|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Teddy
|
Wysłany:
Pią 22:43, 26 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 55 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
9 Września 2008
- Leje jak z cebra! Co Ted?! - Krzyknął do grubawego mężczyzny w czerwonym dresie Nike i basseballówce, sprzedawca.
- Tak Dave, jak dzisiaj idzie? Kupowali coś? Żaden psychol nie musi kogoś zabić? Nikt nie musi napaść na bank z MP5? - Zażartował Teddy. Wszedł za ladę i usiadł na krześle obok Dave'a - swojego szefa, mężczyzny około 60. Na szybie sklepu można było przeczytać napis "Whesley GunShop", na wystawie za nią można było zobaczyć kilka rewolwerów, pistoletów 9mm, karabinów - całkiem pokaźny arsenał. W środku było tego jeszcze więcej. W tym małym pomieszczeniu mieścił się jeden z najlepiej prosperujących sklepów z bronią w Los Angeles. Widać było, że to miejsce dawno nie było remontowane, ale to nie sklep z sukniami ślubnymi, nie musi być ładny.
- A wiesz, było tu kilku ludzi, sprzedałem dwa Glocki, kilka pudełek amunicji i nóż jakiemuś pakistańcowi. Dziwnie wyglądał - Odezwał się Dave.
- Pewnie jakiś nienormalny... Jak 90% ludzi przychodzących tutaj - Odburknął. A właśnie! Podaj mi z pod lady pudełko z 9mm. Muszę uzupełnić zapas. - Stary schylił się i podał mu pudełko z napisem "9mm Parabellum". Ted wyjął z kabury swoją Berettę i wyrzucił magazynek. Nie miał amunicji.
- Do kogo znów strzelałeś?! - Uniósł głos szef.
- Spokojnie... Byłem na strzelnicy. - Powiedział rozbawiony, ładując kule do magazynka. Gdy skończył odłożył pistolet na swoje miejsce i poszedł na zaplecze. Była tam mała lodówka, otworzył ją i wziął sobie puszkę Pepsi. Wrócił do Dave'a i usiadł. Otworzył napój i z kieszeni wyjął papierosa, którego zapalił. Położył nogi na ladzie i popijał colę, zaciągając się papierosem co jakiś czas. Deszcz przestał padać, zaczęło się rozpogadzać. Do sklepu wszedł jakiś biały mężczyzna.
- Dzień dobry. Chciałem kupić broń. - Powiedział niepewnie.
- Ale jaką pistolet, automat, karabin? - W głosie Teda można było usłyszeć rutynę, nie pierwszy raz musiał zadawać to pytanie.
- Yyy... Nooo wie pan, coś małego dla obrony.
Ta, wyjdziesz stąd i zabijesz rodzinę, po czym popełnisz samobójstwo czopie. - Pomyślał, a na jego twarzy pojawił się szyderczy uśmieszek.
- Dobra, czyli 9mm. Hmm...
- A może coś takiego? - Mężczyzna pokazał palcem na pudełko z Berettą 92, leżącą na półce.
- To będzie 550 dolarów - Powiedział Dave ściągając z półki pistolet.
- D-d-dobrze... - Facet wziął pudełko, położył równo i ruszył w stronę wyjścia.
- A amunicja?! - Zatrzymał go Ted.
- A tak-k-k... - szef trzymał już pudełeczko z amunicją.
- 20 dolarów. - Gość sięgnął do kieszeni, wyjął banknot, poszedł do Dave'a. Wziął pudełko, położył pieniądze, po czym szybko wyszedł. Obydwaj wrócili na swoje miejsca.
- Idiota... - Powiedzieli niemal w tym samym momeńcie. Zaczęli się śmiać. Przerwał im to dzwonek telefonu Teda. Wyjął go i wszedł na zaplecze. Odebrał, ale nie powiedział nic.
- Dwie Anielskie królowe, Jeden gracz. West 54th Street. - Wyraźnie zakomunikował głos po drugiej stronie, po czym rozłączył się. Normalnego człowieka zdziwiłoby takie coś, ale Teddy wiedział o co chodzi. Schował telefon. Odpalił jeszcze jednego papierosa i wyszedł rzucając przy drzwiach, że trochę go nie będzie. Wszedł w zaułek za budynkiem. Doszedł do zaparkowanego tam czarnego BMW M3 E36. Z pensji sprzedawcy bronii, ciężko byłoby zapracować na coś takiego, ale jednak. Obszedł go i podszedł do bagażnika. Otworzył go... Było tam pełno wszelkiej broni, karabiny, pistolety, strzelby, noże, a nawet granaty, kilka kamizelek kuloodopornych i koktajle mołotowa, dwa kije basseballowe.
Chyba wszystko! - Pomyślał. Zamknął bagażnik, po czym wsiadł do samochodu i odjechał.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
Carmen Hierro
|
Wysłany:
Pią 23:18, 26 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 07 Mar 2010
Posty: 303 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Gdybym przeczytała to retro przed napisaniem mojego posta w dżungli do Ciebie, to moja reakcja byłaby całkiem inna
Podobal mi sie ten motyw, jak Teddy poszedł po pepsi, to "pepsi" tak sie rzuca w oczy, jak reklama hehe...
po za tym styl, trochę przy krótko, ale za to naprawdę klimatycznie i ciekawie się kończy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Teddy
|
Wysłany:
Nie 2:08, 28 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 55 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
Ciąg dalszy.
