www.rasshamra.fora.pl - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Patsy
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Cień przeszłości
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Patsy
Moderator
PostWysłany: Wto 22:23, 09 Mar 2010


Dołączył: 05 Mar 2010

Posty: 901
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Ostrzegam: mogą pojawić się wulgarzymy. To jednak z powodu klimatu w jakim utrzymuję postać.

Deszcz. Podobno oczyszcza. Ale Pasquale nie czuł oczyszczenia – czuł coś zgoła odmiennego. Ponownie spojrzał na kałużę w krwi w której leżała dziewczyna. Sam Dellacroce schował pistolet do swojego dresu marki Nike.
-No co tak stoisz Pat? – spytał – pomóż wrzucić to do bagażnika.

Podjechali pod motel. Patsy Sacripanto, Sam Dellacroce i Daniel DiMeo, 20 letniego syna samego bossa- Gaetano DiMeo, cwanego gnojka, który postanowił znaleźć odskocznię od nudnego życia studenta medycyny i wpaść na szybki seks bez zobowiązań.
-Ty młody – spytał Sammy, odwracając się do Danny’ego – masz gumy? Bo nie chcemy tu armii mieć za chwile – zaśmiał się. Chłopak skwitował to tylko głupim uśmiechem.
W końcu podjechali. Dan już wysiadał i szedł w stronę głównego wejścia, gdy zatrzymał go Sam.
-E młody, my wchodzimy wejściem dla pieprzonych dżentelmenów – roześmiał się i zaprowadził ich za budynek. Zastukał w drzwi, otworzył je rosły afroamerykanin. Zmierzył wzrokiem przybyłych i wpuścił ich bez słowa.
-Bambino! – roześmiał się starszy mężczyzna na widok Sama. Podszedł do nich i każdego wyściskał.
-Hej Paulie, przywiozłem baranki na rzeź – zaśmiał się Sam- Danny poznaj Pauliego Forimanti, właściciela tego przybytku. Paulie Dan chciałby trochę się zabawić ja i Pat w sumie też- powiedział zwracając się do mężczyzny.
-Mi casa, su casa- powiedział Paulie- są do waszej dyspozycji- gwizdnął i z pokoju obok wyszły półnagie dziwki. Danny zabrał się z jedną z nich, Sam zajłą się trzema – na dobry początek- zaśmiał się i zniknął w pokoju. Do Pata podeszła drobna brunetka i pociągnęła go za rękę. Weszli do pokoju. Pat usiadł na kanapie. Pocałowali się, a następnie położyli na łóżku. Dziewczyna zaczęła rozpinać mu pasek od spodni. Podjął z nią grę, gdy nagle usłyszał krzyk
-Co jest?- spytał zrywając się z łóżka. Szybko założył spodnie, i wyszarpnął pistolet zza kurtki. Wybiegł na korytarz, z drugiego pokoju wypadł Sam ubrany tylko w gacie i skarpetki. W ręku trzymał Glocka. Nagle padł strzał . Pat wykopał drzwi od pokoju i wpadł tam razem z Samem.
Na podłodze leżał martwy Danny DiMeo. Na łóżku siedziała zapłakana dziewczyna z dymiącym jeszcze pistoletem w ręku.
-O kurwa- wyjąkał Sam wymierzył do dziewczyny, a ta rzuciła pistolet i rozpłakała się.
-Ja nie chciałam! On się rzucił! – płakała. Do pokoju wpadł Paulie. – Ubieraj się powiedział do dziewczyny. Sam chodź na chwilę.- Obydwaj wyszli z pokoju.
Dziewczyna płakała. Powtarzała, że nie chciała, że to był wpadek.
-Słuchaj, jak masz na imię? – spytał
-Grace- odpowiedziała.
-Słuchaj Grace, załatwimy to, nie martw się dostaniesz forsę i znikniesz z miasta pojmujesz? – spytał.
Dziewczyna pokiwała głową. Ubrała się w białe kozaki po kolana, krótką spódniczkę i kurtkę. Sam wszedł do środka.
-Ok. Spadamy stąd.- powiedział i wyprowadził ich z motelu.
Wyszli na dwór, padał deszcz. Do samochodu mieli małą odległość do pokonania, ale ta słabo oświetlona trasa wydawała się Patowi, drogą nie do pokonania. Grace zaczęła rozmowę
-Mój boże, ja naprawdę nie chciałam – dochodzili do samochodu – naprawdę, napr – padł strzał, a ona upadła na ziemię. Sam opuścił pistolet. Patsy stał zbaraniały.
-No co tak stoisz Pat? – spytał – pomóż wrzucić to do bagażnika.
-Zastanawiam się czemu to zrobiłeś kurwa! – krzyknął.
-Zapomnij. Tak było lepiej Patty- powiedział Sam, otworzył bagażnik pilotem i złapał Grace za ręce- pomóż mi z tym- powiedział. Patsy złapał za nogi trupa i razem zanieśli ją do wozu. Wyjechali za miasto. W milczeniu odbyli podróż, w milczeniu zakopali zwłoki na obrzeżach jakiejś farmy. Wrócili do samochodu
-No zapomnij Pat- powiedział Sam- jedziemy do „Gazzi’s” stawiam kolejkę – dodał odpalając wóz.
-Jasne, tylko kurwa dres mi krwią zabrudziłeś, teraz tego nie dopiorę, zresztą zapomnij – machnął ręką. Równocześnie się roześmiali.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ryan Crower
PostWysłany: Wto 22:30, 09 Mar 2010


