
Zdyszany mężczyzna wbiegł do samolotu, na jego twarzy ciągle malowało się ogromne wzburzenie, rzadko spotykane w jego charakterze. Rzucił niedbale swoje zakupy na własne siedzenie, po czym podniósł je i zasiadł wreszcie, czekając na odlot. Woreczek z narkotykiem strasznie go uwierał... i dodatkowo drażnił.
Przydałoby się zapalić... albo zjeść. Tak właśnie zrobię, niech już tylko wystartujemy.
Przesiadł się na siedzenie bliżej okna, by móc podziwiać z niego widoki.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Jenefer Johnson Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Czw 23:50, 11 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 723 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn
|
Pożegnała się z Claude, zostawiając ją przy rzędzie siódmym i poszła w głąb samolotu. 10A - miejsce przy oknie. Cieszyła się z góry na podróż z dobrym widokiem. Dochodząc do swojego rzędu zobaczyła, że w rzędzie 11 siedzi już Carmen, której pomachała ręką. Natomiast obok niej siedział - czytając gazetę - ten antypatyczny typ od doniczki.
Miejsce Jen było zajęte.
Przepraszam, czy ma Pan może spodnie na zmianę? - spytała go ze słodkim uśmiechem. Widząc jego zaskoczoną minę dodała - Cierpię na rzadką przypadłość... jezeli nie siedzę przy oknie, to rzygam jak kot. I nie mogę tego powstrzymać. W związku z tym zapasowe spodnie mogą się panu przydać. A poza tym to moje miejsce!! - dodała głośniej.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Jenefer Johnson dnia Czw 23:50, 11 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
Peter Edwards Zakładnik
|
Wysłany:
Pią 0:04, 12 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 09 Mar 2010
Posty: 591 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5
|
- Przepraszam serdecznie, proszę, niech Pani siada.
Rzekł, wyrwany z gonitwy ponurych myśli wywołanych słowami Luska. Jedyną zaletą tej świni, Luska, było to że Peter chwilowo nie miał problemów z rozmową. Zaskoczony nieco postawą kobiety, ustąpił jej miejsca i uśmiechnął się do niej przyjaźnie, pozwalając zając jej swoje własne miejsce.
Sam zaś zasiadł na miejscu 10B, nie robiąc żadnego rabanu w sprawie siedzenia, bo było mu to obojętne.
- Jeżeli chodzi o zapasowe spodnie, to tak. Powiedzmy że mam na zmianę. Jeśli Pani poczuje nagłą.. potrzebę, to proszę wymiotować właśnie na moje spodnie. Po starcie mam zamiar zrzucić z siebie te prześmiergnięte moczem szmaty.
Widać było po jego wyrazie twarzy, że on sam ma dość już tego fetoru. Po chwili milczenia, postanowił się przedstawić.
- Jestem Peter. Z przykrością muszę stwierdzić, że jesteście skazana Pani na moją obecność podczas lotu.
Zażartował, co mu się rzadko zdarzało. Tak naprawdę poczuł się już bezpiecznie, a napięcie ostatnich dni opadło.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Jenefer Johnson Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Pią 0:15, 12 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 723 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn
|
W pierwszej chwili nie wiedziała o czym on mówi, później zrozumiała żart i uśmiechnęła się.
- Jenefer Johnson. - podała mu rękę - Ale możesz mi mówić Jen albo JJ. W ciągu ostatnich dwóch dni każda zawierana znajomość kończyła się pytaniem: "Czy ty też z White Raven?", ale teraz to chyba oczywiste, prawda?
Dzisiejszy dzień zmęczył ją już wystarczająco mocno. Rozparła się wygodnie w fotelu, torbę z laptopem wrzuciła pod nogi. Zsunęła niewygodne buty i z uczuciem ulgi pomachała palcami u stóp. Zapowiadał się długi lot, a ona miała zamiar w większości go przespać. Ale pewnie i tak to się nie uda. Sięgnęła do torby i wyciągnęła telefon. Szybko napisała SMSa do mamy: "Mamo, jestem w samolocie, zaraz wylatujemy. Buziaki"
Zaczyna się.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Jenefer Johnson dnia Pią 0:16, 12 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
Peter Edwards Zakładnik
|
Wysłany:
Pią 0:26, 12 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 09 Mar 2010
Posty: 591 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5
|
- Miło mi Cię poznać JJ.
Uścisnął lekko rękę Jen, zastanawiając się nad czymś intensywnie.
- Tak, teraz to oczywiste. Swoją drogą ciekawi mnie, dlaczego akurat my.