Czarne BMW wjechało w zaułek w podanym miejscu. Kierowca, nie wysiadał, uchylił szybę i wyraźnie na coś czekał. Poprawił kaburę z Berettą, nie miał zamiaru strzelać, ale wolał być ubezpieczony. Zapalił papierosa. Paląc, co jakiś czas patrzył w boczne lusterka. Z nudów włączył radio, przeskakiwał po staciach. W końcu trafił na piosenkę która wpadła mu w ucho: DMX - One More Road To Cross. Ludzie w jego wieku raczej nie gustowali w takiej muzyce, ale widocznie był wyjątkiem. Kolejny raz spojrzał w lusterku, teraz jednak zobaczył w nim mężczyznę. Podszedł do samochodu, obejrzał go, w końcu doszedł do okna.
- Zestaw gotowy? - Zapytał.
- Jeszcze ciepły. - Rzucił Teddy.
Wysiadł z samochodu. Zobaczył czarnego mężczyznę w luźnej koszulce i spodniach z opuszczonym krokiem. Miał on okulary i czapkę na głowie. Doszedł do bagażnika, obejrzał się za siebie - czysto. Otworzył, a czarnuch mógł obejrzeć cały arsenał.
- Ładne zabawki... Takich właśnie oczekiwałem. - Powiedział mężczyzna, wyciągając rękę w stronę Glocka 17. Tedowi najwyraźniej się to nie spodobało. Szybkim ruchem wyciągnął, odbezpieszył broń i wycelował ją w klatkę piersiową murzyna.
- Nie pojebało Ci się w dupie!? - Krzyknął, zapominając chyba gdzie się znajduje.
- Spokojnie stary! Ja chciałem tylko obejrzeć! - Mówił mężczyzna z rękoma w górze, które uniósł odruchowo.
- Chciałeś obejrzeć? Za chwilę miałbym dziurę w głowie, a ty odjeżdżałbyś moją furą do swoich ziomali.
- Co ty człowieku! Nic bym ci nie zrobił, chciałem tylko dobić targu!
- To już kurwa nie dobijesz! Wypad! - Wydarł się. Niestety ten drugi nie miał zamiaru wracać do kolegów bez sprzętu. Odskoczył na bok, wyszarpując zza paska swój rewolwer. Złapał go bokiem i zaczął strzelać. Trafił w bagażnik, w którym znajdowały się granaty. Teddy o tym pamiętał, a umierać mu się nie spieszyło. Nie lubił atakować ludzi. Strzelanie traktował bardziej jako sport, ale czasami trzeba.
Sam się prosiłeś... - Stał w miejscu, wiedział, że ten czarny idiota nie umie strzelać. Strzela na oślep z nadzieją, że trafi. Spokojnie wycelował w kolano i w odpowiednim momencie strzelił. Rozległ się krzyk, który musiano słyszeć kawał drogi stąd. Na szczęście byli w Los Angeles, tam ludzie woleli trzymać się zdala od takuch rzeczy.
- Nie można po dobroci? Opuść tą broń i tak nie masz amuncji. Mogłem strzelić Ci w głowe, ale nie chciałem. Niestety podejrzewam, że Ty i twoi koledzy będziecie próbowali się zemścić. Teraz nie wiem co z tobą zrobić. - Po tym zdaniu wycelował mu w głowę.
- Nie proszę! Nikt nie będzie Cię szukał! Na prawdę! Nie musisz mnie zabijać! Błagam! - Krzyczał jak oniemiały.
- To może wsadzę Ci w ryja granat i odbezpiecze? Co o tym myślisz? To jajcarskie dość! - Zaśmiał się. W oczach czarnego mężczyzny można było zobaczył strach, nie wiedział co myśleć. Ted też nie wiedział co ma robić... W końcu doszedł do samochodu, bagażnik dalej był otwarty. Wyjął z niego kij basseballowy. Wrócił do mężczyzny i przygotował się do uderzenia.
- Lubisz basseball? Ja nie, ale te kije są przydatne. - Uderzył go z całej siły w brzuch, potem w zradnione kolano, jeszcze raz, w głowę, bił już bez opamiętania. Po którymś murzyn stracił przytomność. Jeszcze chwila a mógłby go zabić. Kij był cały zakrwawiony.
20 dolców poszło się wietrzyć... - Pomyślał Ted, patrząc na swoje narzędzie. Doszedł z kijem do samochodu, wyciągnął z niego worek na śmieci. Owinął kij i wrzucił z powrotem do bagażnika.
Co z nim zrobie? - W tym momencie go olśniło, kawałek od niego stał kontener na śmieci. Doszedł do swojej ofiary i zaczął ciągnąc ją w stronę śmietnika. Ważył trochę, kawał chłopa. Otworzył klapę i z trudem wrzucił go do śmietnika. Przypomniało mu się, że nie wie czy pobity żyje. Doszedł i sprawdził jeszcze puls - czarnuch żył. Wsiadł do samochodu, teraz zorientował się, że cały jego dres jest zakrwawiony, jak wytłumaczy się szefowi?
Pojadę do domu się przebrać i powiem, że kończyłem malowanie u wujka! - Wpadł na pomysł. Spojrzał jeszcze na kontener widoczny w lusterku. Przekręcił kluczyki i odjechał.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Patsy Moderator
|
Wysłany:
Śro 20:36, 31 Mar 2010 |
|
|
Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 901 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Styl: Kilka błędów. Czasem bardzo krótkie zdania co brzydko wygląda. 5/6
Język - Dialogów mało, ale pasuje. Przekleństwa zrozumiałe. 5/6
Klimat: Dość klimatyczne. 6/6
Długość 5/6
Przyznaję: 2x 120 XP
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|