Dołączył: 05 Mar 2010

Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Klimatyczne...
Sam wymyślasz te nazwiska?

Stylistyki nie będę się czepiał, bo to nie moja broszka. ;]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Patsy
Moderator
PostWysłany: Wto 22:34, 09 Mar 2010


Dołączył: 05 Mar 2010

Posty: 901
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Dellacroce zabrałem pewnemu panu z Nowego Jorku. A tak to raczej sam.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Patsy
Moderator
PostWysłany: Czw 21:27, 11 Mar 2010


Dołączył: 05 Mar 2010

Posty: 901
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Na początek: jak zwykle proszę o wybaczenie wulgarności postaci. Staram się ograniczać to do minimum, jednak czasem po prostu się nie da.
No i na dodatek: link do piosenki, która pojawia się pod koniec
[link widoczny dla zalogowanych]

-Ludzie słysząc słowo mafia mają przed oczami dwa obrazy: eleganckiego opryszka w garniturze za tysiąc baksów, albo tajną organizację pociągającą za wszystkie <Piiiiii> sznurki, wszystko to gówno prawda. To stereotypy kłamliwe stereotypy, które pozwalają tym ludziom, robić to co robią. John Gotti, Joe Bonnano, Al Capone…
-Wyłącz to kur***wo Pat- powiedział Paulie do Patsy’ego, który z zaciekawieniem oglądał na ekranie telewizora mężczyznę w kominiarce podpisanego „Nicky- Former Gangster”.
-Pojebany lacho ciąg, zajebał forsę, podpadł i poszedł płakać federalnym, pieprzony program ochrony świadków. Jak bym pedała spotkał to bym- Paulie złożył palce w kształt pistoletu i udał odgłos wystrzału.
-Cześć dziewczynki- powiedział dwumetrowy kolos – Benny Aielo . Tuż za Benem wszedł jego „brat bliźniak” jak go przewrotnie nazywano na ulicy, chudy jak szczapa Carmine DeVazzio.
-Ey Ben- powiedział Pasty wyłączając telewizor. Podszedł do Aielo i sięgnął do dresu, wydobył z niego kopertę i wręczył ją kolosowi – tygodniówka.
Ben obją Pata i poklepał go po plecach. To samo zrobił Paulie.
-To co słychać- spytał Ben siadając przy biurku i wywalając nogi na stół. DeVazzio przysiadł obok. Byli mianowani, byli Bogami. Mogli wszystko. Pat często wyobrażał sobie swoją ceremonię. Mianowanie oznaczało dołączenie do rodziny, na stałe. Mianowany mógł wszystko, mógł więcej niż Bóg. A jak ktoś go tylko tknął, na głowę zawalała mu się niczym burza z piorunami cała rodzina. Ale to była pieśń dalekiej przyszłości.
-Nic po staremu, zapomnij – powiedział Paulie.
Ben Aielo roześmiał się
-Paul skocz mi po coś do żarcia- Ben jadł wręcz obsesyjnie, ale każdy kto ośmielił się nazwać go grubym lądował na śmietniku- w zależności od humoru Bena- mniej lub bardziej poturbowany. Paul wyszedł z zaplecza gdy Pat usłyszał
-Mam to w dupie, powiedz kutasowi, że koleś ma przesrane, rozumiesz? PRZESRANE! – do pomieszczenia wpadł telefon komórkowy i wylądował na podłodze, po chwili wszedł wściekły Frank Luvazzi, a za nim Charles Lucozoni 55 letni mężczyzna. Ben widząc wściekłość kapitana błyskawicznie opuścił fotel. Luvazzi opadł na pusty już fotel. Chwilę ciężko dyszał by po chwili znowu wybuchnąć
-Ja go k***a zabije! Pieprzony Parlato! – uderzył pięścią w biurko – dwóch lacho ciągów z jego ekipy obiło mojego człowieka! Zabije!
-Frank- zaczął Charles- oni byli mianowanymi, mieli prawo- nie skończył bo Luvazzi wyją pistolet.
-Pieprzenie! Nie dymał jej! Zamienił z nią słowo, to była akcja przeciwko mnie! – krzyknął i wymierzył w Charliego. Ten wyją swój pistolet zza marynarki i wymierzył we Franka. Mężczyźni mierzyli do siebie przez chwilę, zapadła cisza. W końcu Frank odpuścił opuścił pistolet
-To co mi radzisz Buddo? – spytał sarkastycznie ciężko opadając na fotel – a zostają Ben i Carmine, reszta wypierdalać- wskazał drzwi. Paul i Pat wyszli bez słowa. Poszli do baru.
-Ja już nie rozumiem tej Alison- powiedział Paul – mówi, że niby wszystko ok i te sprawy, a tu nagle nie odzywa się- ale Pat go nie słuchał. Jego myśli zakrzątał ktoś inny.
Zapomnij, zapomnij i tak się nie uda, nie ta liga chłopie
Po chwili z zaplecza wyszedł Lucozoni
-Pat- zwrócił się do chłopaka – zawieź mnie do domu okey?
-Jasne- rzucił krótko.
Wyszli z baru. Charles wskazał swój Chevrolet Impala. Wsiedli do samochodu. Gdy zamknęli drzwi Charles włączył radio, zabrzmiało „It was a very good year” Sinatry
When I was seventeen
It was a very good year