Powiedział to na głos, choć bardziej przypominało to myśl niż wypowiedź. Postanowił cierpliwie czekać aż wystartują.
No, ruszajmy.
Pomyślał, chcąc jak najprędzej opuścić to zawszone miasto i dotychczasowe życie. Po części miał nadzieję, że szybko zrzuci to ubranie z siebie i odświeży swój wygląd w większym stopniu niż poprzednio.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Jenefer Johnson Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Pią 7:43, 12 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 723 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn
|
Samolot powoli zapełniał się ludźmi, zasiadającymi na swoich miejscach i zawierających znajomości z sąsiadami z foteli. Powoloi narastał gwar rozmów. Uczestnicy projektu? eksperymentu? starali się poznać i wysondować ludzi, z którymi przyjdzie im spędzić rok. Jen nieodmiennie przypominało to początki Big Brothera. Ciekawe, czy na wyspie pomontowano kamery? - myślała żartobliwie - Zrobią nam Trumman Show i cały świat się dowie w jakich majtkach sypiam.
Z tego, co się Jen zdążyła zorientować, była tutaj chyba najmłodsza. Jej rówieśniczką - bądź prawie rówieśniczką - mogła być Claude. Ale były i osoby zdecydowanie starsze, chociażby ten stary, który wyglądał jak kloszard. Różne również były ich charaktery. Były osoby sympatyczne, były i antypatyczne. Na przykład ta lampucera, Carmen, siedząca teraz za Jen. Niby milutka i fajniutka, ale w samochodzie było przez chwilę ostro.
Sąsiad Jen wyglądał również na sympatycznego ale cóż... wszystko miało się okazać w przyszłości.
Obserwując nowe twarze, Jen zrozumiała, że się psychicznie wycofuje.
- To reakcja na zmianę. Stawiasz barierę, mur, przez który nie chcesz nikogo przepuścić. - w uszach Jen zabrzmiał głos jej terapeutki - każdy gest wobec ciebie traktujesz jako potencjalne zagrożenie. Nikogo nie dopuszczasz na odległość przyjaźni.
Zamknęła oczy. Od tego właśnie uciekała. Od świata, który chciał ją skrzywdzić. I który ją krzywdził.
Pod zamkniętymi powiekami pojawiła się twarz Milesa, jej byłego chłopaka, który pozostał w Stanford.
Łzy napłynęły jej do oczu i pociągnęła nosem. Zreflektowała się nagle, gdzie się znajduje i otworzyła oczy, spoglądając na siedzącego obok Petera. Musiał to słyszeć.
- Przepraszam, to chyba alergia... - uśmiechnąła się do niego i ze schowka w oparciu fotela 9A wyjęła chusteczkę higieniczną.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Jenefer Johnson dnia Pią 7:45, 12 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
Peter Edwards Zakładnik
|
Wysłany:
Pią 11:53, 12 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 09 Mar 2010
Posty: 591 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5
|
Kłamie.
Przeszło przez myśl Peterowi i uśmiechnął się mimo wszystko.
Tutaj wszyscy będą kłamać. Mniej lub bardziej. Ja prawdomówny jestem. Czy oby na pewno? Nie miałeś jeszcze okazji aby kłamać, Pete. Nie mów hop.
- ... Rozumiem.
Kiwnął głową, również na znak iże ewentualna alergia mu nie przeszkadza. On na szczęście uczuleń nie miał. No może poza uczuleniem na rozmowę z innymi ludźmi. Pochylił się ku niej nieco, aby inni uczestnicy eksperymentu nie mogli go słyszeć.
- Jeżeli jest to alergia na czyjąś obecność, to proszę powiedz mi to JJ. Załatwię skądś jakieś proszki przeczyszczające i przez cały lot będziesz mieć spokój z uczuleniem.
Wymownie puścił do niej oczko, żartobliwie choć bał się, że mogła ten gest zrozumieć całkiem inaczej.
Ciekaw jestem Peter co Ci odpowie, jeśli to na Ciebie jest uczulona. Wtedy to była by wtopa.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Jenefer Johnson Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Pią 12:07, 12 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 723 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn
|
- Nie, dzięki... - uśmiechnęła się niepewnie. - A z tymi proszkami lepiej nie przesadzać... ukradkiem zerknęła na jego ubranie i odsunęła się. Odrobinkę.
- Czy mogę schować pani torbę do schowka? - stewardessa, przechodząca między fotelami i sprawdzająca porządek wskazała na torbę z laptopem leżącą na podłodze. - Wkrótce startujemy i wszystko powinno być umocowane.