-Żle się dzieje Pat- zaczął Charlie – bardzo źle, stary leży w łóżku, pojeb Joey uważa, że jest bossem choć nie ma realnej władzy, nikt nie wie przed kim odpowiadać. Ta destabilizacja nie jest dobra.
It was a very good year for small town girls
And soft summer nights
Wed hide from the lights

-Nikt nie ma takiej siły przebicia, nikt – kontynuował monolog- Frank i Phily są dobrzy, ale to pieprzeni psychole. Nie nadają się do szefowania Rodzinie.
On the village green
When I was seventeen

-Bossem powinna być osoba która coś wie, która zna się na sprawach- zamilkł na chwilę. Z jego głosu biła gorycz, gorycz na jaką nie mógł sobie pozwolić.
When I was twenty-one
It was a very good year
It was a very good year for city girls
Who lived up the stair
With all that perfumed hair
And it came undone
When I was twenty-one

Po chwili milczenia odezwał się
-Ale nie ma nikogo takiego co? Nikogo, tia- Patsy wiedział skąd ta gorycz w jego głosie. Tajemnicą poliszynela było, to, że Lucozoni czuł się pomięty, że liczył na więcej gdy pomógł DiMeo wrócić do władzy na początku lat 90’.
But now the days grow short
Im in the autumn of the year
And now I think of my life as vintage wine
>from fine old kegs
>from the brim to the dregs
And it poured sweet and clear
It was a very good year