- Tak, oczywiście - wyciągnęła z torby pudełko miętowych landrynek i podała torbę stewardessie, która zatrzasnęła ją w schowku pod sufitem.
- Miętuska? - poczęstowała Petera. - Jestem nałogową palaczką i bez tych cukierków chybabym umarła... mam nadzieję, że tu, w samolocie, gdzieś można palić...
Przerwał jej dźwięk głośników i komunikat kapitana.
Zapięła pasy i przykleiła nos do szyby. Nie chciała, by Peter widział kolejne łzy napływające jej do oczu.
Do zobaczenia, NYC.
Do zobaczenia, domku...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Jenefer Johnson dnia Pią 12:12, 12 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
Peter Edwards Zakładnik
|
Wysłany:
Pią 12:23, 12 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 09 Mar 2010
Posty: 591 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5
|
- Nie sądzę Jen, aby można tutaj gdzieś było zapalić. Ale zakazy są po to aby je czasami złamać, szczególnie gdy się nas posyła na bezludną wyspę w niewiadomym celu.
- Proszę zapiąć pasy, zaraz startujemy - zwróciła się do niego stewardessa.
Peter przerwał swój monolog i usadowił się wygodnie, zapinając pasy jak mu kazano.
- Mogłaby mi Pani udzielić informacji, gdzie jest w tym samolocie najlepsza wentylacja powietrza?
Stewardessa popatrzyła na niego jak na wariata, lecz pochyliła się ku niemu i odpowiedziała, pokonując obrzydzenie.
- W ubikacji.
I odeszła dalej, sprawdzając czy inni pasażerowie przygotowali się do odlotu. Peter natomiast siedział z niezmiernie głupim wyrazem zaczerwienionej od wstydu twarzy, wgapiając się w fotel przed sobą.
Jakim Ty jesteś idiotą!
- A więc Jen palisz? Pożyczyłabyś papierosa, jeśli masz przy sobie? Poszedł bym do WC odstresować się po tej całej mojej rozmowie z tym palantem Luskiem. Wstrętny typ. Ma wyraz oczu gwałciciela, albo kota który dopiero co złowił tłustą mysz. Dziękuję za miętuska, ale nie przepadam.
Zreflektował się szybko, widząc częstującą go od chwili Jen. Nadal miał rumieńce na twarzy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Jenefer Johnson Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Pią 12:28, 12 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 723 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn
|
- Nie tyle palę, co pochłaniam papierosy. Ostatni rok był dla mnie dość... stresujący. I jakoś tak samo z siebie przyszło... może ta wyspa będzie okazją do rzucenia? - uśmiechnęła się odklejając od szyby.
- Czeka nas długa podróż. Ja chyba się zdrzemnę... w ciągu ostatniej półtorej doby spałam tylko cztery godziny. I to w dwóch ratach. Ale... Ciebie nie widziałam w hotelu?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Jenefer Johnson dnia Pią 12:59, 12 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
Peter Edwards Zakładnik
|
Wysłany:
Pią 13:03, 12 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 09 Mar 2010
Posty: 591 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5
|
- Nie lecisz więc na tą wyspę dla pieniędzy, prawda?
Zapytał unosząc brew do góry. Tymczasem samolot wystartował i był już w powietrzu.
- Nie musisz odpowiadać, jeśli nie chcesz. Masz swój powód aby się tutaj znaleźć, jak każdy z nas.
Stało się, teraz skłamiesz Peter.
- Może mnie nie zauważyłaś Jen. Ja czasami po prostu jestem bardzo... niewidoczny.
Jakoś wybrnął. Nie powiedział prawdy, ani też nie skłamał. Faktem jest, że czuł się z tym tak samo paskudnie, jak z kłamstwem.
- Cóż, ja też mało ostatnio czasu poświęciłem na sen. Zostawię Cię więc i pójdę się przebrać. Może moja przestrzeń powietrza przestanie tak śmierdzieć.
Uśmiechnął się i wstał z miejsca, rozpinając pasy i biorąc kupione ubrania.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Jenefer Johnson Miłościwie Wam Panująca
|
Wysłany:
Pią 13:11, 12 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 723 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn
|
Niewidoczny? Może. I jeśli chcesz, żebym tak myślała, to proszę bardzo. Nie będę się dopytywać. W końcu, gdybyś chciał się dobrać do mojej przeszłości, mógłbyś w pewnym momencie zacząć uciekać z krzykiem...