Resztę drogi pokonali w milczeniu słuchając Sinatry. Gdy dojechali na miejsce, pod samochód podeszła córka Charles’a – Sophia
-Cześć tato, Hey Pat- posłała mu promienny uśmiech.
-Hej Skarbie – powiedział Lucozoni i wyszedł z wozu. Na razie Pat. Weź wóz i wpadnij nim po mnie jutro okey?
-Jasne.
Gdy oboje odeszli Pat zawrócił. Wyłączył radio. Nie mógł myśleć. Sophia Lucozoni, była jego kumpelą jeszcze w czasach szkoły średniej. Nagle jednak odczuł, że czuje do niej coś więcej. Ale to nie było możliwe
Charles prędzej zamieni się w murzyna i zacznie rapować, niż zgodzi się by jego córka się w to pchała.
Te myśli go zabijały. Pojechał do domu. Włączył na cały głos radio, mając kompletnie w dupie czy sąsiadom to przeszkadza czy nie. Wyją butelkę whiskey i zaczął ją pić z „gwinta”. Szybko się upił. Położył się na kanapie. Przyłożył sobie pistolet do skroni, ale zaraz go odrzucił. Zadzwoniła jego komórka
-Tiaaaaaa- spytał przeciągle
-Tu Benny- powiedział głos po drugiej stronie
-Co jeeeest k***a?- spytał.
-Stary miał wylew. Jedzie do szpitala. Ogarnij się i zasuwaj do baru. Masz pół godziny.- rozłączył się.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Fat T
PostWysłany: Czw 23:32, 11 Mar 2010


Dołączył: 09 Mar 2010

Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Tak Sowa Very Happy Full Gangsta Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Carmen Hierro
PostWysłany: Czw 23:50, 11 Mar 2010


Dołączył: 07 Mar 2010

Posty: 303
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Ale hardkoworowy klimat Razz W pierwszej części podobała mi się ta postać dziwki, szkoda, że ją zabił ten Twój niedobry kompan Razz
W drugiej części najlepszy jest początek, aż się zaśmiałam Razz
Trzymasz poziom Patsy Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Lynette
PostWysłany: Pią 23:20, 19 Mar 2010


Dołączył: 05 Mar 2010

Posty: 428
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

A więc mi przypadła raczej wdzięczna rola ocenienia Puchacza Smile

Styl: Podoba mi się, ale osobiście doradzałabym więcej opisów, czasem warto trochę przystopować akcję - 5/6
Język: Adekwatny do postaci, trudno byłoby oczekiwać po gangsterach dialogów mówionych heksametrem. Jedyny minus, ze te wszystkie kropki i gwiazdki utrudniają czytanie - 5/6
Klimat: Jest i to jaki - 6/6
Długość: w obu przypadkach zadowalająca - 6/6
Średnia: 5,5
Przyznaję:
720 XP x 2 oczywiście.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lynette dnia Pią 23:21, 19 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Patsy
Moderator
PostWysłany: Sob 1:41, 20 Mar 2010


Dołączył: 05 Mar 2010

Posty: 901
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Samolot zmierzał ku lądowaniu. Patsy zamknął oczy. Wiedział, że już za chwilę ten przeklęty lot się skończy. Że dolecą na tą zasraną wyspę. Ironiczne mogło być to, że oberwanie kulki od jakiegoś czarnucha było bardziej prawdopodobne niż rozbicie się samolotem, ale Patsy nie ufał temu gadaniu. W końcu odezwał się pilot
-Tu mówi pilot, zbliżamy się do międzynarodowego lotniska w Santo Domingo, w Republice Dominikany. Pogoda jest słoneczna, w imieniu zarządu linni Oceanic dziękuję za wybranie naszej oferty.
-Możesz już otworzyć oczy kretynie- zaśmiał siedzący tuż obok Benny A ze swoją setną narzeczoną, którą dopiero co poznał. Gdy wysiedli z samolotu Paulie zawołał z zachwytu
-O k***a! Jak tu pięknie! – Istotnie, Dominikana była jednym, z najpiękniejszych miejsc, jakie „kolesie z Cleveland” mogli zobaczyć. Co prawda Luvazzi i Lucozoni byli kiedyś wraz z DiMeo na Sycylii, ale i tak byli tam może z 3 godziny i większość czasu w jaskini rozmawiając z jednym z ukrywających się bossów Cosa Nostry. W sumie to pomysł wyjazdu wakacyjnego całej ekipy z „Gazzi” urodził w dość dziwnych okolicznościach. Zaczęło się od Benny’ego, który zaproponował wyjazd Carmine’owi. Luvazzi potrzebował prezentu ślubnego dla syna, więc i on dołączył się do ekipy, a gdzie Luvazzi tam i Charlie więc jego wyjazd był tylko formalnością. W dodatku postanowiono dokooptować kilku dzieciaków i tak na pokładzie znalazł się Paulie i Patsy. Po wylądowaniu, cała brygada wraz z rodzinami i zaproszonymi osobami znalazła zakwaterowanie w pięciogwiazdkowym hotelu. Patsy wyszedł na balkon łączący ze sobą trzy pokoje. Charles Lucozoni wypoczywał na leżaku, popijając jakiś mrożony napój ze szklanki. Pat kiwnął mu i zszedł nad basen, gdzie na ławce siedziała najpiękniejsza dziewczyna jaką znał
-Hey Soph – powiedział i usiadł obok Sophii Lucozoni. Dziewczyna posłała mu promienny uśmiech. Pocałowali się.
-Wiesz, że twój ojciec urwie mi łeb jak się dowie? – spytał Patsy. Sophia tylko się roześmiała i pocałowali się ponownie.
-Dawaj! Pokaż że masz jaja ze stali! – krzyczał Benny do stojącego na rufie Pauliego. Lucozoni śmiał się w niebogłosy, gdy Carmine specjalnie gwałtownie skręcał łódką którą sterował. W końcu Paulie nie wytrzymał i krzyknął
-Kuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuurwa!! – wskoczył do wody na „bombę”. Wszyscy zaczęli się śmiać tak głośno, że Luvazzi wyszedł spod pokładu i ze zdziwionym wyrazem twarzy omiótł wszystkich zebranych na pokładzie. Machnął tylko ręką i wrócił do swojego „imperium”. Wtedy Benny krzyknął
-Pat jak chcesz być pieprzonym mianowanym to skacz! – zaśmiał się Aielo, DeVattio rzucił z motku uwagę w stylu „dobrze że ty nie skaczesz, bo byś wieloryby wystraszył” i wrócił do sterowania. Pat machnął ręką, ale Benny nagle zrobił się śmiertelnie poważny
-To jest rozkaz dzieciaku. Wcześniej żartowałem, teraz zaczynam się martwić – powiedział i wstał z leżaczka , który z ulgą odczuł uwolnienie go z tego ciężaru – skacz- wycedził. Patsy spojrzał w poszukiwaniu ratunku na pokładzie, ale wszyscy odwrócili wzrok. Spojrzał w dół, woda nie wyglądała przyjaźnie. Nie mógł jednak pokazać słabości. Zamknął oczy i skoczył. Usłyszał ryk śmiechu. Podpłynął do burty i wszedł na pokład
-Ale to głupie było – powiedział Sophia rzucając mu ręcznik. Zrobił przepraszającą minę i obją ją. Po chwili jednak był zmuszony ją puścić, gdyż zauważył zbliżającego się Bena.
-No dzieciaku, masz jaja. Masz jaja.

Wieczorem, cała brygada udała się na taras. Jakiś szansonista, wygrywał chwytliwe latynoskie melodie . W pewnym momencie Charles wstał i spytał o coś po hiszpańsku, czy tam portugalsku. Poinstruował gitarzystę i stanął na środku tarasu. Zaczął śpiewać
http://www.youtube.com/watch?v=S7UyMVNOQgk&feature=related
Gdy pierwsze słowa wypłynęły z jego gardła zapadła dziwna cisza. Piękna neapolitańska pieśń, poruszyła serca zebranych. Choć nigdy nawet Włoch nie odwiedzili te słowa powodowały, że otwierały się w ich sercach. Piękno. Ulotna cecha.
Gdy Charlie skończył wszyscy wstali i przez pięć minut nagradzali go oklaskami.

Mieli wylądować w Las Vegas, tam spędzić parę dni i krajowym dostać się do Cleveland. Gdy Patsy szedł przez terminal do bramki, jego uwagę zwrócił mężczyzna w garniturze, nerwowo wkładający za niego rękę. Patowi wydało się idiotyczne robienie zamachu na lotnisku, ale na wszelki wypadek zwrócił na niego uwagę.
Aielo opuścił bramkę i wyszedł na resztę lotniska gdy podeszło do niego dwóch „garniturów”. Nagle dookoła nich pojawiło się coraz więcej turystów.
Kurwa pomyślał Pat.
-FBI! Na ziemię! FBI! – zaczęli krzyczeć „turyści” pokazując legitymacje agentów federalnych. Położyli się wszyscy, łącznie z kobietami. Agenci podeszli bliżej i jeden z nich „garniturowiec” powiedział
-Benjamin Aielo, Francis Luvazzi, Charles Lucozoni i Paul LaCario jesteście aresztowani.
Agenci zaczęli skuwać im ręce kajdankami i podnosić aresztantów z ziemi.
-Macie prawo do adwokata, jeżeli go nie posiadacie dostaniecie go z urzędu.
Zaczęli prowadzić ich do wyjścia. Anna Luvazzi, próbowała coś krzyknąć do męża, Sophia płakała coś stylu „Ojciec jest chory! Ojciec jest niewinny”.