Znów zobaczyła minę człowieka, widzianego spoza szczerbinki na końcu lufy policyjnego rewolweru, jego ciężar w dłoni, usłyszała ciche szczęknięcie, gdy spust poddał się naciskającemu go palcowi a iglica uderzyła w spłonkę naboju... Zapach prochu... Obraz, który nawiedzał ją w koszmarach od czterech lat.
Nie znasz mnie, Peter... i chyba byłoby dla ciebie lepiej, gdybyś mnie nie poznał. Jestem zbyt destrukcyjna dla siebie i swojego otoczenia...
Od przechodzącej stewardessy odebrała koc i poduszkę. Rozłożyła oparcie fotela, zasunęła blendę na oknie zostawiając jedynie wąską szczelinę i po chwili już zapadła w sen.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Jenefer Johnson dnia Pią 13:13, 12 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
Jacob Upper
|
Wysłany:
Pią 17:03, 12 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 562 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
|
Jacob podniósł się z fotela i spojrzał za siebie. Ujrzał blondyneczkę Pippi (cholera, kiepska ksywa. Muszę wymyślić coś innego) pogrążoną we śnie. Gdzie podział się ten parszywy włóczęga?
Wszyscy tu ciągle śpią i chodzą do kibla - pomyślał przyglądając się swojej sąsiadce z tylnego rzędu.
- Słuchaj, malutka - szepnął wpatrując się w delikatne rysy twarzy dziewczyny, która właśnie poruszyła się niespokojnie przez sen. - Jeśli raz jeszcze kopniesz w moje siedzenie...
Poczuł na sobie podejrzliwy wzrok przechodzącej stewardessy. Usiadł, nie kończąc zdania i rozpoczętej myśli.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Jacob Upper dnia Pią 17:13, 12 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
Peter Edwards Zakładnik
|
Wysłany:
Pią 20:02, 12 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 09 Mar 2010
Posty: 591 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5
|
Peter wrócił z WC, siadając ponownie na swoim miejscu. Przesiadł się jednak na miejsce 10C i zaczepił przechodzącą stewardessę. Była to ta sama kobieta, która wcześniej posłała mu wymowne spojrzenie wyższości.
- Przepraszam, czy można dostać coś do jedzenia?
- Można. - Odpowiedziała gburowato. - Czego konkretnie sobie Pan życzy?
- Jeśli można dostać jakiś jogurt, albo coś podobnego konsystencją...
- Poczeka chwilę.
Peter faktycznie czekał chwilę. Wielce łaskawy wyraz twarzy powracającej stewardessy odebrał mu chęć na jedzenie. Bez słowa kobieta wręczyła mu kubek z gorącą zawartością, przyglądając się mu niepewnie.
No i na co się tak patrzysz... Jezu, co za babsko.
Czekała na jakieś podziękowania, ale nie doczekawszy się ich poszła dalej. Tymczasem Peter spojrzał w ów gorący kubek i stwierdził, że mogłoby być gorzej. W środku był makaron z jakimś obrzydliwie wyglądającym sosem. Tanie danie za dolara.
Mogło być gorzej, Peter. Musi Ci to wystarczyć.
Rozejrzał się na boki, by upewnić się że nikt go nie widzi. Jen spała smacznie, ten okropny koleś przed nim siedział spokojnie, przynajmniej tymczasowo. Za nim toczyła się rozmowa. Ludzie siedzący po prawej najwyraźniej byli zajęci sobą.
Teraz jest dobry moment.
Peter sięgnął do kieszeni i wymacał w niej jeden z woreczków zawierających narkotyk. Rozejrzał się raz jeszcze i naderwał jego róg. Chwilę potem wyciągnął szybko woreczek, rozsypując trochę jego zawartości na swoje siedzenie i podłogę pod nim.
Szlag!
Narkotyczne ziele znalazło się w gorącym kubku, a wokół niego rozszedł się jego intensywny zapach tegoż. Szybko i pieczołowicie zawinął rozerwany rożek i schował narkotyk w kieszeni. Poślinił palec i wyzbierał nim tyle okruchów ile się dało. To co rozsypało się na podłogę, musiało już tam zostać. Peter chwycił plastikowy widelczyk i zaczął nim mieszać zawartość kubka. Aromat marihuany nieco zelżał. Chłopak nadział na widelczyk parę nitek makaronu i podniósł go do ust, by te zaczęły przeżuwać nietypowe danie.
Okropne w smaku, naprawdę okropne. Przynajmniej się trochę odprężę.
Usprawiedliwiał się w myślach.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Peter Edwards dnia Pią 20:51, 12 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|