„Zatrzymani byli zamieszani w wiele działalności obejmujących akt RICO takich jak korumpowanie, działalność gangsterska, wymuszenia. . W dodatku jeden z zatrzymanych Paul „Little Paulie” „Batters” LaCario jest najprawdopodobniej zamieszany w zabójstwa Lukasa Farynsky szefa związków zawodowy pracowników portowych w Bostonie. W sumie FBI zatrzymało zeszłej nocy 54 domniemanych członków Rodzin COSA NOSTRY z całego kraju. „


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Patsy
Moderator
PostWysłany: Nie 23:47, 10 Paź 2010


Dołączył: 05 Mar 2010

Posty: 901
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

-Musimy uciekać- krzyczała blondynka do swoich równie głupich towarzyszy. Nagle ze ściany wypadł ogromny facet w masce z gigantyczną maczetą. Zrobiło się ogromne zamieszanie, komuś ucięto głowę, dziewczyny krzyczały, morderca zanosił się kiczowatym śmiechem. Znudzony „Śmiercią ostrą jak Maczeta 2” Patsy, wyłączył telewizor. Zasnął.
Obudziło, go uporczywe dzwonienie. Wściekły sięgnął po telefon komórkowy i odczytał z wyświetlacza „Sam”
-Pojebało cię? – spytał zaspanym głosem, nie znosił gdy ktoś go budził.
-No co? – spytał Sam
-Jest- spojrzał na zegarek – 4:23, normalni ludzie o tej porze śpią kurwa.
-Nie pierdol. Ubieraj się i bierz klamkę, jest robota, będę po ciebie za 15 minut.
„Jest Robota” te słowa wystarczyły, by obudzić nawet trupa. 3 minuty później, szukał już swojej beretty. Szybko ubrał się w dres, wypił szybką kawę i wyszedł z domu. Po chwili podjechał Sam
-Wsiadaj, Lou już na nas czeka- powiedział przyjaciel.
-Co jest? – spytał otwierając napój energetyzujący.
-Carm sypie fedom- powiedzał Sam, jakby oznajmił, że kupił kilogram śledzi.
-Sypie?- spytał, a jego ręka z puszką napoju zawisła w powietrzu – jak to kurwa sypie?! – krzyknął. Macie jakieś dowody? Cokolwiek?! – nie mógł uwierzyć, że Carmine DeVazzio, pieprzona legenda dzielnicy mógł się sprzedać. To było nie możliwe.
-Ano sypie, i lepiej, żebyś nie miał z tym problemów, jak już będziemy na miejscu jasne? – spytał Sam , włączając radio. W samochodzie rozbrzmiały smętne dźwięki jakiejś romantycznej balladki – masz klamkę? – spytał Sammy.
-Tiaa- powiedział i wskazał wybrzuszenie na dresie – gdzie jedziemy? – spytał
-A gdzie ten stary lachociąg jeździ nocami w weekendy?
Pat nie odpowiedział. Tajemnicą poliszynela, był fakt, że Carmine DeVazzio nocami, wyrywa nastolatki w podmiejskich dyskotekach. Dla wielu członków rodziny fakt, że 40 latek, utrzymywał bliskie kontakty seksualne z 17 latkami wydawał się niesmaczny. Jednak DiMeo powiedział: dopóki nie dyma 7 letnich chłopców, nic można mu zrobić – ucinając w ten sposób wszelkie dyskusje i komentarze.
-Lou czeka w środku, załatwia sprawy ze świadkami i ochroną – powiedział Sam gasząc silnik gdy dojechali na miejsce – my mamy czekać, aż ta kurwa wyjdzie z tego kurwidołka- wyjął ze schowka paczkę papierosów- palisz? – spytał Pata.
-Nie dzięki- powiedział Patsy, kończąc energy drinka, poczym cisnął puszką przez okno. Siedzieli przez pewien czas w milczeniu, obserwując wychodzące tylnim wyjściem pary, wszystkie kierowały się do samochodów. W końcu, Sam dostał SMSa. Bezgłośnie pokazał Patsy’emu by wyszli. Obaj nerwowo ściskali kolby swoich pistoletów. Z drzwi na zaplecze wyszedł DeVazzio w hawajskiej koszuli, obejmując kompletnie pijaną, a i pewnie naćpaną brunetkę w króciutkiej spódnice mini w butach na obcasie większym niż ona sama. Ledwie szła, zataczając się.
-Ey Carmie!- krzyknął Patsy do starego mafioso. DeVazzio spojrzał na nich i uśmiechnął się. Wtedy obaj ruszyli w jego stronę wyciągając pistolety. Starzec stanął jak wryty na widok dwóch kolesi z bronią w ręku.
-Chłopaki, to nie tak – powiedział szukając drogi obrony – nie wiedziałem, że to dziewczyna któregoś z was. To jest szalone, Patty – przybrał błagalny głos, ale gdy zobaczył, że napastnicy zbliżają się nieubłaganie złapał się ostatniej deski ratunku – jestem pieprzonym mianowanym! Frankie zrobi wam Hiroszimę z dupy! – Sam zaśmiał się zataczając ręką z pistoletem koło –nawet i pieprzony Alderaan, bierzemy go Pat.
Zaczęli się zbliżać, Carmine, rzucił swoją partnerką o podłoże i rzucił się do ucieczki
-Cwany skurwiel- rzucił Sam podczas biegu. Zaczęli strzelać, w końcu jedna z kul dosięgnęła celu. Carmine upadł na ziemię
-Moja noga, skurwiele!- krzyczał z bólu. Dobiegli do niego. Sam nachylił się i rozerwał koszulę gangstera.
-Co nie założyłeś kabla, by federały nie słuchały jak dupczysz? – spytał.
-Boże – wyjąkał DeVazzio. Patsy wypalił pierwszy. Po chwili obaj zaczęli strzelać, aż zmarnowali magazynki. Sam przyłożył lufę do ust martwego już mafioso i pociągnął za spust. Tajny telegram. „Za dużo gadał”.
Wracali do samochodu. Z budynku wyszedł Louie.
-Załatwione? – spytał. W odpowiedzi kiwnęli głową – a to co? – spytał L wskazując na partnerkę DeVazzio, która leżała na ziemi, zapłakana – świadek? – spytał ponownie.
-Coś w rodzaju- powiedział Sam. Louie wyciągnął swój pistolet.
-Czekaj- krzyknął Pat.
-Na co? – spytał Lou, nie był zachwycony tym, że mu przerwano.
-Mam lepszy pomysł.
Pasquale podszedł do dziewczyny i spytał
-W porządku? – odpowiedział skinieniem głowy
-Co się stało? – spytał, wpatrując się z powagą w jej zapłakane oczy. Błyskawicznie oceniła sytuację, rozglądając się, po parkingu.
-Napadło nas trzech czarnych. Chcieli ukraść samochód. Więcej nie pamiętam.
Pat pomógł jej wstać i rzucił
-Nie chodź więcej na taki imprezy, nie są bezpieczne – po czym odwrócił się do Sama i Louie’ego.
-Jedziemy stąd.
Gdy weszli do samochodu, Lou uderzył pięścią w deskę rozdzielczą
-Skończ myśleć kutasem Pat, jeżeli przez tą dziwkę skończymy w pierdlu, osobiście urwę ci jaja i wsadzę w dupę, rozumiesz?
Nie odpowiedział. Rzucił tylko do Sama
-Odwieź mnie do domu – czuł satysfakcję.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Nie 14:25, 06 Mar 2011


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Ciekawie jest, zgodnie z klimatem postaci jest. Co z tego, skoro styl i język wszystko psuje? Interpunkcję byłabym nawet w stanie odpuścić. Zagubione kropki lub ich nadmiar, brak przecinków, nie używanie spacji tam, gdzie powinna być - no ok, od tego się nie umiera. Jednak całość czyta się okropnie topornie. Właściwie funkcjonuje jeden model zdania: X zrobił/zabił/poszedł... Rada Lynn odnośnie do większej ilości opisów jest jak najbardziej trafna. To urozmaica tekst.

280 XP za oba retra.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Cień przeszłości Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo


Programosy
Regulamin